Wczoraj, tj. 27 grudnia 2022 roku zmarł Andrzej Iwan, były piłkarz reprezentacji Polski, związany w przeszłości m.in. z Wisłą Kraków, z którą zdobył medale Mistrzostw Polski. Smutna wiadomość dla każdego fana piłki nożnej w naszym kraju. Lata 90’ XX wieku pamiętam jak przez mgłę, byłem wtedy młodym chłopakiem, po którego koledzy dzwonili domofonem, aby umówić się na kolejny, osiedlowy mecz. Andrzej Iwan swoje sukcesy świętował wcześniej, brał udział m.in. w Mistrzostwach Świata w 1978 roku, cztery lata później zdobył z reprze nacją Polski srebrny medal w Hiszpanii. Byłego piłkarza zapamiętałem przede wszystkim nie z jego występów na murawie, których z racji wieku nie miałem okazji śledzić, ale z jego wypowiedzi po zakończonej karierze. Andrzej Iwan otwarcie mówił o swoich problemach z uzależnieniem od alkoholu, trudnych relacjach z rodziną i utraconych szansach. Bez wątpienia jedna z najmocniejszych pozycji na rynku rodzimej literatury okołosportowej. Andrzej Iwan pozostawał w dobrych relacjach m.in. Krzysztofem Stanowskim, odpowiedzialnym za redakcję biografii byłego reprezentanta Polski. Iwan nie był jednym piłkarzem, z którym współzałożyciel Kanału Sportowego nawiązał współpracę. Innym przykładem jest Wojciech Kowalczyk, były reprezentant Polski oraz m.in. Legii Warszawa i Betisu Sewilla. Owocem tej współpracy była książka „Kowal. Historia prawdziwa”, wydana po raz pierwszy na początku 2003 roku, później wielokrotnie wznawiana i aktualizowana. Sporo łączy obie książki, jeszcze więcej dzieli w mojej opinii. O ile „Spalony” okazał się rodzaje spowiedzi w wykonaniu Andrzeja Iwana, o tyle „Kowal. Historia prawdziwa” to przede wszystkim luźna rozmowa dwóch bliskich sobie ludzi. Kowalczyk regularnie pojawia się w Kanale Sportowym i pozostaje jedną z twarzy tego wielkiego przedsięwzięcia. Ceniony przede wszystkim za swoja bezkompromisowość, szczerość oraz znajomość futbolu, oraz... poczucie humoru. Biografia Wojtka Kowalczyka to świadectwo niezwykłego życia młodego chłopaka, który miał trochę szczęścia w życiu i potrafił z tej szansy skorzystać. Jaka była rodzima piłka nożna na początku lat 90’ XX wieku? Czy były piłkarz Legii Warszawa wykorzystał cały swój potencjał? Czy miał szansę stać się w przeszłości ambasadorem naszego kraju, jak obecnie czyni to Robert Lewandowski? Na te i inne pytania odpowiedź przynosi duet Kowalczyk & Stanowski!
Wojciech Kowalczyk najbardziej znany jest z sukcesu, jakim niewątpliwie okazał się srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Jeszcze dekadę wcześniej, ambicje naszej reprezentacji sięgały wyżej: niewiele osób pamięta, że Polska dwukrotnie była na podium Mistrzostw Świata. Pierwszy raz dokonała tego kadra Kaźmierza Górskiego w 1974 roku, osiem lat później podobny sukces stał się udziałem kadry prowadzonej przez Antoniego Piechniczka na Mundialu w Hiszpanii. Wszystkie trzy wydarzenia wpisują się w „złote czasy” polskiego futbolu, choć nietrudno odnieść wrażenie, że początek lat 90’ ubiegłego wieku przyniósł równię pochyłą dla sukcesów naszej reprezentacji. W mojej miejscowości na przełomie sierpnia i września co roku organizowano koncerty i zabawę dla okolicznych mieszkańców. Zwykle termin pokrywał się z meczami międzynarodowymi naszej drużyny. To był ciężki wybór dla kilku, kilkunastoletniego chłopaka. Większość moich kolegów podobnie jak ja wybierała mecz reprezentacji, kolejnego dnia rozmawialiśmy tylko o tym, ile nasze „Orły” znowu przegrały. Pamiętam szczególnie mecze z Anglią, prawdziwym katem Polaków w ostatniej dekadzie XX wieku. Próżno było szukać w naszej kadrze zawodników rozpoznawalnych na arenie międzynarodowej. Dość powiedzieć, że udało nam się zakwalifikować do Mundialu w Korei Południowej i Japonii po 16 latach nieobecności na największej imprezie sportowej na świecie! W pewnym sensie oddaje to poziom naszej gry w tamtym czasie, a symbolem postępu stał się naturalizowany napastnik Emmanuel Olisadebe. Kilka lat wcześniej nikomu nie przyszło do głowy, aby sięgać po „farbowanych lisów”, jak przyjęło określać się uproszczone procedury nadawania obywatelstwa dla piłkarzy urodzonych poza granicami naszego kraju. W mojej opinii Wojciech Kowalczyk był ostatnim z wielkich napastników w oczach nieco starszego pokolenia, młodsi kibice żyją już w czasach Roberta Lewandowskiego i nie rozumieją w pełni, jak wielkim wydarzeniem w latach 90’ był transfer polskiego zawodnika do ligi hiszpańskiej. Rok temu cały piłkarski świat żył transferem Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelony. W międzyczasie okazało się, że za naszym rodakiem w Niemczech wcale nie tęsknią, a kibice w Bawarii mają już nowego idola. 6 maja 2022 roku miał w Hiszpanii miejsce mecz 35. Kolejki La Liga, w której Betis przegrał z Barceloną 1-2. Nie byłoby w tym może nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że piłkarze Betisu świętowali wówczas zdobyty kilka dni wcześniej Puchar Króla. Część zawodników ubrała trykoty klubowe z minionych lat, a wśród nich pojawiło się nazwisko Wojciecha Kowalczyka. Były piłkarz na południu Hiszpanii został zapamiętany jako znakomity napastnik, a pamięć o nim wciąż pozostaje żywą zarówno wśród kibiców, jak i również wśród piłkarzy oraz włodarzy andaluzyjskiego klubu. Jeśli chcecie poznać więcej szczegółów z pobytu Kowalczyka w Hiszpanii, to książka „Kowal. Historia prawdziwa” będzie znakomitym wyborem. Znajdziecie w niej odpowiedź na pytanie, dlaczego mimo relatywnie krótkiego pobytu w Sewilli, bohater książki cieszy się tam statusem legendy!
Książka„Kowal. Prawdziwa historia” to słodko-gorzka historia. Z jednej strony bohater książki z rozmachem opowiada o swoich doświadczeniach piłkarskich. Zdradza tajemnice niektórych szatni, punktuje swoich kolegów z boiska, czy odsłania kulisy wielomilionowych porozumień związanych z negocjacjami jego kontraktów. Z drugiej jednak strony, Kowalczyk nie udaje supergwiazdy, której w osiągnięciu większych sukcesów przeszkodziły rozwiązane buty czy nierówności na boisku. Przeciwnie, bohater książki przyznaje, że skończył tylko sześc. klas szkoły podstawowej i jego wiedza o świecie u progu dorosłości była mocno ograniczona. Pochodził z warszawskiej dzielnicy Bródno, gdzie perspektyw dla młodych ludzi nie było. Szara rzeczywistość PRL-u przygniatała brakiem możliwości, młodzi mężczyźni czekali na wezwanie do wojska, a dalej na skierowanie do pracy w przedsiębiorstwach państwowych. Początek kariery Wojciecha Kowalczyk zbieg się w czasie z transformacjami ustrojowymi w naszym kraju. Dla ludzi urodzonych po roku 1989 świat wyglądał już inaczej, dobrze opisał to Krzysztof Stanowski we wspomnianej na wstępie książce „Spalony”. Andrzej Iwan opowiadał, że w drugiej połowie lat 80’ ubiegłego wieku zarabiał tak dużo pieniędzy jako piłkarz Wisły Kraków, że nie miał zupełnie gdzie ich wydawać. Pieniądze leżały w kredensie, rzucone niczym stare, niepotrzebne gazety. W sklepach puste pułki nie pozwalały cieszyć się rosnące poziomem życia piłkarzy, jedyna różnica między nimi, a ich rówieśnikami, często sprowadzała się do ceny alkoholu, jaki pili. W przypadku Wojciecha Kowalczyka było już inaczej, a najlepiej świadczy o tym fakt, że były piłkarz Legii był swobodnie wyjechać za granicę. Wielu jego poprzedników, wśród nich wspomniany Andrzej Iwan, nie mieli takiej możliwości i pozostawali związani Żelazną Kurtyną.
Jak wspomniałem wyżej, pierwszy raz książka „Kowal Prawdziwa historia” została wydana w 2003 roku nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Wcześniej fragmenty książki drukował „Przegląd Sportowy”. Opowieść Wojciecha Kowalczyk i Krzysztofa Stanowskiego cieszy się ogromną popularnością wśród kibiców, dość powiedzieć, że wydanie książki było wielokrotnie wznawiane, m.in. w 2012 roku nakładem wydawnictwa Buchmann. Trudno się temu zainteresowaniu fanów dziwić: publikacja „Kowal Prawdziwa historia” prezentuje wiele „smaczków” z życia piłkarzy, nie tylko samego bohatera książki. Rzut telewizorem przez Marka Jóźwiaka czy hasło „opierdo**** frajerów”, jakie padło na jednym ze zgrupowań reprezentacji Polski z ust selekcjonera, Janusza Wójcika, na stale weszły do piłkarskiego mainstreamu. Współczesne pokolenie piłkarzy stroni od podobnych zwierzeń, dobrym przykładem jest tu Robert Lewandowski i jego 8. sekundowe milczenie podczas wrześniowego meczu z Włochami w 2021 roku. Obecnie piłkarze mają zamknięte usta kontraktami z klubami czy umowami sponsorskimi, próżno szukać w ich wywiadach interesujących dla kibica tajemnic i sekretów wielkiej piłki. Eks-piłkarze chętniej rozmawiają o swojej przeszłości, mają mniej do stracenia. Wojciech Kowalczyk wydaje się na tym tle szczególnie barwną postacią. Książka „Kowal Prawdziwa historia” to mocna pozycja przede wszystkim dla kibiców piłki nożnej, jednak nawet ci, którzy nie widzą sensu w bieganiu za piłką znaną w publikacji Kowalczyka i Stanowskiego coś dla siebie. Historię wzlotów i upadków, które spotkały człowieka, który w opinii niektórych komentatorów życia sportowego miał wszystko, aby rzucić piłkarski świat na kolana. Wszystko oprócz głowy, która równie często spogląda za piłką, co za kolejnymi szklankami z drogimi alkoholami. Nie jest to świadectwo udanej kariery i wykorzystanych szans. Publikacja stanowi przede wszystkim wierną faktom opowieść o człowieku pełnym sprzeczności, którego talent do kopania piłki nie szedł w parze z mądrością życiową.