Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Sztuka obrończa. Poradnik dla adwokatów
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
W praktyce adwokackiej niejednokrotnie zdarza się, że zadajemy o to jedno pytanie za dużo na sali sądowej, a znakomite riposty przychodzą nam na myśl dopiero po zakończeniu rozprawy. Kto z nas tego nie doświadczył? Tego rodzaju sytuacje są nieodłącznym elementem naszej pracy.
Książka R. Harrisa, choć powstała w 1879 roku, nadal przypomina o fundamentalnych zasadach obowiązujących na sali sądowej. Jedną z nich jest nieprzesadne drążenie tematu podczas przesłuchiwania świadków oraz zachowanie odpowiedniego umiaru i równowagi w działaniach.
W wielu fragmentach książki, autor sprowadza adwokatów na ziemię, używając zwięzłego zalecenia: "zamknij się". Styl R. Harrisa pełen jest angielskiego humoru i ironii, a przedstawiając różnorodne typy świadków, z którymi możemy mieć do czynienia w brytyjskich sądach, wykorzystuje te elementy, by w sposób błyskotliwy wskazać na nasze zawodowe błędy i potknięcia.
Autor dzieli się też cennymi radami, z których najważniejszą jest: "trzymaj język za zębami". Wybierając kluczowe uwagi R. Harrisa, możemy uniknąć sytuacji, które sam zaobserwowałem kilka miesięcy temu w jednym z sądów rejonowych w Polsce. Współpracując z lokalnym adwokatem, którego manierą było maniakalne wtrącanie zwrotu "dajmy na to", zadawaliśmy pytania świadkom w stylu:
- Co świadek, dajmy na to, słyszał o zdarzeniu?
- Czy świadek widział, dajmy na to, oskarżonego?
Kulminacją była końcowa mowa adwokata, która brzmiała jak oracja Orła Temidy. Adwokat, trzymając kurczowo skórzaną teczkę, ledwo opuścił ławę obrończą, jakby gotów był wyśpiewać swoje przemówienie prosto z walizką w dłoni, z zamkniętymi oczami i wschodnią melodią w głosie:
- Wysssoki... sądziie... Ten... Z procesu wynika, że mój klient jest, dajmy na to, niewinny...
Niedługo potem obaj, "dajmy na to", przygotowywaliśmy apelację.
Warto więc zwrócić uwagę na rady adwokata sprzed ponad 140 lat. - adw. Wojciech Bergier
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
W praktyce adwokackiej niejednokrotnie zdarza się, że zadajemy o to jedno pytanie za dużo na sali sądowej, a znakomite riposty przychodzą nam na myśl dopiero po zakończeniu rozprawy. Kto z nas tego nie doświadczył? Tego rodzaju sytuacje są nieodłącznym elementem naszej pracy.
Książka R. Harrisa, choć powstała w 1879 roku, nadal przypomina o fundamentalnych zasadach obowiązujących na sali sądowej. Jedną z nich jest nieprzesadne drążenie tematu podczas przesłuchiwania świadków oraz zachowanie odpowiedniego umiaru i równowagi w działaniach.
W wielu fragmentach książki, autor sprowadza adwokatów na ziemię, używając zwięzłego zalecenia: "zamknij się". Styl R. Harrisa pełen jest angielskiego humoru i ironii, a przedstawiając różnorodne typy świadków, z którymi możemy mieć do czynienia w brytyjskich sądach, wykorzystuje te elementy, by w sposób błyskotliwy wskazać na nasze zawodowe błędy i potknięcia.
Autor dzieli się też cennymi radami, z których najważniejszą jest: "trzymaj język za zębami". Wybierając kluczowe uwagi R. Harrisa, możemy uniknąć sytuacji, które sam zaobserwowałem kilka miesięcy temu w jednym z sądów rejonowych w Polsce. Współpracując z lokalnym adwokatem, którego manierą było maniakalne wtrącanie zwrotu "dajmy na to", zadawaliśmy pytania świadkom w stylu:
- Co świadek, dajmy na to, słyszał o zdarzeniu?
- Czy świadek widział, dajmy na to, oskarżonego?
Kulminacją była końcowa mowa adwokata, która brzmiała jak oracja Orła Temidy. Adwokat, trzymając kurczowo skórzaną teczkę, ledwo opuścił ławę obrończą, jakby gotów był wyśpiewać swoje przemówienie prosto z walizką w dłoni, z zamkniętymi oczami i wschodnią melodią w głosie:
- Wysssoki... sądziie... Ten... Z procesu wynika, że mój klient jest, dajmy na to, niewinny...
Niedługo potem obaj, "dajmy na to", przygotowywaliśmy apelację.
Warto więc zwrócić uwagę na rady adwokata sprzed ponad 140 lat. - adw. Wojciech Bergier
