Książka - Paddington wyrusza do miasta w.2022

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Paddington wyrusza do miasta w.2022

Paddington wyrusza do miasta w.2022

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Tym razem pluszowego niedźwiadka w czerwonym meloniku na głowie czeka nie lada wyzwanie: oto bowiem okazuje się, że Paddington będzie drużbą na ślubie swojego znajomego. Pluszowy niedźwiadek nie powinien być tym zaskoczony, sam przecież doprowadził do zaręczyn i przyczynił się wydatnie do planowanego wesela. Paddington nigdy wcześniej nie brał udziału w zaślubinach, stąd jego osobliwe zachowanie wywoła niemałe zamieszanie wśród zgromadzonych gości. Najważniejsze jednak, że państwo młodzi są razem szczęśliwi, a tytułowy bohater może zjeść kanapkę z ulubioną marmoladą po dobrze wykonanym zadaniu. Wcześniej pluszowy niedźwiadek będzie miał jednak okazję wziąć udział w turnieju golfowym. Pan Curry dozna podczas gry w golfa poważnej kontuzji, a Paddington wykaże się nie lada wyobraźnią w leczeniu sąsiada. Przebrany za lekarza pluszowy niedźwiadek, zaproponuje panu Curry’emu mocno niekonwencjonalną metodę powrotu do zdrowia. Paddington nie znosi nudy i wciąż wyszukuje sobie nowych zajęć. Razem z panem Gruberem zaprojektują i wykonują wspaniałe patio, gdzie później będą mieli okazję delektować się pysznymi, ciepłymi bułeczkami, które pan Gruber tak bardzo uwielbia. Paddingron nie może również doczekać się świat Bożego Narodzenia. Razem z Jonatanem i Judytą wybiorą się na wspólne kolędowanie po okolicy, a w wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności, pluszowy niedźwiadek zostanie wzięty omyłkowo za kelnera i zatrudniony do serwowania pysznej kolacji na świątecznym bankiecie. W powietrzu czuć zapach świątecznych potraw i... nachodzącej katastrofy. Na koniec dnia Paddington wybierze się razem z państwem Brown na spacer po ulicach Londynu, cudownie rozświetlonego świątecznymi iluminacjami! 

Miś Paddington przybył do stolicy Wielkiej Brytanii dziwnym trafem. O tajemniczych okolicznościach jego podróży z Peru niewiele wiadomo. Wiadomo natomiast, że nazywano go tam Pastuso, a języka angielskiego nauczyła małego niedźwiadka ciocia Lucy. Paddnington słynie na całym świecie ze swojego czerwonego kapelusza. Dostał go od wujka, gdy jeszcze mieszkał w Peru. Mały Niedźwiadek o wielkim sercu to również znany wielbiciel marmolady, dobrych manier i szalonych przygód. Jego dobrym przyjacielem pozostaje niezmiennie Pan Gruber. Antykwariusz, właściciel sklepu z antykami, a prywatnie miłośnik słodkich bułeczek, popijanych ciepłym kakao w towarzystwie Paddingtona. Wśród przyjaciół uroczego niedźwiadka nie jest tajemnicą, że miś Paddington obchodzi urodziny dwa razy w roku, zupełnie jak królowa Elżbieta II: 25 czerwca i 25 grudnia. Uroczystości imprezowe mają miejsce na stacji Paddington w Londynie.

Opowiadania Michaela Bonda o misiu w czerwonym kapeluszu to klasyka literatury brytyjskiej w najlepszym wydaniu, dedykowana zarówno dzieciom, młodzieży, jak i dorosłym. Seria o Misiu Paddingtonie została w sumie przetłumaczone na ponad 30 języków. Bohater opowieści brytyjskiego autora od blisko 70 lat rozpala wyobraźnię dzieci na całym świecie. Swoim pogodnym, usposobieniem uczy, że gafy zdarzają się przecież najlepszym, a dobry humor to lekarstwo na każde wyzwanie. Zwłaszcza gdy ma się ukrytą kanapkę z marmoladą pod melonikiem. Tak na wszelki wypadek, gdyby pluszowy niedźwiadek zrobił się głodny. To tylko jedna z wielu tajemnic niesfornego misia, przyjaciela milionów dzieci na całym świecie.

Michael Bond – autor literatury dziecięcej, szczególnie znany z serii dla najmłodszych czytelników o przygodach misia Paddingtona. Brytyjski pisarz pierwszą część przygód pluszowego niedźwiadka pod tytułem „Miś zwany Paddington”, wydał jeszcze w 1958 roku. Michael Bond napisał książkę w zaledwie 10 dni. Za swoje zasługi został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego.

Przygody Paddingtona sprzedały się w ponad 35 milionach egzemplarzy na całym świecie. 

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Tym razem pluszowego niedźwiadka w czerwonym meloniku na głowie czeka nie lada wyzwanie: oto bowiem okazuje się, że Paddington będzie drużbą na ślubie swojego znajomego. Pluszowy niedźwiadek nie powinien być tym zaskoczony, sam przecież doprowadził do zaręczyn i przyczynił się wydatnie do planowanego wesela. Paddington nigdy wcześniej nie brał udziału w zaślubinach, stąd jego osobliwe zachowanie wywoła niemałe zamieszanie wśród zgromadzonych gości. Najważniejsze jednak, że państwo młodzi są razem szczęśliwi, a tytułowy bohater może zjeść kanapkę z ulubioną marmoladą po dobrze wykonanym zadaniu. Wcześniej pluszowy niedźwiadek będzie miał jednak okazję wziąć udział w turnieju golfowym. Pan Curry dozna podczas gry w golfa poważnej kontuzji, a Paddington wykaże się nie lada wyobraźnią w leczeniu sąsiada. Przebrany za lekarza pluszowy niedźwiadek, zaproponuje panu Curry’emu mocno niekonwencjonalną metodę powrotu do zdrowia. Paddington nie znosi nudy i wciąż wyszukuje sobie nowych zajęć. Razem z panem Gruberem zaprojektują i wykonują wspaniałe patio, gdzie później będą mieli okazję delektować się pysznymi, ciepłymi bułeczkami, które pan Gruber tak bardzo uwielbia. Paddingron nie może również doczekać się świat Bożego Narodzenia. Razem z Jonatanem i Judytą wybiorą się na wspólne kolędowanie po okolicy, a w wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności, pluszowy niedźwiadek zostanie wzięty omyłkowo za kelnera i zatrudniony do serwowania pysznej kolacji na świątecznym bankiecie. W powietrzu czuć zapach świątecznych potraw i... nachodzącej katastrofy. Na koniec dnia Paddington wybierze się razem z państwem Brown na spacer po ulicach Londynu, cudownie rozświetlonego świątecznymi iluminacjami! 

Miś Paddington przybył do stolicy Wielkiej Brytanii dziwnym trafem. O tajemniczych okolicznościach jego podróży z Peru niewiele wiadomo. Wiadomo natomiast, że nazywano go tam Pastuso, a języka angielskiego nauczyła małego niedźwiadka ciocia Lucy. Paddnington słynie na całym świecie ze swojego czerwonego kapelusza. Dostał go od wujka, gdy jeszcze mieszkał w Peru. Mały Niedźwiadek o wielkim sercu to również znany wielbiciel marmolady, dobrych manier i szalonych przygód. Jego dobrym przyjacielem pozostaje niezmiennie Pan Gruber. Antykwariusz, właściciel sklepu z antykami, a prywatnie miłośnik słodkich bułeczek, popijanych ciepłym kakao w towarzystwie Paddingtona. Wśród przyjaciół uroczego niedźwiadka nie jest tajemnicą, że miś Paddington obchodzi urodziny dwa razy w roku, zupełnie jak królowa Elżbieta II: 25 czerwca i 25 grudnia. Uroczystości imprezowe mają miejsce na stacji Paddington w Londynie.

Opowiadania Michaela Bonda o misiu w czerwonym kapeluszu to klasyka literatury brytyjskiej w najlepszym wydaniu, dedykowana zarówno dzieciom, młodzieży, jak i dorosłym. Seria o Misiu Paddingtonie została w sumie przetłumaczone na ponad 30 języków. Bohater opowieści brytyjskiego autora od blisko 70 lat rozpala wyobraźnię dzieci na całym świecie. Swoim pogodnym, usposobieniem uczy, że gafy zdarzają się przecież najlepszym, a dobry humor to lekarstwo na każde wyzwanie. Zwłaszcza gdy ma się ukrytą kanapkę z marmoladą pod melonikiem. Tak na wszelki wypadek, gdyby pluszowy niedźwiadek zrobił się głodny. To tylko jedna z wielu tajemnic niesfornego misia, przyjaciela milionów dzieci na całym świecie.

Michael Bond – autor literatury dziecięcej, szczególnie znany z serii dla najmłodszych czytelników o przygodach misia Paddingtona. Brytyjski pisarz pierwszą część przygód pluszowego niedźwiadka pod tytułem „Miś zwany Paddington”, wydał jeszcze w 1958 roku. Michael Bond napisał książkę w zaledwie 10 dni. Za swoje zasługi został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego.

Przygody Paddingtona sprzedały się w ponad 35 milionach egzemplarzy na całym świecie. 

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 16.99 zł

Okładka: Twarda

Ilość stron: 160

Rok wydania: 2022

Rozmiar: 165 x 235 mm

ID: 9788324076000

Wydawnictwo: Znak, Emotikon

Inne książki: Michael Bond

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 33.48 zł 44.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż
Twarda , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 3.48 zł 39.99 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana
Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 7.13 zł 26.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 18.19 zł 26.90 zł

Twarda , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż

Inne książki: Pozostałe książki

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 14.60 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 33.06 zł 57.00 zł

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 3.69 zł 8.79 zł

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 3.50 zł 8.79 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 11.20 zł 19.80 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 15.15 zł 29.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 15.33 zł 24.90 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

1000 zł

Dodana przez Grazyna w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Kilka dni temu rozpoczął się grudzień, to niezwykły czas w roku. Czas podsumowań, refleksji i szczególnej potrzeby zadbania o sobie, skoro za oknem pogoda typowa dla tej pory roku. Nic już nie zostało po polskiej, złotej jesieni, jaka w tym roku trwała od połowy września, czas zmierzyć się ze śniegiem, mrozem i porannym wstawaniem, gdy jeszcze ciemno na świecie! Jak tu nie oszaleć w tych okolicznościach? Zwłaszcza że miałam okazje obejrzeć w niedzielę mecz Polski z Francją na Mistrzostwach Świata w Katarze. Normalnie bym o tym nie wspominała, mecz jak mecz, a nasze chłopaki nie dały znów rady, ale kiedy usłyszałam, że w Katarze teraz jest teraz zima i mają tam 20 stopni wieczorem, to szybko sobie uświadomiłam, że nie ma sprawiedliwości dziejowej na tym świecie. Moja natura jest mocno śródziemnomorska, a zimą wegetuje niczym niedźwiedzie, zapadające na zimowy sen. Podchwytne pytanko: czy wszystkie niedźwiadki idą spać i nudzą się dopiero wiosną? Nie jestem specjalistką w zakresie flory i fauny, ale znak jednego niedźwiedzia, który spać nie lubi, bo zamiast pięknych snów, woli piękne wspomnienia! Tytułowy bohater książek Michaela Bonda to prawdziwy wulkan energii, a wspomnienia o pluszowym niedźwiadku w charakterystycznym, czerwonym meloniku wróciły do mnie po weekendzie. Kierowana jakaś tajemniczą siłą szukała filmów na Netflixie, raz po raz odrzucając kolejne propozycje, aż w końcu trafiłam na film animowany o Paddingtonie. Kiedy byłam w szkole podstawowej, na mojej półce w domu widniało kilka książek z pociesznym niedźwiadkiem w roli głównej. Uwielbiałam tę postać do tego stopnia, że nawet poszłam na bal przebierańców ubrana w strój niedźwiedzia. Do dziś nie mam pojęcia, skąd moja mama go wytrzasnęła. Wiem jednak, że zrobiła to, aby sprawić mi radość, czego symbolem są moje kompromitujące fotki z tamtego dnia ? &nbsp;<br><br>Opowiem wam dziś o jednej z najpiękniejszych dziecięcych historii znanych ludzkości. Elon Musk ciągle mówi, że chce polecieć na Marsa. Nie znamy się prywatnie, ale gdyby mnie zapytał o zdanie, powinien zabrać ze sobą jedną książkę: misia Paddingtona. Książek łącznie jest aż czternaście, nie wiem, czy tyle miejsca będzie na pokładzie rakiety Space X, niemniej panie Musk, warto! Szczególnie polecam opowiadania zawarte w tomie „Paddington przy pracy”. Pan ostatnio w jednym z wywiadów stwierdził, że u pana w firmie ludzie mają pracować i spać. Książka jak mniemam, trafi w pana wyszukane gusta nie tylko przez wzgląd na sugestywny tytuł. Swoją drogą, ilustracje pani Peggy Fortnum, przedstawiające czarno - białe Paddingtony, niebezpiecznie zbliżają się podobieństwem do pucołowatej twarzy pana Elona Muska. Jak myliście? &nbsp;<br><br>Nie mam żadnej romantycznej historii związek z Misiem Paddgintonem. Nie byłam dziewczynką z zapałkami, której ktoś ofiarował misia w zimną, sylwestrową noc do ogrzania. Miałam różne maskotki, część z nich pruła się z czasem niemożliwie. Miałam fazę, w tamtym czasie bycie panią doktor w przyszłości i prowadziłam chirurgiczne operacje na moich miskach. Książkę z Paddingtonem przyniosła moja koleżanka w szkole podstawowej, a jej okładka przedstawiająca smutnego misia na czerwonym tle jakoś mnie wewnętrznie ujęła. Podobne emocje towarzyszyły mi wtedy na widok smutnych piesków na osiedlu, które jesienią obserwowałam z mojego okna w domu. Zygmunt Freud zapewne doszukałby się w tym jakieś niebezpiecznej paraleli, ale fakty były takie, że widziałam podświadomie w Paddingtonie potrzebującego szczeniaka. Szczeniaka, którego nigdy nie mogłam mieć, bo moja starsza siostra miała uczulenie na sierść. Wybaczyłam jej to dopiero w 16 urodziny, jak wzięła mnie na koncert Dody w Warszawie. Wracając jednak do Paddingtona to mieliśmy w szkole organizowany co roku „Dzień książki”, gdzie wszystkie dzieci przynosiły swoją ulubioną opowieść i czytały przed całą klasą. Trochę chory pomysł, przecież jedne dzieci miały większą śmiałość, inne z kolei taka akcja mocno stresowała, a panie nauczycielki miały czas, żeby jeść ciastka. Moja koleżanka należała do tych nieśmiałych dzieci. Zaczęła czytać tego Paddingtona, głos jej po chwili zamarł, pojawiły się jakieś śmiechy, noi przyszła katastrofa. Stałam obok niej, wzięłam tę książkę, i zaczęłam czytać dalszy fragment donośnym głosem. Nie każda historia zaczyna się od przedstawienia niedźwiadka w czerwonym meloniku na głowie, toteż wyśmiewanie ustąpiła ciekawości. Przeczytałam całe opowiadanie, które liczyło sobie 20 stron, a cala klasa mocno wciągnięta w historię, prosiła o więcej i już nikomu w głowie nie były podśmiechujki z mojej koleżanki. Za to dzieci chętnie pytały o tytuł książki i gdzie można ją dostać. Wiecie, to nie były czasy, że dziecko ma kartę bankomatową i sobie zamawia przez neta książkę, bo mu zostało z kieszonkowego. To były czasy, kiedy miałam sweter po mojej siostrze. To był drugi powód, dla którego pisałam w listach do świętego Mikołaja, że nic nie chce, byle moją siostrą ze sobą zabrał. &nbsp;<br><br>Przyznaję, wciągnęłam się w historię z Paddigtonem po tamtym słodko - gorzkim dniu. Koleżanka była uprzejma, pożyczyła mi książkę na weekend, a już w poniedziałek jej oddalam, bo mamie udało się ja kupić przez ciotkę w Kędzierzynie-Koźlu. Mieli tam kapitalną księgarnię, obecnie znajduje się tam kebab. Jeśli chodzi o głównego bohatera opowieści Michaela Bonda, to widziałam w nim początkowo pieska, którego nie miałam, a z czasem przyjaciela, którego chciałam mieć. Jeśli są na sali dzisiaj jakieś dinozaury, to pewnie już nie pamiętacie, ale 10-letnia dziewczynka tez ma swoje życiowe problemy. Fajnie wtedy z kimś pogadać, wygadać się, a na końcu pośmiać, żeby brzuch bolał. Ja niestety w tamtym czasie najwięcej siedziałam z taką Jolką, straszny wampir energetyczny jak o niej dziś pomyśle. Tzn. Nie widziałam jej od lat, Jolka jak to czytasz, możemy iść na kawę, ale wtedy byłam wykończona po godzinach spędzonych z Tobą w ławce. Wtedy właśnie zaczęłam przyjaźnić się z Paddingtonem. Zauważyłam, że w jego towarzystwie ciągle się uśmiecham. To taki pluszowy niedźwiadek, który ciągle popełnia jakieś gafy. Czy coś sobie z tego robi? Tylko kolejną kanapkę z marmoladą. Znany jest na świecie ze swojego umiłowania dla tego przysmaku, co zresztą widać po jego mocno puszystej aparycji. I na tym właśnie polega magia tej bajki moim zdaniem. Z uwagi na styl Michaela Bonda, Paddingtona można czytać dziecku w każdym wieku. Prawdziwą przygodę przeżyją jednak ci, którzy samodzielnie będą to robić. Miałam to szczęście, że jeszcze w szkole podstawowej trafiłam na Paddingtona. Nie miałam pojęcia, gdzie jest Londyn, jak to daleko stad, co to jest muzeum, albo galeria handlowa. Michael Bond wszystkie te miejsca starannie opisał, oddając unikalny charakter stolicy Wielkiej Brytanii. W oczach dziecka jawiło się to niczym postacie ze Star Trek. Inna rzeczywistość, inny poziom świadomości. Zwłaszcza jeśli spojrzeć za okno i zobaczyć biedne, smutne pieski, które szukały jedzenia w śmietniku u sąsiada. Tak więc Paddington stał mi się bliski i wkrótce przeczytałam wszystkie 14 książek Michaela Bonda. Miało to swoje dalsze konsekwencje. W moją pierwszą podróż zagraniczną poleciałam nielegalnie, wbrew woli mojej mamy, która sama w taką eskapadę nigdy się nie udała. Poleciałam z chłopakiem na weekend do Londynu i wspominał ten czas jako pełen doświadczeń. Byłam oczywiście na stacji Paddington, gdzie miałam okazje ujrzeć pomnik Paddingtona. Fajny, taki puchaty, choć zdecydowanie mniej ciepły niż to sobie wyobrażałam. To był chyba koniec listopada, a ja nie byłam już dzieckiem. Potrzebowałam jednak takiego zderzenia z rzeczywistością, że miś Paddington tak naprawdę nie istnieje. &nbsp;</p><p>Chciałbym powiedzieć słow kilka w związku z postaciami drugoplanowymi w bajkach Michaela Bonda. Uznajmy, że król jest jeden i nazywa się miś Paddington. Tłem dla jego przygód są różne miasta, głównie Londyn, ale również Paryż czy pomniejsze miejscowości. Ten świat żyje. Ten świat wciąga. Ten świat sprawia, że chcesz być jego częścią. W dużej mierze mój światopogląd na Brytyjczyków wynikał z postaci pana Curry'ego. Sąsiad państwa Brown to był niezły łobuz. Taki co tu tylko patry jak wykorzystać naiwność i dobre serce pluszowego niedźwiadka. Łatwo poznać takich ludzi. Czasem ich spotykamy i czujemy jakoś podświadomie, że pieniędzy byśmy im nie pożyczyli. Oto właśnie Pan Curry we własnej osobie. Wieczny malkontent, maruda i narzekacz. Wampir energetyczny, jak ta Jolka co wam wspominałam. Co ciekawe, misiowi Paddingtonowi zupełnie nie udziela się przykre usposobienie pana Carryego. Może dlatego, że mis Paddington ma swoje własne, cudowne usposobienie? Tryska entuzjazmem, zaraza uśmiechem, ciągle pakuje się w kłopoty, a na koniec zje słoik z marmoladą. No właśnie, marmolada. Słodki przetwór był jedyna jedyną poważną rysa na mojej przyjaźni z Paddingtonem. Jeszcze jak byłam dzieckiem, moja mama robiła dżemy i marmolady na potęgę. Pewnego razu będąc przy tym, ujrzałam, jak na wirującej masie marmolady siadła mucha. Nie zdążyłam jej przegonić, mucha została wciągnięta i uzupełniła swoim białkiem skład masy marmoladowej. Obrzydziło mnie to okrutnie, mimo że przez cale dzieciństwo doiłam kozy. Czyli nic nie było mi straszne. Oprócz tej muchy w marmoladzie. &nbsp;<br><br>Sentymentalnie się zrobić, bo i wspomnień z Paddingtonem mam wiele. Wychowałam się na prowincji, gdzie często przyjaciół nie było, a wtedy należało ich sobie wymyślić. Byłam w tym dobra, ale nie jakaś aspołeczna. Po prostu moja wyobraźnia urozmaicała świat, w którym żyłam, a Michael Bond i jego opowiadania mieli w tym swój wielki udział. Zastanawiam się, cy dzisiaj są na rynku podobne opowieści? Nigdy nie kupowałam bajek stricte dla dzieci, czasem literaturę młodzieżową, ale wydawała mi się tandetna. Ta jak krótkie bajki, liczące ledwie kilka stron. Widywałam takie w księgarniach. Może mowie tak dlatego, że sama odkrywałam bajki jako grube historie. Paddington liczy sobie grubo ponad setkę stron, ale jeśli podzielimy je przez 7 opowiadań, to wychodzi idealna lektura przed snem dla młodego czytelnika. Nie wiem, jakie teraz są trendy wśród rodziców, wydaje mi się jednak, że Paddington cieszy się niezmiennym zaufaniem ze strony zarówno dzieci, jak i dorosłych. Od siebie dodam jeszcze tylko, że książka z Paddingtonem może okazać się fantastycznym pomysłem na prezent, jeśli znacie jakieś dzieci, które potrzebują wymyślonych przyjaciół. Czasem tego nie widać, ale jeśli dziecko chętnie spędza czas tylko głupio, wpatrując się w ekran telewizora, to podsuniecie mu bajki z Paddingtonem może okazać się wyjątkowym prezentem z waszej strony. Tak wiem, już słyszę te marudzenia, że dzieciaki i tak wola &nbsp;grac na smartfonie, niż cokolwiek przeczytać. Zadajcie wtedy takiemu maluchowi pytanie, ile razy śmiał się nad telefonem w ciągu ostatniej godziny. A potem zrobicie eksperyment i niech przeczyta przez kolejną godzinę książkę z Paddingtonem. Różnica w poziomie endorfin będzie zauważalna! &nbsp;</p>
Dodana przez Joanna w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Misia Paddingtona pamiętam dobrze z dzieciństwa. Moja ciocia z Niemiec przywoziła mi liczne smakołyki, niedostępne wtedy w naszym kraju. Oprócz słodyczy często dostawałam również bajki, a wśród nich znalazły się opowiadania Michaela Bonda o pociesznym niedźwiadku w charakterystycznym, czerwonym meloniku na głowie. Były to czasy, kiedy moje koleżanki oglądały raczej przygody „Czarodziejek z księżyca”, niż sięgały po klasykę literatury dziecięcej. Pamiętam również, że zaprzyjaźniłam się wtedy z koleżanką z równoległej klasy, gdy okazało się, że jako jedna z nielicznych kojarzy Paddingtona. Głupia sprawa, ale wtedy czułam jakiś dyskomfort na myśl, że zwariowałam na punkcie opowiadań o pluszowym niedźwiadku. Miałam już wtedy z 12 lat i w rozmowach z koleżankami coraz więcej mówiło się o kosmetykach, chłopakach i wszystkim, co wiąże się z wiekiem dorastania. Mało kto w tamtym czasie otwarcie opowiadał o swoich pluszakach i ulubionych bajkach na dobranoc. Czas pokazał, że niepotrzebne wstydziłam się swoich zainteresowań, a miś Paddington towarzyszy mi nawet dziś, gdy wiodę mniej lub bardziej udane, dorosłe życie. Bywają momenty, kiedy nie mam na nic siły ani ochoty, zwłaszcza w listopadowe dni, a wtedy obecność na półce książek z Paddingtonem to okazja, aby złapać oddech i przypomnieć sobie o tym wszystkim, co naprawdę w życiu ważne.&nbsp;<br><br>Jeśli nie znacie książek z pluszowym niedźwiadkiem w roli głównej, to opowiadania zawarte w tomie&nbsp;„Paddington wyrusza do miasta” stanowią doskonałą okazję, aby się zapoznać! Wczoraj były Mikołajki, a dziś przechadzając się po galerii handlowej, co rusz trafiałam na świąteczne ozdoby. Świat powoli, ale stopniowo wariuje na punkcie zakupowego szaleństwa, co ma również swoje dobre strony - można kupić książki na promocjach! Zbiór opowiadań pod tytułem „Paddington wyrusza do miasta” podobnie jak inne propozycje Michaela Bonda liczy sobie grubo ponad sto stron i zawiera. Dla tych, którzy urwali się z choinki albo spędzili ostatnie 70 lat w bunkrze głęboko pod ziemią, przypomnę, że brytyjski autor napisał pierwszą książkę z misiem Paddingtonem jeszcze pod koniec lat 50’ XX wieku. Wówczas ikoną mediów była Marilyn Monroe. Swoją drogą, to niesłuchane, że kobieta w rozmiarze 42 była w tamtym czasie źródłem fascynacji dla milionów mężczyzn na całym świecie, a obecnie takie panie nazywane są „puszystymi”. Nie, żeby mnie to jakoś bezpośrednio dotyczyło, ale takie są właśnie opowiadania Michaela Bonda. W pewnym stopniu stanowią one podsumowanie ostatnich dekad na świecie, a w roli głównej występuje pocieszny niedźwiadek o imieniu Paddington. Nie jest tajemnica, że inspiracją dla imienia pluszaka była nazwa stacji kolejowej w Londynie. To właśnie tam, rozpoczęła się wielka przygoda tytułowego bohatera i państwa Brown, którzy wkrótce razem stworzyli wspaniałą rodzinę i stali się wzorem dla milionów dzieci na całym świecie. Pierwsze spotkanie naszych bohaterów miało dość smutne okoliczności i to chyba jedyny moment w książkach Michaela Bonda, kiedy w głowach czytelników pojawiają się uczucia związane z troską i współczuciem dla pluszowego niedźwiadka. No bo jak można było przechodzić obojętnie obok Paddingtona, gdy ten siedział samotny na dworcu kolejowym, a w łapkach trzymał tylko małą karteczkę, treścią, której ktoś prosił, aby się nim zaopiekować? Zgaduje, że już przed dekadami podobne zachowania nie były czymś niezwykłym, ludzie, spiesząc się, tracą z oczu to, co naprawdę w życiu istotne, a sam autor w mojej ocenie chciał w ten sposób wywołać w czytelnikach przekonanie, że choć spotkanie państwa Brown i Paddingtona było przypadkowe, to tak naprawdę wyczekiwane przez każdą ze stron. Paddington potrzebował domu, rodziny, zrozumienia i cierpliwości, z kolei państwo Brown tworzyli zgraną drużynę: mama, tata, córka Judyta i syn Jonatan. A jednak pojawienie się pod ich dachem pluszowego niedźwiadka stało się powodem wielu szalonych przygód i nadało nowych kolorów życiu państwa Brown. Kolorów oraz smaków, wszak wszyscy przyjaciele Paddingtona wiedza, że pluszowy niedźwiadek nie rozstaje się ze słoikiem ulubionej marmolady! &nbsp;<br><br>W książce „Paddington wyrusza do miasta” przygód tytułowego bohatera ciąg dalszy. Paddington będzie miał okazje wziąć udział w weselu, zorganizowanym na cześć zaślubin swojego przyjaciela i jego wybranki. Doskonała okazja do kolejnych gaf! Żarty żartami, śmiechu co niemiara jak to bywa przy okazji czytania perypetii Paddingtona, podejrzewam jednak, że żadna z nas nie chciałaby, aby jej wesele zakończyło się... potrzeba wzywania straży pożarnej w trybie bardzo pilnym. Powód? Paddington i jego mocno ekscentryczne zachowanie, podszyte jak to bywa w przypadku głównego bohatera opowiadań Michaela Bonda jak najlepszymi intencjami, które zamieniają się w krótkim czasie w konsekwencje nie do przewidzenia! Bardzo lubię w książkach brytyjskiego autora postać pana Curry’ego. Sąsiad Paddingtona to typowy Brytyjczyk – malkontent, maruda i miłośnik spokoju, najlepiej nad filiżanką ulubionej herbatki. Pan Curry oraz Paddington wezmą udział w turnieju golfowym, a w jego wyniku sąsiad naszego pluszaka dozna poważnej w skutkach kontuzji. Tak przynajmniej utrzymuje, a kto go zna, ten wie, &nbsp;że lubi przesadzać! Chyba nie było tak złe, skoro Paddington dostał się sobie tylko znanym sposobem na oddział szpitala, gdzie chwycił za fartuch lekarski i wcielił się w prawdziwego doktora! Czy pan Curry zorientował się z kim ma do czynienia? Odpowiedź poznacie, łapiąc za książkę ?. Podobało mi się również zakończenie opowiadań Michaela Bonda. W ostatniej historii mamy okazje przeczytać, że państwo Brown zapraszają pociesznego niedźwiadka w czerwonym meloniku na głowie, aby wybrał się z nimi na spacer. Autor wykorzystuje tę okazję, aby w znakomity sposób przedstawić rozmigotany świątecznymi ozdobami Londyn. Miałam okazje dwa razy spędzić krotki urlop w stolicy Wielkiej Brytanii, również w okresie świąteczno-noworocznym i trudno o piękniejsze miejsca w tym czasie niż Londyn. Jeszcze trudniej jest to wszystko opisać w taki sposób, aby oddać ducha świat tej potężnej aglomeracji. Michaelowi Bondowi się udało, ale to żadna niespodzianka. W poprzedniej części pod tytułem „Paddington za granicą” mieliśmy okazje przeczytać, jak wygląda Paryż oczami tytułowego bohatera i można odnieść wrażenie, że brytyjski pisarz równie często bywał w swoim życiu w Londynie co w stolicy Francji. Wyścig kolarski Tour de France czy gra na bębnach przy okazji pewnej uroczystości w stolicy Francji to migawki, jakie zostały w mojej głowie, mimo że czytałam wspomniana wyżej książkę dawno temu! &nbsp;<br><br>Powodów, aby przeczytać bajkę o misiu Paddingtonie, widzę tysiące, jednak najważniejszy z nich zawiera się w słowach „umiesz liczyć, licz na siebie”. Dzieci wraz z kolejnymi etapami swojego rozwoju stopniowo przekonują się o prawdziwości wspomnianej maksymy, jednocześnie potrzebują przyjaciół, którym zwierzą się ze swoich radości i zmartwień. Miś Paddigton długo w mojej głowie istniał jako prawdziwa postać, co postrzegam jako element udanego dzieciństwa. Jeśli znacie dziecko, które uwielbia się śmiać, czytając książki, to nie ma na rynku lepszej propozycji, niż pocieszny niedźwiadek w czerwonym meloniku na głowie przedstawiony przez Michaela Bonda!</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info