Dodana przez
Iwona
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Mniej więcej rok temu o tej porze miałam okazję obejrzeć film „Paddington”, hollywoodzką adaptację książki Michael Bond. Pamiętam, że film oglądałam w towarzystwie mojej siostry, która była zachwycona familijnym kinem w reżyserii Paula Kinga. Obie miałyśmy zupełnie inne wrażenie po zakończonym seansie. Siostra zwracała uwagę, że film miał wartką akcję, wiele zabawnych momentów, a tytułowego bohatera nie sposób nie polubić. Wszystko to prawda, jednak w moich oczach film okazał się piękną katastrofą. Właściwie poza dwoma fragmentami, związanymi z wydarzeniami na stacji, gdy państwo Brown odnajdują Paddigtona na stacji kolejowej oraz akcją w łazience, próżno szukać literackiego pierwowzoru Michaela Bonda w filmie Paula Kinga. Poczułam się mocno rozczarowana i... stara. Mimo iż w lutym przyszłego roku stuknie mi ćwierć wieku, wciąż żywię ogromny sentyment do pluszowego niedźwiadka w charakterystycznym, czerwonym meloniku. W międzyczasie trafiłam na wywiad z Nicole Kidman, gdzie znana https://******.**. z roli w filmie „Paddington” aktorka wyznała, że w młodości marzyła, aby mieć przyjaciela w prawdziwym pluszaku, który mieszkałby razem z nią w dziecięcym pokoju. Która z nas dziewczyny nie miała podobnie? <br><br>Historia związana z powstaniem pomysłu na napisanie książki o pluszowym misiu stanowi jeden z elementów, które uczyniły w moich oczach opowieść o Paddingtonie nieśmiertelna i ponadczasową. W drugiej połowie lat 50’ ubiegłego wieku świat potrzebował pozytywnych akcentów. Europa była zdewastowana wojną, szalała inflacja, a perspektywy na przyszłość jawiły się raczej w szarych barwach w związku z toczoną między wielkimi mocarstwami „zimną wojną”. W tych okolicznościach Michael Bond przechadzał się po deszczowych ulicach Londynu w poszukiwaniu prezentu dla swojej żony. Oczom brytyjskiego pisarza ukazał się na wystawie pluszowy mis, który wyglądał na zupełnie smutnego brakiem zainteresowania ze strony przechodniów. Michael Bond kupił maskotkę, żona była zachwycona prezetem. Wkrótce misiowi nadano imię, które z czasem miał poznać cały świat. Michael Bond inspirował się brzmieniem stacji kolejowej Paddington, jeden z największych w całej Londynie. W ocenie pisarza, brzmienie stacji było jednym z najładniejszych słow w języku brytyjskim. <br><br>Niewiele bajek może pochwalić się podobną historią, co? Większość z nich powstaje w głowach autorów i nigdy nie poznajemy gezy ich powstania. Z Misiem Paddingtoinem było jednak zupełnie inaczej. Brytyjski pisarz nie ukrywał, że od czasu kiedy zabrał maskotkę do domu, minęło dwa lata, zanim wydal pierwszą opowieść o przygodach pociesznego niedźwiadka w czerwonym meloniku na głowie. Michael Bond wykorzystał ten czas na obserwacje swojej najbliższej okolicy. Tak moi drodzy, wiele postaci, jakie pojawiają się w książkach związanych z Misiem Paddingtonem, inspirowanych było ludzki z najbliższego otoczenia pisarza. Na swój sposób to intrygujące, prawda? Szczególnie że bohaterowie opowieści brytyjskiego autora są szalenie charakterni. Nie ma w tych bajkach dwóch takich samych osobowości czy charakterów, każdy kieruje się nieco innymi wartościami, inne są również motywy jego zachowań i cele, do których dąży. Wszystko to sprawia, że opowiadania Michaela Bonda zachwycają swoją karygodnością i autentycznością! <br><br>Przeczytałam kilka książek o Misiu Paddingtonie, choć nie miałam okazji sięgnąć po wszystkie. Łącznie wydano 14 części przygód pociesznego niedźwiadka, a jeśli wziąć pod uwagę, że liczą one sobie grubo ponad sto stron każda, to wychodzi nam całkiem pokaźna i obszerna w przygody Misia Paddingtona treść, przedstawiona przez Michaela Bonda w formie opowiadań. Wszystko zaczęło się pewnego dnia, kiedy państwo Brown wraz ze swoimi dziećmi przechodzili przez stację Paddington. Tłum ludzi wydawał się pędzić przed siebie, jedni ludzie wracał z podróży, inni dopiero w nią wyruszali. Nikt nie zwracał uwagi na małego, płużkowanego niedźwiadka, który siedział smutny, i brudny w kącie. W łapkach trzymał białą karteczkę z nieco lakonicznym napisem. Ktoś prosił, aby się pluszakiem zaopiekować. Państwo Brown nie mieli wątpliwości co w tej sytuacji zrobić. Wkrótce maskotka znalazła swój nowy dom, a jego domownicy ciepło przyjęli tytułowego bohatera opowieści Michaela Bonda. Mis Paddington od razu zyskał sobie sympatię całej okolicy, cieszył się opinią niedźwiadka o dobrym serduszku, który bardzo się stara, choć czasami coś mu nie wychodzi. Szczególnie relacje pluszowego misia z gosposią państwa Brown układały się przyjacielsko. Inaczej sprawa wyglądała w przypadku pana Currego, który szybko zwęszył możliwość intrygi i parokrotnie wykorzystał naiwność misia Paddingtona. Tytułowy bohater przezywa wiele przygód i choć nie są one równie spektakularne, jak te przedstawione w filmie, o których wspominałam na wstępie, nie ma również mowy o nudzeniu się! Zwłaszcza gdy w okolicy znajduje się słoik z pyszną marmoladą... tytułowy bohater reaguje w podobny sposób na nią, jak zdrowa na myślę kobieta, która widzimy wymarzone buty.... nic innego nie ma znaczenia ? Pierwsza część historii o pluszowym Niedźwiadku, opisana przez Michaela Bonda w książce „Miś zwany Paddingtonem” okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę również z powodu typowo angielskiego humoru. Niektóre żarty mają charakter sytuacyjny i zrozumieją je tylko czytelnicy znający poprzednie części, choć warto podkreślić, że brytyjski pisarz w każdej z książek wyjaśnia, kto kim jest, przez to opowiadania można czytać bez zachowania chronologii ?. </p><p>Jeśli chodzi o wydarzenia opisane przez Michaela Bonda w książce „Paddington daje sobie radę”, to trzeba przyznać... że autor nie ściemnia, jak to mawia młodzież ?. Pluszowy niedźwiadek daje sobie radę w Londynie, miasto wydaje mu się coraz bardziej znajome, a on sam z ochotą i ciekawością zapuszcza się coraz dalej. Uczestniczy w codziennym życiu państwa Brown, zasłynął przecież poprzedniej części jako ten, który odkrył tajemnice zagubionego kabaczka. Śledztwo w tym zakresie nie tylko pozwoliło odkryć prawdę o zgubie, ale również przyniosło chwałę i blask Paddingtonowi. Sami przyznajcie, że nasz miś lub być w centrum uwagi ? Coraz większą rolę dogrywa również pan Curry, który miewa raczej same gorsze dni, chociaż nasz bohater jest dla niego niezwykle uprzejmy. Paddington udowadnia, że jest doskonałym kompanem do wypadów za miasto, a czas z nim spędzany przynosi dzieciom państwa Brown dużo radości. A czasami małych niebezpieczeństw! W książce „Paddington daje sobie radę” podobał mi się szczególnie fragment związany z... wpadnięciem głównego bohatera do jeziora. Początkowo była to przyjemność, ale szybko okazało się, że zginał gdzieś czerwony melonik Paddingtona. Zamieszanie było wielkie, bo przecież główny bohater skrywa pod kapeluszem kanapkę z marmoladą, sprawa była zatem najwyższej wagi. Wyszło przy okazji, że tytułowy bohater jest cudownie sentymentalny ? W domu państwa Brown Paddington czuje się znakomicie, choć jak to miewa w zwyczaju, dobre intencje łączy z pięknymi katastrofami. Świetnie czyta się opowieść o próbie pomocy Pani Bron ze strony głównego bohatera, gdy zabrał pranie do samoobsługowej pralni... jak to się skończyło? Polecam sięgnąć po książkę, będziecie zdumieni fantazją Paddingtona ? Innym razem państwo Brown poważnie chorują, a pocieszny niedźwiadek przygotowuje im wielodaniowe danie... Dzieci i niedźwiadki nie powinny bawić się zapałkami. Kuchnia Państwa Brown prawie została spalona na wiór, czy udało się, chociaż uratować obiad? ? <br><br>Uwielbiam styl narracji prowadzonej przez Michaela Bonda. Trudno się zorientować, że główny bohater to niedźwiadek. Personifikacja bohatera pozwala patrzeć nam na Londyn oczami dziecka, obraz ten przerywają tylko czasami uwagi o brudnych łapkach albo wąsach, na których widać ulubioną marmoladę. Drugoplanowi bohaterowie wydają się stanowić tło dla Paddingtona, w rzeczywistości to dzięki nim odkrywa świat i dowiaduje o samym sobie więcej. </p><p>Nie wiem, jak faceci, ale my kobiety lubimy czasami sięgnąć po literaturę z pogranicza fantasy, a historia z Paddingtonem w roli głównej jest jak podróż w czasie do wieku dzieciństwa ? Moje dwie przyjaciółki dostały cały komplet książek o Paddingtonie, świetnie to wygląda w pokoju, bo każda z nas czasami lubi poczuć się małą dziewczynką ?.</p>