Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Czas przeszły dokonany. Stulecie moich rodziców
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Rodzina była głównym motorem, który skłonił mnie do spisania tych wspomnień. Regularnie, podczas naszych spotkań, wracaliśmy myślami do przeszłości, wspominając dziadków, rodziców i nas samych, opowiadając różne historie, które często wywoływały uśmiechy na naszych twarzach. W tych momentach uświadamiałam sobie, że moja pamięć zachowuje o wiele więcej szczegółów niż pamięć innych członków rodziny, co przypisywałam swojemu starszeństwu i doskonałej pamięci. W końcu padła sugestia: „Napisz to wszystko, bo znasz historie, których reszta z nas nie pamięta”. Początkowo miało to być lekkie dzieło, bo przecież zaczęło się od anegdot. Szczerze mówiąc, na początku nie miałam do tego zbyt wielkiego entuzjazmu. Bo co tak naprawdę zabawnego jest w tym, że najmłodszy brat Piotruś, wysłany przez dziadka po piwo, wybrał ciemne, ponieważ jasnego nie lubił, a do tego wypił połowę, zanim dotarł do domu? Albo jaką wyjątkową historią jest to, że mój młodszy brat Janek, wielbiciel słodyczy, podjadał mamie imieninowe torty, nie mogąc doczekać się swojego kawałka, i będąc zamknięty w sąsiednim pokoju, natarczywie pytał: "Już?!" - co oznaczało, że nie zamierza długo czekać na deser? A może warto wspomnieć o momencie, kiedy zirytowana mama krzyknęła do zawsze buntowniczego Janka: "Milcz, jak do mnie mówisz!!!" Te wspomnienia, choć zwyczajne, składają się na kolaż chwil, które chciałam zachować i podzielić się nimi z innymi.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Rodzina była głównym motorem, który skłonił mnie do spisania tych wspomnień. Regularnie, podczas naszych spotkań, wracaliśmy myślami do przeszłości, wspominając dziadków, rodziców i nas samych, opowiadając różne historie, które często wywoływały uśmiechy na naszych twarzach. W tych momentach uświadamiałam sobie, że moja pamięć zachowuje o wiele więcej szczegółów niż pamięć innych członków rodziny, co przypisywałam swojemu starszeństwu i doskonałej pamięci. W końcu padła sugestia: „Napisz to wszystko, bo znasz historie, których reszta z nas nie pamięta”. Początkowo miało to być lekkie dzieło, bo przecież zaczęło się od anegdot. Szczerze mówiąc, na początku nie miałam do tego zbyt wielkiego entuzjazmu. Bo co tak naprawdę zabawnego jest w tym, że najmłodszy brat Piotruś, wysłany przez dziadka po piwo, wybrał ciemne, ponieważ jasnego nie lubił, a do tego wypił połowę, zanim dotarł do domu? Albo jaką wyjątkową historią jest to, że mój młodszy brat Janek, wielbiciel słodyczy, podjadał mamie imieninowe torty, nie mogąc doczekać się swojego kawałka, i będąc zamknięty w sąsiednim pokoju, natarczywie pytał: "Już?!" - co oznaczało, że nie zamierza długo czekać na deser? A może warto wspomnieć o momencie, kiedy zirytowana mama krzyknęła do zawsze buntowniczego Janka: "Milcz, jak do mnie mówisz!!!" Te wspomnienia, choć zwyczajne, składają się na kolaż chwil, które chciałam zachować i podzielić się nimi z innymi.
