Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Alibi
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Fragment książki: Jerzy Klin ciągnął swój monolog. - Pisane atramentem czerniejącym, niebieskim. Wiecznym piórem. Sherlock Holmes powiedziałby, że wieczne pióro było niedawno oddane do naprawy na ulicy brukowanej asfaltem, która ma trzy przecznice, że starszy pomocnik młodszego czeladnika w warsztacie naprawczym sepleni przy wymawianiu litery ,,s" i przy tym szalenie lubi brunetki z pieprzykiem na lewym policzku obok nasady nosa... Pozostali milczeli. Czekali. - Pozwolicie, że odczytam wam treść tego anonimu: Albercie Godlewski. Z wiadomych Ci powodów zabiję Cię dziś wieczorem podczas kolacji u Ciebie w domu. Nie mam innego wyjścia. Jerzy Klin znów gwizdnął. - ,,Z wiadomych ci powodów". Co to mogą być za powody, Albercie? Albert Godlewski był spokojny. - Nie mogę właśnie tego zrozumieć. - Zawiadomiłeś policję? - Nie. Przecież ciebie zaprosiłem specjalnie na dzisiejszy wieczór. I was także.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Fragment książki: Jerzy Klin ciągnął swój monolog. - Pisane atramentem czerniejącym, niebieskim. Wiecznym piórem. Sherlock Holmes powiedziałby, że wieczne pióro było niedawno oddane do naprawy na ulicy brukowanej asfaltem, która ma trzy przecznice, że starszy pomocnik młodszego czeladnika w warsztacie naprawczym sepleni przy wymawianiu litery ,,s" i przy tym szalenie lubi brunetki z pieprzykiem na lewym policzku obok nasady nosa... Pozostali milczeli. Czekali. - Pozwolicie, że odczytam wam treść tego anonimu: Albercie Godlewski. Z wiadomych Ci powodów zabiję Cię dziś wieczorem podczas kolacji u Ciebie w domu. Nie mam innego wyjścia. Jerzy Klin znów gwizdnął. - ,,Z wiadomych ci powodów". Co to mogą być za powody, Albercie? Albert Godlewski był spokojny. - Nie mogę właśnie tego zrozumieć. - Zawiadomiłeś policję? - Nie. Przecież ciebie zaprosiłem specjalnie na dzisiejszy wieczór. I was także.