Nieposkromiony Colt Thunder

Tytułem wstępu muszę przyznać, że ta książka w pewnym sensie przeciągnęła się dla mnie w nieskończoność, ale nigdy na dobrą sprawę nie byłam blisko żeby jej nie skończyć. Myślałam, że Colt był zbyt zły i zbyt szorstki, chociaż rozumiałam skąd pochodził i co nim kierowało, jakie miał motywy i skąd tej jego cały dość ponury i obojętny sposób bycia. Był zbyt wredny dla Jocelyn jak na mój gust i często  nie było uzasadnione okolicznościami czy jej prowokacjami. To było zaprzeczenie jego pragnień na dobrą sprawę, a fakt że była białą kobietą, a białe kobiety były zakazane dla takich wyrzutków jak on . Jednak ciągnęło go do niej okrutnie, a wiadomo jak to bywa: gdy jest ochota to i pies kota wyłomota :D 

Co do Jocelyn -  nie mogłam jej nie polubić. Jest księżną, co Colt chętnie jej wypomina i to nie zawsze w miły sposób. Jest żądna przygód, ciekawa świata i nie rozumie uprzedzeń tego wrednego faceta związanych z jej rodowodem. Pochodząc z Anglii, nigdy nie słyszała tego określenia, zanim poznała Colta. Była jednak zdeterminowana, by dotrzeć do niego i mieć go za swojego pierwszego kochanka! W tej historii dzieje się oczywiście dużo więcej, ale nie chcę wrzucać żadnych spoilerów. Tymczasem ściga ją pewien złoczyńca, który został wynajęty przez nowego księcia, który przejął tytuł po śmierci jej męża, aby sprowadził ją do Anglii, zanim ukończy dwadzieścia jeden lat. Kiedy mu się to nie udało, postanowił ją wytropić i samemu zabić tylko z przekory, bo przez nią źle wyszedł w przeszłości…. Ach te kobiety, zguba wszystkich mężczyzn tego świata! 

Colt przez całą książkę był totalnym samcem alfa. Lubię silnego faceta jakiego w nim widziałam i polubiłam go od samego początku. Chciałabym tylko, żeby nie był tak cholernie niemiły dla Jocelyn. Ona była niewinna, a on był tak mocno zorientowany na to, że wszyscy go nienawidzą, ze nie dał jej czystej karty w tym zakresie aby mogła pokazać kim jest. Niekoniecznie podobało mi się to, że chciała, by zmienił swój wizerunek; by wyglądał bardziej jak człowiek cywilizowany, ale robiła to w dobrych intencjach.

Powodem, dla którego daję tej książce pięć gwiazdek jest to, że jest to książka oldschoolowa, wydana w 1989 roku i tak właśnie pisano wtedy romanse. Dzisiejsze romanse są o wiele mniej poruszające… 

Bardzo podobało mi się zakończenie. Było ono wręcz bajeczne. Szkoda tylko, że nie ma epilogu. Może więcej zostanie ujawnione o Colcie i Jocelyn w ostatniej książce z serii?

Biorąc pod uwagę, kiedy ta książka została wydana, jest kilka całkiem gorących scen. Zaskakująco gorących,…... Może nawet trochę się zarumieniłam. Miałyście podobnie? 

Po usłyszeniu wystrzału Colt Thunder wyciąga z wraku najbardziej wygadaną białą kobietę, jaką kiedykolwiek spotkał. Po tym jak w przeszłości został pobity niemal na śmierć za to, że zakochał się w białej kobiecie, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował Colt, była obecność angielskiej damy - i to bogatej. Ale jest coś w tej kobiecie, co go pociąga i czemu oprzeć kompletnie się nie może… Dlatego ucieka, gdy tylko pojawia się jej świta :D 

Mimo to Jocelyn Flemming, księżna Dowager of Eden, jednocześnie kobieta stanowcza i  zdecydowana, postanawia by Colt Thunder dołączył do niej jako jej opiekuj i przewodnik po zachodzie. Nie będąc w stanie zdobyć akceptacji Colta dla tej propozycji, rozmawia z jego młodszym bratem i zdobywa jego przychylność, co oczywiście oznacza, że stawia na swoim;-)

I wtedy magiczne przyciąganie zaczyna działać. Im bardziej ogień pożądania zbliża ich do siebie, tym mocniej Colt odsuwa się od nich - aż do momentu, gdy mężczyzna, który chce zdobyć księżną i jej pieniądze, odnajduje ją i naraża na poważne niebezpieczeństwo.

Chociaż Colt osobiście nie był na miejscu, kiedy to wszystko się działo (pamiętaj drogi czytelniku, że robi wszystko, aby jej unikać), był jednocześnie pewnym, sensie cały czas przy niej…. za sprawa pomocy w ratowaniu damy z opresji dzięki pomocy przyjaciela.

Po tym zamachu na jej życie, a tych było już już całkiem sporo, Colt postanawia na własną rękę doprowadzić ją do celu. On nie ma oczywiście pojęcia jak to zrobić, nie ma planu, jednak podróż ta okaże się mieć więcej wspólnego z leczeniem jego zranionej duszy, aniżeli każdy inny cel określony w dłuższej  czy krótszej perspektywie obojga naszych bohaterów. 

Bardzo lubię stare romanse historyczne Lindsey, pomimo ich tandetnych tytułów, i miałam sporo frajdy  z ponownym czytaniem ich dla celów niniejszej recenzji. Te książki są bardziej o napięciu seksualnym i zakochaniu miedzy głównymi bohaterami, a nie tylko o bzykaniu - chociaż nadal uważam, że seks jest  cholernie gorący w tej książce. Chociaż nasz bohater jest dość surowy dla głównej bohaterki na początku, prolog ustawił jego postać jako umiarkowanie sympatyczną, oprzeć co łatwiej zrozumieć jego motywy w dalszej części powieści. (Uwielbiam to, że Jocelyn z czasem staje się jego w pewnym sensie idealną zemstą za okrutne traktowanie, które znosił w przeszłości! ). Jeśli cenicie romanse, których akcja rozgrywa się na Dzikim Zachodzie, to lepiej nie mogliście trafić;-)