Dodana przez
Jolka
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Niedawno miałam okazję iść na zakupy do galerii handlowej, i kiedy rozglądam się po księgarnianych półkach, zwłaszcza tych z rodzimą literaturą, odnoszę wrażenie, że Polska kryminałem stoi. Nie inaczej jest w moim przypadku - na mojej kryminalnej półce, obok Camilli Lackberg, Stiega Larsson i Jo Nesbo, stoją książki Zygmunta Miłoszewskiego czy Marcina Wrońskiego. Jakiś czas temu dołączył do tej kolekcji pierwszy tom o przygodach Saszy Załuskiej, autorstwa Katarzyny Bondy. Ciekawość pojawiła się tym większa, że autorka jakiś czas temu rozstała się z Remigiuszem Mrozem, co mnie wcale nie ucieszyło, ich związek bowiem wydawał się niemal idealny w czasie i miejscu: oboje są poczytnymi pisarzami kryminałów, oboje też są młodzi, piękni i bogaci. Co wiec mogło pójść nie tak? Otóż wszystko, bo to życie wiec zostawmy ich sprawy miłosne i przejdźmy do Pochłaniacza :D </p><p>Bohaterka tej powieści Katarzyny Bondy, Sasza Zauska od siedmiu lat mieszka w Anglii. Pracuje w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield i samotnie wychowuje córeczkę. Nieoczekiwanie Sasza dostaje zlecenie od dawnych mocodawców z polskiej policji, to ją motywuje do powrotu do kraju. Zadanie jakie otrzymała profilerka całkowicie ją pochłania bez reszty…. Okazuje się, że sprawa jest bardzo skomplikowana i ma związek z trójmiejską mafią. Trop prowadzi Zauską do początku lat dziewięćdziesiątych i tajemniczej śmierci pewnego rodzeństwa...</p><p>Przyznaję, trochę bałam się tej książki :D Przede wszystkim z powodu wielu skrajnych opinii jakie zbiera, ale nie bez znaczenia jest również jej objętość. Teraz wiem, że niepotrzebnie się obawiałam….„Pochłaniacza” czytało mi się zaskakująco przyjemnie i szybko. Autorka stworzyła niesamowicie ciekawą zagadkę kryminalną, która wciąga od pierwszych stron. Fabuła powieści jest wielowątkowa, a ogrom bohaterów mógłby przytłoczyć, ale Katarzyna Bonda cudownie wszystko wyważyła. Nie miałam uczucia, że czegoś jest za dużo czy za mało, proporcje są świetnie dobrane co jest szalenie ważne zwłaszcza przy kryminałach.. Uwielbiam główną bohaterkę. Sasza Zauska jest kobietą zwyczajną, niewyróżniającą się niczym specjalnym. Kobietą po przejściach dotkniętą pewną przypadłością, z którą będzie musiała zmagać się już do końca życia. Inteligentna i bystra. Potrafi dostrzec to co umyka innym, a przy tym doświadczona przez życie, nie miała bowiem łatwo. </p><p>Prawdę mówiąc, recenzja tej książki sprawia mi wielką przyjemność, może dlatego, że samą powieść…. Przeczytałam niedawno po raz trzeci, co raz bardziej go doceniam, ponieważ przypomina mi o czasach, w których czytałam "z zapartym tchem" książki tej autorki. Był czas kiedy gniewałam się na opinię czytelników, że nie doceniali serii o Hubercie Meyerze, do której mam ogromny sentyment i od kilkunastu lat jestem #team Hubert, ale przyznaję, że seria o Saszy, zwłaszcza dwie pierwsze części "coś w sobie mają". To właśnie najnowsza część przygód o Hubercie Meyerze, sprawiła, że chciałam sięgnąć po tytuł od Pani Bondy " nie zrównane są wyroki Boskie", co za ironia, prawda?</p><p>Cykl o przygodach profilerki doczekał się nawet serialu, ale Bóg mi świadkiem, że nie rozumiem - dlaczego osoby odpowiedzialne za serial nie rozpoczęli właśnie od "Pochłaniacza", który jest o niebo lepszy od " Lampionów" (Nie jestem w tym osądzie osamotniona, nie dalej jak wczoraj rozmawiałyśmy o tym z przyjaciółką. Wybaczcie moje dygresje, ale jakoś nie potrafię mówić o książkach Pani Bondy bez emocji, a to chyba najlepsze świadectwo jaką wartość literacka ze sobą niosą. Już wracam do mojej recenzji. "Pochłaniacz" to idealna historia do zekranizowania, otrzymujemy bowiem wgląd w szalone lata 90, mafijne porachunki, miłość i wiele tajemnic, które nomen omen unoszą się w powietrzu. Mamy również Saszę Załuską, która jest według mnie najlepiej stworzoną kobiecą postacią w polskich książkach kryminalnych. Jest to kobieta z przeszłością, która postanawia jakoś ułożyć sobie życie z sześcioletnią córką Karoliną. Wracając do Polski po wielu latach nieobecności musi zmagać się z: ostracyzmem, niezrozumieniem, a także niedocenieniem jej kompetencji: "Witamy w Polsce", co zrozumie bez wątpienia każdy, kto był na emigracji. Ciekawe, że autorka wybrała akurat na miejsce wyjazdu Anglię, to właśnie oddaje ducha naszych czasów, gdy w obliczu Brexitu wielu rodaków wróciło do ojczyzny i spotkali się z równie gorącym przyjęciem jak Sasza….</p><p>Nie sposób też pominąć szalony wręcz zabieg retrospekcyjny, jaki stosuje autorka, osobiście nieznany mi z innych polskich kryminałów. O co chodzi? Koniec roku 1993, Trójmiasto. Polska dopiero wkracza w demokrację i wolny rynek, dzięki czemu szara strefa kwitnie. Na Pomorzu nielegalny handel bursztynem i przemyt zachodnich aut ma się całkiem dobrze, kto jest obrotny i odważny, ten może zarobić w obliczu transformacji. Wkrótce okazuje się, że ginie nastoletnie rodzeństwo. Oba zgony zostają zakwalifikowane jako tragiczne wypadki, policja nie prowadzi czynności w sprawie ich dalszego wyjaśnienia zamykając sprawę. Wielkanoc 2013. Po siedmiu latach profilerka Sasza Załuska wraca do kraju. Niemal od razu po przyjeździe zgłasza się do niej były policjant, Paweł Bławicki. Twierdzi on, że ktoś pragnie jego śmierci – podejrzewa wspólnika, z którym teraz prowadzi lokalny klub muzyczny. Wkrótce rzeczywiście zostaje popełnione morderstwo. Sasza współpracuje z trójmiejską policją, ale jako jedyna twierdzi, że zabójstwo znanego policjanta może być powiązane z mafijnymi porachunkami sprzed dwudziestu lat. Czy Saszy uda się odnaleźć zabójcę i czy to naprawdę łączy się ze śmiercią pary nastolatków? I komu zależy, aby porzuciła tę sprawę i wróciła do Wielkiej Brytanii? </p><p>Nie wiem czy to dobrze, czy niedobrze, ale ja nie wpadłam na to, kto zabił Igłę. Dla kryminału to chyba dobrze, wszak zaskoczony czytelnik to szczęśliwy czytelnik, a szczęśliwy czytelnik kupi kolejna książkę i wszyscy znów będą szczęśliwi. Sasza Załuska zrobiła to pierwsza. Ale… nawet kiedy już wszystko zostało wyjaśnione, ja wciąż zastanawiałam się „dlaczego on?”. Niestety, nie było to wyjaśnienie godne Sherlocka Holmesa – Brytyjczyk robił to o niebo lepiej niż bohaterowie powieści Bondy, ale to porównanie najtrudniejsze z możliwych i w mojej ocenie potencjał Kaśka ma, stąd warto śledzić jej twórczość i zweryfikować co z tym talentem uczyni. I tu nie chodzi o to, że nie doceniam tutejszej zagadki kryminalnej, ponieważ doceniam ją i to bardzo, może po prostu nie byłam gotowa na to co zaproponuje Bonda, trudno nie oprzeć się wrażeniu, ze próbuje czegoś nowego w polskim kryminale, i sam fakt, ze taka próbie podejmuje czyni ją godna pochwały! </p><p>Podsumowując, Pochłaniacz jest bardziej powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym niż kryminałem z elementami obyczajowymi. I w tym Katarzyna Bonda jest świetna – w obserwacji codziennego życia. Jednak uważam, że tę książkę można by spokojnie „odchudzić” o jakieś dwieście stron, a nic złego by się nie stało. Może nawet elementy kryminalne byłyby bardziej wyraziste? To jednak tylko moja opinia, a fakt, że ta książka dostała Nagrodę Wielkiego Kalibru 2015 mówi o niej więcej aniżeli moje skromne wnioski :D </p>