Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?

<p>Garry Lineker, znakomity angielski piłkarz, powiedział kiedyś słowa: „Piłka nożna to taka gra, w której 22 faceci biegną za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Cytat zyskał szczególną aktualność przez regularne sukcesy naszych zachodnich sąsiadów na kolejnych turniejach rangi mistrzowskiej. Gdyby jednak Garry Lineker wyczerpał istotę futbolu w tym jednym zdaniu, piłka nożna nie budziłaby takich szalonych emocji na każdej szerokości geograficznej. Futbol to, wbrew pozorom, skomplikowana gra. Nie chodzi wcale o zasady związane ze spalonym czy rzutem karnym po zagraniu ręką. Wiadomo od dawna, że FIFA majstruje przy przepisach i nie zawsze zmiany w tym pozostają zrozumiałe nawet dla piłkarskich fanatyków. Aby lepiej zrozumieć mój ulubiony sport, sięgnąłem po książkę Dariusza Rekosza pod tytułem „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?”. Były sędzia piłkarski przedstawił własny pogląd na futbol. Czasami jest poważny, czasami zabawny, jednak to, co czyni publikację Dariusza Rekosza wyjątkową, to ilość zaskakujących ciekawostek na temat meczów piłkarskich i związanych z nimi zasad. Co najbardziej zaskoczyło mnie podczas lektury książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?”?<br><br>Jaka jest minimalna liczba zawodników biorących udział w meczu piłkarskim, jaka uprawnia zespół do rozegrania lub kontynuowania spotkania? Zgodnie z zasadami, w meczu bierze udział 22 zawodników, podzielonych na dwie 11-osobowe drużyny. Zdarza się, że jeden z zawodników dostanie czerwoną kartkę i wówczas mecz rozgrywany jest w przewadze, choć to wciąż o niczym nie przesądza. Dariusz Rekosz w książce „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wyjaśnia, że nawet dwóch, trzech i czterech zawodników ukaranych czerwonymi kartkami nie odbiera danej drużynie szansy na zwycięstwo. Minimalna liczba zawodników, jaka uprawia zespół do reaktywacji, to 7. Nie przypominam sobie piłkarskiego spotkania, które zostałoby przerwane z uwagi na brak minimalnej liczby potrzebnych do gry piłkarzy. Autor książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wyjaśnia, że takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, jednak w przeszłości było inaczej. Niekiedy trudności związane z dotarciem na spotkanie piłkarskie wywoływały potrzebę ustalenia minimalnej liczby graczy. W XXI wieku na temat przepisów w tym zakresie słyszałem tylko raz. 25 czerwca 2006 roku, w ramach Mistrzostw Świata organizowanych w Niemczech, swoje spotkanie ćwierćfinałowe rozegrały reprezentacje Holandii i Portugalii. Spotkanie wygrali piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego, mecz ten został jednak zapamiętany przede wszystkim z uwagi na brutalność piłkarzy i walkę o każdą piłkę. Książka „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wydana nakładem wydawnictwa G+J ukazała się ponad sześć spotkań po pamiętnym meczu w Norymberdze. Pamiętam, że podczas spotkania Portugalia z Holandią komentatorzy wspominali o minimalnej liczbie zawodników i nie mogłem sobie wtedy wyobrazić, że piłkarskie spotkanie może zostać przerwane z powodu braku zawodników gotowych do kontynuowania gry. Łącznie w Norymberdze sędzia Iwanow pokazał cztery czerwone kartki i 16 żółtych. Mecz na Frankenstadion został później słusznie nazwany bitwą o Norymbergę, mówiono również o „norymberskiej masakrze”. Wspomniane wcześniej spotkanie pozostaje nadal w XXI wieku uznawane za jedno z najbardziej „nieczystych spotkań” rozgrywanych na wielkiej imprezie. Autor książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” w nieco żartobliwym tonie skomentował, że przepis związany z minimalną liczbą zawodników obecnie stanowi element prewencji przed zbyt ostrą i brutalną grą na piłkarskich boiskach. Przykład z meczu pomiędzy Portugalią i Holandią pokazuje, że nawet najbardziej absurdalne przepisy mogą zostać powołane do życia w najmniej spodziewanym momencie. Niektórzy żartowali po meczu Portugalia z Holandią, że gdyby „Oranje” odpowiedzieli na bramkę Manicha z I połowy i doszłoby do dogrywki, byłby to pierwszy w historii przypadek, kiedy przerwano mecz Mundialu z powodu żółtych i czerwonych kartek. Niewiele brakowało i chyba sami zawodnicy mieli tego świadomość. Mark van Bommel, pomocnik reprezentacji Holandii tak wypowiedział się po pamiętnym meczu:<br><br>„Rywale wcale nie byli sprytniejsi niż my. Faulowali tak samo, ale im sędzia pozwalał na więcej. Figo uderzył mnie w twarz, a za chwilę Boulahrouz otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną za to, że uderzył łokciem w twarz piłkarza, którego już w tym momencie nie powinno być na boisku”.&nbsp;<br><br>Dariusz Rekosz w książce „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” po części żartem, po części serio komentuje, że przepis z minimalną liczbą 7 zawodników to przestroga, aby piłkarskie spotkania nie zamieniły się w wymianę ciosów między dwoma znienawidzonymi drużynami na tym samym osiedlu. To dobre porównanie, a historia meczu Portugalii z Holandii znakomicie obrazuje, że zawodnicy zawodowych piłkarzy ponoszą emocje. Czy nie za to właśnie kochamy futbol?</p>

<p>Piłka nożna to dyscyplina sportu pełna niuansów. Niby futbol to gra zespołowa, jednak w praktyce często decydują o końcowym wyniku umiejętności. Najlepsi piłkarze na świecie pozostają jednocześnie ikonami popkultury i rozpalają wyobraźnię dzieciaków na całym świecie. Dobrze było to widoczne podczas marcowego meczu pomiędzy reprezentacją Polski i Albanii, rozegranego na stadionie Narodowym w Warszawie. Pomimo fatalnej atmosfery wokół reprezentacji Biało-Czerwonych, ponad 50 tys. Polaków zasiadło na obiekcie w stolicy, aby podziwiać grę reprezentantów Polski. Migawki na trybunach nie pozostawiały wątpliwości, że w naszym kraju piłka nożna to niezmiennie najbardziej popularny sport. Czy zdarzyło wam się jednak kiedyś patrzeć ze zdziwionymi oczami na decyzje sędziego? Nie rozumieć zachowania piłkarzy albo zastanawiać się nad hipotetycznymi sytuacjami związanymi z przebiegiem meczu piłkarskiego? Jeśli tak, to książka Dariusza Rekosza pod tytułem „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” jest właśnie dla was! Autor nie bez dozy znakomitego humoru podejmuje się wyjaśnienia zawiłości i skomplikowanej natury futbolu, która na co dzień znika gdzieś w oparach emocji związanych z rozgrywanym meczem. Przepisy gry w piłkę nożną, jak przekonuje autor książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?”, uwzględniają jednak nawet nieprawdopodobne okoliczności i wiele zależy od interpretacji owych przepisów.<br>&nbsp;<br>Publikacja „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wpadła mi w ręce przypadkiem i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Mecze piłkarskie oglądam od dawna, wydawało mi się zatem, że wiem wszystko lub prawie wszystko na temat ulubionej dyscypliny sportu. Tymczasem autor książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” zaskoczył mnie już na pierwszych stronach, opisując różnice w zakresie kwalifikowania poszczególnych zagrań jako przekraczania przepisów. Kiedy wsunięcie jest faulem? Kiedy należy się zawodnikowi żółta, a kiedy czerwona kartka? Dariusz Rekosz w książce „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wyjaśnia szczegółowo, że sędzia piłkarski, oceniając zagranie piłkarza, bierze pod uwagę szereg okoliczności, które umownie należy sprowadzić do trzech kategorii zachowań. Pierwsze z nich to nieostrożność, kolejne - nierozwaga, a ostatnie - użycie nieproporcjonalnej siły. Nieostrożność wiąże się z przekroczeniem przepisów przez zawodnika, który wykonuje niebezpieczne zagranie w sposób niedokładny, nieuważny. Takiego zachowania, jak wyjaśnia Dariusz Rekosz, sędzia z reguły nie kwalifikuje jako zagrania wymagającego kary indywidualnej w postaci żółtej kartki. Nierozwaga to krok dalej, ponieważ zawodnik powoduje swoim zagraniem niebezpieczeństwo dla przeciwnika. Hipotetycznie może się zdarzyć, jak opisuje autor książki „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?”, że zawodnik w wyniku nieostrożnego zadania spowoduje zagrożenie dla zdrowia przeciwnika, jednak ważne pozostają w tym zakresie intencje poszczególnych graczy. Tym samym nie ma jednego sposobu, aby jednoznacznie określić, jakie zachowania zasługują na żółtą kartkę, a jakie puszczane są bez upomnienia. Kto oglądał mecz piłkarski, ten wie, że brak największych grzechem sędziego piłkarskiego jest brak konsekwencji. Wspomina o tym również Dariusz Rekosz w książce „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?”, sugerując, że błędy w futbolu się zdarzają, jednak ważne jest, aby sędzia zarządzał w taki sposób spornymi sytuacjami na boisku, aby zawodnicy obu stron wiedzieli dokładnie, czego mają się spodziewać.</p><p>A co z czerwonymi kartkami? Użycie nieproporcjonalnej siły, zdaniem Dariusza Rekosza, sprowadza się do przekroczenia przez zawodnika akceptowanej w danej sytuacji siły i stworzenia tym samym zagrożenia dla bezpieczeństwa przeciwnika. Zupełnie inną kategorię sytuacji stanowią tzw. niesportowe zachowania, czyli np. odkopnięcie piłki, prowokowanie kibiców drużyny przeciwnej albo... zdjęcie koszulki w ramach celebrowania gola. Niuanse w zakresie przepisów związanych z piłką nożną to temat rzeka, a poznanie ich szczegółowo zdecydowanie wpływa na przyjemność z oglądania meczu. Łatwiej śledzić piłkarskie zmagania, kiedy człowiek lepiej rozumie, o co w tym wszystkim chodzi! ?</p><p>Książka „Piłka nożna. O co w tym wszystkim chodzi?” wydana nakładem wydawnictwa G+J to niepozorna książeczka, kryjąca w sobie moc niespodzianek. Nie tylko dla młodszych kibiców poszukujących informacji o swoim ulubionym sporcie, ale również dla tych nieco starszych, którzy dzięki publikacji Dariusza Rekosza mają okazję spojrzeć na futbol i zakochać się na nowo. ?</p>