Dodana przez
Mateusz
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>W dniu wczorajszym, tj. 18.09.2022 miałem okazję obejrzeć wstrząsający odcinek na kanale “Historia realna” - Piotr Zychowicz tym razem zaprosił Mateusza Lachowskiego, korespondenta https://******.**. Newsweeka, który od początku wojny w Ukrainie znajduje się blisko linii frontu. Pan Mateusz nie wystąpił pierwszy raz, miałem okazję już w przeszłości śledzić jego relację, jednak wczorajszy program był inny. Krótko po udanej kontrofensywie wojsk ukraińskich, Lachowski udał się na północ Ukrainy gdzie był świadkiem https://******.**. odkopywania grobów - jak relacjonował, na ponad 80 ciał tylko dwa były pochowane w trumnie, reszta rzucona po prostu do dola, często nosząc przy tym ślady tortur, zwiazanych do tyłu rak czy widocznie będąc przed śmiercią duszonymi. Dziennikarz wydawał się mocno przybity widokiem, który ujawnił się przed jego oczami, prowadzący Piotr Zychowicz również zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, zwłaszcza, ze jak się okazało, Lachowski w weekend stracił bliskiego kolegę Wiktora, który wszedł na minę i nie miał żadnych szans przeżyć. Opisywane wydarzenia stały się dla obu panów przyczynkiem do prowadzonej dysputy w przedmiocie zmian, jakie dokonały się w armii rosyjskiej na przestrzeni ostatnich dekad – zdaniem Lachowskiego, tych zmian w ogóle nie widać, a znane nam z przeszłosci sposoby postępowania żołnierzy sowieckich https://******.**. w lesie pod Katyniem, aktualne są nawet dziś i w podobnej formie przemoc stosowana jest zarówno wobec wojskowych jak i niewinnych cywili. Dziś Rosja otwarcie przyznaje się do kontynuowania spuścizny Związku Radzieckiego, dość powiedzieć, że w przeszłosci Vladimir Putin kilkukrotnie podkreślał, ze rozpad ZSRR to była największa tragedia ludzkości w XX wieku. Wszystko to zainspirowało mnie do przemyśleń zwiazanych z alternatywna historią i potencjalnym sojuszem miedzy Polską i ZSRR w okresie dwudziestolecia międzywojennego, gdzie rozmowy miedzy Piłsudskim i Leninem wydawały się być bliskie porozumienia - książka “Pakt Piłsudski-Lenin” to znakomite studium Piotra Zychowicza w zakresie rozmów na szczytach władzy miedzy najważniejszymi decydentami Polski oraz ZSRR, których efekt nawet dziś po latach budzi kontrowersje i brak zgodnej oceny historyków. Niżej przedstawiam moja opinie w związku z recenzowana publikacją - zapraszam do lektury! ? <br> <br>Najpierw słów kilka o autorze książki “Pakt Piłsudski-Lenin”- Piotr Zychowicz to znany i ceniony dziennikarz, opisujący swoją działalność jako “publicystyka historyczna”, co stawiają go w kontrze do historyków od lat przedstawiających swoje tezy, często będące kontynuacją polityki historycznej proponowanej przez władze PRL. Na tym tle, Zychowicz jako przedstawiciel młodego pokolenia historyków często podważa, krytykuje i rzuca zupelnie nowe światło na pomniki bohaterów i ocenę wydarzeń historycznych dotyczących XX wieku. Zychowicz to autor bestsellerów poświęconych https://******.** niedoszłemu sojuszowi II Rzeczypospolitej z III Rzeszą, tragedii powstania warszawskiego oraz polskim patriotom współpracującym z niemieckim okupantem w czasie II wojny światowej, z kolei w niniejszym recenzowanej książce, dziennikarz cofa się o ponad sto lat wstecz i niejako czyni starania aby udowodnić, że wydarzenia przedstawione w jego poprzednich dziełach, w istocie w ogolę nie miałyby miejsca, gdyby tylko Polacy w 1920 r. wykorzystali szansę na obalenie władzy bolszewickiej w Rosji i budowę nowej Polski w zupełnie innych, sprzyjających warunkach geopolitycznych w Europie Środkowo – Wschodniej. Zychowicz przyzwyczaił swoich czytelników do głoszenia tez kontrowersyjnych, nie inaczej jest w książce “Pakt Piłsudski-Lenin” - publikacja zaczyna się bowiem od koncepcji polskiej ofensywy na stolicę Związku Radzieckiego już jesienią 1920 roku – zdaniem autora, zajęcie Moskwy na zawsze odmieniłoby sytuację Polski i II Wojna Światowej nigdy by nie wybuchła. Brzmi jak historia alternatywna? Teoretycznie ta, jednak trzeba oddać autorowi, ze sięga po solidne argumenty dla snucia swoich wizji ? </p><p>Zdaniem Piotra Zychowicza, Piłsudski jest wielkim, polskim bohaterem narodowym co należy oczywiście wiązać ze zwycięstwem w bitwie warszawskiej, jednak marszałek w chwili próby nie podjął się złamania bolszewickiej siły, czym mógł w istocie rzucić raz na zawsze ZSRR na kolana. Jak wskazuje autor publikacji “Pakt Piłsudski-Lenin”, w latach 1919 – 1920, Wojsko Polskie przy współpracy z “białymi” mógł rozgromić bolszewików i to w momencie, gdy Ci rośli w silę i nie stanowili jeszcze potężnego zagrożenia dla dopiero co odzyskanej niepodległości państwa polskiego. Tezy jakie w omawianym zakresie stawia Zychowicz, są kontrowersyjne i sięgają daleko – na łamach recenzowanej publikacji czytamy, ze pokonanie bolszewików w 1920 roku uniemożliwiłoby dojście do władzy Stalina, a bez zagrożenia ze strony silnego ZSRR, nie byłoby również Hitlera i nie powstałaby III Rzesza, której postulaty przez długi czas dotłoczyły w gruncie rzeczy pokonania komunizmu. Z książki “Pakt Piłsudski-Lenin” wyłania się ponury obraz złych decyzji, ignorancji i niedoceniania przeciwnika - Piłsudski miał bowiem wszystkie karty w swoich rekach, źle jednak rozegrał decydująca dla losów państwa polskiego partię z “czerwonymi”. </p><p> <br>Aby lepiej zrozumieć tło historyczne omawianych wydarzeń, należy przypomnieć trzy opisane w książce “Pakt Piłsudski-Lenin” koncepcje odbudowy Rzeczypospolitej po 1918 roku. Zdaniem Piotra Zychowicza, idealnym rozwiązaniem byłaby materializacja koncepcji konserwatywnej, czyli przywrócenie monarchii i wdrożenie idei Rzeczpospolitej Trojga Narodów,w ramach której ludność chłopska szeroko pojętej Rusi oraz Litwy miała kooperować z Polakami i sojusz ten miał w istocie był wymierzony przeciwko Moskwie. Trzeba oddać autorowi, ze wyraża w ten sposób swoja tęsknotę za koncepcją “Polski Jagielońskiej”, czyli obejmującej w swoich granicach ziemie zarówno dzisiejszej Ukrainy, Białorusi jak i Państw Bałtyckich - można polemizować z Zychowiczem, czy aby w realiach XX wieku podobne idee były w ogolę możliwe do wdrożenia, wszak prądy myślowe zmierzające ku lewicy oraz wszechobecny nacjonalizm już na poczatku drugiej dekady XX wieku nie dawały wiele przestrzeni do stworzenia ośrodka władzy w Warszawie, obejmujące szeroki sojusz przeciwko bolszewikom. Konserwatywne ziemiaństwo na obrzeżach państwa polskiego znajdowało się wówczas pomiędzy odradzająca się Polską oraz przechodzącą transformację Rosją, antagonizmy były podsycane przez obie strony, trudno zatem w podobnych warunkach mówić o jedności i pojednaniu realizowanych treścią koncepcji konserwatywnej, zmierzajacej do odtworzenia polityki jagiellońskiej. </p><p>Nie jest żadna nowością, ze Piotr Zychowicz ostro krytykuje koncepcje nacjonalistyczne autorstwa Romana Dmowskiego, który odrzucał jakakolwiek idee wielonarodowej Rzeczypospolitej, kierując swoja uwagę ku Polsce etnicznie jednolitej. W ocenie autora książki “Pakt Piłsudski-Lenin”, podobne założenia w istocie oznaczały pomniejszenie Polski, skracanie granic własnej ojczyzny, a lansowana teza “Polska dla Polaków” już w drugiej dekadzie XX wieku oznaczała dla naszego kraju izolacjonizm, który w zmieniającej się dynamicznie sytuacji geopolitycznej skazywał politykę naszych władz na potencjalną klęskę. Z drugiej jednak strony, Zychowicz ciepło potraktował idee federacyjną, lansowana szeroko przez środowisko zgromadzone wokół Józefa Piłsudskiego, stanowiąca w oczach autora recenzowanej publikacji kompromis pomiędzy konserwatywną ideą imperialną (odbudową dawnej Rzeczypospolitej), a endeckim programem stworzenia kadłubowego, etnicznego państwa polskiego. Piłsudski bowiem akceptował rozwój ruchów narodowych, jego intencją było połączenie więziami federacyjnymi Polski i odtworzonego Wielkiego Księstwa Litewskiego, a w dalszym etapie podzielenie obszaru na trzy kantony: litewskiego ze stolicą w Kownie, Białoruskiego ze stolicą w Mińsku oraz Polskiego, ze stolicą w Litwie. Według analizowanej koncepcji, Ukraina miała stać się państwem w pełni niepodległym, jednak pozostającym w ścisłym sojuszu z Polską. Zychowicz trafnie wskazuje na pragmatyzm działań marszałka w stosunku do ukraińskiego przywódcy, Symeona Petlury, uważał bowiem, ze w krótkiej perspektywie czasowej Ukraina pozostanie silnie uzależniona zarówno politycznie, militarnie jak i ekonomicznie od Państwa Polskiego. </p><p>W ocenie Piotra Zychowicza pierwszy katastrofalny w swoich skutkach błąd popełniono już na początku sierpnia i we wrześnio 1919 roku. Wówczas to gen. Anton Denikin prowadził swoją szeroko zakrojoną ofensywę znad Morza Azowskiego, zmierzając w kierunku Moskwy, z kolei Nikołaj Judenicz atakował Piotrogród,znany lepiej jako Petersburg. Wtedy właśnie Piłsudski wydał rozkaz o zatrzymaniu oddziałów polskich na linii rzeki Berezyny. Autor wskazuje na dowody, ze armia polska winna wówczas iść dalej na Smoleńsk i dalej na Moskwę, ponieważ bolszewicy rzucili wówczas wszystkie swoje rezerwy przeciwko Białym - szacunek się, ze mieli wówczas około pól miliona żołnierzy na wszystkich frontach prowadzonych działań wojennych, a siły zbrojne RP dysponowały przewagą, liczy sobie bowiem około 600 tys. ludzi. W ocenie historyka, prof. Janusza Ciska, atak na Moskwę był w tych okolicznościach jak najbardziej prawdopodobny, a jednak Piłsudski świadomie pomógł bolszewikom pokonać Denikina, zatrzymać ruch wojsk polskich i nie decydując się na wsparcie ofensywy wojsk carskich. W ocenie marszałka Piłsudskiego było to “mniejsze zło”, co potwierdzają świadkowie, np. gen. Tadeusz Kutrzeba. Tytuł książki “Pakt Piłsudski-Lenin” wziął się właśnie z interpretacji przez Piotra Zychowicza tajnego porozumienia zawartego pomiędzy rządem Polski i bolszewikami, a genezy tych decyzji należy poszukiwać w latach minionych, gdzie Piłsudski został zesłany do łagru i utożsamiał carską Rosję z całym złem tego świata, wydaje się jednak, ze nie doceniał przy tym rosnącej w siłę armii bolszewickiej, prowadzącej rewolucję i zmierzającej nieuchronnie do wprowadzenia rozwiązań, które już w 1919 roku wymierzone były przeciw odrodzonej po 123 latach Polsce. </p><p>W książce “Pakt Piłsudski-Lenin” jej autor wskazuje, ze logika jaka posługiwał się Praludzki dotyczyła w gruncie rzeczy słabości jaką marszałek dostrzegał w bolszewikach – nie dawał im szans na zdobycie władzy w kraju pogrążonym w wojnie domowej, zwłaszcza ze, Biali Rosjanie byli wówczas szeroko wspierani przez mocarstwa zachodnie. Co wiece, Piłsudski snuł daleko idące plany, czekając na klęskę białych Rosjan, widział Polskę na ich miejscu w oczach państw Europy Zachodniej, głownie Francji, która od zawsze poszukiwała w Europie przeciwwagi dla dominacji Niemieckiej. Autor recenzowanej publikacji podkreśla wielokrotnie na łamach swojej książki, że postawa prezentowana przez Piłsudskiego wobec Denikina wynikała nie tylko z politycznej, chłodnej kalkulacji, ale także ze względów natury ideologicznej (marszałek wciąż był człowiekiem lewicy) oraz osobistych urazów z przeszłosci i wynikających z tego emocji (niechęć wobec carskiej Rosji). Zdaniem Zychowicza, Piłsudski bardzo dobrze zdawał sobie sprawę ze zbrodniczego charakteru władzy bolszewickiej, a jednak nie miał świadomości w ocenie zagrożenia jakie stanowiła bolszewicka Rosja nie tylko dla samej Polski, ale również całego świata, co zresztą najlepiej ukazała historia kolejnych dekad, gdzie nasz kraj na ponad pół wieku znalazł się pod butem Moskwy. </p><p> <br>W recenzowanej publikacji pada zarzut, ze największa przeszkodą dla sojuszu polsko-rosyjskiego była w pierwszej kolejności postawa samego Denikina. Zychowicz przyznaje na łamach książki “Pakt Piłsudski-Lenin”, że Denikin w gruncie rzeczy w pełni akceptował Polskę jedynie w granicach Kongresówki i wykazywał woli aby rozmawiać w przedmiocie jakiegokolwiek kompromisu z Piłsudskim. Jednocześnie dziennikarz zauważa, ze Biali byli w 1919 r stroną słabszą toczącej się wojny domowej, nawet ich potencjalne zwycięstwo wobec licznych problemów wewnętrznych Rosji, nie byłoby w stanie przekreślić zdobyczy terytorialnych państwa polskiego, uzyskanych już po przywróceniu naszego kraju na mapy świata. Co ciekawe, Zychowicz podkreśla jednocześnie, ze nie był wówczas politycznych owarunkowań aby Francja czy Wielka Brytania mogły w tym zakresie czynić jakiekolwiek naciski na Warszawę - autor książki “Pakt Piłsudski-Lenin” wskazuje przy tym, ze trzeba było stosować politykę faktów dokonanych, czyli podejść pod Smoleńsk i go oblegać, w międzyczasie zając Kijów i stworzyć linię obrony oparta na rzece Dniepr, uzyskując w ten sposób wschodnią granicę Rzeczypospolitej sprzed 1772 r. Biali Rosjanie, skoncentrowani na wojnie domowej nie mieliby ani sił ani pomysłu jak odeprzeć tak przemyślana ofensywę Wojska Polskiego. </p><p>Autor recenzowanej książki stwierdził ponadto, że „Wojsko Polskie jeszcze wczesną jesienią mogło bez większego wysiłku z powodzeniem zająć cały teren przedrozbiorowej Rzeczypospolitej”. Mam jednak pewne wątpliwości, czy aby proponowany przez Piotra Zychowicza scenariusz nie jest nadto optymistyczny. W istocie bowiem Kijów i jego okolice były jak się wydaje, poza zasięgiem działania Wojsk Polskich. Dlaczego? Otóż Denkin razem ze swoja armią wkroczył tam 31 sierpnia 1919 roku, tymczasem polscy żołnierze znajdowali się wówczas jak się szacuje, około 250 kilometrów na zachód. Autor książki “Pakt Piłsudski-Lenin” pominął przy tym ważny fakt, że w owym czasie pomiędzy Galicją Wschodnią i zachodnim Wołyniem, opanowanymi przez Polaków, a armią Denikina, obecna była jeszcze Ukraińska Republika Ludowa pod przywództwem Symona Petlury, z którym jak wspominałem wcześniej, Józef Piłsudski pertraktował, choć wysuwane propozycje ciężko nawet dziś określić poważnymi. Ukraińcy zatem trzymali się mocno na wschodnim Podolu i wschodniej części Wołynia, stanowili przeszkodę dla wojsk polskich, trudno było bowiem założyć, ze oddadzą swoje tereny i ruszą z Wojskiem Polskim na Kijów. Denikin z kolei absolutnie nie uznawał ukraińskich ambicji niepodległościowych i w praktyce toczył wojnę na dwa fronty. Jesienią 1919 roku gen . Rosyjski rzucił około 25 tysiecy świetnie uzbrojonych i wyszkolonych zolnierzy, to z kolei wpływało na stan jego armii i jej potencjał w obliczu planowanej ofensywy na Moskwę. Ewentualny sojusz z Denkinem oznaczałby również jawnie wrogą postawę wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej i potwierdzenie dla zajęcia środkowej Ukrainy przez Białych. W oczach Józefa Piłsudskiego kluczu dla osłabienia mocarstwowych planów Rosji było oderwanie Ukrainy, która skądinąd do dziś opisywana jest przez historyków jakie “miękkie podbrzusze” Rosji – stad tez wydaje się, ze marszałek mając na uwadze powyższe, podjął decyzję z natury racjonalną, oparta na logicznych przesłankach. Świadczy o tym również fakt, ze po upadku armii Denkina, Piłsudzki od razu przystąpił do rozrywki o Ukrainę, czego świadectwem był sojusz zawarty pomiędzy Polską i przedstawicielami władz ukraińskich w osobie Petlury w kwietniu 1920 roku. </p><p> <br>Ciekawostką, jaka mnie osobiście zaskoczyła jest opisana na lamach książki “Pakt Piłsudski-Lenin” teoria, w myśl której polski przywódca postanowił nie tylko realizować swoją koncepcję federacyjną, ale mocno stawiał także na demokratyczną „trzecią Rosję”, popierając Borisa Sawinkowa – socjalistycznego rewolucjonistę i terrorystę, który utworzył w Warszawie Rosyjski Komitet Polityczny. Zychowicz na łamach recenzowanej publikacji wskazał, ze, plan Piłsudskiego podzielony był na trzy etapy i zakładał: </p><p> </p><ul><li>rozbicie „Pierwszej Rosji” (białej) rękami bolszewików, </li><li>rozbicie „Drugiej Rosji” (czerwonej) przez Wojsko Polskie, </li><li>stworzenie „Trzeciej Rosji” (demokratycznej). </li></ul><p> </p><p>Pojawia się jednak pytanie o genezę niepowodzenia “wyprawy kijowskiej” jaka miała miejsce wiosną 1920 roku. W przeszłosci śledząc literaturę faktu, odnosiłem wrażenie, ze winni byli temu sami Ukraińscy, którzy nie opowiedzieli się wprost za Petlurą. Pogląd ten funkcjonował w polskim piśmiennictwie przez dekady, sam Zychowicz wskazuje na ukształtowanie takiej “polityki historycznej” za sprawą obecności komunistów w Polsce w drugiej połowie XX wieku. Prawda bowiem była zgoła odmienna – mieszkańcy Ukrainy przejawiali mocno negatywne postawy wobec bolszewików. Przyczyn niepowodzenia należy zatem szukać wśród samych Polaków, a powody zdaniem Piotra Zychowicza były trzy: po pierwsze, trudno uznać za możliwy pomysł sformowania armii ukraińskiej w ciągu zaledwie czterech tygodni. Po drugie, żołnierze Wojska Polskiego częściej prezentowali postawy bliskie okupacji, aniżeli wyzwolenia miejscowej ludności, co szybko obróciło się przeciwko nim i nie mogli tym samym liczyć na wsparcie lokalnych mieszkaniowców dzisiejszej, środkowej Ukrainy. Po trzecie i chyba najważniejsze, nie wydano rozkazu w przedmiocie powszechnej mobilizacji do armii ukraińskiej, co gorsze nie przekazano władzy administracyjnej do rąk samych Ukraińców, co byłoby świadectwem nadania im podmiotowości w toczącym się na ich terenie konflikcie zbrojnym. Popełniono również kardynalne błędy w dowodzeniu (np. wstrzymanie ofensywy na 10 dni, co pozwoliło bolszewikom na wycofanie się za Dniepr), w wyniku których już po miesiącu armia polska musiała opuścić Kijów. </p><p>Zdaniem Zychowicza, kolejna już, druga szansa na realizację koncepcji federacyjnej marszałka Piłsudskiego pojawiają się na jesień 1920 roku – polska victoria w bitwie warszawskiej i rozgromienie Czerwonych w bitwie nad rzeką Niemen sporo zmieniło w bieżącym układzie sił i przechyliło szalę zwycięstwa na stronę Polski, co pozwoliło w ocenie autora książki “Pakt Piłsudski-Lenin” dyktować warunki marszałkowi w ewentualnych negocjacjach z bolszewikami. Z jednej strony Armia Czerwona konsekwentnie cofała się i pozostawała w rozsypce, z drugiej zaś, drogi prowadzące do Moskwy stały otworem i nie było wówczas siły zdolnej do skutecznej obrony stolicy Rosji. Sytuacja geopolityczna również sprzyjała Wojsku Polskiemu - od południa, z półwyspu krymskiego, bolszewików atakowali Biali Rosjanie, dowodzeni przez gen. Piotra Wrangla („Czarnego Barona”). Z kolei w całej Rosji wybuchały wówczas powstania chłopskie - bunty te siały nie mniejsze spustoszenie wśród Rosyjskich elit aniżeli porażki na froncie. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o rosnącym w siłę ruchu powstańczym w Ukrainie, według szacunków partyzantów było około 40 tysiecy – to spora siła i trudno się oprzeć, ze nie została ona należycie wykorzystana jako wsparcie dla potencjalnych działań Polski. Dość powiedzieć, ze już w sierpniu 1920 roku połączone zgrupowania chłopskie zbliżyły się na odległość około 30 kilometrów od Kijowa. Podpisany z bolszewikami rozejm, który miał miejsce w Rydze 12 października 1920 roku wydaje się błędem - Wojsko Polskie już wtedy zajęło Mińsk, z kolei na południowym odcinku frontu zdobyto Korosteń, położony mniej więcej 140 km na zachód od Kijowa. W miedzy czasie Wrangel szykował się do ataku na południowo - wschodniej Ukrainie (w rejonie Zaporoża i Mariupola). W ocenie Zychowicza, w obliczu połączonych sił, przy jednoczesnym wsparciu powstańców, można było śmiało zakładać, ze zdobycie Ukrainy i Białorusi nastąpi w ciągu dwóch – trzech tygodni, co radykalnie zmieniłoby ówczesna sytuacje geopolityczną na korzyść Polski. Granie na czas w kontekscie wspominanego wcześniej traktatu w Rydze dawałoby przestrzeń do pogoni za resztkami sił bolszewików, ich ostateczne pokonanie i postawienie Czerwonych pod ściana - żądania Polski w obliczu kilkunastodniowej zwłoki i wykorzystania nadążającej się okazji mogłoby na zawsze zmienić historię Europy. </p><p>Zychowicz na łamach książki “Pakt Piłsudski-Lenin” polemizuje ze swoimi adwersarzami w ocenie opisywanych wydarzeń, a ci często wskazują, ze wyczerpana i ponosząca spore straty armia polska nie miała już de facto sił aby kontynuować walkę. Ujawnia się również czynnik mentalny, bowiem w ocenie historyków, społeczeństwo polskie nie wykazywało w 1920 roku zapału do walki za wszelką cenę, było wojną zmęczone i pragnęło uzyskania pokoju. Brzmi to okrutnie, ale w ocenie Zychowicza, dwutygodniowy wysiłek pozwoliłby Wojsku Polskiemu dojść aż do linii Dniepru, co uskrzydlona zwycięstwem nad bolszewikami armia z pewnością była w stanie wykonać. Pojawia się w rozważaniach autora recenzowanej publikacji również wątek Francji -zawierając sojusz z Wranglerm mogliśmy liczyć na wsparcie zarówno polityczne jak i materialne zachodnich sojusznikach z Paryżem na czele. Zychowicz stawia mocny zarzut, ze wcale nie chodziło o brak woli walki w narodzie, lecz o podstawę elit politycznych - rządzących socjalistów, ludowców i endeków. Ludzie Ci często prezentowali daleko idącą niechęć do ludności mieszkającej na ziemiach wschodnich, a nawet do federacyjnej koncepcji samego marszałka Piłsudskiego, a ich działania bliższe były poglądom Dmowskiego, wyrażonych w haśle “Polska dla Polaków”. </p><p>Trzeba przy tym zauważyć, ze zarówno lewica, jak i endecja, uważały i wcale się z tym nie kryły, że bolszewicy są „mniejszym złem„ od carskiego generała Wrangla. Dobitnie ów myśl wyraził Stanisław Grabski, gdy podpisując rozejm w Rydze powiedział: „Podpisujemy w tej chwili wyrok śmierci na armię Wrangla„ (Zychowicz opatrzył powyższa wypowiedź następująco: „Nieszczęsny człowiek – nie rozumiał, ze podpisuje również wyrok na Polskę”). Autor książki “Pakt Piłsudski-Lenin” wskazał na konkretne i ważne z polskiego punktu widzenia różnice pomiędzy Denikinem a Wranglem. ”Czarny Baron” był gotów na daleko idące kompromisy ze wszystkimi potencjalnymi sprzymierzeńcami w walce toczonej przeciwko bolszewikom. Uznał nawet prawo Ukrainy do pełnej suwerenności i niepodległości. Wydaje się w świetle przytoczonych faktów, ze sojusz z nim nie zamykał przed władzami polskimi drogi do realizacji idei budowy Rzeczypospolitej w oparciu o koncepcję federacyjną. <br><br><br>Na uwagę w recenzowanej publikacji zasługuje lekki styl, krótkie rozdziały, brawurowe porównania i stwierdzenia, a do tego barwny i soczysty język jakim posługuje się Piotr Zychowicz – to wszystko jest zdecydowanie w książce “Pakt Piłsudski-Lenin” Publikacje Zychowicza chce się czytać, pomimo wagi gatunkowej w zakresie poruszanych tematów i wniosków, będących de facto zarzutami kierowanymi wobec elit polskich u progu drugiej dekady XX wieku. Autor książki często podkreśla w udzielanych wywiadach, ze jego intencją jest wyprowadzić dyskusje wokół Polskiej historii z salonów, aby dać możliwość szerzej publiczności zapoznania sie z dorobkiem naukowym w przedmiocie najważniejszych wydarzeń narodu polskiego na przestrzeni minionych dekad. Tak było w publikacji “Obłęd 44” związanej z ocena zasadności wybuchu Powstania Warszawskiego, tak było również w książce “Wołyń stracony”, będąca w istocie opisem tragedii ludności polskiej na kresach wschodnich, pozostawionej na pastwę UPA przez decydentów Armii Krajowej. Nie inaczej jest w przypadku “Pakt Piłsudski-Lenin”, gdzie Zychowicz wokół traktatu ryskiego czyni dysputę na temat straconych szans i zamienienia wygranej wojny w trwały, zwycięski pokój. </p><p><br>Zmierzając do końca, muszę przyznać, ze recenzowana publikacja obudziła we mnie ambiwalentne uczucia – z jednej strony jesteśmy karmieni mitem odzyskanej niepodległości, z drugiej zaś strony, trudno się oprzeć wrażeniu, ze szanse jakie stały przed polskimi elitami po wygranej bitwie warszawskiej rodziły możliwość zadania ostatecznego ciosu bolszewikom, osłabienia Rosji i budowania państwa wielonarodowościowego, zgodnie z ideami Józefa Piłsudskiego. Odrodzenie się “Polski Jagielońskiej”, obejmującej w swoich granicach dzisiejsza Białorus i Ukrainę zmieniłoby na zawsze układ sił w Europie na nasza korzyść – historia mogła potoczyć się zgoła inaczej, i warto siegnac po książkę “Pakt Piłsudski-Lenin” aby przekonać się, jak niekiedy granica miedzy zwycięstwem i klęska bywa cienka i umowna. Polecam publikacje Piotra Zychowicza wszystkim zainteresowanym historią XX wieku, ale również czytelnikom o patriotycznym usposobieniu, szukających trafnych analiz w przedmiocie decyzji jednego z najważniejszych polaków w historii, Józefa Piłsudskiego. Autor bynajmniej nie odbiera Naczelnemu Wodzowi wielkości, niemniej jako jeden z niewielu w naszym kraju podejmuje się jego krytyki – warto to docenić i poznać inny punkt widzenia, aniżeli lansowany od dekad jedyny słuszny pogląd, ze Piłsudski był nieomylny. W przypadku wojny z bolszewikami pomylił się okrutnie.</p>