Dodana przez
Aleksander
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>W swoim życiu miałem okresy, kiedy czytałem sporo książek, później czerpałem wiedzę z podcastów, uważałem bowiem, ze w wolnych chwilach mogę zdobyć cenne informację, nierzadko jedząc przy tym posiłek czy ćwicząc. Nie ma nic złego w szukanie informacji w necie o ile znamy źródła, które są wiarygodne i warte naszego czasu – siec niesie za sobą jednak spore zagrożenia, dziś każdy może otworzyć swój kanał na youtubie, zyskać rzesze fanów i opowiadać farmazony, występując w roli autorytetu przed szerokim audytorium, nieświadomym braku rzetelności czy podstawowej wiedzy o prowadzącego taki kanał. Jednym z programów, które cenie jest “Historia realna”, prowadzonym przez Piotra Zychowicza, publicystę historycznego, który zaprasza do siebie ciekawych gości zarówno po lewej jak i prawej stronie sceny politycznej, co jest o tyle istotne, ze w Polsce spór o historię często podszyty jest podglądami politycznymi, implikowanymi jeszcze czasami PRL, gdzie wiele spraw z naszej historii nie tylko nie zostało wyjaśnionych, ale często stanowią po latach oś sporu i dyskusji miedzy zwolennikami nie tyle prawdy, co udowadniania swoich racji i szerzenia określonych poglądów. Wspomniany wyżej Zychowicz na tym tle wydaje się człowiekiem z jednej strony otwarcie prezentującym swoje poglądy, z drugiej zaś chętnie słuchającym zdania swoich potencjalnych oponentów, głośno było niedawno o jego wystąpieniu w programie Moniki Jaruzelskiej, gdzie środowiska prawicowe z których Zychowicz bez wątpienia się wywodzi, storpedowały jego obecność i fakt samej rozmowy z córką znienawidzonego w Polsce generała. Inny przykład to zaproszenia do “Historii realnej” takich osób, jak Jarosław Wolski, analityk wojskowy cieszący się sporym zaufaniem przy okazji omawiania postępów w zakresie prowadzonych walk w Ukrainie, a z drugiej strony rozmowy z Jackiem Bartosiakiem, prezentującym zgoła odmienny punkt widzenia na sytuację geopolityczna na świecie i w przedmiocie samego konfliktu pomiędzy Rosja i Ukrainą. Rzetelność i obiektywność to kluczowe cechy dobrego historyka w mojej opinii, zwłaszcza kiedy sięgamy po książkę dotykającą spraw tak istotnych dla polskiej historii jak wydarzenia II Wojny Światowej, określające nasze miejsce w świecie od ponad 70 lat. Niniejsza recenzja dotyczy pod tytułem książki “Pakt Ribbentrop-Beck", uznałem bowiem, ze najciekawsze książki, które w jakiś sposób zmieniły moje życie i perspektywę na świat będę opisywał w recenzjach na skupszopie, celem uporządkowania sobie informacji w głowie i zebrania moich notatek czynionych przy okazji lektury opracowania w jednym miejscu! ? Zapraszam do lektory, będzie długo i ciekawie, dokładnie jak w przypadku recenzowanej publikacji Piotra Zychowicza ? <br> <br>Wartość książki popularnonaukowej oceniam głownie po tym, jak wiele skrajnych emocji wzbudziło dane dzieło w przestrzeni publicznej oraz czy wiedza w niej zawarta ma swoje bezpośrednie przełożenie na moje życie. Jako że mieszkam w Warszawie, pierwszą publikacją Piotra Zychowicza z jaką się spotkałem był “Obłęd 44”, książka omawiająca z niespotykanym do tej pory w polskiej monografii historycznej rozmachem i dbałością o szczegóły - pomniki wielu zasłużonych w oczach historyków osób, takich jak chociażby “Bór” Komorowski czy tez Władysław Sikorski, zostały przez autora zburzone w kontekscie oceny ich wpływu na decyzje Państwa Podziemnego, które jak udowadnia Zychowicz, więcej miały wspólnego z szaleńcza szarżą przy organizowaniu Powstania Warszawskiego, aniżeli przemyślaną i realizowaną w oparciu o obiektywne przesłanki kampanią mająca na celu wyzwolenie stolicy z rak niemieckiego okupanta zanim uczyni to armia Związku Radzieckiego. <br> </p><p>Mój pomysł na recenzję książki “Pakt Ribbentrop-Beck" obejmuje cztery konkretne punkty: </p><ul><li>Informacje praktyczne związane z samą publikacją, czyli liczba stron, rok wydania czy też ciekawostki związane z samą publikacją i szerzej jej kontekstem historycznym </li><li>Kontrowersje jakie wywołała książka w debacie publicznej – jak zauważyłem na wstępie, dobra pozycja historyczna wywołuje emocje, stanowi przyczynek do debaty, prowokuje i skłania do refleksji </li><li>Treść - czyli to co najważniejsze! Historia lezy w orbicie moich zainteresowań od dawna, toteż analizowane dzieło nie będzie oderwane od wiedzy historycznej okresu II Wojny Światowej, raczej stanowi jej uzupełnienie i to w szalenie istotnym aspekcie czyli odpowiedzi na pytanie, czy historia Polski mogła się potoczyć inaczej aniżeli dobrze nam znane, dramatyczne wydarzenia z 1 września 1939 roku? Między innymi na to pytanie znajdziemy odpowiedz w książce “Pakt Ribbentrop-Beck". <br> </li></ul><p>Opracowanie “Pakt Ribbentrop-Beck" zostało napisane w 2012 roku i liczy sobie dokładnie 362 strony. Oprócz rzetelnej i ciekawej treści autor umieścił również sporo fotografii w swojej monografii związanej z okresem międzywojennym, a także - i tu spora ciekawostka w mojej opinii – kolorowymi rysunkami z niemieckich gazet tamtego okresu mających wydźwięk wyraźnie propagandowy. Na samym końcu recenzowanego dzieła znalazła się bogata bibliografia oraz indeks nazwisk, co znaczenie ułatwia ewentualny “powrót do treści” książki - łatwo czytać określone rozdziały czy nawet fragmenty jeśli akurat potrzebujemy do nich wrócić (co sam czyniłem parokrotnie podczas pisania tej recenzji) w oparciu o skoroszyt jakim wzbogacona została książka “Pakt Ribbentrop-Beck". Warto również podkreślić, ze publikacja Piotra Zychowicza zdobyła tytuł “książki roku 2012” magazynu literackiego “Książki” - niby nie jest to wielkie wyróżnienie, ale trzeba pamiętać, ze mówimy wciąż o monografii z zakresu publicystyki historycznej, a takowe nie są często przedmiotem nagród czy wyróżnień z uwagi na ograniczone grono odbiorców. </p><p>Kim na dobra sprawę jest sam Piotr Zychowicz? </p><p>Autor książki “Pakt Ribbentrop-Beck" jest przedstawicielem młodego pokolenia historyków, nieskalanych przeszłością PRL i propagandą komunizmu szerzona przez lata również w przedmiocie najważniejszych publikacji zwiazanych z historią Polski – nie jest żadna tajemnica, ze do roku 1989, każda książka wydawana w naszym kraju musiała mieć akceptacje władz związaną z publikowana treścią - Piotr Zychowicz wolny jest od podobnych naleciałości czarnych rozdziałów naszej historii i to niewątpliwie czyni go wiarygodnym i rzetelnym w oczach czytelnika. Jak sam podkreślał wielokrotnie, jego poglądy na rzeczywistość determinowane są poczuciem realizmu, wytacza wiec wojnę myśleniu romantycznemu, gdzie Polska przez kolejne wieku przedstawiana była światu jako “mesjasz Europy”, kraj obarczony wielkim cierpieniem, przedmiot sporu największych mocarstw z Niemcami i Rosją na czele. Zychowicz wskazuje jako przykład dla polskiej myśli politycznej Wielka Brytanię, kraj który w przeszłości nader często prowadził wojny w swoich interesach rękoma innych, w tym również Polski - przykładem może być tu chociażby 1 września 1939 roku, kiedy to gwarancje udzielone nam przez Wielką Brytanię i Francję okazały się w gruncie rzeczy nic nie warte w obliczu agresji hitlerowskich Niemiec. Co ciekawe, analogie do wspomnianych czasów autor książki “Pakt Ribbentrop-Beck" wysuwa również dzisiaj, podkreślając, ze toczący się w Ukrainie konflikt mocno angażuje nasze państwo, a wspierani jesteśmy jak kiedyś przez koalicje anglosaską - bezpiecznie usadowioną za morzem, nie będącej tym samym na kursie kolizyjnym z Federacją Rosyjską. </p><p>Wracając jednak do recenzowanego dzieła – na lekcjach historii często słyszałem od nauczycielki, ze o historia ocenia ludzi oraz ich decyzje, ze potrzeba często dekad, a nawet wieków aby spojrzeć na rolę jednostki w świecie i na tej podstawie ferować wyroki. Rzecz jednak w tym, ze w naszym kraju polityka historyczna to tajemnica poliszynela, jednocześnie uprawiana jest ona wszędzie – w mainstreamie, w szkołach, często również przy stole wigilijnym. W naszym kraju dziś każdy jest specjalistą od covida, wojny Rosji z Ukrainą czy inflacji, większość osób również pozytywnie wypowiada się na temat władz Polski w okresie II Wojny Światowej, panuje narracja w myśl której, Polska padła ofiarą zbrodniczego ataku Niemiec, kolejno została porzucona na pastwę losu przez swoich sojuszników, w końcu zaś znalazła się pod butem radzieckim na kolejne 45 lat swojej historii, a jednocześnie nasze władze robiły co mogły aby zapewnić ciągłość państwa Polskiego i wolne są od surowych ocen w zakresie podejmowanych decyzji. Być może dlatego, książka “Pakt Ribbentrop-Beck" spotkała się mocna reakcją niektórych historyków wrogo nastawionych do Zychowicza, nie inaczej zresztą było w przypadku publikacji “Obłęd 44” - widać zatem jak na dłoni, ze historia dziś nas rusza bardziej niż kiedykolwiek, spora w tym zasługa młodego pokolenia historyków, którzy odwołując się do często niepublikowanych do tej pory materiałów, zmieniają optykę patrzenia na naszych decydentów i ich rolę dramatycznych wydarzeniach jakie naznaczyły naród Polski w XX wieku. Zychowicz ostentacyjnie sprzeciwiania się powielaniu mitów i niejasności zwiazanych z nasza historią - na łamach swoich książek rozprawia się z najważniejszymi wydarzeniami XX wieku, zaskakująco często będącymi przedmiotem państwowej propagandy nawet dziś w III RP. Kończąc ten wątek, pragnę podzielić się jeszcze osobistą refleksją - czytając zarówno “Obłęd 44” jak i recenzowane “Pakt Ribbentrop-Beck" wielokrotnie miałem wątpliwości w kwestii oceny przytaczanych faktów, ciekawą prawidłowością było jednak wszechstronne omawianie problemu przez Zychowicza, często na kolejnej stronie książki znajdowałem odpowiedzi na pytania jakie powstały w mojej głowie wcześniej! </p><p> <br>Czego dotyczy w głównej mierze książka “Pakt Ribbentrop-Beck"? <br> <br>Najpierw slow kilka o bohaterze niniejszego opracowania, Józefie Becku - człowiek ten wywodził się z flamandzkiej rodziny, jego przodkowie przeprowadzili się na na tereny Rzeczypospolitej mniej więcej na początku XVI wieku. Wraz z kolejnymi pokoleniami, pisownia nazwiska uległa wyraźnemu spolszczeniu – oryginały zapis został przywrócony dopiero na prośbę przyszłego ministra spraw zagranicznych II RP. Już po urodzeniu małego Józefa, jego rodzina szukała ucieczki przed zataczająca co raz większe kręgi rusyfikacją - za kierunek obrano Galicję, słynącą wówczas z otwartości i tolerancji, będącej jednocześnie częścią Austro - Węgier. Co ciekawe, już będąc młodym chłopakiem Józef Beck spotkał jedną z najważniejszych osób w historii Polski – podczas pobytu u swojego wuja w Zakopanem, młody Józek miał okazje porozmawiać z Piłsudskim, ta znajomość miała zdeterminować jego przyszłe losy. Krotko po otrzymaniu wiadomości o wybuchu wojny, Józef Beck porzucił myśl o studiowaniu na uczelni w Wiedniu i wstąpił do struktur Wojska Polskiego. To wtedy właśnie obudziły się w nim poglądy piłsudczykowskie, które w przyszłości miały nierozerwalnie połączyć go z obozem Józefa Piłsudskiego i zaprowadzić do roli Ministra Spraw Zagranicznych w rządzie Polskim w przededniu wybuchu najstraszliwszej wojny w historii świata. Zanim to się jednak stało, wybuchła I Wojna Światowa, a Józef Beck wstąpił do Legionów, gdzie skądinąd cudem uciekł przed aresztowaniem związanym z kryzysem przysięgowym i dalej wstąpił w szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej. Józef Piłsudski dostrzegł Becka dopiero pod koniec wojennej zawieruchy u progu lat 20’ XX wieku – po powrocie z magdeburskiej twierdzy, marszałek miał okazje zapoznać się z przytotowanymi wcześniej przez Becka analizami rozmów, jakie ten prowadził w związku z pełnioną w tamtym czasie funkcją emisariusza Komendy Głównej POW w lutym 1918 roku z przedstawicielami endecji. Piłsudski według źródeł historycznych jak wskazuje Zychowicz, z miejsca dostrzegał talent w młodym Becku, był również pod wrażeniem jego wnikliwości i analitycznego myślenia jakie zauważył w samych raportach. O tym, jak znakomite zdanie miał o nim Piłsudski, najlepiej świadczy fakt, że w obliczu wojny polsko-bolszewickiej Beck został wkrótce odkomenderowany do służby w Oddziale II Sztabu. Wspomniana "Dwójka" zajmowała się najważniejszym w tym czasie wywiadem i skupiała w swoich szeregach najinteligentniejszych oficerów. Jakiś czas później już po oddaleniu zagrożenia ze strony bolszewików, Beck został attaché wojskowym w Paryżu. Nadal jednak być utożsamiany z obozem piłsudczykowskim, jak pisze Zychowicz w książce “Pakt Ribbentrop-Beck", w powszechnej świadomości najważniejszych osób dwudziestolecia międzywojennego miał opinię protegowanego Piłsudskiego, zatem gdy marszałek zniknął z życia publicznego, Józef Beck również stracił swoje stanowiska publiczne. </p><p>To tyle jeśli chodzi o rys historyczny, skądinąd niezbędny i świetnie omówiony przez autora książki “Pakt Ribbentrop-Beck"- Piotr Zychowicz opiera się w swoich rozważaniach na faktach udokumentowanych w źródłach, co szczególnie intrygowało mnie w kontekscie relacji Becka z Piłsudskim. Niemniej recenzowana publikacja w znakomitej większości dotyczy jednaj głupoty jednego z najważniejszych polityków po śmierci Józefa Piłsudskiego. Nie będzie nadużyciem zauważyć, ze postać ta owiana długo tajemnica i nieszczególnie analizowana przez historyków, w książce “Pakt Ribbentrop-Beck" już przez sam wzgląd na tytuł można odnieść wrażenie, ze została jak to mówi młodzież “zmieciona z planszy” - krytyka przywiązania do honoru ponad wszystko, głupota mylona z odwagą, a mądrość z szaleństwem, powyższe zarzuty z całą mocą trafiały w bohatera omawianej publikacji i trzeba oddać autorowi, ze dobór w zakresie argumentów pozostawia w gruncie rzeczy niewielką przestrzeń do jakiejkolwiek dysputy! </p><p>Piotr Zychowicz wychodzi w swojej książce z założenia, ze w 1939 roku Polska winna razem z Wermachtem uderzyć na Związek Sowiecki, jednak widząc postępy przeciwko Moskwie, zmienić front i porozumieć się z aliantami jak zrobiła to w czasie II Wojny Światowej chociażby Rumunia. Jest to teza kontrowersyjna i budząca szeroki sprzeciw środowiska historycznego, podnoszącego argument, ze we wrześnio 1939 roku nie sposób było przewidzieć rozwoju wypadków, wszak jeszcze rok wcześniej, niemieckie władze wysyłały do Polski swoich emisariuszy aby Ci negocjowali warunku ewentualnej koalicji, jednocześnie dokonując rozbioru na Czechosłowacji, Spotkałem się w przeszłości z opiniami, jakoby właśnie rok 1938 był w istocie ciosem w plecy dla II Rzeczypospolitej – aneksja naszego wschodniego sąsiada oznaczała bowiem, ze Polska znalazła się już rok przed wojna w absolutnie dramatycznej sytuacji – otoczona od wschodu przez sowietów, od zachodu przez III Rzesze, a na południu w Czechosłowacji stacjonowały już wojska niemieckie gotowe do rajdów na północ. Zychowicz sam wielokrotnie podkreślał, ze polska sprawa została przegrana podczas konferencji w Monachium, gdzie nasi sojusznicy – Wielka Brytania i Francja - oddały Hitlerowi bez jednego wystrzału Czechosłowację, nie biorąc przy tym pod uwagę kompletnie interesów II RP. </p><p> „Pakt Ribbentrop-Beck” – jakie najważniejsze informację i wnioski można snuć na podstawie książki Piotra Zychowicza? </p><p>1. Przeszłość mówi nam o tym, kim jesteśmy dzisiaj. <br><br>Autor cytuje na łamach swojej publikacji https://******.**. Władysława Studnickiego, czołowego przedstawiciela myśli geopolitycznej, w ocenie którego największa tragedią Polski było położenie geograficzne. Warunkowało ono konieczność dobrych relacji przynajmniej z jednym z otaczających nas mocarstw - Rosją lub Niemcami. Rys historyczny jaki porusza Zychowicz w książce “Pakt Ribbentrop-Beck" nie pozostawia zlodzeń, ze dogadanie się z bolszewikami, a później sowietami było w gruncie rzeczy nie możliwe - częściowo wynikało to z różnicy interesów, częściowo zaś było podsycane przez osobiste doświadczenia najważniejszych osób w państwie. Wszyscy pamiętali bowiem, ze Praludzki został w przeszłosci zesłany przez sowietów do łagru, to z kolei określało odczucia wobec sowieckiej Rosji nawet długo po śmierci marszałka. Z jego śmiercią związana jest kolejna anegdota – Adolf Hitler pojawił się na pogrzebie Józefa Piłsudskiego, co nie miało precedensu w przypadku innych okoliczności państwowych ani wcześniej, ani później - kolejny dowód na poprawne relacje Polski i Niemiec w przededniu wybuchu II Wojny Światowej? Niekoniecznie, ale bez wątpienia podobne niuanse decydowały wówczas o sprawach wielkiej wagi. Zdaniem Zychowicza, sojusze z Francją i Anglią są cokolwiek warte tylko wtedy, gdy Polska jest silniejsza od Rosji. Dziś wydaje się to oczywiste? Nie dla każdego. Z książki dowiesz się, jak dzisiejsi politycy i historycy czczą samobójcza postawę Józefa Becka, kierując swój wzrok w kierunku Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych jako najważniejszych sojuszników mimo doświadczeń minionych dekad, gdzie warto za autorem książki “Pakt Ribbentrop-Beck" powtórzyć, ze Londyn wciąż nie odtajnił szeregu dokumentów zwiazanych z rządem na emigracji - można tylko zgadywać, ze gdyby nie było tak kompromitujących dla nich informacji, pewnie nie przedłużaliby klauzuli tajności o kolejne dekady. </p><p>2. Wato słuchać Marszałka Piłsudskiego... bynajmniej nie wybiorczo. </p><p>Na krytykę koncepcji potencjalnego sojuszu Polski i III Rzeszy Zychowicz często tylko się uśmiecha – z reguły bowiem atakowany jest przez zwolenników Józefa Piłsudskiego, a to właśnie marszałek był autorem tego pomysłu! Marszałek dokładnie w taki sam sposób prowadził swoją politykę podczas I wojny światowej. W pierwszych jej latach bił Rosjan ramię w ramię z wojskami państw centralnych, by pod koniec (gdy Rosja była osłabiona, a Niemcy dostawali lanie na froncie zachodnim) zmienić kierunek i przejść na stronę Ententy. Dziś rzadko się o tym słyszy, ale podobna polityka wydaje się w gruncie rzeczy niezwykle pragmatyczna – Polska jako kraj położony w na nizinach Europy Srokowo – Wschodniej pełniła w oczach marszałka rolę państwa obrotowego, który celem realizacji swoich interesów musi zawierać sojusze podyktowane okolicznosciami, nie zaś trwałe i obliczone na dekady, sytuacja geopolityczna dynamicznie się zmieniała i wymagała reakcji ze strony władz polskich. Z książki “Pakt Ribbentrop-Beck" dowiesz się miedzy innymi, jaki wskazówki prowadzenia polityki zagranicznej zostawił Piłsudski swoim następcom. </p><p>3. Honor to sprawa wojska, rolą polityka jest być pragmatycznym do bólu. </p><p>Józef Beck znany jest najbardziej ze swojego przemówienia z 1939 roku, gdzie odrzucił niemieckie żądania, wygłaszając przy tym hasła nośne i trafiające na patriotyczny grunt ówczesnej elity państwa: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.” Ceną za honor było wówczas zgoda na utworzenie autostrady eksterytorialnej i kolejno oddanie Niemcom Gdańska (który de facto był wtedy miastem niemieckim). Obie te sprawy miały w niedalekiej przyszłości okazać się wybuchem wojny w wyniku której zginęły miliony ludzi, a niepodległość uzyskana po 123 latach zaborów znowu odeszła w zapomnienie na rzecz okupacji niemieckiej, a wkrótce radzieckiej i to na kolejne pól wieku! Opracowanie Piotra Zychowicza przynosi zatem odpowiedzi na pytania, czy Gdańsk rzeczywiście był wtedy kluczowy dla interesów II RP, autor prezentuje również analizę potencjalnych konsekwencji gospodarczych dla naszego kraju przy wyrażeniu zgody na zadania Niemiec, mnie jednak w pierwszej kolejności zainteresowało w jaki sposób przedstawiciele zachodnich mocarstw zareagowali na honorową postawę polskich władz i jak bardzo mieli to w d.... </p><p>4. Lepiej być wasalem i mieć jakiekolwiek prawa, czy jednak niewolnikiem pozbawionym przymiotu podmiotowości międzynarodowej? </p><p>Można się często spotkać z argumentami zwolenników koncepcji prezentowanej przez Józefa Becka “honor ponad wszystko”, które często rozstrzygają, ze lepiej walczyć i polec w słusznej sprawie, niż być poddanym i związanym ustaleniami Berlina w obliczu rosnących napiec pod koniec lat 30’ XX wieku. Podobna narracja zdaje się zapominać o bezbronnych – kobietach, dzieciach i starcach, niezdolnych do walki, a jednak ponoszącymi ofiarę krwi związaną z decyzjami tych najbardziej “honorowych” obywateli. Jednocześnie warto podkreślić, ze w książce “Pakt Ribbentrop-Beck" parokrotnie pada przykład narodów takich jak Węgry, Rumunia czy tez Bułgaria, które wchodząc w role wasala Niemiec uzyskały względny spokój, będąc przy tym oczywiście drenowanymi gospodarczo, jednak nie odbiło się to w takim stopniu na tkance ludzkiej jak miało to miejsce w przypadku Polski. Z recenzowanej książki Piotra Zychowicza dowiesz się miedzy innymi, jaka była różnica w traktowaniu ludności (również żydowskiej) przez Niemców w krajach wasalskich w porównaniu do kraju podbitego – Polski. </p><p>5. Demokracja to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. I również jej głosu. </p><p> Nośnikiem propagandy w dwudziestoleciu międzywojennym była prasa – na jej łamach nie wszyscy zgadzali się z polityka prowadzoną przez Józefa Becka. Tych, którzy otwarcie sprzeciwiali się jego koncepcjom określano mianem “oszołomów”. Piotr Zychowicz na łamach książki “Pakt Ribbentrop-Beck" opisuje miedzy innymi reakcję jednego z najbliższych współpracowników Piłsudskiego – Waleryego Sławeka, na wieść o tym że Beck podpisał pakt z Anglią. Ponadto autor wraca do postaci Władysława Studnickiego i opisuje w jakich okolicznościach władza nie dopuściła do wydrukowania jego książki przedstawiającej kontrpropozycje dla kierunku działań Józefa Becka. Ponadto Zychowicz umieszcza również w swojej książce archiwalne wypowiedzi publicystów i konserwatywnych polityków, którzy przewidzieli radziecki zabór, a których nikt nie chciał słuchać. </p><p>6. Dobrze policz, kto jest po stronie stronie, a kto jawi się jako wróg. <br> <br>Piotr Zychowicz rozprawia się z mitem, jakoby polscy ułani na koniach z szablami rzucali się na niemieckie czołgi - nawet jeśli tak było, to stanowiło to margines starć na froncie. W istocie, Wojsko Polskie nie było wtedy przygotowane na blitzkrieg jaki zaprezentował Wermacht, niemniej w tamtym czasie żadna armia de facto nie była gotowa stawić Niemcom czoła. Polskie władze od lat czyniły przygotowania do wojny z sowietami, kontynuując spuściznę marszałka Józefa Piłsudskiego. Na łamach książki “Pakt Ribbentrop-Beck" znajdziemy sporo informacji przytoczonych przez dowódców i dyplomatów w przedmiocie stanu polskiej armii w przededniu II Wojny Światowej. </p><p> 7. Nie ważne do ilu potrafisz liczyć – zawsze licz na siebie. </p><p>Z recenzowanej publikacji wyłania się obraz Polski kompletnie nie przygotowanej na agresję Niemiecką - ówcześni politycy pokładali nadzieje w gwarancjach sojuszniczych, a Ci znajdowali się na drugim końcu Europy – to właśnie oni w Monachium 1938r przyklepali zajęcie Czech i Moraw (Anglia) i którzy sami oddali Hitlerowi Nadrenię (Francja). Piotr Zychowicz przywołuje poglądy samego Piłsudskiego na sojusze z mocarstwami europejskimi, autor również z rozmachem opisuje rzekome gwarancje jakie udzielili nam Anglia oraz Francja. </p><p>8. Armia baranów pod rządami lwa jest silniejsza od armii lwów kierowanej przez barana </p><p>Ocena postaci Józefa Becka nierozerwalnie pozostaje związana z oceną Józefa Piłsudskiego - marszałek długo mentorował swojemu podopiecznemu, otwierał przed nim drzwi na salonach i co raz wyższych stanowiskach administracji państwowej. Można się zastanawiać, kiedy drogi obu panów się zaczęły rozchodzić, nie ulega bowiem wątpliwości, ze marszałek zgoła inaczej wyobrażał sobie drugą dekadę lat 30’ XX wieku, dostrzegał zagrodzenia, których Beck nie widział lub nie potrafił dostrzec. Na łamach książki “Pakt Ribbentrop-Beck" autor opisuje co nasz minister spraw zagranicznych mówił podczas internowania w Rumunii, gdy wiadomo już było, ze jego polityka okazała się gwoździem do trumny dla milionów Polaków, Ukraińców, Rusinów i Żydów. Ciekawe informacje zostały również opisane w związku z gen. Sosnowskim, który długo był forsowany bez powodzenia na stanowiska naczelnego wodza. </p><p>9. To nie wartości, ale interesy decydują o sojuszach </p><p>Hitler już w drugiej połowie lat 30’ XX wieku jawnie występował przeciwko komunizmowi – to akurat łączyło go z polskimi interesami - książce “Pakt Ribbentrop-Beck" znalazłem zdjęcia ze wspólnych polowań Goringa i polskich władz, występu Jana Kiepury w Berlinie dla Goebbelsa i nazistowskiej świty czy modlącego się Hitlera przy grobie Piłsudskiego. Nie zdawałem sobie do tej pory sprawy z faktu, jak zażyłe były te stosunki miedzy Polską i Niemcami w przededniu wybuchu II Wojny Światowej, wydaje się jednak, ze Polska przynajmniej przez jakiś czas była bliskim przyjacielem Niemiec, przynajmniej dopóki było to w interesie i planach Adolfa Hitlera. Co więcej, wąsaty zbrodniarz widział przyjaciół również w Węgrach, Rumunii czy Włoszech, ponieważ pozwalało to na realizowanie interesów Niemiec – kraje te sprzymierzyły się w rożnym stopniu z III Rzesza, wszystkie jednak wyszły na tym lepiej niż Polska – dość powiedzieć, ze tylko nasza stolica została w tak daleko idącym stopniu zniszczona na tle innych stolic europejskich, szacuje się ze nawet 80% zabudowań stolicy Polski zostało zniszczonych. Bukareszt i Budapeszt pozostały w zasadzie nie naruszone... </p><p>Jako czytelnik żywo zainteresowany historią, pragnę zauważyć, ze książka “Pakt Ribbentrop-Beck" to fascynująca monografia przedstawiająca kulisy tragicznych decyzji podjętych przez polskie władze u progu II Wojny Światowej. Przez lata karmiono nas propagandą, ze nie dało się wtedy nic zrobić, Polska dopiero co odzyskała niepodległość, a sojusznicy nas zdradzili. To w mojej ocenie uproszczenia, które nie tłumaczą historii najnowszej, a jej zrozumienie jest warunkiem, aby nie popełnić w przyszłości tych samych błędów, zwlaszcza ze dziś jak nigdy za naszego życia widmo wojny znowu wydaje się realne... </p>