Dodana przez
Matylda
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Dostałam książkę “Nie z miłości” od przyjaciółki na urodziny - enigmatyczny tytuł od razu mnie zainteresował, a sama objętość książki - mniejsza niż sto stron - okazała się kosząca na kolejne, weekendowe popołudnie - przeczytałam raz, kolejnego dnia sięgnąłem po nią powrotem, tym razem uzbrojona w kolorowy flamaster celem zakreślenia fragmentów, które idealnie trafiały do mojej głowy. Potrzebowałam jednak trochę czasu, aby pookładać sobie w niej myśli, jakie wywołała we mnie lektura książki Jespera Juula, a dziś aby to wszystko sobie uporządkować, usiadłam do tej recenzji i oto moje wrażenia z nauki jaką wyciągnęłam :-) </p><p> </p><p>Książki autorstwa Jespera Juula są znakomitym wyborem w zakresie drogi ku świadomemu rodzicielstwu, tak potrzebnemu w dzisiejszych czasach, gdzie dawne schematy postępowania wobec kolejnych pokoleń wyraźnie się zdezaktualizowały w obliczu szalonych zmian cyfrowych – pokolenie “Z” jak dziś nazywa się młodych ludzi, dorastają w zupełnie innym środowisku, aniżeli pokolenie Millenialsów czy wcześniej pokolenie tzn. “Baby Boomers. Mając na uwadze powyższe, opracowania Jespera Juula wychodzą naprzeciw oczekiwaniom dzisiejszych rodziców, poszukujących odpowiedzi na pytania, jak przygotować swoje pociechy na życie w zmieniającym się dynamicznie świecie – jest w nich niewątpliwie coś, co trafia nie tylko do zwolenników samorozwoju, ale również do tych, którzy szukają – zarówno swojej drogi (rodzicielskie czy też zawodowej) jak również odpowiedzi na konkretne pytania związane z przygotowaniem swoich pociech do wejścia w dorosłość - nie jest bowiem tajemnica, że socjalizacja pierwotna jaka ma miejsce w domowym ognisku w ogromnym stopniu determinuje osobowość dziecka i jego przyszłe, dojrzałe życie. Książka Jespera Juula ma nieco enigmatyczny tytuł - „Nie z miłości”, co może szokować zwłaszcza tych rodziców, którzy do tej pory żyli w przekonaniu, że dziecko należy uchylać nieba, bowiem tylko w ten sposób można okazać mu wielkie świadectwo swojej rodzicielskiej miłości. Już na samym początku autor, duński terapeuta rodzinny, podkreśla, że bynajmniej nie jest to książka o tym, jak stawiać swoim dzieciom granice, ale o wartości, jaką jest powiedzenie słowa “NIE” w każdej bliskiej relacji z drugim człowiekiem, w tym również, a może przede wszystkim w relacji rodzic – dziecko. </p><p>Warto podkreślić, że już od pierwszych zdań, z typową dla siebie lekkością i szacunkiem wobec mądrości dzieci, Jesper Juul podkreśla, że to, co dla samych rodziców może wydawać się niezrozumiałe i trudne, dla dzieci często jest oczywiste i bardzo naturalne, a rolą rodzica jest nie “zabić” w dziecku tej swobody bycia i wrażliwości na rozumienie otaczającego je swata. Inaczej mówiąc, dzieci same bez trudu dają znać, gdzie są ich granice i jak chcą je bronić - płaczem, odwróceniem głowy, nawoływaniem - przecież już od pierwszych godzin życia młody człowiek daje wyraz akceptacji bądź jej braku dla podejmowanych wobec niego zachowań ze stron dorosłych, nie czyniąc przy tym wielkich analiz, bilansów i planów jak to ma miejsce w przypadku dorosłych na ich późniejszych etapach życia. Taką oto naturalnością dzieci często różnią się od swoich rodziców, którzy z przeróżnych względów nie chcą, boją się bądź nie potrafią powiedzieć dziecku stanowczego „nie” kiedy te granice nie są w ramach relacji – rodzic – dziecko ustalone już na wstępnym etapie socjalizacji maluchów. W swojej książce Jesper Juul analizuje różne przyczyny takiego stanu rzeczy, wspomniał w mojej opinii opisuje to cytat z książki “Nie z miłości” - „za mało troszczymy się o nasze indywidualne granice i potrzeby, a potem zrzucamy za to winę na innych”. </p><p>Kiedy czytałam opracowanie”Nie z miłości” pierwszy raz, podkreśliłam wyżej wspomniane słowa czerwonym, rażącym w oczy markerem. Niby są bowiem oczywiste oczywistości, niby banalne słowa, ale właśnie to wspomniane zrzucanie winy sprawiło, że uznałam, że chcę zatrzymać się przy nich na dłużnej i wracać, do nich, kiedy zauważę, że zapomniałam o ich mocnym przekazie, co na co dzień wcale nie jest trudne, zderzamy się bowiem z innymi ludźmi i każdy z nich na swój sposobi wystawia nasza asertywność na próbę naszego własnego charakter. Jesper. Juul nie odkrywa może kosmosu, ale niejako przeciera mój teleskop, pozwala aby proste wnioski wybrzmiały w głowie i na nowo pozwoliły zdefiniować percepcję wobec świata, inaczej tez na niego spojrzeć... umiejscawiając samych siebie w centrum, a nie jak do tej pory, gdzieś z boku. Kiedy czuję zatem palące w mięśniach zmęczenie po ciężkim dniu, kiedy jestem przytłoczona codziennością wokół siebie, kiedy zarywam noc bo zbliża się deadline i trzeba coś koniecznie zrobić czy też komuś coś obiecałam „na już”, kiedy pojawiają się pełne pretensji myśli „co znowu?!” gdy okazuje się, że podjęte starania to za mało i znów nie sprostałam oczekiwaniom rodziny, znajomych czy też własnego dziecka, książka “Nie z miłości” bywa jak uderzenie obuchem w głowę, pozwala mi samej wrócić do pionu i pamiętać o prostym przekazie jaki zawarł autor w swojej publikacji: masz prawo powiedzieć “Nie”. I wtedy zamiast w dziecko, bo wymagające, w męża, bo roztargniony, w przyjaciółkę, czy też panią sprzedawczynię w sklepie i cały świat wokół siebie, wolę spojrzeć w głąb siebie i zastanowić się, co poszło nie tak i jak mogę to naprawić, trzeźwa ocena sytuacji zdecydowanie lepiej się sprawdza aniżeli kolejny wybuch gniewu, często nieuzasadniony okolicznościami, mający swoje źródło w głęboko skrywanej frustracji i złości, ze każdego dnia oczekiwania innych stawiać ponad swoje własne dobro. Zatrzymuję się wówczas na chwilę i uczciwie pytam, niekiedy na głos – czy to nie ja sama doprowadziłam do tego stanu, nie wytyczając innych wyraźnie swoich własnych granic? Ilekroć do tego wracam, myślę sobie o wartości tego przesłania dla rodziców, odkrywam przy tym, ze to właśnie dzieci uczą nas najwięcej o nas samych, bowiem jak wskazuje słusznie Jasper Juul, to dzieci jako nieskażone zachowaniami dorosłych stanowią najlepszy punkt odniesienia dla nas samych, motywując do pytania czy tak właśnie chcieliśmy aby wyglądało nasze życie? Tych, którzy narzekają, krytykują, twierdzą, że ich dziecko rządzi, manipuluje, jest dyktatorem, brakuje mu granic, można zapytać, czy znają słowa Konfucjusza, który przed wiekami już zauważył, ze jeśli chcesz poznać człowieka, spojrzeć jak zachowują się jego dzieci. I wtedy właśnie przypomina mi się znów Jasper Juul i jego „za mało troszczymy się o nasze indywidualne granice i potrzeby, a potem zrzucamy za to winę na innych”. </p><p>Już słyszę wasze głosy - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić! Jesperr Juul pomaga jednak nam ułożyć pewne sprawy w logiczną, spokojną całość na łamach książki “Nie z miłości”, przede wszystkim wskazując na konieczność pożegnania się z poczuciem winy, jakie często dotyka rodziców, gdy bywają asertywni wobec swoich własnych pociech. A jednak okazuje się, ze dzieci potrzebują wyraźnych granic, nie tych wyznaczanych sobie na siłę, przez karę i spisane zasady, ale elastycznych, uwzględniających zarówno osobowość rodzica jak i dziecka, a przecież nie ma dwóch takich samych ludzi na świecie. Autor pisze o wzajemnym szacunku i godności, o konieczności zadbania o własne potrzeby nie poprzez stawianie sztywnych granic samemu dziecku, ale bardziej wytyczanie tych swoich, które dziecko będzie przestrzegać biorąc z nas przykład od najmłodszych lat. To subtelna w nazwie, ale niezwykle istotna w znaczeniu różnica, której znaczenie widoczne jest zwłaszcza w Skandynawii, gdzie Jesper Juul żyje na co dzień, gdzie według wielu badan, to właśnie zamieszkałe tam narody prezentujące osobliwe podejście do wychowania.... wychowują kolejne szczęśliwe pokolenia dzieci. W książce „Nie z miłości” Jesper Juul przytacza kilka przykładowych dialogów, które pozornie tylko dotyczą tego samego, jednak wypowiadane są w zupełnie inny sposób. Odwołuje się w ten sposób do obciążeń, jakie mają miejsce w komunikacji z dziećmi, czy też w komunikacji z ludźmi dorosłymi w naszej pracy, ale tez wśród znajomych, przyjaciół czy rodziny – wszędzie tam, gdzie nawiązujemy relacje, świadomość własnych granic bywa kluczowa dla zachowania szacunku do samego siebie , a przez to czerpanie z życia satysfakcji, bycie człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Jak wskazuje słusznie Jasper Juul, komunikacja kierowana do dzieci bywa niejednokrotnie wyreżyserowana, nieautentyczna, czasem wręcz toksyczna, albo przesycona zmęczeniem, pretensjami, pouczeniami, gdy okazuje się, ze powielamy błędy naszych rodziców, dziadków i kolejnych pokoleń nie poddających refleksji sposób rozmowy z innymi, a przecież świat dynamicznie się zmienia, wymaga od nas elastyczności, również w zakresie rozmowy – najlepiej oddaje to fakt, ze w przeszłości mówiono o “zdrowiu psychicznym”, pojecie to jednak obecne w psychologii wydawało się długi czas pejoratywne i stygmatyzujące, dziś czerniej mówi się o “dobrostanie psychicznym” - brzmi lepiej, co? Jasper Juul, analizując typowe zwroty, pokazuje, że brakuje w nich tego, co osobiste dla nadawcy komunikatu, co naturalne, jednoznaczne dla dziecka i rodzica, choć takie podejście niewątpliwie warunkowane jest praca od podstaw już od najmłodszych lat dziecka. </p><p>“W komunikacji z dzieckiem nie chodzi o okrągłe słowa, lecz o to, by wyrazić się w sposób jak najbardziej osobisty (…) język miłości nie powinien być ani pozytywny, ani negatywny – tylko osobisty.” </p><p>Ważną kwestią w oczach autora, która w mojej ocenie jest szalenie ważną (kolejną!) wartością prezentowaną na lamach tej pozycji, jest zwrócenie przez Jespera Juula uwagi na różnicę między potrzebami a chwilowymi chęciami, wynikającymi z okoliczności, często motywowanymi potrzeba danej chwili. To bardzo ważny i w pewnym sensie “uwalniający” dla rodziców fragment samej książki, który może dać siłę szczególnie tym rodzicom, którzy stają lub sami stawiani są w sytuacji „nie rób tego (nie noś, nie karm, nie śpij z dzieckiem, nie bądź tak blisko, nie przytulaj – niepotrzebne skreślić), bo przyzwyczaisz”. </p><p>Podobało mi się również, że zdaniem autora, dziecka nie da się rozpieścić dawaniem mu za dużo tego, czego naprawdę potrzebuje - trudno uznać, ze przytulanie dziecka częściej gdy o to prosi może z niego zrobić życiową łajzę - przeciwnie, bliskość i uwaga poświęconą dziecko, wynikająca z jego indywidualnych potrzeb to największy skarb jaki może zaoferować rodzic. Z drugiej strony rozpieszczone dzieci to te, które nie potrafią zaakceptować po prostu słowa NIE. Liczą, że ich życzenia będą natychmiast spełniane i zachowują się roszczeniowo, często również pretensjonalnie wobec swoich rodziców, skupiając ich uwagę jak gdyby na złość, prosząc w ten sposób aby je “zauważono”. Jednak tak rozwijają się tylko te dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne, lub tez w niezdrowych proporcjach – o ile bowiem nie ma nic złego w przytulaniu, o tyle rodzic, który rzuca wszystko bo dziecko pragnie uwagi i zainteresowania daje sygnał: “jesteś najważniejszy”, a dzieci choć są młodziutkie, potrafią zręcznie podobne sytuacje wykorzystać i manipulować rodzicami. </p><p>A zatem rodzi się pytanie, czy bliskość nie jest potrzebna? Albo tez jak reagowanie na potrzeby dziecka? A może karmienie piersią to relikt przeszłości? Ludzi zadających takich pytania jest co raz więcej, moim zdaniem nie da się ich zmienić, wydaja się bowiem nie rozumieć istoty sprawy, wątpię też, że można ich przekonać, ale ten sposób myślenia, który ukazuje Jesper Juul, może dawać siłę i wiarę we własne możliwości, nie oczekując przy tym, ze będziemy wszyscy rodzicami idealnymi, słabości wpisane sa w nasza nature, chodzi jednak o kierunek w jakim podążamy wychowując nasze cudowne maluchy. </p><p>Warto również podkreślić, ze autor w swojej książce z powodzeniem i wielokrotnie wskazuje na konieczność mówienia w pełni świadomego i szczerego NIE, pomaga to bowiem powiedzieć sobie samemu... TAK – czysta magia, a może jednak banał? Przyjęcie postawy szczerego i autentycznego rodzica w odniesieniu do naszych dzieci jest bowiem zdaniem Jespera Juula ważne nie tylko dla samej matki lub tez ojca, ale przede wszystkim dla samego dziecka. To na gruncie rodzinnym doświadczamy pierwszych frustracji, sprzeciwów, negacji również w drobnych sprawach dnia codziennego, jak na przykład nauka dziecka w zakresie korzystania z nocnika czy wybór posiłku na śniadanie – kto z was choć raz nie miał awantury ze strony malucha, która sprawdzają się do prostego uzasadnienia – NIE bo NIE? To właśnie klimat, który temu towarzyszy i obserwacja owych autentycznych rodziców uczy najmłodszych, jak wyglądają prawdziwe relacje z ludźmi, a te przecież nieustannie opierają się na grze interesów i interesików, gdzie rozmowa o pracę jest tylko symbolem dobrego lub tez złego ukierunkowania rozwoju psychiki dziecka związanej z wczesnym okresem jego życia. Jesper Juul prowadzi zatem rodziców na łamach swojej książki “Nie z miłości” drogą ukazującą wartość magicznego słowa NIE, tego przemyślanego, jak i tego spontanicznego, wynikającego jednak zawsze z natury człowieka i jego osobowości. </p><p> „Dzieci mają prawo do życia z dorosłymi, którzy nie udają, że są nadludźmi” - słowa z książki, które również zakreśliłam i które wiele mi dały do myślenia. </p><p>Świadome, prawdziwie wypowiedziane słowo NIE jest, zdaniem Jespera Juula, drogą ku prawdziwemu TAK. Ten oto sposób myślenia może być zarówno pomocny, dla zrozumienia nie tylko samej istoty wyznaczania swoich granic, potrzeb, uczuć, ale również - a może przede wszystkim - wartości, jakie się z tym wiążą na każdym etapie życia człowieka. Tą najważniejszą kwestia wydaje się ponadto być przekazywanie pewnego modelu wychowania, pokazywanie autentyczności i tym samym towarzyszenie w drodze ku owej autentyczności w innych relacjach jakie nasze dzieci zawierają już w przedszkolu, dalej w szkole i swoim życiu zawodowym czy tez prywatnym. Dzieje się to nie tylko poprzez szczere mówienie słowa NIE naszemu dziecku, ale również poprzez dawanie mu prawa do mówienia NIE... swoim własnym rodzicom – bolesna, ale jakze prawdziwa lekcja o której wielu rodziców nie wie, bo nikt im wcześniej tego nie powiedział. To, typowe dla Jespera Juula, pełne szacunku i zaufania wobec dziecka podejście, jest swoistą opozycją dla wielu mądrych poradników wychowania, przedstawiających temat w ujęciu „co wolno dziecku? na co można mu pozwolić a czego zabronić? kiedy dać karę, a kiedy słynny time out, bo za bardzo się stawia?”. W dziecięcym „nie” według nauki Jespera Juul, sam autor nie widzi nieposłuszeństwa, krnąbrności i rozpuszczenia – przeciwnie, stanowi to w jego oczach naukę asertywności jako warunku szczęśliwego życia w późniejszych jego etapach. Jest ono efektem postawy, wynikającej z długoterminowego myślenia o dziecku, które będzie funkcjonować społecznie, a nie tylko wypełniać rodzicielskie nakazy, gwarantując tym samym rodziców spokój i wytchnienie po ciężkim dniu – a to z kolei wymaga czasu i cierpliwości, jednak świadome wychowanie zawsze idzie z nimi w parze, nie ma tu drogi na skróty. </p><p>Reasumując, nasze kochane dziecko, które usłyszy NIE z miłości, będzie umiało przyjąć pełne miłości TAK, zrozumie sytuacje intuicyjnie, podobnie jak rozumie fałsz i udawanie, choć wielu rodziców nadal twierdzi, ze potrafi doskonale grac przed własnymi dziećmi. Dziecko, które usłyszy NIE z miłości, będzie umiało w przyszłości to NIE powiedzieć innym, nie będzie przez to wykorzystywane, nie będzie nadużywana jego wrażliwość czy naiwność. Dziecko, które dzisiaj usłyszy NIE podyktowane autentycznością i miłością, w przyszłości samo wypowie takie NIE wobec swoich dzieci, tym samym istnieje szansa na przerwanie błędnego koła patriarchatu, gdzie autorytet rodziców budowany był jedynie w oparciu o przewagę wieku nad dzieckiem, czy jednak przynosi to pożądane efekty w przeszłości, gdy dziecko już w szkole średniej miewa bunt i podważa od dawna obowiazujace w domu zasady? </p><p>Książka Jespera Juula „Nie z miłości” ma raptem 97 stron. Za każdym razem gdy czytam książkę “Nie z miłości” zwracam uwagę na coś nowego, co choć jest mi już dobrze znana, wciąż mnie zaskakuje prostymi wskazówkami, które w mojej ocenie łatwo zaimplementować do wychowania dziecka o ile ma się ich świadomość – czasami każdy człowiek potrzebuje zostać postawiony do pionu, również rodzic, warto jednak w tym zakresie czerpać wiedze z wiarygodnego źródła - znając twórczość Jespera Juula wierze, że jego skandynawski pogląd na wychowanie sprawdza się lepiej w obecnym świecie aniżeli znane nam od dekad rozwiązania, które na rodzimym poletku z powodzeniem wyśmiewam choćby Gombrowicz pisząc “Słowacki wielkim poetą był”, ten sam Gombrowicz, który omawiany jest w szkole i nienawidzony przez uczniów, ponieważ ktoś dopisał go do kanonu lektur, kanonu który on sam wielokrotnie wyśmiewam w swojej twórczości. Przypomina to zapętlenie bliskie wielu rodzicom, jeśli chcesz z niego wyjść - “Nie z miłości” jest książka dla Ciebie. </p>