Książka - Lampiony. Cztery żywioły Saszy Załuskiej. Tom 3

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Lampiony. Cztery żywioły Saszy Załuskiej. Tom 3

Lampiony. Cztery żywioły Saszy Załuskiej. Tom 3

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Trzecia z serii czterech książek o utalentowanej profilerce Saszy Załuskiej. Kolejne portrety psychologiczne zbrodniarzy krok po kroku prowadzą ją do odkrycia mrocznej tajemnicy z własnej przeszłości.
Hipnotyzująca Łódź, tajemnicze miasto, które nikomu, kto choć raz się w nim znalazł, nie da już o sobie zapomnieć. I Sasza Załuska, która będzie musiała stawić czoła szalonemu podpalaczowi.
"Lampiony" kolejna po "Pochłaniaczu" i "Okularniku" część bestsellerowej serii "Cztery żywioły" Saszy Załuskiej.

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Trzecia z serii czterech książek o utalentowanej profilerce Saszy Załuskiej. Kolejne portrety psychologiczne zbrodniarzy krok po kroku prowadzą ją do odkrycia mrocznej tajemnicy z własnej przeszłości.
Hipnotyzująca Łódź, tajemnicze miasto, które nikomu, kto choć raz się w nim znalazł, nie da już o sobie zapomnieć. I Sasza Załuska, która będzie musiała stawić czoła szalonemu podpalaczowi.
"Lampiony" kolejna po "Pochłaniaczu" i "Okularniku" część bestsellerowej serii "Cztery żywioły" Saszy Załuskiej.

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 8.31 zł

Okładka: Miękka

Ilość stron: 640

Rok wydania: 2016

Rozmiar: 130 x 205 mm

ID: 9788328703834

Autorzy: Katarzyna Bonda

Wydawnictwo: Muza

Inne książki: Katarzyna Bonda

Broszurowa , W magazynie
Używana
Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 8.53 zł 14.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 19.58 zł 34.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 6.83 zł 14.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 27.96 zł 44.90 zł

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 33.59 zł 41.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 21.78 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 26.30 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż
Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 6.23 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 29.52 zł 36.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 26.37 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 14.13 zł 32.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 28.47 zł 34.99 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

850 zł

Dodana przez Justyna w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Na imię mam Justyna, etymologia tego imienia podchodzi z czasów rzymskich i oznaczała kobietę „sprawiedliwą”, i ma to o tyle znaczenie, że dzisiaj ogłoszę dla was werdykt w przedmiocie oceny trzeciej książki Katarzyny Bondy, należącej do serii „Cztery żywioły Saszy Załuskiej” ? Czuje na sobie wielką odpowiedzialność z tego tytułu, ponieważ polska pisarka cieszy się opinią „królowej polskiego kryminału” od czasu, gdy słowami tymi nazwał ją Kuba Wojewódzki. Czy słusznie? Tak i nie. Niewątpliwie Bonda pisze najlepsze kryminały w naszym kraju, jednak jej twórczość już jakiś czas dalece wykroczyła poza ramy jednego gatunku. Było to widać w pierwszych częściach sagi o Hubercie Meyerze, podobnie rzecz wygląda z jego alter ego, czyli Saszą Załuską, tytułową bohaterką nowszej serii kryminałów autorstwa Katarzyny Bondy. Kiedy czytałam „Lampiony” i byłam mniej więcej w połowie książki, zrodził się w mojej głowie pomysł na jej recenzję. Prawdę mówiąc, nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam jakąś recenzje, może jeszcze w czasach szkolnych? Wymaga to zaangażowania, czyli trzeba mieć dobry powód, aby porzucić lenistwo i zebrać się do recenzji, niemniej powód ku temu mam dziś bardzo dobry – mniej więcej od trzech lat pochłaniam kolejne książki Katarzyny Bondy i uznałam, że napisanie o tym pozwoli na ekspresję uczuć i emocji, jakie Katarzyna Bonda budzi we mnie swoją twórczością ? &nbsp;<br><br>Początkowo do sagi z Saszą Załuską podchodziłam mocno... nieufnie. Dlaczego? Wszystko za sprawą sukcesu, jaki Bondzie przyniosły książki z Hubertem Meyerem. Pozornie mogłoby się wydawać, że autorka napędzona sukcesem, pójdzie o krok dalej i stworzy jeszcze ciekawszą, tym razem kobiecą postać w świecie literatury kryminalnej. Pojawienie się Huberta Meyera było zapowiedzią czegoś nowego w dziedzinie kryminalnych historii – autorka zrezygnowała z postaci przypakowanej, rozwiązującej swoje problemy za sprawą imponującej muskulatury, na rzecz mężczyzny pozostającego w cieniu głównych wydarzeń, tajemniczego i enigmatycznego. Na pewno jednak nienudnego! Nie jestem odosobniona w tej opinii, na przestrzeni wszystkich ośmiu (do tej pory) wydanych części, tytułowy bohater zaskakująca często wikła się w rozmaite relacje natury osobistej, co często stanowi dla niego formę terapii po mniej lub bardziej bolesnych doświadczeniach zawodowych. Huber Meyer okazał się nad wyraz ciekawym człowiekiem, a fakt, że jego osoba inspirowana była postacią zasłużoną dla rodzimej kryminalistyki, jaka niewątpliwie był Bogdan Lach, tylko wzmagała moja ciekawość w zakresie kolejnych przygód głównego bohatera powieści Katarzyny Bondy. Wielkim plusem w moich oczach okazał się fakt, że świat przedstawiony przez autorkę wydawał się niezmiennie wiarygodny i realistyczny, duży w tym udział samej Bondy, która poświęciła, jak zgaduje sporo czasu, aby dokonać właściwego researchu i należycie opisać swoje pomysły w kolejnych powieściach o Meyerze. Główny bohater prezentował błyskotliwe i mocno niestandardowe koncepcje dla rozwiązania trudnych postępowań kryminalnych, a kiedy nie pracował, to ochoczo spożywał morze tequili, oddawał się miłosnym igraszkom z kobietami, a czasem potrzebował pobyć sam i spędzał całe dnie w domku położonym na skraju Puszczy Białowieskiej. Wszystko to polane sosem lekko dekadenckim, miejscami nawet nihilistycznym, zupełnie, jak gdybyśmy mieli szanse spoglądać na głównego bohatera przez brudną szybę. Z jednej strony miałam wrażenie, że coraz lepiej poznaje policyjnego profilera, z drugiej jednak wydawał się on mieć co raz więcej tajemnic, a z czasem miałam go ochotę po prostu przytulic, facet wyraźnie tego potrzebował, szczególnie w „Zimnej sprawie”, gdy śmiertelnie postrzelił prokurator Weronikę Rudy. Powieści Katarzyny Bondy mają dla mnie wielkie znaczenie, nie jest jednak łatwo oddać całe spectrum emocji, jakie we mnie budzą — wierzcie mi na słowo, przeczytałam w życiu wiele kryminałów, ale to od polskiej pisarki zmieniły mój pogląd na ów gatunek. I wtedy pojawiła się na horyzoncie serią z Saszą Załuska, wkrótce w rękach trzymałam „Pochłaniacza”, „Okularnika”, a dziś mam „Lampiony”. Dawno temu skończyłam czytać „Kasację” Remigiusza Mroza, pomyślałam wtedy, że spoko tej kryminał, ale chciałabym więcej. Po latach to „więcej” oferuje nam Katarzyna Bonda i czyni to z rozmachem! &nbsp;<br><br>Nie przez przypadek powiedziała wyżej słow kilka na temat Huberta Meyera. Stanowi on naturalny punkt odniesienia dla serii z Sasza Załuska, niemniej warto zdać sobie sprawę, że Katarzyna Bonda nie proponuje nam powtórki z rozrywki, jej kolejne książki nie są kalkami. Wydawać by się mogło, że taki sposób działania byłby uzasadniony – polski kryminał od lat cierpiał na charakterystyczne postacie damskie i męskie, trudno mi bowiem zachwycać się Joanną Chyłką czy Konradem Oryńskim, ich perypetie to były książki obyczajowe z elementami kryminału. Katarzyna Bonda proponuje nam rozrywkę na innych zasadach — zarówno przedstawiając Huberta Meyera, jak i Saszą Załuską, polska pisarka wymaga od swoich czytelników... cierpliwości. Taka postawa stanowi pokłosie pracy, jaką Bonda wykonuje nad swoją każdą kolejną powieścią. Dobrym przykładem są tu książki „Sprawa Niny Frank” oraz wspomniany wyżej „Okularnik”. W jednym i drugim przypadku Bonda umieszcza akcję swoich powieści w Hajnówce, małej miejscowości na Podlaski gdzie polska pisarka spędziła niemal cale dzieciństwo. Zabieg ten poczytałam sobie za interesujący, ciekawy i jednocześnie odważny. Dlaczego? Polski czytelnik kryminałów zdążył przywyknąć za sprawa twórczości Remigiusza Mroza, że najważniejsze zagadki z tego gatunku rozwiązywane są w Warszawie lub jej bliskich okolicach, dawało to pisarzowi szerokie pole do popisu w zakresie przygód głównych bohaterów w wielkomiejskim świecie. Katarzyna Bonda poszła pod prąd i przedstawiła Hajnówkę, o której większość z nas pewnie nawet nie wie, gdzie ów wioska dokładnie lezy. Południowo-wschodnie rozbierze granicy polsko-białoruskiej nie są oczywistym kierunkiem turystycznym, jednak takie zapomniane przez Boga i historię miejsca mają swój urok, tajemnice, często szalenie hermetyczny klimat. Trudno o lepszy krajobraz dla kryminalnych historii, co? Katarzyna Bonda z odwagą rzuca swoich bohaterów po różnych miejscach w naszym kraju – obok wspomnianej Hajnówki pojawiły się już Katowice, zamek w Mosznie, Poznań, Łódź czy Ełk. Co ciekawe, polska pisarka ma tę niezwykła umiejętność, że nawet kiedy czytałam powieść „Zimna sprawa”, której akcja osadzona była w Poznaniu dobrze przeze mnie znanym, autorka zaskakiwała mnie opisami miasta, czułam, jak bym była tam &nbsp;była pierwszy raz. Sama stolica Wielkopolski wydawała mi się w książce Bondy po stokroć mniejsza, niż ją zapamiętałam z czasów mojego studiowania. Inaczej mówiąc, mam wrażenie, że polska pisarka znakomicie opanowała sztukę miniaturyzowania okruchów rzeczywistości, jakie nam przedstawia, skupiając jak w soczewce nasze narodowe&nbsp;kompleksy, zalety i wady. &nbsp;&nbsp;<br><br>Poprzednia część cyklu z Saszą Zaułuską, czyli „Okularnik” przyniósł zmianę w narracji ze strony autorki. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Huberta Meyera, Katarzyna Bonda stopniowo uwalnia swoją bohaterkę w oczach czytelników. W „Pochłaniaczu” tak naprawdę niewiele było okazji, aby cokolwiek dowiedzieć się &nbsp;tytułowej bohaterce, polska pisarka &nbsp;przedstawiła ciekawą intrygę i dość skomplikowaną zagadkę kryminalną, wciąż jednak niewiele było wiadomo o samej Saszy Załuskiej. Zmienił to „Okularnik”, który przeniósł nas do Hajnówki, gdzie policyjna profilerka miała znaleźć spokój i ukojenie. Przed czym? Jak to bywa w książkach Katarzyny Bondy – najczęściej przed przeszłością. Policyjna profilera niedawno rozważała myśl o ostatecznym porzuceniu pracy w policji, szybko jednak doszła do wniosku, że niczego innego w życiu na dobrą sprawę robić nie umie. Jednocześnie czas spędzony na Podlasiu miał przynieść tytułowej bohaterce wyczekiwany spokój, zdrowy dystans do niedawnych wydarzeń z jej życia. Podobnie jak wyglądało tu o Huberta Meyera we „Florystce”, co? Ciekawostką może być fakt, że polska pisarka rozgrywa obie sprawy zupełnie inaczej, nie proponuje nam otwartych schematów i całe szczęście! Wracając jednak do poprzedniej części — mamy okazję przeczytać o wydarzeniach z polsko-białoruskiego wesela, na które uprzednio zaproszono Saszę Zauską. Opisy imprezy wydawały mi się interesujące, jestem zdania, że takie lokalne zabawy gdzieś na końcu świata mają przyjemniejszy wymiar, aniżeli wszystko dopięte na ostatni guzik w najdroższych salach bankietowych. Szybko okazuje się, że impreza została przerwana w mało sprzyjających okolicznościach – panna młoda została uprowadzona, a tropy prowadzą do lokalnego przedsiębiorcy. Od razu pojawił się w mojej głowie pomysł, kto miał dobry motyw dla takiego działania? Autorka trzymała mnie jakiś czas w niepewności, przedstawiając retrospekcje tytułowej bohaterki, a potem to już w ogóle rozpoczęła się jazda bez trzymanki! Lokalny przedsiębiorca, którego boją się wszyscy w okolicy, po pannie młodej nie został nawet welon, goście pojedli, potańczyli i rozeszli się do domu. Koniec balu? Przeciwnie! Katarzyna Bonda sięgnęła do odmętów historii najnowszej naszego kraju i zahaczyła o wrażliwe jej nuty w postaci „Żołnierzy Wyklętych”. Zadziwiające, że minęło kilka dekad od tamtych wydarzeń, a jednak ów temat dzieli polskie społeczeństwo i trudno spodziewać się w niedalekiej przyszłości narodowej debaty w tym przedmiocie. Zbyt wiele spraw budzi zbyt mocne emocje. Tym większy plus dla samej Katarzyny Bondy, że z odwagą podejmuje temat ogniskujący opinię publiczną w naszym kraju. &nbsp;</p><p>Rozmawiałam z moimi przyjaciółkami i słyszałam parokrotnie opinię, że „Lampiony” to jedna ze słabszych książek w dorobku Katarzyny Bondy. Przyznaje, że nie do końca rozumiem takie podejście. Mówi się, że a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Twórczość Katarzyny Bondy zaostrzyła nasze zęby na kolejne publikacje polskiej pisarki, jednak w szerszym ujęciu widzę tu pewien paradoks. Przeczytałam wszystkie 8 części przygód Huberta Meyera i trudno mi nie odnieść wrażenia, że policyjny profiler „rozkręcił” nam się na dobre mniej więcej przy trzeciej części, czyli „Florystce”. Tak to już bywa z kryminałami, oczekujemy szerokiego spectrum emocji i szalonej jazdy, jednak autorka potrzebuje czasy, aby przedstawić nam unikalny świat oraz jego głównych bohaterów. W przypadku Saszy Załuskiej trwa to nieco dłużej, być może jest to związane z tytułową bohaterką, która jako kobieta jest postacią bardziej złożoną niż sam Hubert Meyer? Nie zrozumcie mnie złe, to żaden zarzut feministyczny, raczej luźne spostrzeżenie, które wydaje się uzasadnione w świetle moich życiowych doświadczeń ? &nbsp;<br><br>Największą niespodzianką powieść „Lampiony” jest obsadzenie w roli głównej... Łodzi. Miasto to położone w centralnej części Polski jest wyjątkowe z wielu powodów — w przeszłości było stolicą rodzimego biznesu szwalnego, zbudowane zostało na wzór... Nowego Yorku. Nie jest to żart – widok na Łódź z lotu Ptaka rzeczywiście przypomina amerykańskie miasto za sprawą prostopadłych ulic, niewidywanych właściwie w żadnym innym miejsce w naszym kraju. Łódź to jednak nie tylko ulica Piotrowska i liczne pasaże zgromadzone wokół niej, ale przede wszystkim ciemne uliczki i liczne zakamarki, które opisuje Katarzyna Bonda. Nie mam pojęcia, ile czasu pisarka spędziła w Łodzi, ale widać, że doskonale zna jej topografię i to kolejny dowód na to, jak poważnie Bonda traktuje czytelników w zakresie researchu swoich książek. Jeśli chodzi o wątek kryminalny, to jest on pokłosiem zamachów terrorystycznych, jakie dokonano we Francji przed kilkoma laty, ponadto pojawiają się również podejrzane poważania na szczytach lokalnego biznesu i władzy, gwałty, morderstwa, wielkie pieniądze, narkotyki, a nawet &nbsp;czyściciele kamienic i ukryte skarby. Sporo tych wątków i pozornie wydawać by się mogło, że nie wszystkie one są konieczne dla rozwiązania kryminalnej zagadki przedstawionej w książce „Lampiony”. Nauczona jednak doświadczeniami, poczekam z oceną całej serii do czasu przeczytania „Czerwonego Pająka”. Twórczość Katarzyny Bondy mogłabym porównać do moich ulubionych cukierków, krówek ciągutek. Można chwile pogryźć, zjeść i iść spać. Można też się delektować, poczuć symfonię smaków na kubkach smakowych i zamiast pięknych snów, poszukać pięknych wspomnień ? &nbsp;<br><br>„Lampiony” zaskakują, warto jednak spojrzeć na nie w szerszym kontekście. Przedstawienie akcji powieści w Łodzi oceniam na plus, sięgnięcie po wątki terrorystyczne wydało mi się ciekawe, a sami bohaterowie wiąż i wciąż &nbsp;wydają się rozkręcać, szczególnie tytułowa bohaterka całej serii, Sasza Załuska. Swoją drogą jej osoba w „Lampionach” wygląda nieco inaczej, niż miało to miejsce w „Pochłaniaczu” oraz „Okularniku”. Tym razem Zauska idzie za rękę z czytelnikiem, sama wchodzi w role widza i patrzy na przedstawione w książce wydarzenia z pewnym dystansem. Dlaczego? W mojej ocenie Katarzyna Bonda chciała w ten sposób ukazać, że jej książki nie zmierzają bezpośrednio do odpowiedzi na pytanie, kto morduje, jest to bowiem rzecz wtórna w kryminale z najwyższej półki. Liczy się motyw i droga sprawcy, jaką ten jest gotowy pokonać, aby spełnić swoje chore wizje. Zarówno Sasza Zauska, jak i Huber Meyer wydają się czerpać pełnymi garściami z postaci Bogdana Lacha, policyjnego profilera, którego karierę Katarzyna Bonda przez długie lata śledziła, szukając inspiracji dla swoich książek. &nbsp;<br><br>Ostatnie dni deszczowego listopada za oknem, idealny czas, aby domknąć serie z Saszą Załuską. „Czerwony pająk” spogląda już na mnie z mojej biblioteczki i wyjątkowo tym razem nie popadam w osobliwe konwulsje, moja arachnofobia nie daje o sobie znać ? &nbsp;</p>
Dodana przez Patrycja w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Nie żyjąca już niestety Maria Czubaszek powiedziała kiedyś, że prawdziwy dramat to mężczyzna przystojny, ale głupi i bez poczucia humoru. Słowa te zapadły mi mocno w pamięć podczas mojego etapu randkowania na studiach i pamiętam przypadek, gdy spotkałam się z chłopakiem, który nie przeczytał w życiu ANI JEDNEJ KSIĄŻKI. W tamtym czasie wydawało mi się to dziwne, ale nie widziałam w tym powodu, aby kogokolwiek skreślać. Czas jednak zmienia nasze oczekiwania wobec życia i dziś wiem, że wspólne zainteresowania to fundament każdej znajomości, to właśnie za ich sprawą po miesiącach i latach ludzie wciąż mają ze sobą, o czym rozmawiać. A rozmowa jest najważniejszą, prawda? W miniony weekend zrobiłyśmy sobie z przyjaciółkami wieczór kryminalny, gdzie puszczamy tylko mocne filmy i potem nie możemy spać do rana, przestraszone naszymi wyobrażeniami o rychłej zbrodni w centrum Krakowa, gdzie na co dzień mieszkamy ?. Tym razem wybór padł na film „Milczenie owiec”, oparty na prozie Thomasa Harrisa. Książkę czytałam przed laty i już wtedy rozbudziła moją wyobraźnię, nikt jednak wtedy w Polsce nie wiedział, czym zajmują się policyjni profilerzy i jaką mają do odegrania rolę w toczących się sprawach kryminalnych. Od tamtego czasu wyobrażałam sobie wielokrotnie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym wybrała inny zawód, skończyła psychologię i poszła w kierunku kreślenia profilów sprawców przestępstw. Katarzyna Bonda wychodzi naprzeciw moim wyobrażeniom i przedstawia czytelnikom postać Saszy Zauskiej i jej czterech żywiołów. Wcześniej miałam okazję przeczytać książki z Huberem Meyerem w roli głównej i trudno było mi nie odnieść wrażenia, że polska pisarka czerpie z najlepszych wzorców świetnego kryminału, jednocześnie wplatając w swoje powieści elementy znane z naszej rodzimej codzienności. Powieść „Lampiony” to doskonały powód, aby porozmawiać o twórczości „królowej polskiego kryminału”! &nbsp;<br><br>Trzecia część przygód Saszy Zauskiej zaskakuje od pierwszych stron książki. „Lampiony” w mojej opinii to rodzaj pauzy, jaką autorka zaproponowała w całej serii i poczytuje to sobie jako szansę dla tytułowej bohaterki, mając na uwadze, jak w przeszłości polska pisarka rozwijała historię Huberta Meyera. Dobre kryminały stanowią rodzaj pułapki dla czytelnika i nierzadko również dla samego autora. Sprawdzone rozwiązania w przeszłości nie stanowią obietnicy kolejnych udanych publikacji, czytelnik zawsze oczekuje więcej i bywa surowy w swoich ocenach, jeśli to „więcej’ oznacza tylko powielanie znanych już motywów. Doskonale rozumie to Remigiusz Mróz, kilka dni temu czytałam informacje, że „złote dziecko polskiego kryminału” rozpoczyna pracę nad książką osadzoną w … Futbolowym świecie. Nie znam się na piłce nożnej, choć wczorajszy mecz Polska – Meksyk obejrzałam. Jeśli informacja o nowym projekcie Mroza nie jest jedynie tanin chwytem reklamowym związanym z trwającym Mundialem, to zastanawiam się, jak polski pisarz chce nam sprzedać ciekawą historię z wielką piłką w tle, mając na uwadze, że historia ma się dziać w Opolu? Ast rachując od Mroza – fajnie, że polski pisarz eksperymentuje, wydaje się, że w kategorii kryminałów trudno będzie mu już cokolwiek więcej zaproponować. Seria z Joanną Chyłką i Zordonem od kilku lat przypomina bardziej obyczajową sagę pokroju „Mody na sukces”, aniżeli kryminał z krwi i kości, gdzie czytelnik obgryza paznokcie i nie może zasnąć, dopóki nie odkryje sprawcy morderstwa. Katarzyna Bonda radzi sobie w tym zakresie coraz lepiej i śmiało mogę powiedzieć, że nikt w naszym pięknym kraju nad Wisłą obecnie nie pisze ciekawszych historii! ? &nbsp;<br><br>„Lampiony” to trzecia część serii, a poprzednie książki, tj. „Pochłaniacz” oraz „Okularnik” pozwoliły nam nieco więcej dowiedzieć się o głównej bohaterce, Saszy Zauskiej. Kobieta pracuje w policyjnym wydziale związanym z portretowaniem podejrzanych o najcięższe zbrodnie. Sasza Załuska jest kobieta o wielu twarzach, demony jej przeszłości co rusz dają o sobie znać, a nona sama nie rzadko ucieka przed nimi, nie jest zatem typową bohaterką kryminałów, które zazwyczaj otwarcie mierzą się z teraźniejszością. Sasza Załuska ucieka, sama jednak nie wie, dokąd ma pójść: kocha swoją pracę, a jej córka wspiera ja w trudnych dla kobiety momentach. Takie szybko nadeszły w „Pochłaniaczu”, choć w mojej ocenie była to najbardziej „kryminalna” z książek należących do tej serii. Niewiele w niej dowiedzieliśmy się o samej Saszy, więcej na temat sposobu jej rozumowania na niwie zawodowej. O ile Huber Meyer od razu prezentował się jako człowiek o niekonwencjonalnym sposobie bycia, a jego wątpliwości z czasem przekuwały się w sukces, o tyle w przypadku policyjnej profilerki sprawy mają się nieco inaczej. W „Pochłaniaczu” autorka przedstawiła nam dwie linie czasowe i jest to zabieg, który wymaga sporej wprawy ze strony pisarza oraz wcale nie mniejszej uwagi oaz koncentracji ze strony czytelnika. Inaczej mówiąc — łatwo się zgubić, jeśli szukamy w książce tylko rozrywki i nie poświęcamy jej należnej uwagi. Pomysł z morderstwem popełnionym przed laty, wplataniem w podejrzenia znanej gwiazdy estrady oraz lekko zagubionej Saszy Załęskiej wydał mi se intrygujący, ciekawa byłam dalszego rozwoju tej serii. Potem nadszedł czas „Okularnika”. Swoja droga ładny tytuł dla książki, nie wiem, czy Katarzyna Bonda sama je wymyśla, ale fajnie w mojej ocenie współgrają z treścią powieści oraz ich szatami graficznymi, polska pisarka dba o szczegóły i druga część z serii „Cztery Żywioły Saszy Zauskiej” doskonale to obrazuje. &nbsp;</p><p><br>Tytuł „Okularnik” odnosił się do czarnego mercedesa, określanego mianem „okularnika” z uwagi na szerokie rozstawienie świateł. Czy to wskazówka, komu należy przypisać winę za popełnione zbrodnie? Jak to bywa U Katarzyny Bondy, autorka nie szuka oczywistych odpowiedzi, nie zadaje też oczywistych pytań. Udanie za to plącze kolejne wątki swoich powieści i sama parokrotnie mocno się pogubiłam, wystarczyła chwila nie uwagi. Czy to działa na korzyść książek Bondy? Niewątpliwie tak, jeśli szukanie w nich czegoś więcej. Na przykład historycznych konotacji! „Okularnik” przeniósł czytelnika do Hajnówki, małej miejscowości położonej w województwie podlaskim. Skąd taki wybór? Fani twórczości Katarzyny Bondy uznają pewnie to pytanie za obrazoburcze, jednak mniej świadomym czytelnik warto udzielić odpowiedzi. Katarzyna Bonda urodziła się w Białymstoku, mając cztery lata, przeprowadziła się z rodzicami do Hajnówki, małej miejscowości położonej przy granicy polsko-białoruskiej. Inaczej mówiąc, polska pisarka opisała świat, który doskonale zna i zaproponowała czytelnikom kryminalną opowieść, która swoją genezą sięgała kilku dekad wstecz.</p><p>Kiedy wertowałam „Okularnika” mniej więcej w 1/3 książki zrobiłam sobie przerwę, sięgnęłam po telefon i wpisałam, o co chodzi z tymi „Żołnierzami Wyklętymi”. Kilka lat spędziłam w szkolnych ławkach i nigdy nie miałam opinii leniwej łobuziary, raczej ambitnie wypełniałam moje szkolne obowiązki. Mimo to, nic prawie nie wiedziałam o „Żołnierzach wyklętych”. Zastanawiałam się może naiwnie, kto ich przeklął? Od zakończenia II Wojny Światowej minęło 77 lat, to dość czasu, aby rozliczyć się z historią i z odwagą patrzeć w przyszłość, prawda? Pewnie prawda, ale nie w Polsce, gdzie wciąż działania żołnierzy Armii Krajowej budzą ogromne kontrowersje. Często mają one charakter polityczny, tymczasem relacje zwykłych ludzi w tym zakresie mają zdecydowanie większe znaczenie. „Okularnik” to powieść, w ramach której Katarzyna Bonda opisuje zawiłą intrygę, jednocześnie oddaje głos ludziom pamiętającym wydarzenia z odległej historii. Pomysł z porwaniem panny młodej na weselu oceniam za rewelacyjny – moje kolejne rozczarowania mężczyznami utwierdziły mnie w przekonaniu, że to najlepsze, na co mogę liczyć w życiu! ? &nbsp;<br><br>Powieść „Lampiony” została wydana w 2016 roku i ma to znaczenie dla przedstawionej w książce opowieści. Rok 2016 to Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej, organizowane przez Francję. Wtedy właśnie został zorganizowany zamach terrorystyczny w Marsylii, a zdjęcia z tego brutalnego ataku szybko obiegły wszystkie światowe media. Katarzyna Bonda postanowiła wykorzystać ten motyw w „Lampionach” i początkowo mocno nieufnie podchodziłam do trzeciej książki z cyklu o Saszy Załuskiej. Dlaczego? Wszystko znowu przez Remigiusza Mroza! Pisarz wydał we wrześniu tego roku 16. powieść o Chylce i Zordonie, a na przestrzeni całej serii wielokrotnie inspirował się wydarzeniami medialnymi. Zazwyczaj bez imponujących rezultatów. Katarzyna Bonda poszła tym tropem, jednak jej wykonanie okazało się zdecydowanie lepsze w mojej ocenie dlaczego? Mróz wrzuca swoje pomysły często bez należytego w tym zakresie researchu, tymczasem w twórczość Bondy odgrywa on ważną rolę. Autorka przenosi nas do Łodzi, gdzie Sasza Załuska trafia po ponownym jej przyjaciół do struktur policyjnych. „Miasto szwalni”, jak bywa określana Łódź, ma wiele do zaoferowania czytelnikom. Najdłuższa ulica w Polsce, wyjątkowy układ topografii miasta z przecinającymi się pod kątem prostym ulicami oraz szereg opuszczonych budynków, pamiętających dawną świetność, gdy Łódź była jednym z najważniejszych miast w Polsce. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że to właśnie miasto stanie się polskim „Gotham”. Dla tych, którzy nie kojarzą uniwersum DC, powiem, że Gotham było areną porachunków między Batmanem i Jokerem, szczególnie ciekawie zostało to przedstawione w filmie „Joker” z 2019 roku, gdzie znakomicie zagrał tytułowego bohatera Joaquin Phoenix. W „Lampionach” możemy przeczytać, że Łódź stała się mekką islamskich terrorystów działających w Polsce, miastem wstrząsają kolejne pirotechniczne eksplozje, do tego, co raz więcej mówi się o „czyścicielach kamienic”, korupcji, wymuszeniach, narkotykach oraz ukrytych skarbach. Czy to Łódź, jaką pamiętam z podróży do moich znajomych? Wątków jest tak dużo, że miejscami ulegałam wrażeniu, że to nie Sasza Zauska jest tym &nbsp;razem na pierwszym planie, ale miasto gdzie autorka przedstawiła nam swoją historię. Łódź oczami Katarzyny Bondy to rodzimy Nowy York, gdzie rozwarstwienie społeczne powoduje konflikty i prowadzi nieuchronnie do eskalacji w dłuższej perspektywie. Nie są to być może elementy typowe dla kryminału, jednak Katarzyna Bonda już dawno zasłużyła na status uznanej pisarki, a przez to śmiało może sobie pozwolić na eksperymenty. &nbsp;</p><p>Prawdę mówiąc, strzelam do was w tej recenzje słowami jak z karabinu, to chyba najlepsze świadectwo, jakie emocje budzą we mnie książki Katarzyny Bondy! Prawda jest jednak taka, że opisywanie wrażeń z serii o Saszy Załuskiej czy Hubercie Meyerze to wyzwanie najtrudniejsze z możliwych, nie można przecież ujawniać szczegółów historii, aby nie psuć zabawy innym, jednocześnie to właśnie te drobiazgi często nadają powieścią Bondy wyjątkowego sznytu. Przykład? Zakończenie opisane w „Lampionach” mocno koresponduje z tym przedstawionym w „Okularniku” i po raz kolejny okazuje się, że chronologia w przypadku polskiej pisarki jest jednym z elementów zrozumienia całej fabuły. Czy to dobrze? Dla cierpliwych odbiorców na pewno, fani kryminałów nie znają większej przyjemności niż odkrycie sprawcy zbrodni przed ostatnimi stronami powieści. Rzecz w tym, że Katarzyna Bonda prowadzi z czytelnikiem osobliwą grę w tym zakresie i parę razy gubiąc trop, słyszałam w oddali gromki śmiech autorki z wyprowadzenia mnie po raz kolejny&nbsp;na manowce ?. &nbsp;<br><br>640 stron powieści kryminalnej to dużo. Polska pisarka przyzwyczaiła swoich czytelników, że oferuje kryminalne historie z obyczajowym tłem i „Lampiony” wydają się ten kierunek kontynuować. Nie ma w mojej opinii lepszych kryminałów na rynku niż te Katarzyny Bondy, a ewentualne niedociągnięcia i tak giną pod ciężarem znakomitej intrygi i tajemnicy, jaką skrywają bohaterowie trzeciej części serii o Saszy Załuskiej i jej wszystkich czterech żywiołach ?. &nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

Kurier GLS

Kurier GLS

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier InPost

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

DPD Pickup Punkt Odbioru

DPD Pickup Punkt Odbioru

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info