I co my z tego mamy?

Książka przedstawia autentyczne przeżycia kobiet, które pokazują, że można harmonijnie łączyć życie rodzinne, zawodowe oraz troskę o siebie. Praca oraz chwile dla siebie nie sprawiają, że stajemy się gorszymi matkami. To opowieść nasycona prawdziwymi emocjami i nadzieją na szczęśliwe zakończenie, przypominająca, że życie składa się z różnych doświadczeń. Autorki, jako spełnione matki, dzielą się refleksjami na temat miłości, szczęścia i roli rodziny.

Czytelnicy mogą spodziewać się pięciokrotnej dawki miłości, mnóstwa śmiechu oraz poczucia spełnienia. Kluczowe wartości życia wyłaniają się na każdej stronie.

Jedna z autorek podkreśla, że decyzja o liczbie dzieci powinna być świadomym wyborem pary, pełnym zaangażowania zarówno kobiety, jak i mężczyzny. W książce zawarto przekaz, że bycie czułą, wielodzietną matką oraz oddaną żoną nie wyklucza kariery zawodowej i realizacji własnych ambicji, a co więcej, można to osiągnąć, nie tracąc równowagi psychicznej.

Pomimo wyzwań, jakie niesie ze sobą wielodzietność, dla autorki i jej męża jest to źródło ogromnego szczęścia. Ich dom emanuje miłością, która, zamiast się dzielić, ciągle się mnoży. Autorka przyznaje, że woli mieć więcej miłości niż mniej, ponieważ to właśnie miłość daje siłę do pokonywania różnorodnych życiowych trudności.