InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
14. tom Kryminałów przedwojennej Warszawy. Polska, lata 30. XX w. Inspektor Bernard Żbik otrzymuje tajemniczy telefon. Osoba z drugiej strony wypowiada tylko dwa słowa. Detektyw szybko wydedukowuje, że musi chodzić o morderstwo. I rzeczywiście, zamordowany został doktor Wiesław Borzęcki, znany neurolog. Sytuacja się komplikuje, gdy portier kamienicy, w której mieszkał lekarz, utrzymuje, że widział go wychodzącego przed chwilą z bramy... Fragment książki: – Morderstwo – wycedził. – Idziemy, Adamie. Może pan też pójdzie, doktorze? Sędzia śledczy milczał przez długą chwilę. Wiadomość o morderstwie i surowy wyraz twarzy detektywa podziałały i na niego, i na aspiranta. Nie pytali jednak o nic. Czekali. Wreszcie sędzia przemówił pierwszy. – Nie mogę. Mam jeszcze dziś ważne przesłuchanie w biurze. Czemuś taki poważny, Bernardzie??
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
14. tom Kryminałów przedwojennej Warszawy. Polska, lata 30. XX w. Inspektor Bernard Żbik otrzymuje tajemniczy telefon. Osoba z drugiej strony wypowiada tylko dwa słowa. Detektyw szybko wydedukowuje, że musi chodzić o morderstwo. I rzeczywiście, zamordowany został doktor Wiesław Borzęcki, znany neurolog. Sytuacja się komplikuje, gdy portier kamienicy, w której mieszkał lekarz, utrzymuje, że widział go wychodzącego przed chwilą z bramy... Fragment książki: – Morderstwo – wycedził. – Idziemy, Adamie. Może pan też pójdzie, doktorze? Sędzia śledczy milczał przez długą chwilę. Wiadomość o morderstwie i surowy wyraz twarzy detektywa podziałały i na niego, i na aspiranta. Nie pytali jednak o nic. Czekali. Wreszcie sędzia przemówił pierwszy. – Nie mogę. Mam jeszcze dziś ważne przesłuchanie w biurze. Czemuś taki poważny, Bernardzie??