Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Człowiek z Kimberley
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Tom czternasty serii "Kryminały przedwojennej Warszawy" przenosi czytelnika do Polski lat 30. XX wieku, w centrum tajemniczej zbrodni. Inspektor Bernard Żbik staje przed kolejną zagadką, gdy odbiera zagadkowy telefon, w którym padają jedynie dwa słowa. Detektyw szybko dochodzi do wniosku, że może to oznaczać morderstwo. Jego przypuszczenia okazują się prawdziwe – ofiarą jest doktor Wiesław Borzęcki, renomowany neurolog. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy portier z kamienicy, w której zamieszkiwał Borzęcki, twierdzi, że dopiero co widział go opuszczającego budynek.
W jednym z kluczowych fragmentów książki padają słowa: „Morderstwo” – wyszeptał z determinacją. – Chodźmy, Adamie. Może i pan się przyłączy, doktorze? Sędzia śledczy pozostawał przez dłuższą chwilę w milczeniu, analizując powagę sytuacji, którą zobaczył na twarzy detektywa. Zarówno on, jak i aspirant czuli ciężar tej wiadomości, jednak nie zadawali pytań, czekając cierpliwie na rozwój wydarzeń. W końcu sędzia odezwał się, mówiąc: „Nie mogę. Mam dziś jeszcze ważne przesłuchanie w biurze. Co cię tak trapi, Bernardzie?"
Ogólna atmosfera książki buduje napięcie i utrzymuje czytelnika w nieustannym oczekiwaniu na rozwiązanie tajemnicy, charakterystyczne dla dzieł opowiadających o zbrodniach z przeszłości.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Tom czternasty serii "Kryminały przedwojennej Warszawy" przenosi czytelnika do Polski lat 30. XX wieku, w centrum tajemniczej zbrodni. Inspektor Bernard Żbik staje przed kolejną zagadką, gdy odbiera zagadkowy telefon, w którym padają jedynie dwa słowa. Detektyw szybko dochodzi do wniosku, że może to oznaczać morderstwo. Jego przypuszczenia okazują się prawdziwe – ofiarą jest doktor Wiesław Borzęcki, renomowany neurolog. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy portier z kamienicy, w której zamieszkiwał Borzęcki, twierdzi, że dopiero co widział go opuszczającego budynek.
W jednym z kluczowych fragmentów książki padają słowa: „Morderstwo” – wyszeptał z determinacją. – Chodźmy, Adamie. Może i pan się przyłączy, doktorze? Sędzia śledczy pozostawał przez dłuższą chwilę w milczeniu, analizując powagę sytuacji, którą zobaczył na twarzy detektywa. Zarówno on, jak i aspirant czuli ciężar tej wiadomości, jednak nie zadawali pytań, czekając cierpliwie na rozwój wydarzeń. W końcu sędzia odezwał się, mówiąc: „Nie mogę. Mam dziś jeszcze ważne przesłuchanie w biurze. Co cię tak trapi, Bernardzie?"
Ogólna atmosfera książki buduje napięcie i utrzymuje czytelnika w nieustannym oczekiwaniu na rozwiązanie tajemnicy, charakterystyczne dla dzieł opowiadających o zbrodniach z przeszłości.
