Książka - Warchoły, złoczyńcy i pijanice

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Warchoły, złoczyńcy i pijanice

Warchoły, złoczyńcy i pijanice

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

„Warchoły złoczyńcę i pijanice” autorstwa Jacka Komudy to publikacja wiernie przedstawiająca najgorszych pijaków, awanturników i przestępców, jacy kiedykolwiek żyli i umierali na terenach dawnej Rzeczpospolitej. Autor przybliża czytelnikowi dawne dzieje demokracji szlacheckiej ze wszystkimi jej przywarami takimi jak warcholstwo, morderstwa, pojedynki na szable pod karczmą i nie stroni przy tym od opisów brutalnych scen, nie rezygnuje również z humoru właściwego dla całej swojej twórczości.  

 
Książka przedstawia łącznie 87 rozdziałów, a każdy z nich poświęcony innej postaci; wszystko w porządku alfabetycznym. Wśród przytoczonych warchołów i zakapiorów znajda się takie osobistości jak Bezprym, Daniłowicz, Szczęsny, Koniecpolski, Kossakowski, Ligęza, Mniszchówa, Potocki, Zborowski, Radziwiłł, czy też rodzina Stadnickich i Wiśniowieckich. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej! Wyżej wymienione postacie zostały ukazane bez politycznej poprawności, za to szalenie realistycznie i zgodnie z ich życiorysami. Bohaterami książki „Warchoły złoczyńcę i pijanice” są bowiem przedstawiciele szlachty, często wyjęci spod prawa, którzy siali terror, wzniecali na potęgę awantury, wyzywali na pojedynek za byle zniewagę - słyszano o nich wówczas w całej rzeczpospolitej. Szlachta w publikacji Jacka Komudy to grupa społeczna, która z entuzjazmem nie tylko napadała na sąsiadów, ale tez chętnie biesiadowała, oddawała się przyjemnościom doczesnym, a niejednokrotnie toczyła przez lata długie spory sadowe z innymi szlachcicami. Jacek Komuda odwołuje się w swoim dziele m.in do kronik, pamiętników czy też dzieł historyków opisujących realia demokracji szlacheckiej. Autor swoje opowieści przedstawia prostym i przystępnym językiem, jak sam bowiem podkreśla – jego celem jest propagowanie prawdy historycznej o naszych przodkach, którzy w oczach zachodniej Europy uchodzili za przeciwników najtrudniejszych do pokonania, nie tylko z uwagi na wprawę w posługiwaniu się orężem, ale również przez osobliwy charakter, któremu bliska była zadziorność, upartość i skłonność do bijatyk wszelakich.  

 
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, ze Jacek Komuda w książce „Warchoły złoczyńcę i pijanice” wskazuje m.in. system kar, na jakie mógł zostać skazany szlachcic w przypadku złamania prawa. Autor z powodzeniem ukazuje również sposoby, w jaki rozwiązywano konflikty, spory i sąsiedzkie zwady. W ciekawy i pouczający sposób zobrazował również konkretne tło historyczne, towarzyszące opisywanym postaciom. Czytelnik ma okazje poznać prawdziwe “czarne charaktery” z rodu Oleśnickich, Radziwiłłów, Wiśniowieckich czy Stadnickich. Co ciekawe, w książce pojawiają się również kobiety, które nierzadko dorównywały mężczyznom, a nawet ich przewyższały w swoich awanturniczych i pijańskich wybrykach. 

 
Jacek Komuda zawodowo zajmuje się pisarstwem, szczególnie w zakresie epoki XVII wiecznej Rzeczpospolitej, specjalizuje się w dziejach demokracji szlacheckiej. W przeszłosci wydał liczne powieści historyczne, marynistyczne oraz zbiory opowiadań takich jak m.in. „Bohun”, „Opowieści z dzikich pól” czy „Galeony wojny”. Znany jest ze swojej wiedzy na temat kultury sarmackiej, w przeszłosci uczestniczył w rekonstrukcjach historycznych jako XVII wieczny husarz i lisowczyk. Z dokonań nie zwiazanych z literatura, warto wspomnieć, ze Komuda na własnym koniu przejechał większa część Polski, spory kawałek Ukrainy, zapuszczał się również w dzikie rejony Karpat Wschodnich. Na co dzień mieszka w zrekonstruowanym dworze na wzór szlacheckich posiadłości swojej ulubionej epoki.  

Książki Jacka Komuda sprzedały się w łącznym nakładzie pół miliona egzemplarzy i cieszą się ogromną popularnością wśród polskich czytelników, ceniących autora za realizm w podejściu do opisywania historii, tak różny od dzieł narodowych wieszczy z Henrykiem Sienkiewiczem na czele.  

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

„Warchoły złoczyńcę i pijanice” autorstwa Jacka Komudy to publikacja wiernie przedstawiająca najgorszych pijaków, awanturników i przestępców, jacy kiedykolwiek żyli i umierali na terenach dawnej Rzeczpospolitej. Autor przybliża czytelnikowi dawne dzieje demokracji szlacheckiej ze wszystkimi jej przywarami takimi jak warcholstwo, morderstwa, pojedynki na szable pod karczmą i nie stroni przy tym od opisów brutalnych scen, nie rezygnuje również z humoru właściwego dla całej swojej twórczości.  

 
Książka przedstawia łącznie 87 rozdziałów, a każdy z nich poświęcony innej postaci; wszystko w porządku alfabetycznym. Wśród przytoczonych warchołów i zakapiorów znajda się takie osobistości jak Bezprym, Daniłowicz, Szczęsny, Koniecpolski, Kossakowski, Ligęza, Mniszchówa, Potocki, Zborowski, Radziwiłł, czy też rodzina Stadnickich i Wiśniowieckich. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej! Wyżej wymienione postacie zostały ukazane bez politycznej poprawności, za to szalenie realistycznie i zgodnie z ich życiorysami. Bohaterami książki „Warchoły złoczyńcę i pijanice” są bowiem przedstawiciele szlachty, często wyjęci spod prawa, którzy siali terror, wzniecali na potęgę awantury, wyzywali na pojedynek za byle zniewagę - słyszano o nich wówczas w całej rzeczpospolitej. Szlachta w publikacji Jacka Komudy to grupa społeczna, która z entuzjazmem nie tylko napadała na sąsiadów, ale tez chętnie biesiadowała, oddawała się przyjemnościom doczesnym, a niejednokrotnie toczyła przez lata długie spory sadowe z innymi szlachcicami. Jacek Komuda odwołuje się w swoim dziele m.in do kronik, pamiętników czy też dzieł historyków opisujących realia demokracji szlacheckiej. Autor swoje opowieści przedstawia prostym i przystępnym językiem, jak sam bowiem podkreśla – jego celem jest propagowanie prawdy historycznej o naszych przodkach, którzy w oczach zachodniej Europy uchodzili za przeciwników najtrudniejszych do pokonania, nie tylko z uwagi na wprawę w posługiwaniu się orężem, ale również przez osobliwy charakter, któremu bliska była zadziorność, upartość i skłonność do bijatyk wszelakich.  

 
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, ze Jacek Komuda w książce „Warchoły złoczyńcę i pijanice” wskazuje m.in. system kar, na jakie mógł zostać skazany szlachcic w przypadku złamania prawa. Autor z powodzeniem ukazuje również sposoby, w jaki rozwiązywano konflikty, spory i sąsiedzkie zwady. W ciekawy i pouczający sposób zobrazował również konkretne tło historyczne, towarzyszące opisywanym postaciom. Czytelnik ma okazje poznać prawdziwe “czarne charaktery” z rodu Oleśnickich, Radziwiłłów, Wiśniowieckich czy Stadnickich. Co ciekawe, w książce pojawiają się również kobiety, które nierzadko dorównywały mężczyznom, a nawet ich przewyższały w swoich awanturniczych i pijańskich wybrykach. 

 
Jacek Komuda zawodowo zajmuje się pisarstwem, szczególnie w zakresie epoki XVII wiecznej Rzeczpospolitej, specjalizuje się w dziejach demokracji szlacheckiej. W przeszłosci wydał liczne powieści historyczne, marynistyczne oraz zbiory opowiadań takich jak m.in. „Bohun”, „Opowieści z dzikich pól” czy „Galeony wojny”. Znany jest ze swojej wiedzy na temat kultury sarmackiej, w przeszłosci uczestniczył w rekonstrukcjach historycznych jako XVII wieczny husarz i lisowczyk. Z dokonań nie zwiazanych z literatura, warto wspomnieć, ze Komuda na własnym koniu przejechał większa część Polski, spory kawałek Ukrainy, zapuszczał się również w dzikie rejony Karpat Wschodnich. Na co dzień mieszka w zrekonstruowanym dworze na wzór szlacheckich posiadłości swojej ulubionej epoki.  

Książki Jacka Komuda sprzedały się w łącznym nakładzie pół miliona egzemplarzy i cieszą się ogromną popularnością wśród polskich czytelników, ceniących autora za realizm w podejściu do opisywania historii, tak różny od dzieł narodowych wieszczy z Henrykiem Sienkiewiczem na czele.  

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 24.17 zł

Okładka: Miękka ze skrzydełkami

Ilość stron: 584

Rok wydania: 2021

Rozmiar: 125 x 195 mm

ID: 9788379642786

Autorzy: Jacek Komuda

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Inne książki: Jacek Komuda

Skórzana , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 28.37 zł 39.90 zł

Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 4.25 zł 44.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 27.63 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 15.50 zł 29.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana
Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 23.30 zł 29.99 zł

Oprawa bro... , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 13.88 zł 35.70 zł

Inne książki: Pozostałe książki

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 23.42 zł 45.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 4.55 zł 39.99 zł

Miękka , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 15.83 zł 40.00 zł

Twarda , W magazynie
Używana
Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 28.68 zł 47.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 15.59 zł 40.43 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 32.76 zł 42.90 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

1000 zł

Dodana przez Marek w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Pochodzę z niewielkiego miasteczka na Podkarpaciu, gdzie w czasach dzieciństwa wyjście do kina jawiło się jako luksus – podczas jeden z takich wizyt miałem okazje obejrzeć film “Ogniem i Miecze”, adaptację książki napisanej przez Henryka Sienkiewicza. Za kamera stał wówczas Jerzy Hoffman, jeden z najwybitniejszych reżyserów przełomu wieku. Film okazał się wielkim sukcesem, rodacy tłumnie ruszyli aby zobaczyć Michała Zebrowskiego i Izabelę Skorupko w rolach głównych, a ich filmowy romans rozpalał wyobraźnię wszystkich.... poza mną ? Zdecydowanie bardziej skupiłem się na tle opowiedzianej historii - I Rzeczpospolita mnie fascynowała, związane z nią obyczaje, stroje, a przede wszystkim odwoływanie się do “sarmatów” przez szlachtę i to na terenach dobrze mi znanych przywodziło na myśl dawne dzieje, kiedy Królestwo Polskie długi czas w Europie występowało w roli mocarstwa – aż trudno uwierzyć, ze później kraj nasz padł ofiarą zaborców, choć genezę upadku łatwo można streścić w zdaniu “Nie chciano płacić na rodzima armię, to wkrótce płacono na armię wroga na naszych ziemiach”. W kolejnych latach rozwijałem moje zainteresowanie literaturą z zakresu historii, paradoksalnie nie ma jednak wielu interesujących pozycji opisujących koleje Państwa Polskiego u szczytu jego potęgi - część historyków prowadzi w tym zakresie badania, ale trudno czytać książki będące opracowaniem stricte naukowym, zwykle pisane są one przez badaczy danego okresu historii dla innych badaczy historii, a przez to przypominają ciężkostrawne danie i nie wywołują ekscytacji. Czasy się jednak dynamicznie zmieniają, na rynku literackim pojawia się co raz więcej autorów, którzy proponują inne spojrzenie – udanie łączą historię z beletrystyką, tworząc w ten sposób opowieści inspirowane prawdą, a jednocześnie przyjemnie sfabularyzowane, przez co czytelnik nie ma poczucia, ze zaśnie pod ciężarem kolejnych dat, nazwisk i miejscowości gdzie toczono kolejne bitwy ? Gorącym nazwiskiem w omawianym zakresie jest Jacek Komuda, który niedawno podjął się nawet współrealizacji serialu&nbsp;pod tytułem “Diabeł Łańcucki” - premiera odbyła się 30 kwietnia&nbsp;2022 roku. Serial przedstawia losy rodzimej szlachty, zwiazanej z ziemią wokół Przemyśla i Łańcuta, w roli głównej wystąpił Radosław Pazura! Kto nie oglądał ten ma co nadrobić, zwłaszcza ze serial mocno koresponduje z książkami napisanymi przez Jacka Komudę, entuzjastę i pasjonata okresu I Rzeczpospolitej. Jedna z publikacji, które miałem okazje czytać, a która zrobiła na mnie potężne wrażenie jest książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice”, przedstawiająca życie szlachty i zwykłych ludzi w czasach, gdy nie było jeszcze smartfonów, internetu ani nawet białej czekolady! Zainteresowani wrażeniami? To zapraszam do podroży w przeszłości!&nbsp;</p><p>Nie przez przypadek wspomniałem na wstępie obraz Jerzego Hoffmana – w polskiej literaturze obraz historii polski był od wieków mitologizowany, wiązało się to często z potrzeba wykorzystania dawnych czasów do obudzenia patriotycznych postaw w społeczeństwie, gdy Rzeczpospolita znalazła się pod butem trzech zaborców - Austrii, Prus oraz carskiej Rosji. Wówczas to https://******.**. Henryk Sienkiewicz idealizował minione wieki, wskazując na I Rzeczpospolita jako kraj mlekiem i miodem płynący, a jako genezę upadku państwa wskazywał wraz z innymi autorami zdradę niewielkiej grupy ludzi, kojarzonych głownie z Moskwą, która od blisko tysiąca już lat toczy wojny z Polską - dość powiedzieć, że w całej historii nasz kraj walczył z Rosja przynajmniej w dwudziestu wielkich bitwach, które nierzadko decydowały o losach nie tylko naszego kraju, ale również całej Europy. Do dziś wszak Polska bywa znienawidzona w Moskwie, ponieważ jako jedyny naród w historii zdobyliśmy stolicę Rosji – o wadze tego faktu świadczy https://******.**. to, ze po dziś dzień 9 października obchodzone jest w Rosji jako święto “Dzień jedności narodowej”. Recenzowana książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” nie przedstawia jednak genezy i przebiegu wielkich bitew, skupia się konkretnie na szlachcie jako uprzywilejowanej warstwie społecznej, która przez pewien okres historii świata uchodziła nie tylko za najlepszych wojowników, ale często przypisywano im pochodzenie od mitycznych sarmatów, przez to na zachodzie postrzegano Polaków jako niebezpiecznych zabijaków, skłonnych w równym stopniu do wojaczki, co do urządzania biesiad i świętowania kazdej nadążającej się okazji ? &nbsp;</p><p>Zaczynając lekturę recenzowanej książki warto pamiętać, że już w 2004 roku Jacek Komuda napisał publikację zatytułowaną “Warłochy i pijanice. Czyli poczet hultajów z czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej.” Od tamtego czasu minęło osiemnaście lat i autor wraca ze swoja książka, tym razem modyfikując jej tytuł, uzupełniając również o wiele nowych postaci, opisując przy tym mnóstwo faktów nieznanych do tej pory szerszej publiczności – rożnie to bywa ze wznowieniami, często wydaja się być tylko skokiem na kasę, ale w przypadku książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” dostajemy opracowanie zdecydowanie obszerniejsze, pełniejsze i... ciekawsze aniżeli pierwowzór wydany przed laty ? Jest to książka dedykowana nie tylko dla miłośników historii, ale przede wszystkim czytelników ciekawych świata, zwyczaje i obyczaje naszych przodków to bowiem temat niezwykle interesujący, momentami wręcz szokujący! ? &nbsp;</p><p>Ta wspaniała wersja książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice”&nbsp;powstała w podobnym czasie do długo oczekiwanego, serialu o jednym z (anty)bohaterów wspomnianej książki - Diable Stadnickim. Jest to postać dobrze znana czytelnikom Komudy, wszak poświecił jej osobną swoją książkę, co tylko podkreśla doniosłość i znaczenia wspomnianej postaci dla losów Rzeczypospolitej w XVII wieku. Trzeba przyznać, ze autor przedstawia czytelnikowi obraz ówczesnej Polski zgoła odmienny od tego do czego przywykliśmy na lekcjach historii -&nbsp; zresztą tych wielkich piewców wspaniałej Polski Koronnej ze wspomnianym Sienkiewiczowej na czele, było do prawdy bardzo wielu i niemal wszyscy przedkładali nam ją jako kraj miodem płynący. Czy tak rzeczywiscie było? Miód owszem, płynął szerokim strumieniem ale wprost do ust pijanic, którzy miedzy jednym i drugim kielichem chętnie sięgali do szabli, zapominając przy tym o rozsądku i przedkładając honor ponad wszystko inne. To co zwraca uwagę w publikacji “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to fakt, ze Komuda nie ma żadnego problemu z opisywaniem zwyczajów szlacheckich dokradnie takimi, jakie one w rzeczywistości były, wolnej od poprawności politycznej czy idealizowanej, romantycznej historii narodu Polskiego. “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to prawdziwy obraz rodzimej szlachty oraz magnaterii, która w swoim życiu kierowała się często maksymą: hulaj dusza, piekła nie ma.&nbsp;</p><p>"Każdy dawny szlachcic polski, choćby nawet najcnotliwszy, zawsze miał w sobie coś z warchoła. A ponieważ chciał być wielki, hojny, wspaniały, musiał postawić na swoim. Dla dawnego pana brata z połowy XVII stulecia niczym było zasiec w karczmie natrętnego zawalidrogę, ubić rywala w pojedynku czy zajechać dwór znienawidzonego sąsiada.”&nbsp;</p><p>Te słowa padają już na poczatku recenzowanej książki, autor niemal od poczatku nie pozostawia zlodzeń w zakresie swojego pomysłu na książkę - “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to w istocie poczet polskich... nie królów, ale hultajów, zabijaków i warchołów! Obraz ten zdecydowanie odbiega od dziejów naszych przodków opisywanych przez Mickiewicza, Sienkiewicza czy też Pani Domańskiej. To co jednak zwraca uwagę w publikacji Jacka Komudy to rozmach – ponad osiemdziesiąt nazwisk, co ciekawe, są wśród nich również kobiety i jest ich całkiem sporo, a przecież nie są to wszyscy ludzie epoki XVII wiecznej, którzy zapisali się w historii! Część nazwisk nie została jednak bliżej przedstawiona z uwagi na bardzo ograniczony materiał źródłowy, nie pozostały po nich choćby legendy czy podania, niekiedy tylko pojedyncze wzmianki w dokumentach, niemej autor zdecydował się bliżej opisać tylko postacie mocniej oparte o historyczne dokumenty. Znając bliżej twórczość autorka książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” nie mam wątpliwości, ze kolejne, przyszłe wznowienia jego książki będą miały miejsce, wszak sam Komuda podkreśla, ze konsekwentnie prowadzi badania, zbiera informacje i rozmawia z miłośnikami historii na temat kolejnych bohaterów Rzeczpospolitej szlacheckiej! Wśród nazwisk, które zostały bliżej omówione występują te dobrze znane z kart historii, takie jak Bezprym, Daniłowicz, Szczęsny, Koniecpolski, Kossakowski, Ligęzi, Mniszchówna, Potocki, Zborowski, Radziwiłł, czy Stadnicki i Wiśniowiecki. I każda z wyżej wymienionych osobistości została barwnie i ciekawie opisana w książce, co ważne autor otwarcie ich nie ocenia, nie krytykuje, nie wartościuje tez ich roli w polityce państwa, co pozwala lepiej przyjrzeć im się jako ludziom, mniej zaś widzieć w nich nieustraszonych wojowników na pierwszej linii frontu! &nbsp;</p><p>Dla zrozumienia wagi opisywanych bohaterów dla codzienności XVII wiecznej Polski trzeba wspomnieć o kontekscie historycznym – okres ten w dziejach Polski bywa określany jako tzn “Złoty wiek”, co oznaczało, ze nasz kraj czerpał ogromne profity w związku z prowadzonym handlem zagranicznym, głownie w zakresie eksportu zboża. Powodowało to rodzenie się potężnych majtków ziemskich, często pozostających zupełnie poza kontrolą króla, ten bowiem znajdując się pod nieustanna presja rodzimej szlachty, nadawał jej kolejne przywileje i rozszerzał zakres praw, jednocześnie pozbawiając siebie przymiotu władzy najwyższej. W dłuższej perspektywie prowadziło to nieuchronnie do upadku państwa, jednak przez długi czas dawało również szanse, życie poza prawem, a przez to szybkie bogacenie się i zdobywanie chwały. Jacek Komuda na łamach swojej książki trafnie wskazuje, ze Polska była w tamtym czasie krajem niezwykle tolerancyjnym, dość powiedzieć, że... każdy w zasadzie mógł podać się za szlachcica i korzystać z przywilejów, nikt bowiem nie miał narzędzi aby sprawdzić taki rodowód i weryfikować potencjalne oszustwa. Co więcej, zgodnie z prawem, każdy szlachcic miał prawo głosu na sejmikach, nie ważne czy posiadał skromny majątek ziemski, czy tez potężne połacie terenu. Nie ulega jednak wątpliwości, ze gdyby zebrać wszystkich opisanych w książce “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” bohaterów, to swobodnie taka wataha rozbiłaby nie jedną armię! Nie było w Europie w XVII wieku innego państwa, które mogłoby poszczycić się tyloma zakapiorami gotowymi na wszystko! W błędzie będzie jednak ten, który uzna opisane w publikacji Komudy towarzystwo jako idiotów - zdecydowana większość z nich miała bowiem łeb na karku i dobrze wiedziała jak wykorzystać chaos panujący w kraju, przynajmniej do czasu... jak im tą głowę ścięto za występki godzące jawnie w stanowione przez króla prawo. Dobrym przykładem jest tu opisany szeroko w książce Samuel Zborowski, który czekanem zabił&nbsp;Andrzeja Wapowskiego, spiskował również z Habsburgami, a nawet... groził zamachem na króla Stefana Batorego. W końcu się doigrał i 26 maja 1584 został ścięty, mimo wielu protestów możnowładców i prominentnych przedstawicieli stanu szlacheckiego. Wspominam o Zborowskim lakonicznie, trudno bowiem oddać geniusz Komudy – facet po prostu kocha I Rzeczpospolita, nie jest jakimś tam zapalonym historykiem przeszukującym archiwa IPNu, ale człowiekiem, który sam wybudował sobie dworek na wzór tych szlacheckich, i jak sam wspomina w wywiadach – od whisky woli miód pitny, wazony według staropolskiej receptury. Okazji nie miałem spróbować, ale wierzę autorowi, ze smakuje wyśmienicie! &nbsp;</p><p>&nbsp; &nbsp;<br>Jednym z najciekawszych wątków poruszanych przez autora na łamach książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” są oczywiście... postacie kobiece! Dawne księgi sądowe zawierają w sobie zapiski o niewiastach, których nie sposób dzis nazwać “spokojnymi i ułożonymi” - nie miały one niż wspólnego z Kurcewiczówną znaną z “Ogniem i mieczem” ? Często są one pamiętane przez historię jako zawzięte buntowniczki, chętnie sięgające po szable i awanturujące się z sąsiadami! Wśród najciekawszych postaci kobiecych warto wymienić Felicjane Stadnicką, Teofile Chmielecką, Zofia Polska czy wreszcie Annę Chrzanowską - wymienione panie zyskały nie bez powodu opinię “kresowych wilczyc”, a wraz z upływem czasu i kolejnymi występkami określano je jako “herod-baby”. Co ciekawe, próżno szukać ich odpowiedniczek w kulturze zachodniej, okazuje się tym samy, ze nigdzie poza Polską de facto kobiety nie miały tylu praw i przywilejów... które nierzadko wywalczyły sobie w boju, sięgając po szablę i zadając śmierć tym, którzy stali im na drodze do osiągnięcia celów!&nbsp;&nbsp;</p><p>To wielka sztuka opisać dawne dzieje w ten sposób, aby budziły one ciekawość współczesnego czytelnika – paradoksem jest sytuacja, w której nasi rodacy często znają lepiej historię amerykańskiego, dzikiego zachodu aniżeli swoją własną i jest to o tyle rzecz niesłychana, ze Polska na tle całego świata nie ma się czego wstydzić – mieliśmy swój własny dziki... wschód, bo mowa w książce “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” głownie o bohaterach kresów wschodnich. Dlaczego? Jacek Komuda odwołuje się w zakresie odpowiedzi na powyższe pytanie do dwóch koncepcji, jakie opisywały na przestrzeni wieków polska politykę wobec ziem położonych na wschód od Bugu – koncepcja piastowska zakładała trzymanie się ziem rdzennych, obejmujących Małopolskę, Wielkopolskę i Mazowsze. Z kolei koncepcja Jagielońska, sięgała dalej na wschód i czyniła starania o włączenie do Królestwa Polskiego Galicji Wschodniej, Wołynia, kozaczyzny zaporoskiej czy też tzn Rusi Białej, dziś stanowiącej obszar Białorusi. Widać wyraźnie, ze w XVII wieku Państwo Polskie było u szytu swojej potęgi, jednak jedna ze słabości naszego imperium był fakt, ze im dalej od centrum Polski (Najpierw Kraków, później Warszawa) tym trudniej było egzekwować prawo stanowione przez króla - dlatego wszelkiej maści ludzie spod prawa wyjęci - warchoły, awanturnicy czy tez zwykli mordercy uciekali często na wschód. Przed sobą mieli ogromne połacie terenu, za sobą z kolei życie, które zostawiali często porzucając przy tym stare imię i przedstawiając się od tej chwili światu jako zupełnie ktoś inny – nikt wtedy nie słyszał o RODO, nikt nie używał również dowodów osobistych, podobne sytuacje zdarzały się wiec nagminnie, a podroż na wschód często oznaczała bilet w jedna tylko stronę. Czy to nie przypomina wam hollywoodzkich filmów przedstawiających akcje mająca miejsce na dzikim zachodzie? Dziwi mnie okrutnie, ze nikt mocniej nie opisał dziejów polskich rozrabiaków w formie fabularnej, jednak z drugiej strony, powieść “Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego otworzyła drzwi na zachód wcześniej Polakom nie znane, gdy triumfy świecił Władca Pierścieni J.R.R Tolkiena, mało kto słyszał jeszcze o kulturze Słowian, ich wierzeniach czy zwyczajach. Sapkowski zaproponował światu historie opartą na wierzeniach naszych przodków i świat to kupił, spodziewam się zatem, ze recenzowana publikacja “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to kolejny krok w kierunku odkrywania annałów polskiej historii, która zainteresuje nie tylko rodzimych czytelników ale również kulturę zachodu w oczach której, Europa kończyła się w średniowieczu na linii Odry, a dalej były już tylko dzikie pola ? &nbsp;</p><p>Omawiana publikacja zawiera w sobie łącznie aż 87 rozdziałów, a każdy z nich przedstawia czytelnikowi inna postać - całość opisana została w porządku alfabetycznym. Słów kilka należy poświecić ocenie stylu jakim posługuje się Jacek Komuda na łamach swojej książki. W przeszłosci miałem przyjemność kilka razy słuchać w ramach podcastów opowieści autora i rzuca się w oczy, ze jest on miłośnikiem nie tylko historii, co całej epoki – w swoim domu zbudowanym na wzór dworku szlacheckiego posiada on liczne szable, stronę szlacheckie, przyrządza również potrawy jadane w XVI i XVII wieku, nie wspominając o miodzie pitnym, którego Jacek Komuda jest wielkim amatorem ? Wszystko to może, ale nie musi mieć wpływu na styl książki - wszystko zależy bowiem od talentu autora. A ten ujawnia się już od pierwszych stron książki, Komuda jest bowiem niezwykłym gawędziarzem, snucie opowieści o warchołach i zabijakach w jego wydaniu przypomina raczej zbiór anegdot, których sam był świadkiem, aniżeli materiały zebrane w piwnicach i archiwach zamków i dworków. Barwne porównania, trafne analizy i przede wszystkim rubaszny styl narracji sprawia, ze każda z 87 opisanych w książce “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” postaci jawi się nam jako bohater, choć rzadko można przypisać jej czyny stricte bohaterskiego o czym najlepiej świadczy tytuł recenzowanej publikacji ? Czy dostrzegam jakieś minusy w książce Komudy? Nie... minusów brak, jednak mam jeden postulat, który może trafi na podany grunt gdy autor przypadkiem przeczyta moje słowa ? Publikacja jest fantastyczna, wydanie drugie rozszerzone i poprawione wydaje się dziełem doskonałym, choć liczę nieśmiało, ze w przyszłości autor pokusi się o kolejne wydanie, gdzie pęknie nam setka bohaterów, a sama książka zostanie wzbogacona o album ze zdjęciami i kolorową grafikę dużego formatu – taki album byłby niesamowitą gratką dla każdego fana historii, zakładam również, ze wielu patriotów chciałoby go mieć na półce w domu! Książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to zwariowana historia naszych przodków, których bano się we wszystkich zakątkach Europy ? Żeby nie był gołosłownym, cytat z książki będący świadectwem renomy jaka wśród bliższych i dalszych sąsiadów cieszyli się polscy szlachcice ? &nbsp;</p><p>“Innym razem z kolei Radziwiłł opowiadał, jak to przebywając w Chorwacji, postanowił zaatakować turecką fortecę. Jednak w czasie szturmu miał przykry wypadek: pocisk armatni oberwał jego koniowi obie tylne nogi. Ale Radziwiłł nie byłby Radziwiłłem, gdyby nie poradził sobie i w takiej sytuacji. Panie Kochanku dał bowiem tak mocno ostróg koniowi, że ów na dwóch pozostałych, przednich nogach wskoczył na wał. A tam już pan Stanisław w pół pacierza wyrąbał całą załogę.”&nbsp;</p><p>&nbsp;No sami powiedzcie, czy nie brzmi to bardziej interesująco, aniżeli idealny Pan Skrzetuski w “Ogniem i Mieczem”? ? Po lekturze książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” mam wrażenie, ze wśród aktualnie żyjących pokoleń, więcej jest spadkobierców Bohuna aniżeli Skrzetuskiego – ten pierwszy został przedstawiony jako Warchoł, złoczyńca i pijak, choć zakochany bez pamięci w kobiecie, z kolei pan Skrzetuski do bitwy tez się rwał, jednak częściej zachowywał spokój i był odpowiedzialny za swoje czyny i słowa. Obraz jaki wyłania się z książki Jacka Komudy każe sądzić, ze niewielu szlachciców przywiązywało wagę do odpowiedzialności przed majestatem prawa, dla tych ludzi bowiem to honor stanowił najwyższa wartość i jego utrata gorsza była aniżeli śmierć w pojedynku. Zresztą przyglądając się polskiej historii na przestrzeni wieków nietrudno odnieść wrażenie, ze to umiłowanie wolności i swobody obyczajów z jednej strony wyniosło nas na piedestał chwały i pozwoliło w XVII wieku objąć władaniem Korony Polskiej terytoria dzisiejszej Białorusi, Ukrainy oraz Państw Bałtyckich, jednak w obliczu tlącej się rewolucji przemysłowej na zachodzie, finalnie Polska konsekwentnie od trzystu lat jest marginalizowana, sprowadzona do roli peryferiów. Warto tym samym siegnac po książkę “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” aby zrozumieć, ze polskie tradycje w zakresie bitki oraz szalonych imprez są dłuższe aniżeli historia istnienia Stanów Zjednoczonych. Dość powiedzieć, że kiedy polskie damy sięgały po szable i same wymierzały sprawiedliwość według własnego uznania, Na terenie dzisiejszego USA wciąż chodzili Indianie, czasem odwiedzali ich Wikingowie, jednak o Brytyjczykach jeszcze nikt tam nie słyszał... ?&nbsp;</p>
Dodana przez Karol w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Jakiś czas temu miałem okazje obejrzeć na YouTubie program z Jackiem Bartosiakiem w roli głównej - postaci znanej i cenionej na polskiej scenie geopolitycznej, poszukiwałem wówczas opinii w przedmiocie bieżących wydarzeń, tymczasem Pan dr Bartosiak siedział w jakimś dworku drewnianym, na szerokim, dębowym stołem w towarzystwie nieznanego mi jegomością, który bardziej przypominał pana Zagłobę z trylogii Sienkiewicza, aniżeli geopolityka zajmującego się aktualna sytuacja na świecie ? Znacie powiedzenie “Nie oceniaj książki po okładce?” Opisywana sytuacja wzorowo do niego pasuje, okazało się bowiem, ze dr Bartosiak w towarzystwie Jacka Komudy analizował sytuację geopolityczną I Rzeczypospolitej, a w ocenie cenionego przeze mnie geostrategia nie ma w Polsce człowieka wiedzącego o tamtym okresie naszej historii więcej aniżeli właśnie autor książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” ? Program sam w sobie był szalenie interesujący, Bartosiak analizował zwycięstwa oręża polskiego nad Rosjanami, wskazywał znaczenie obszarów takich jak brama smoleńska czy bagna poleskie, tymczasem Komuda opowiadał o rodzimej szlachcie, wskazywał na jej wady i zalety, przede wszystkim jednak opisał jej podejście wobec prawa i obowiązków obrony ojczyzny – widać, ze facet wiedze ma ogromną, a przy tym potrafi o niej opowiadać, jak gdyby sam był naocznym świadkiem wspomnianych wyżej wydarzeń. Tyle wystarczyło, aby mnie zainspirować do sięgnięcia po jego książki, pierwszą z nich była recenzowana “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” i niemal od początku byłem zdumiony, bo dostałem dzieło inne niż się spodziewałem... jakie? Odpowiedz zamieszczam niżej, zapraszam do lektury ? &nbsp;</p><p>Podążając śladami autora, warto pokrótce nakreślić wstępny rys historyczny dla zrozumienia kim tak naprawdę byli nasi przodkowie i w jaki sposób patrzyli na otaczająca ich rzeczywistość, co oczywiście przekładało się również na zwyczaje i obyczaje rzeczpospolitej szlacheckiej ? Jeszcze w XVII wieku nie było w zasadzie żadnych wątpliwości, ze miłosierny Bóg najpierw stworzył Polskę, później zaś inne narody! Wokół polski krążyła opinia “narodu wybranego”, który niczym gwiazda na niebie wskazuje innym drogę, a wszyscy świeci w niebie mówili językiem Kochanowskiego i Mikołaja Reja. Gdy inne narody toczyły walkę z absolutyzmem, na terenach I Rzeczypospolitej kwitła niczym egzotyczny kwiat demokracja szlachecka i w formie nieznanej w żadnym innym zakątku świata! Jacek Komuda wspomina na łamach książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice”, ze solą w oku każdego kolejnego króla była zasada “liberum veto”, która przekreślała jakakolwiek możliwość przyjęcia na sejmie uchwał bez zgody wszystkich posłów! A trzeba pamiętać, ze w ówczesnej Polsce każdy szlachcic miał wtedy równe prawa i jego głos ważył tyle samo, bez względu na majątek, zasługi dla kraju czy charakterystykę patriotyczną. W pierwszych dekadach przestrzegano ów zasady umiarkowanie skrupulatnie, nie zwracając uwagi na pojedyncze protesty co mniej zamożnej szlachty. Istotna zmiana nastąpiła w tym zakresie w 1652 roku, kiedy to poseł Władysław Siciński wykrzyczał “liberum veto” najgłośniej w historii naszej państwowości – od tego właśnie momentu zasada uznawana była za świętość, a jej złamanie oznaczało sprzeniewierzenie się podstawowym prawom każdego szlachcica. Wśród historyków – Jacek Komuda nie jest tu wyjątkiem - liverum veto stanowiło prosta drogą do upadku Polski. Czasami ów zasada nie pozwalała w ogóle na podjecie uchwały dla której zjechał się sejm, innym razem doprowadzała do nieukonstytuowania się sejmu. Wystarczyło bowiem, że jakiś poseł niezbyt rozgarnięty i biegły w prawie krzyknął “nie ma zgody na sejm” i... całe towarzystwo musiało rozjechać się do domu. Co ciekawe, powołanie się na swoje prawo nie wymagało uzasadnienia, nie było tez przedmiotem analizy ze strony innych – w ten sposób każdy, również “kupiony” poseł lub zwyczajnie dbający o swoje partykularne interesy mógł stanąć na drodze do reform tak potrzebnych w XVI i XVII wieku.&nbsp;</p><p>Jak opisuje Jacek Komuda, powody dla których zrywano sejm zwykle nie były istotne. Jako przykład podano tu sytuacje, gdy poseł Dylrwski przez kolejne trzy dni nie pozwalał na zawiązanie sejmu, a to z tego oto powodu, że Pijarzy... przez pomyłkę w kalendarzu politycznym nie umieścili jego nazwiska. Według relacji świadków, na nic się zdały starania innych posłów, aby ubłagać oponenta do zmiany zdania, w końcu wydrukowano prawidłowe kalendarze i dopiero wtedy można było procedować uchwały i dać możliwość wypowiedzenia się kolejnym posłom. W książce “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” autor wskazuje również na kulturę... a w zasadzie jej brak w zakresie samych obrad. Według szacunków, aż 60% szlachty posiadającej bierne prawo wyborcze (czyli mającej uprawnienia do brania udziału w sejmach) to byli ludzie... nie posiadający żadnych majątków ziemskich, często określeni mianem “szlachty zagonowej”. W literaturze faktu często obie grupy są postrzegane jako osobne, jednak kryterium są nieostre – o ile bowiem szlachta bezrolna w ogolę nie posiadała ziemi, o tyle szlachta zagonowa zwykle miała swój skrawek gruntu, nie miał on jednak wpływu na ich status majątkowy. Czasami było go tak niewiele, że złośliwi powiadali, że gdy pies na takiej roli siądzie, to ogonem o posesję sąsiada zahacza! Wśród obu grup prym wiedli szlachcice, który na ogół byli analfabetami, nie potrafili ani czytać ani pisać, nie mieli tez z reguły żadnych pomysłów w jakim kierunku reformować państwo. Stanowili oni grupę ludzi łatwo przekupnych, wykorzystywali to zarówno magnaci wewnątrz kraju, jak i Ci umocowani przez mocarstwa ościenne, szczególnie carska Rosję. Szlachcice na zamówienie wiec zrywali sejmy, często zaciągali się na służbę wojenna na obcych dworach, nierzadko również prezentowali fałszywe świadectwo gdy powoływano ich na świadków – wszystko celem zarobienia paru groszy, poprawienia swojego statusu, dążeniu do bycia “szlachtą lepiej sytuowaną” jak pisze Jacek Komuda. Grupa ta nie bez powodu stała się przedmiotem ostrej krytyki ze strony postępowych pisarzy oświecenia. Ksiądz Franciszek Salezy Jezierski pisał, że są to “żebracy, próżniacy, pijacy, a często nawet hultaje”, co poniekąd tłumaczy nam tytuł książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” ? &nbsp;</p><p>Czy przedstawiony w książce obraz polskiej szlachty mocno rożni się od propagowanego na lekcjach historii oraz w wiekopomnych dziełach polskich pisarzy? Zdecydowanie! Dość powiedzieć, ze według Jacka Komudy, podczas obrad mówiono dużo za dużo, kwieciście, barwnie i nie zawsze do rzeczy. Często w ogóle&nbsp;nie sposób było odgadnąć, czy okrągłym frazesem nakrapianym łaciną kryje się jakaś głębsza myśl polityczna, czy tylko zwrot retoryczny. Stąd nie raz zaczynano się kłócić o sprawy, o których nikt nie miał pojęcia!&nbsp;Byli tez i tacy, którzy na sejm przyjeżdżali... chyba tylko po to, aby na chwile odpocząć od swojej zony ? Jak wskazuje Komuda, nie należał do rzadkich widok “posłów dobywających gazety, czytających listy, z założonymi rękami gawędzącym między sobą, rozpierających się, ziewających, a nawet usypiających spokojnie.” Czy tez macie wrażenie, ze jakiś zbyt sielankowy ten obraz obrad sejmowych, jeśli wziąć pod uwagę skłonność naszych przodków do sięgania po szabelkę? ? Okazuje się, ze kiedy nie szło przekonać innych posłów do swoich racji, często właśnie po szable sięgano, padały wówczas groźby, najgorsze inwektywy i przekleństwa, a sala obrad bardziej przypominała chuligańskie wybryki w piątkowy wieczór na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, aniżeli poważne debaty nad kierunkiem zmian Państwa Polskiego ? Warta przytoczenia jest pojawiająca się w książce relacja angielskiego posła George Woodward, który miał okazje odwiedzić nasz kraj i tak o nim opowiadał w listach – “Cieszę się, że mogłem oglądać ten bałagan, bowiem myślę, że na całym świecie nie ma niczego podobnego (…).&nbsp; Jest rzeczą pewną, że póki będę żył, nie zapomnę najdziwniejszej sceny, jaką mieliśmy w Grodnie. Podróżnicy mogą opowiadać, ale kto na własne oczy nie widział polskiego Sejmu, nie może mieć o tym najmniejszego wyobrażenia.” Nie są to powody do domu, gdy pisali o tak w ten sposób na zachodzie, niemniej wydaje się, ze angielski podróżnik trafnie scharakteryzował atmosferę podczas sejmowych obiad na terenach I Rzeczypospolitej ? na łamach książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” pojawia się również wspomnienie o awanturze sejmowej, po której to ““senatorowie powyłazili spod krzeseł, spod karet, w pół ledwie żywi i pojechali do gospód”. W podobnym tonie opisana została relacja jednego z posłów związana bezposrednio z wyborem króla, który stwierdzał, że “elekcja rzadko bywa bez zamieszania, ale trafiają się zabójstwa, rąbanie bez kary, sami nawet senatorowie bywają w niebezpieczeństwie”. Kończąc już wątek tła historycznego, warto jeszcze nadmienić rys portretu psychologicznego polskiej szlachty autorstwa Kajetana Koźmiana, pozostający w jawnej kontrze wobec tez przedstawionych przez Jacka Komudę: zdaniem Koźmiana było to pokolenie szlachciców tonące ““we wszystkich politycznych wadach zeszłych wieków, wyzuta ze wszystkich zalet oświecenia: męstwa, wyobrażeń o cnocie i honorze, skażona i spodlona pijaństwem, pieniactwem, rozpustą, fanatyzmem, chciwością, przekupstwem”- przyznajcie, ze opinia ostra jak brzytwa, czy jednak jest to cała prawda o demokracji szlacheckiej w I Rzeczpospolitej? ? &nbsp;</p><p>Jacek Komuda pierwsze wydanie swojej książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” opublikował już w 2004 roku, choć tytuł był wówczas nieco zmieniony, dotyczył jednak postaci przez historię często pomijanych, nierzadko zapomnianych, a jednak istotnych dla zrozumienia istoty “demokracji szlacheckiej”. Tym razem Jacek Komuda odszedł od swojego poprzedniego podziału na warchołów, pijaków, ludzi z fantazją czy okrutników w postaci swawolnych żołnierzy. Aktualny „wykaz” nazwisk liczy aż 87 pozycji i opisany został w porządku alfabetycznym. Historia zaczyna się od Krzysztofa Arciszewskiego, kończy z kolei na innym zakapiorze, czyli Samuelu Zborowskim – każda z postaci przytoczonych na łamach recenzowanej książki zasłużyła się osobliwą postawą, właściwa dla swojej epoki, gdzie pijaństwo, awantury, pojedynki na śmierć i życie oraz zdrady i namiętności były częścią XVII wiecznej Polski. Alfabetyczny porządek ma wiele zalet – nie ukrywam, ze moja wiedza na temat historii do tej pory była umiarkowana, choć w zakresie poruszanej problematyki nie ma u nas w kraju tradycji prowadzenia szerokich badan, tym samym mało kto pewnie kojarzy wszystkie przedstawione w książce “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” postacie. Jeśli nie możemy jakiegoś jegomością skojarzyć, łatwo można odszukać i wrócić do jego życiorysu w oparciu o przyjęty przez autora porządek - spore ułatwienie! Nie jest to bynajmniej jedyna zaleta ów systemu – transparenty przegląd kolejnych nazwisk wywołuje w czytelniku nie małe zaskoczenia – pragnę tu przytoczyć chociażby nazwisko wybitnego artylerzysty generała Marcina Kątskiego. W życiu bym go nie podejrzewał o warcholskie zapędy, tymczasem okazuje się, ze to był zabijaka jakich mało, łatwo się zapalał i wtedy zwykle konsekwencje tego stanu rzeczy ponosili jego adwersarze skłonni do bitki ? Jednocześnie na kartach recenzowanej publikacji spotykamy również postacie przeplatające się w twórczości Jacka Komudy, szczególne miejsce na tym tle zajmuje dynastia “Diabłów” Stadnickich. Cała familia w pocie czoła pracowała na swoją “renomę”, nie wyłączając mamy, córki oraz wnuków - zginęli w wyniku “egzorcyzmów” prowadzonych przez ich sąsiadów, mających dość trwających przez lata awantur, wyzysku, kradzieży i gwałtów - oczywiście wspomniane wyżej rytuały religijne należy traktować jako skrót myślowy, przed trzema i czterema wiekami nie potrzebowano konkretnych powodów do zabójstwa - gniew ludu skierowany przeciw konkretnej rodzinie stanowił de facto wyrok śmierci o czym wspomniani Studdnicy przekonali się na własnej skórze!&nbsp; &nbsp;</p><p>Zwykle zastanawiam się pod koniec recenzji dla kogo polecić omawianą książkę, tym razem jednak zrobię wyjątek! Czy na sali są jakieś panie? ? Jeśli płeć piękna interesuje historia, to trudno o lepszą pozycję aniżeli “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” - na kartach publikacji Jacka Komudy pojawiają się liczne “wilczyce”, często pochodzące ze stanu szlacheckiego (choć nie zawsze), które swoja swą pomysłowością, determinacją czy bezwzględnością potrafiły sobie wywalczyć – przynajmniej na jakiś czas – miejsce w tym brutalnym męskim świecie. Pomyli się jednak ten, kto będzie szukał wśród dam przytoczonych z imienia i nazwiska kokietek, wykorzystujących swoje wdzięki dla poprawy sytuacji społecznej i materialnej. Takie przypadki oczywiście tez się zdarzały, jednak recenzowana książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” skupia się na prawdziwych wariatkach, które nie cofały się kiedy były przedmiotem ataku ze strony mężczyzn, często same sięgały po szablę pierwsze i wymierzały sprawiedliwość dziejową według własnej miary – warto pamiętać, ze aparat państwowym w tamtym czasie w zasadzie nie istniał, stąd mężczyźni uczyli swoje córki od najmłodszych lat wprawy w posługiwaniu się orężem, Jacek Komuda przytacza historie tych najbardziej szalonych, które siały postrach i budziły lek nawet w mężczyznach.&nbsp; &nbsp;</p><p>Sam tytuł książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” wskazuje na szeroki katalog omawianych postaci – w publikacji pojawiają się nazwiska zarówno męskie jak i żeńskie, które w gruncie rzeczy nie miały nic wspólnego z Rzeczpospolitą w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Mowa tu chociażby o średniowiecznych “łamaczach” prawa, czyli początkach pierwszych Piastów - autor wskazuje na takie nazwiska jak Sieciech, Miecław, Skarbimir. Odwołanie się do nieco dalszej historii pozwala lepiej zrozumieć ewolucję sposobu myślenia i zachowania ludzi na obszarze dawnej Rzeczpospolitej, która była kraje tolerancyjnym i otwartym na inne narodowości – dość powiedzieć, ze to właśnie w Średniowieczu Polska uchodziła za bezpieczną przystań dla Żydów, których pogromy przetaczały się po całej Europie, zwłaszcza po epidemii czarnej ospy, która zdziesiątkowała Europę i pozbawiła ją 1/3 ludności, a w oczach ówcześnie żyjących to właśnie Żydzi byli odpowiedzialni za wspomnianą tragedię. W Polsce epidemia nie zebrała śmiertelnego żniwa, głównego dlatego, ze jak wskazują dzisiejsze badania w tym kierunku, choroba dostała się do Europy z centralnej Azji, a dalej przez Krym i statki włoskich kupców dostałą się na Stary Kontynent i w ten sposób ominęła tereny naszego kraju. Kończąc wątek średniowiecznych odwołań Jacka Komudy, należy również wspomnieć, ze autor przedstawia bohaterów również wyjętych spod prawa, a przez to ściganych wyrokiem śmierci,&nbsp;przykładem może być tutaj chociażby Maćko Borkowic. Zaskoczyła mnie tez na łamach książki “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” obecność Heleny Glińskiej, matki Iwana IV Groźnego.&nbsp; &nbsp;</p><p>Czy znalazłem jakieś minusy w recenzowanej publikacji? Cóż, podobnie jak miało to miejsce w przypadku pierwszego wydania, autor nie prezentuje bibliografii, co przy dziele tak mocno osadzonym w historycznych epokach wydawało się zabiegiem literackim co najmniej mocno pożądanym. Jestem w stanie zrozumieć Jacka Komudę - wszak wymienienie całej bibliografii stwarzało niebezpieczny precedens, aby jej lista dłuższa była aniżeli sama książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice”, niemniej może w przyszłości, kiedy autor wyda kolejne wznowione wydanie ten galimatias zostanie inaczej rozwiązany? Przydałoby się tez zdecydowanie więcej zdjęć, zwlaszcza, ze część z bohaterów książki w ogóle nie sposób odnaleźć w internecie – mam na myśli ich fotografie, nie lakoniczne wzmianki ? Trudno jednak mieć uwagi o techniczne aspekty recenzowanej publikacji, można bowiem jedynie wnioskować, ze autor na szeroka skale posiłkował się źródłami pamiętnikarskimi, często pewnie również były to listy oraz wszelkiej maści akta sądowe - szczególnie do tych ostatnich Komuda odwołuje się regularnie na łamach swojej książki. Bazował też autor na opracowaniach z wiekopomnym „Prawem i lewem” Władysława Łozińskiego czy nowszej literaturze choćby pióra Mirosława Nagielskiego. Ale tę wiedzę można wyczytać z treści (Komuda powołuje się na autorytety wśród badaczy epoki). Warto w tym zakresie również wspomnieć o języki jakim posługuje się Jacek Komuda – kto miał przyjemność obcować w jakiejkolwiek formie z twórczością autora ten wie, ze nie można się spodziewać po nim siermiężnego języka, milionów przytoczonych dat czy skomplikowanych nazw wsi pod którymi toczono walki, to nie ten rodzaj literatury faktu! Zamiast tego, Komuda skupia się na oddaniu rubasznego charakteru swoich postaci, często skupionych na hedonizmie życia, postrzegających każda zniewagę jako zaproszenie do pojedynku na śmierć i życie, a wszystko okraszone sporą dawką humoru i niezwykle głębokim rozeznaniem w realiach opisywanej epoki! Wiedza autora w przedmiocie XVII wiecznej Polski jest imponująca - co ciekawe, mimo ewidentnej fascynacji epoką, autor nie stara się na silę propagować opisywanych przez siebie wartości szlacheckich bliskim przedstawionych w publikacji bohaterom. Można odnieść wrażenie, ze z jednej strony Komuda pozostaje pod ogromnym wrażeniem ówczesnej atmosfery na kresach wschodnich i osobliwej postawy szlachciców często na granicy prawa, z drugiej jednak jako pasjonat historii w kilku miejscach daje wyraz swojej krytycznej oceny podobnych zachowań, które w dalszej perspektywie niechybnie prowadziły państwo do upadku, co wydarzyło się mniej więcej sto lat po przytoczonych w książce wydarzeniach.&nbsp;&nbsp;</p><p>Wyżej wspomniałem, ze w książka “Warchoły, złoczyńcy i pijanice” będzie stanowić niezwykłą literacką przygodę dla miłośników historii oraz... kobiet, ciekawych jakie wariatki w przeszłosci trzęsły sporymi połaciami dawnej Rzeczypospolitej ? Pisanie recenzji w przedmiocie oceny książki Jacka Komudy obudziło we mnie jednak przekonanie, że jej treść dedykowana jest również wszystkich, którzy... chcą lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Autor bowiem zabiera nas w podroż przedstawiającą obyczaje i zachowania jakie panowały w przeszłosci na polskich ziemiach szlacheckich – mamy okazje obserwować codzienne życie zarówno bogatych jak i biednych ludzi, poznajemy skomplikowana zależność jaka występowała miedzy panem, a chłopem, przekonujemy się również jak choroby dziś nie budzące leku, jeszcze trzy wieku temu pustoszyły kolejne wsie i miasta. A skoro o pustoszeniu mowa, to nie sposob nie wspomnieć o roli państw ościennych, szczególnie Imperium Osmańskiego oraz szeroko rozumianej szlachty zaporoskiej i Tatarów, którzy kierując się na zachód i zdobywając kolejne połacie terenu dawnej Rzeczpospolitej, siali grabieże, gwałty i morderstwa na niespotykana dzisiaj skalę - Jacek Komuda pisze o tym w swojej książce, nie czyni tego jednak z perspektywy historyka, lecz człowieka próbującego zrozumieć zagrożenia i szanse jakie wyżej opisane okoliczności stwarzały dla zwykłych ludzi. &nbsp;</p><p>“Warchoły, złoczyńcy i pijanice” to znakomita publikacja, napisała z humorem i bez zbędnego lukrowania, po przeczytaniu książki Jacka Komudy być może przestaniecie wierzyć, ze Polska od wieków była “narodem wybranym”, łatwiej wam za to będzie przyjąć do wiadomości, ze nasz kraj w w przeszłosci ogarnięty był prawdziwymi warchołami - wariatami, nie bez powodu obawiali się nad w całej Europie Zachodniej i może warto sobie przypomnieć o korzeniach, zwłaszcza gdy Francuzi i Niemcy ciągle fikają chcąc nas przy tym pouczać.... ? &nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info