Dodana przez Milka 99 w dniu 01.10.2021
Powieść "Uniesienie" Stephana Kinga obudziła we mnie zupełnie skrajne, ambiwalentne uczucia. Uwielbiam dobre książki, a mistrz gatunku przyzwyczaił nas do wysoko postawionej poprzeczkę: od klasyków takich jak "Lśnienie" i "Carrie" czy też trzymających równy poziom, wydanych później "The Outsider" i "Sleeping Beauties". W mojej - i jak sądzę nie tylko mojej opinii - Stephen King jest naprawdę świetnym pisarzem z talentem do mocnego, daleko idącego rozwoju postaci co zawsze wyróżniał go na tle innych autorów. Trudno było mi jednak na kanwie tej powieści znaleźć ten charakterystyczny dla Kinga element grozy, niepewności i dreszczyku emocji.
Postacie w tej historii wydają mi się.... stereotypowe? Mam świadomość, że to nowela i dwieście stron to niewiele aby zbudować wielopoziomową strukturę osobowości jej bohaterów, mimo to odczuwam niedosyt. Główny bohater Scott Carey - znany również jako Good Guy- na kartach powieści próbuje nikogo nie urazić swoim postępowaniem, nie narobić zamieszania, nawet gdy jego ciało popada... w stan nieważkości. Para lesbijek, Missy i Deirdre, żyje zgodnie z zasadami wegetarianizmu, prowadzać zdrowy tryb życia: biegają. dbają o to co jedzą, ile poświęcają czasu na sen. Pojawia się również kilka postaci o wyraźnie zarysowanym, homofonicznym podejściu do otaczającej ich rzeczywistości, a wśród nich m.in pozornie miły, udzielający się dobroczynnie pan Doktor.
Historia opisana w "Uniesieniu" wciągnęła mnie tylko połowicznie. Scott traci coraz więcej na wadze, mimo że jego ciało wcale nie ulega zmianom. Jednocześnie posiada osobliwą zdolność pozbawiania wagi ludzi i rzeczy, których dotyka. Z wagą malejącą każdego dnia jest zmuszony do refleksji - co się stanie, gdy osiągnie zero absolutne?
To mogła być interesująca historia, ale czułam, że kierunek, w którym podążyła historia, był niesatysfakcjonujący. Dziwny stan w który popada Scott kończy się zbliżeniem ludzi - pary gejów i homofobów - w sposób, który jak na mój gust był zbyt absurdalny i przesadnie cukierkowy. W przeciwieństwie do niektórych czytelników, podoba mi się, że King jasno i wyraźnie prezentuje swoje polityczne przekonania na kartach powieści i nie mam problemu z tym, że wrzuca obelgę skierowaną do byłego prezydenta Donalda Trumpa, niemniej polityczne przesłanie przedstawione zostało w sposób nieco wymuszony.
"Dlaczego nie możemy się wszyscy dogadać?"- słodkie i naiwne przesłanie, może nawet takie, którego aktualnie potrzebujemy w obecnym świecie, ale inspiracją do tego winna być ciekawsza historia, bogata w mniej stereotypowe postacie, nie popadające na każdym kroku w melancholie i sentymentalizm. Tutaj tego nie ma.
Polecam wszystkim, których przeraża opasłość większości książek Kinga, "Uniesienie" to raptem dwieście stron dobrej udanej prozy, wolnej jednak od elementów thrillera lub horroru.
Dodana przez Aleksander 91 w dniu 01.10.2021
Po kilku ostatnich potworach (zarówno jeśli chodzi o rozmiar książki, jak i postacie w niej występujące), King daje nam nowelę, którą czyta się szybko i która spokojnie mogłaby być częścią zbioru opowiadań. W rzeczywistości uważam, że jest znacznie krótsza niż kilka nowel w jego zbiorach, takich jak " Czwarta po północy" czy "Cztery pory roku". Jest to jednak przyzwoita, tajemnicza historia w której fani Stephana Kinga znajdą coś dla siebie.
Na początku warto wyjaśnić jedną rzecz: "Uniesienie" to historia, której daleko do horroru.
Widziałem ją na półkach księgarni oznaczoną jako horror i nominowaną jako taką właśnie m.in w "Goodreads Choice Awards"(gdzie notabene głosowałem na nią, mimo że nie jest to prawdziwy horror, nie czytałem jednak żadnego z pozostałych wyborów). To dobra, krótka historia, ale naprawdę nie można automatycznie wysyłać każdej powieści Kinga do kategorii Horror! Zresztą widzę, że "The Outsider" był nominowany w kategorii "Mystery and Thriller". "Uśpienie" to zdecydowanie bardziej Thriller, podczas gdy "The Outsider" to zdecydowanie horror. Czyli dla każdego coś miłego ze strony Stephena Kinga, choć warto to brać pod uwagę przy wyborze książki i oczekiwań, jakie przed nią stawiamy.
Skoro już o tym mowa, to teraz pozwolę sobie na refleksje na temat samej fabuły. Jest bardzo dobrze napisana i równie szybko się ją czyta. Jeśli czekasz na nią w bibliotece albo nosisz się z zakupem tej powieści - nie powinieneś zwlekać, ponieważ sporo osób będzie w stanie skończyć ją jednego wieczoru. Przypomina mi trochę niektóre wczesne opowiadania Kinga (zobaczycie dlaczego, kiedy przeczytacie!). Wydaje mi się również, że jest to jego pierwsza oficjalna historia z Castle Rock od dłuższego czasu. W pewnym momencie mówił o wycofaniu Castle Rock jako lokalizacji (w pierwszej kolejności z serii "Sprzedawca śmierci"), ale ta książka jest w 100% Castle Rock i to stanowi doskonały powód sam w sobie aby po nią sięgnąć!
Powiem też wprost: ta książka zdecydowanie ma wiele podtekstów związanych z obecnym klimatem w Ameryce. Nie jest to zaskakujące, ponieważ King jest bardzo aktywny na Twitterze, nie kryje się też ze swoimi poglądami politycznymi, co znajduje wyraz w jego twórczości. Jeśli jesteś kimś, kto lubi trzymać politykę z dala od swoich lektur, może to być dla ciebie rozpraszające. Ale myślę, że dla niektórych może to być również niezauważalne - zależy to po prostu od osobowości czytelnika. Dla mnie było to w porządku.
Na koniec dodam, że to po prostu Stephen King, jego albo się kocha, albo nie rozumie - dla mnie wybór jest oczywisty kupiłem ją, jak robię to z każdą jego powieścią. To co odkryłem było zabawne, chwilami słodkie. Historia, która ma potencjał by wielu inspirować , chwycić za serce, bowiem dużo w niej tajemnic, nieoczywistych zwrotów akcji. Ode mnie mocna czwórka!