Dodana przez
Ewka
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Kolejne perypetie małej myszki przynoszą rodzicom przedszkolaków znane im wyzwanie: Tupcio Chrupcio nie znosi jedzenia! Na nic zdają się argumenty Chrupciowej mamy, że w lesie nieopodal domu jest przecież mnóstwo zwierzątek, które tytułowy bohater mija w drodze na spacer i wszystkie one bardzo chętnie zjadłyby coś ciepłego do jedzenia. Mamie jest przykro, a Tupcio zamiast pieczołowicie przygotowanego posiłku, dąsa się i marudzi, zada cukierka, a kiedy go nie dostaje - płacze i awantura gotowa. Dobrze znam to zachowanie, mój syn aktualnie liczy sobie dwa i pół roku, od czasu do czasu przezywa swoje napady gniewu i staram się być, wobec tego cierpliwa, wyrozumiała, bunt dwulatka to znany problem wszystkich rodziców. Co jednak robić, kiedy dziecko nie chce jeść przez kilka dni albo dłużej? Nie pomagają w tym zakresie prośby, groźby ani przekonywanie, mój syn jest dokładnie tak samo uparty jak mój mąż, co zresztą małżonek sam przyznał z rozbrajającą szczerością nie dalej jak wczoraj ? jak to bywa przy czytaniu przygód Tupcia Chrupcia, Eliza Piotrowska opisuje finał całej historii, który daje dzieciom do myślenia. Do domu państwa Chrupciów przybywa zaprzyjaźniony z rodziną, zmarznięty i głodny świerszcz. Czy zdoła on przemówić Tupciowi do rozsądku i wyjaśnić, jak ważne dla każdego dziecka jest regularne jedzenie, dające siłę oraz energie do zabawy z dziećmi na dworze? </p><p>Seria książek dla dzieci przedstawiająca przygody Tupcia Chrupcia cieszy się w naszym domu wielkim uznaniem syna, który od ponad roku chętnie sięga po te bajki abym czytała mu je z mężem na zmianę przed snem. Nasze pierwsze spotkania z Tupciem okazały się zaskakujące. Kupiłam te bajki głownie, aby urozmaicić dziecku wybór lektur przed snem, szybko jednak okazało się, że owe opowieści nalezą do ulubionych mojego dziecka. Na czym polega ich magia? W mojej opinii Eliza Piotrowska porusza na łamach swoich publikacji wyzwania z jakimi mierzy się każdy przedszkolak, jednocześnie zaskakuje prostotą języka, który zdaje się idealnie trafiać do dzieci. Na przykład w recenzowanej bajce Chrupciowa mama nie porusza problematyki związanej z samym odżywianiem czy też potrzebnymi witaminami dla zdrowia człowieka, lecz skutecznie kieruje uwagę maluchów na otaczający je świat, wskazując, że wokół jest wiele innych stworzeń, które nie mogą liczyć na ciepły posiłek, tym samym Chrupcio nie docenia tego co ma. Autorka nie porusza również tematu wydawania pieniędzy na jedzenie, trudno bowiem spodziewać się, aby dla 2-3 letniego dziecka podobne kwestie miały istotne znaczenie w obliczu sprzeciwu wobec przyjmowania marchewki z groszkiem czy innych pyszności. Zamiast tego, czytamy o licznych zapasach na zimę jakie zgromadziła rodzina Tupcia Chrupcia, tym samym, mała myszka ma szczęście, że zimową porą jej brzuszek jest pełen... o ile tylko nie grymasi i nie marudzi oczywiście! ? To nie pierwszy raz, kiedy czytając bajkę z tytułowym bohaterem w roli głównej nachodzi mnie przeczucie, że opisana w kaszce historia stanowi ważną lekcje nie tylko dla dziecka, ale również w oczach dorosłego, który ma szanse przypomnieć sobie o pewnych prawidłowościach w życiu, o których bywa, że zapominany będąc dorosłymi ludźmi. Tyle mówi się przecież o potrzebie wypracowania nawyku niemarnowania jedzenia, zwłaszcza dzisiaj, gdy jego ceny rosną z miesiąca na miesiąc, a co raz więcej też słychać o potencjalnym głodzie na świecie. Książeczka “Tupcio Chrupcio. Nie chcę jeść” to ważna lekcja w zakresie potrzeby docenienia, że nasze obiadowe talerze nie są puste – pan świerszcz udanie nam o tym przypomina? <br><br>W naszym domu perypetie Tupcia Chrupcia obecne są od pół roku, spodziewałam się początkowo, że książeczka po kilku wieczorach wyląduje w kącie, mój synek jest bardzo ciekawy świata i szybko się nudzi, wciąż poszukuje nowych form zabawy. Książeczki dla dzieci często cieszą się sezonowym zainteresowaniem, to co było rok temu aktualne i budziło zainteresowanie oraz ciekawość dzieci, rok później może już być tak interesujące: to zrozumiałe, zmieniają się czas wokół nas, zmieniają się również młode pokolenia dzieci oraz ich potrzeby, zmieniają się w końcu same bajki, których autorzy starają się nadążyć za wspomnianymi wyżej zmianami. Kiedy synek skończył rok, nie było dnia abyśmy nie przeglądali książek z serii “Mały chłopiec”, przedstawiającej z kolei rozmaite pojazdy oraz ich właścicieli, opisujących swoje szalone przygody. Mąż się nawet cieszył takim obrotem spraw, sam jest wielkim fanem motoryzacji, miałam jednak świadomość, że oprócz rozrywki dla dziecka nie znajdziemy w tych książkach rozwiązania naszych problemów. Na tym tle książka “Tupcio Chrupcio” prezentuje się zgoła inaczej, a fakt, że wydawnictwo “Wilga” publikuje je w ramach projektu “Wychowanie przez czytanie” wiele w tym zakresie mówi o podejściu samej autorki. Eliza Piotrowska na pierwszej stronie książki umieściła pięć interesujących pytań, związanych z treścią kolejnych przygód Tupcia Chrupcia, które służą do rozmowy z dzieckiem w przedmiocie jego zrozumienia samej bajki: czy Tupcio zrozumiał, dlaczego nie warto wybrzydzać przy jedzeniu? Co jedzą zwierzątka w lesie w czasie mroźnej siły? Dlaczego małe dzieci muszą jeść i co sprawia, że mają siłę i energię, aby wesoło się bawić? </p><p>Pytania umieszczone przez autorkę na pierwszej stronie mają zachęcać zarówno rodziców jak i dzieci do interakcji, to rozmowa o bajce, a nie sama bajka przynosi dziecku lepsze zrozumienie nawyków i zachowań, jakie są bliskie danemu etapowi rozwoju malucha. W przeszłości pomocne okazały się książki “Tupcio Chrupcio. Dbam o zęby” czy też “Tupcio Chrupcio. Mama idzie do pracy”. Pierwsza z wymienionych książeczek pomogła nam z synkiem przedyskutować temat związany z wieczorną toaletą i myciem ząbków, podobno każde dziecko na jakimś etapie życia żywi niechęć do tej czynności, choć staramy się z mężem brać dziecko do mycia ząbków, kiedy sami to robimy, tak aby dobre nawyki się utrwalały w naszym domu i przykład szedł z góry. Bywa jednak, że dziecko w ogóle nie chce słyszeć żadnych argumentów i prezentuje sprzeciw z jakim trudno sobie poradzić w ramach spokojnej rozmowy. Tak było, kiedy wracałam do pracy i mój maluch chyba nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdzie nie miał mnie już na wyciągniecie ręki przed 24h na dobę, ale koniecznym było spędzanie czasu w wakacje z dziadkami, a dalej od września nowy etap życia, czyli przedszkole. Nie miałam pojęcia, jakie obawy i zmartwienia rodzi ta sytuacja dla mojego dziecka, niemniej książka z Tupciem Chrupciem w podobnej sytuacji wiele w tym zakresie zmieniła: dziecko otworzyło się podczas wieczorów spędzonych nad książką, pytało, czy mama Tupcia dalej będzie go kochać, kiedy pójdzie do pracy, co oczywiście powiązałam z nasza sytuacją i wyjaśniłam dziecku, że kiedy tylko wykonam swoje obowiązki, od razu wielką radością będę jechać po niego do przedszkola, aby zabrać do domu i tam przygotować obiad, a później się bawić ? Oczywiście po powrocie do domu czeka mnie jeszcze sporo obowiązków domowych, ale mąż chętnie zabiera wtedy malucha i dzielimy się na zmianę czasem z nim spędzonym oraz domowymi zajęciami. Warto jednak pamiętać, że dzieci patrzą na świat nieco inaczej, mniej z niego rozumieją, a wiele sytuacji bywa dla nich niejasnych, wtedy właśnie wartościowa bajka potrafi sprawić, że maluch dzieli się swoimi obawami i wątpliwościami, a rolą rodzica jest je skutecznie rozwiać ? Podobnie jak czyni to mama Tupcia Chrupcia, cierpliwie i spokojnie tłumacząc swojej małej myszce, że cokolwiek się nie dzieje, ona jest dla niej najważniejsza! </p><p>Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć, że seria książek z Tupciem Chrupciem została wydana w bardzo atrakcyjny sposób dla samych dzieci. Książki mają sztywną oprawę, a okładka nawiązuje do podtytułu danej serii. A skoro już przy okładce jesteśmy - znacie nazwisko Marco Campanella? Nie martwię się, ja wcześniej też nie kojarzyłam temu artysty, a to właśnie on jest odpowiedzialny za ilustracje do serii Elizy Piotrowskiej i radzi sobie w tym znakomicie! Obrazki w książeczkach stanowią poniekąd osobna historię, równolegle toczona do tej słowami, co szczególnie spodoba się maluchom najmłodszym, którzy słuchając rodziców i śledząc obrazki, mają szansę zrozumieć więcej ? </p>