Jak pingwin

Kiedyś graliśmy w grę „Gdyby był...”, a ja skupiłem się na Szymonie. Żadne z towarzystwa nie zdołało odgadnąć, o kim mówię. Zapytano mnie: „Gdyby był kolorem?”, na co odparłem: żółty i czerwony, podobnie jak barwy jego ulubionego zespołu, Washington Redskins. A jaką profesję by realizował? Prawdopodobnie zostałby inżynierem elektronikiem, bo ma doskonałe umiejętności obsługi komputerów. Jeżeli chodzi o miasto, które najlepiej by go charakteryzowało, wskazałbym Pizę. Kojarzy mi się z nią przez słynną wieżę, wyglądającą jakby miała się przewrócić. Szymon zapytał: „A gdyby był zwierzęciem?”. Odpowiedziałem, że może pingwinem, mając przed oczami ptaka, który nie potrafi latać, a jego sposób chodzenia jest wyjątkowo komiczny.