Kilka dni temu złamałam nogę i początkowo wydało mi się to absolutną tragedią wobec nadchodzącego lata. Ponieważ jednak jestem pozytywnie nastawiona do świata, tam, gdzie inni widzą problemy, ja staram się dostrzegać szansę - stąd też uznałam, że to doskonały czas, aby w oczekiwaniu na powrót do zdrowia i rychłą rekonwalescencję zaczytać się w książkach, które od dawna miałam na mojej liście must have do przeczytania! W tym celu poszukałam w Internecie księgarni z tanimi książkami, a oferta jaką przedstawił skupszop od razu mnie zachwyciła! Niektóre książki, które zamówiłam były romansami, inne kryminałami, uznałam jednak, że to dobry czas aby sięgnąć również po klasykę. długo nie szukałam pamiętam bowiem oglądając film Imię Róży obiecałam sobie, że kiedyś tą książkę przeczytam słowa dotrzymałam a teraz podzielę się z wami moją refleksją z przedmiocie tej niezwykłej książki!
imię róży to książka, która opowiada historię pewnego średniowiecznego opactwa, skupia się również na codzienności żyjących tam mnichów oraz ludzi z okolicznych wiosek, którzy pomagają utrzymać opactwo. Wszystko to stanowi jednak tylko tło dla przedstawionej opowieści z uwagi na fakt, że autor kreśli niezwykłą intrygę kryminalną: zamordowano jednego z mnichów! W związku z tym o pomoc w dotarciu do sprawcy morderstwa poproszony zostaje brat Wilhelm, który przybywa do opactwa wraz z drugim bratem, swoim uczniem, Adso. Mężczyźni rozpoczynają śledztwo jednak nic nie wydaje się proste bowiem od początku napotkają liczne trudności w postaci braku współpracy ze strony pozostałych mnichów, podejrzanie patrzących na ich obecność opactwie, szybko się bowiem okazuje, że mury klasztoru skrywają liczne tajemnice jego mieszkańców! Sprawy jednak nabierają rozmachu, ponieważ już podczas obecności Wilhelma i Adso w murach opactwa dochodzi do kolejnych zbrodni, a wskazówki, które napotykają wydają mi się bardziej mylić tropy, aniżeli prowadzić ich do odkrycia prawdy.
Nie chcę mówić więcej, aby nie zasypać was spoilerami! Stąd też pozwólcie, że przejdę do ogromnej zalety tej książki jaką wbrew pozorom nie jest tylko opisana w niej historia, ale również niezwykły język jakim posługuje się autor. Narracja prowadzona przez Umberto Eco na zmianę faluje i przyspieszać co jest ogromną zaletą w każdej książce kryminalnej, jednak w tym przypadku stanowi ona również okazję, aby poznać średniowieczną rzeczywistość, w której niniejsza historia ma miejsce. Średniowiecze to okres, który często bywa pomijany w szkole, sama osobiście bardziej cieszyłam się na lekcjach historii z opowieści o starożytnych grekach i rzymianach, emocje wzbudził we mnie również okres międzywojenny, głównie z uwagi na artystyczny wydźwięk tamtych czasów. To dobre miejsce, aby pozwolić sobie na krótką dygresją bowiem jedną z książek który zamówiłam na skupszop była biografia Very Gran o tytule “Oskarżona: Wera Gran”,. Jest to książka, która zupełnie mnie poruszyła z uwagi na niejednoznaczną ocenę bohaterki postawionej w jak najgorszym świetle przez samego Władysława szpilmana. Aktualnie dwie moje przyjaciółki czytają już tą książkę i są pod ogromnym wrażeniem tej kobiety stąd też uznałam, że warto o tym wspomnieć!
Wracając jednak to powieści Imię Róży: Jak wspomniałam wyżej język, którym posługuje się Umberto Eco jest niezwykły piękny, kunsztowny i szalenie działający na wyobraźnię czytelnika. Z drugiej strony książka posiada w sobie zdecydowanie więcej walorów edukacyjnych: od opisu średniowiecznych zwyczajów, po nawiązania do chrześcijańskich autorów ich myśli teologicznych, aż do samej warstwy lingwistycznej, niektóre są anachronizmami i dopiero znaczenie nadane im w książce, tak różne od współczesnych, pozwalają lepiej zrozumieć jaką ewolucję na przestrzeni ostatnich wieków przyszedł język którym się posługujemy.
Przechodząc do samej historii: wątek kryminalny zaproponowany przez autora wydaje się wiarygodnym, nie ma niespójności w tej historii i tylko może zastanawiać na jakim etapie poznacie prawdę o mordercy dokonującym zbrodni w murach opactwa. Warto pamiętać, że gatunek kryminałów ewoluował na przestrzeni ostatnich lat, a to z kolei jest powodem, aby do tej książki podejść nieco większą wyrozumiałością, jako że autor de facto stawiał podwaliny gatunku tworząc powieść osadzoną w średniowiecznym klimacie, wzbogacając ja o wątek kryminalny, który nawet dziś ciekawi oraz intryguje.
Jaką książką jest imię róży? Bez wątpienia prowokującą do rozmyślań i poszukiwań ukrytych znaczeń - sam Umberto Eco jak przystało na wybitnego filozofa i semiotyka nigdy nie ukrywał, że prologiem jego każdej pracy była historia, której początek i koniec miał w głowie, a jego praca polegała na wypełnieniu treści jaka znajdowała się pomiędzy nimi. Co więcej autor wielokrotnie podkreślał, że pragnie, aby jego powieści za każdym razem czytane, brzmiały nieco inaczej w głowie czytelnika, stąd też szereg ukrytych znaczeń niuansów oraz nieoczywistych wskazówek, które dopiero z biegiem czasu nabierają zupełnie nowych znaczeń.
Zakończenie tej historii zdecydowanie wydało mi się interesujące a fakt, że Wilhelm żąda tajemniczej księgi, która w jego ocenie ma sprowadzać śmierć na kolejnych mnichów wydało mi się niezwykle symboliczne. Ciekawe, że współcześnie coraz mniej młodych ludzi chodzi do kościoła, co jak sądzę może wynikać z faktu, że promowane tam wartości tak jak umartwienie i wieczny żal za grzechy przestały być aktualne dla naszych czasów. Dlaczego o tym wspominam? Historia przy epilogu skupia się na książce Arystotelesa a ten wybitny grecki uczony uważał przecież, że śmiech jest siłą, która napędza człowieka do życia. inne zdanie na ten temat ma jeden z mnichów, ukrywając księgę w mrokach biblioteki i nie pozwalając, aby ktokolwiek miał okazję ją przeczytać. Następuje w tym miejscu nawiązanie również do apokalipsy świętego Jana, bowiem wspomniany wyżej mnich zjada zatrute karty księgi i wznieca potężny ogień w bibliotece, który kolejno ogarnia jej wszystkie piętra i na zawsze grzebie słowa ukryte w książkach
W przeszłości spotkałam się z opinią jakoby imię róży rzeczywiście było klasyką do której potrzeba mieć właściwe podejście a często nawet wiedzę w zakresie historii filozofii czy teologii. Nie mogłam zgodzić się z takim podejściem, sama nie czułam bowiem aby na jakimkolwiek etapie czytania tej książki brakowało mi informacji niezbędnych do zrozumienia jej treści. Sam fakt, że historia opisana jest w murach opactwa nadaje jej kształt labiryntu, ale jest labirynt przez który autor prowadzi czytelnika stojąc gdzieś obok niego podsuwając co rusz informacja ważne dla popchnięcia fabuły naprzód. Osobiście jest to dla mnie jedna z najbardziej fascynujących niezwykłych i filozoficznych historii jaki kiedykolwiek czytałam. Już na początku książki ginie pierwszy mnich jest to powód, dla którego niektórzy tą książkę mogą odłożyć na bok będzie to jednak wielki błąd, ponieważ tę momencie historia dopiero się rozkręca kolejnych morderstw będzie więcej, a sprawca długo pozostanie nieuchwytny – oto cechy dobrej historii kryminalnej. Rozumiem jednak, dlaczego część osób podchodzi do powieści Imię Róży jak pies do kota - jest to książka, która wymaga od czytelnika uwagi zainteresowania, zaangażowania w opisaną historią. Inaczej mówiąc nie jest to powieść, po którą sięgasz, kiedy chcesz odpocząć po całym dniu i szukasz guilty pleasure.
Czuję jednak że sięgając po imię róży będziesz drogi czytelniku zachwycony choćby przedstawioną historią kryminalną zafascynowany pięknym miłości do książek jakie w tej opowieści przeplata się na kolejnych stronach (cudowna biblioteka opactwa), czy też wzajemnymi relacjami ludzi tej opowieści , spośród których każdy wydaje się mieć jakieś mroczne tajemnice prawdy których nie chce wyjawić i których strzeże, by na końcu dojść do wniosku, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nic co ludzkie nie jest nam obce?
P.s. pomimo faktu, że książka jest pełna mężczyzn spotykamy tu również pewną młodą dziewczynę, która nawiązuje niezwykłą, bardzo sensualną znajomość z Adso. Bohater tej książki spotyka młodą dziewczynę podczas podróżowania przez drogę, która wiedzie z klasztoru w głąb Francji i jest to scena, która mocno zapadła mi w pamięć już podczas pierwszego spotkania z tą książką., dodatkowo spotęgowana doskonałym filmem o tym samym tytule, gdzie ów dziewczyna w oczach miała widoczną tęsknotę za odchodzącym Adso i sama, oczami mojej wyobraźni widziałam drugą część tej powieści, której Umberto Eco nigdy nie napisał, a której treścią moglibyśmy poznać wspólne losy Adso i dziewczyny....
Reasumując, moja przygoda z klasyką literatury wypadła nadzwyczaj okazale, cieszę się, że przeczytałam Imię Róży i w duchu obiecałam sobie, że to nie ostatnia z książek, którą tu recenzuje!