Dodana przez
Michał L.
w dniu 21.10.2022
Opinia użytkownika sklepu
Ku wielkiemu zdziwieniu, po przeczytaniu “Czułego narratora”, mam nieodparte wrażenie, że książka ma wydźwięk mocno filozoficzny, przedstawia kolejne kroki w tworzeniu swoich literackich dzieł przez Olgę Tokarczuk, odsłaniając przed czytelnikiem szczegóły o których ten nie miałam wcześniej pojęcia, książka ta bowiem ma charakter osobisty i to zupełne novum, mając na uwadze fakt, że tokarczuk raczej niechętnie ujawnia informacje o sobie samej, nie ujrzycie jej na okładkach kolorowych gazet. Czytając miedzy słowami, można naprawde sporo dowiedzieć się o największej literatce naszych czasów:-)<br>
<br>
Tematyka książki jest uniwersalna, obejmuje dosłownie wszystkie aspekty życia. W trakcie dzielenia się tym doświadczeniem często miałem wrażenie, że podejmuję dialog, nie tyle po to, by się spierać, ile by spróbować coś wyjaśnić lub zadać pytanie. I tak aż do momentu, gdy zrozumiałem, że dzielenie się nie ma prawa do certyfikatu prawdziwości. To jest filozofia, a filozofia tylko otwiera możliwości i horyzonty. Tokarczuk pozostawia naukę empirystom, ale wydaje mi się, że obawiam się, iż to podejście do wiedzy staje się ofiarą samego siebie, ze swoją pedanterią skupioną na poszczególnych elementach. W jakiś sposób porzuciła ona pogląd o całości/wszystkim - filozofię. Sądzę, że krytyka Tokarczuk dotyczy tego, że nauka zdradziła samą siebie, gdy przyznała wyłączne pierwszeństwo człowiekowi, wykluczając niemal wszelkie możliwości rozważenia całkowitej zależności wszystkich istot żywych. Albo raczej wyobraża się sobie w teorii, ale w praktyce z trudem udaje się śledzić i stosować własne odkrycia. Napotyka ona zbyt wiele czynników oporu, głównie natury politycznej i ekonomicznej, wobec których często zachowuje dystans, osobiście niewiele znam wypowiedzi autorki w jednym czy drugim przedmiocie. <br>
<br>
Bardzo podobał mi się pomysł przedstawienia konieczności istnienia mitologii w czasach współczesnych, ale potraktowanej jako część metafory i sztuki. Z wyraźnym zastrzeżeniem, że tę "mitologię" należy odróżnić od celowej manipulacji, a nie zaliczać do kłamstw i fake newsów. W tym sensie Tokarczuk jest raczej agnostykiem, który łączy proto-doświadczenie filozofii i wiary, dodając do nich naukę. Mówi o tym, że w dzisiejszym klimacie łatwego dostępu do mnóstwa informacji przez internet bardziej polaryzuje ludzi niż ich jednoczy. Po jednej stronie znajdują się zwolennicy teorii spiskowych, po drugiej ci, którzy w pełni trzymają się tzw. faktów. W końcu obie grupy straciły z oczu wspólną łączność. Choć nauka nie tyle różni się od idei koherencji, co wręcz przeciwnie - istnieje pewien brak komunikacji między jej częściami składowymi.<br>
<br>
Jeśli mitologia jest źródłem doświadczenia, dzięki któremu człowiek poznaje świat i samego siebie, co więcej, właśnie dzięki możliwościom jego wyobraźni i rozumu, to właśnie z niej wyrasta proces poznawczy filozofii i nauki. Wyobraźnia jest wspólnym początkiem. Sądzę, że Tokarczuk mówi o zerwaniu linii łączącej mitologię - będącą bardziej sztuką i wykorzystującą naszą wyobraźnię w najszerszym sensie - z nauką, która aktywnie przerabia fantazję w świetle dowodów. To tak, jakby nauka, skupiona na mechanizmach, procesach i szczegółach struktury świata, utraciła w pewnym stopniu zdolność całościowego spojrzenia wyobraźni. Nauka, podzielona na różne tytuły i dyscypliny, coraz częściej odczuwa potrzebę lepszej łączności i komunikacji między nimi, swoistej interdyscyplinarności.<br>
<br>
W wykładach mówi o wspólnej, dziedziczonej bazie danych ludzkiej pamięci - Metaxy (in-between) - stronie/przestrzeni pomiędzy rzeczywistością a wyobraźnią. Ta wspólna pamięć łączy nas, oddziałuje na nas i nieustannie tworzy nowe kulturowe połączenia antropologiczne. A ponieważ każdy człowiek jest "Opowiadaczem", korzysta on właśnie z tej wyimaginowanej strony Metaxy, przypominając, że jesteśmy połączeni�� bardziej, niż przypuszczamy. Przypominam sobie, jak dobrze te wykłady uzupełniają "W pamięci pamięci" Marii Stepanowej i nawiązują do wielu innych dzieł. Przypominają mi się też nawiedzone archiwa Hollywood z książki Bradbury'ego “Zabijmy Konstancję”. Z pewnością istnieje wiele innych utworów o tej wspólnej pamięci, którą cieszy się literatura i "opowiadacz". W przedmowie do książki Georgi Gospodinow pisze:<br>
<br>
Tak, ta książka zawiera historię nauki, teorię pisma i wyobraźni, psychologię czytania, ekologię i wprowadzenie do antropocenu, filozofię i religię, ale przede wszystkim jest świętem czegoś, co łączy to wszystko: potęgi literatury, a dokładniej samego opowiadania, historii, które sklejają kawałki świata.<br>
<br>
Kiedy mówimy o pamięci, nieuchronnie przychodzi nam na myśl fotografia lub pocztówka, które utrwalają konkretny moment. Zwykle to, co następuje potem, to zaabsorbowanie tą pamięcią, zatopienie się w retrospekcjach, a nawet poszukiwanie ukrytego znaczenia, znaku, przesłania. Jest tu, jest w "In Memory of Memory" i myślę o nim w "Blaszanym bębenku". Fragmenty przeszłości, które, połączone ze wspólną pamięcią, zmieniają nas w kontemplatorów i opowiadaczy. To brzmi szamańsko. Zilustruję tę kwestię na przykładzie Tokarczuka, opisanego w Wrażliwym narratorze. Jest to bardzo ulubiony moment i dla zwięzłości przekażę ten cytat we fragmentach, ale także po to, abyście mogli kiedyś sami przeczytać całość:<br>
<br>
Pierwszym obrazem, który świadomie zapamiętałem, było zdjęcie mojej matki, zanim mnie urodziła.<br>
<br>
Mama siedzi obok starego radia, takiego z zielonym okiem i dwoma pokrętłami - jednym do regulacji głośności, drugim do strojenia stacji.<br>
<br>
Patrzyłam na to zdjęcie jako mała dziewczynka i byłam przekonana, że mama przekręca gałkę, żeby mnie poszukać. Była czułym radarem, przeszukującym bezkresne przestrzenie, próbującym przewidzieć, kiedy i gdzie do niej przyjdę.<br>
<br>
Na tym zdjęciu nic się nie dzieje, jest to fotografia stanu, a nie procesu. Kobieta jest smutna i zamyślona, w jakiś sposób nieobecna.<br>
Kiedy później zapytałam ją, dlaczego jest smutna - a pytałam ją o to wiele razy, zawsze słysząc to samo - mama powiedziała, że jest smutna, bo jeszcze się nie urodziłam, a już jest smutna z mojego powodu.<br>
- Jak to się stało, że byłaś smutna, kiedy mnie jeszcze nie było?" - zapytałem ją. Wiedziałam już, że opłakuje się kogoś, kto już odszedł, że smutek wynika ze straty.<br>
- Może być na odwrót - odpowiedziała - Jeśli kogoś opłakujesz, to on tam jest.<br>
<br>
Interesujące jest, jak Tokarczuk przekłada te poglądy na swoje książki; jak pisze, proces ten polega raczej na krystalizowaniu bajki i obrazów wokół głównej idei - koncepcji. Być może właśnie dlatego "Żebracy" są jej najbardziej złożoną książką, ponieważ znajduje się ona bardziej w fazie koncepcji, co sprawia, że jest fragmentaryczna i niejednoznaczna.<br>
<br>
Przez całe życie interesowały mnie sieci wzajemnych powiązań i wpływów, z których istnienia najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, ale odkrywamy je przypadkowo, jako dziwne zbiegi okoliczności, zbieg okoliczności losu, wszystkie te mosty, śruby, sploty i połączenia, które tropiłem w książce “Beguni”. Pociąga mnie kojarzenie faktów, szukanie układów. W rzeczywistości - jestem o tym przekonany - umysł pisarza jest umysłem syntetyzującym, uparcie zbierającym wszystkie okruchy i próbującym skleić wszechświat z powrotem.<br>
Jak pisać, jak konstruować naszą narrację, aby udało się udźwignąć ten ogromny kształt konstelacji świata?<br>
<br>
Zaciekawiła mnie informacja, że po ukończeniu ... jednej z najbardziej wyczerpujących powieści w swoim życiu, Tokarczuk miała dziwny sen, a jego akcja rozgrywała się na ... bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego ... Dziwne miejsce wybrała, a jeszcze dziwniejsze, że pojawiają się w nim wszystkie postacie literackie z jej książek. Stąd już o krok od wniosku, że wielkie umysły żyją gdzieś na granicy świata realnego i własnej wyobraźni, geniusz rządzi się swoim prawem tak samo jak derby Krakowa! <br>
<br>
W wykładach mówi także o współczesnych trendach w literaturze pięknej, o pisaniu według wzoru, o komercjalizacji przemysłu. Wyraża obawy, które nie są niczym nowym, dotyczące idiotycznej nierównowagi, jaka wytworzyła się w sytuacji, gdy liczba pisarzy przewyższa liczbę czytelników. Jednocześnie nie krytykuje tej nadprodukcji książek, ponieważ jest ona częścią pewnego rodzaju wolności. Nie możemy jednak oprzeć się żalowi, że w tej branży arcydzieła, które nie mieszczą się w głównym nurcie, łatwo toną i pozostają niezauważone. W tym sensie - dodaje - gotowa forma nie jest zła. My, pisarze żyjący w Europie Środkowej, musimy się z tym wreszcie pogodzić, nawet jeśli nasze zmagania były długie, by użyć dramatycznego sformułowania Witolda Gombrowicza, W zestawieniu z jej wyobrażeniem i pragnieniem narracji zdystansowanej od znanej oczywistości i banalnego centrum powszechnie panujących opinii, przywodzi na myśl wspomnianego przed chwilą Witolda Gombrowicza i jego Kosmos - czyż nie jest to neosurrealizm, o którym wspomina Tokarczuk?<br>
<br>
Cały czas tutaj zastanawiam się, czy możliwe jest dziś znalezienie fundamentów nowej narracji - uniwersalnej, całościowej, niewykluczającej, zakorzenionej w naturze, pełnej kontekstów, a jednocześnie zrozumiałej.<br>
Czy jest możliwe, aby taka narracja wyrwała się z niekomunikatywnego więzienia "ja", ukazała szerszą przestrzeń rzeczywistości i ukazała wzajemne powiązania? Takiej, która potrafi zdystansować się od znanego, oczywistego i banalnego centrum powszechnie panujących opinii i spojrzeć na to, co dzieje się ekscentrycznie, poza centrum?<br>
<br>
Cieszę się, że literatura w cudowny sposób zachowała prawo do wszelkiego rodzaju dziwactw, fantasmagorii, prowokacji, grotesek i głupstw. Marzę o punktach kulminacyjnych i szerokich perspektywach, w których kontekst wykracza daleko poza to, czego możemy się spodziewać. Marzę o języku, który potrafi wyrazić najbardziej niejasne intuicje; marzę o metaforze, która przekracza różnice kulturowe; wreszcie marzę o gatunku, który jest obszerny i transgresyjny, a jednocześnie uwielbiany przez czytelników.<br>
<br>
Krótka forma esejów wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wszystkich czytelników: Ci, którzy znają twórczość Tokarczuk bez trudu znajdą informacje o samej autorce, które rzuca światło na jej twórczość i pozwala ją lepiej zrozumieć, z kolei nowi czytelnicy…. stopniując poziom trudności będą mogli z czasem sięgnąć po “Księgi Jakubowe” czy “Biegunów”, mając solidne podstawy w przedmiocie tego, czego się spodziewać, jako że autorka przedstawia swoją filozofię pisania, jako rozumienie świata, który z natury rzeczy wymyka się racjonalnym procesom poznawczym. Zdecydowanie jest to książka, która pozostawia w czytelniku ślad, drobne ziarenko, które może wykiełkować i przynieść nam coś dobrego;-)