Książka - Auroville. Miasto z marzeń

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Auroville. Miasto z marzeń

Auroville. Miasto z marzeń

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

„Auroville chce być miastem uniwersalnym, w którym mężczyźni i kobiety ze wszystkich krajów będą mogli żyć w pokoju i postępowej harmonii ponad wszelkimi wyznaniami, polityką i wszystkimi narodowościami. Celem Auroville jest osiągnięcie ludzkiej jedności” - treść komunikatu na oficjalnej stronie „miasta przyszłości”, Auroville.  

28 lutego 1968 roku, kilkanaście kilometrów od Pondicherry w Indiach, miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Jakiś czas wcześniej francuska żydowskiego pochodzenia, Mirra Alfassa, wpadła na pomysł założenia „miasta przyszłości”. Ostatniego dnia lutego 1968 roku na ceremonii otwarcia Auroville („Miasto Świtu”) obecni byli dyplomaci i urzędnicy z całego świata. Miasto zostało zaprojektowane na obszarze 20 kilometrach kwadratowych, może pomieścić nawet do 50 tysięcy mieszkańców. Według danych za listopad 2022, w Auroville mieszka 3305 osób, w tym 1318 dorosłych kobiet i 1320 dorosłych mężczyzn.  

Katarzyna Boni w reportażu „Auroville. Miasto z marzeń” przedstawia opowieść o utopijnej inicjatywie pewnej Francuzki, która zrealizowała swoje marzenie o zbudowaniu tytułowego miasta z marzeń: Auroville. Polska pisarka czyni liczne odwołania do przeszłości odwiedzonej osady, wskazując założenia i fundamenty, na powstało to niezwykłe miejsce. Jednocześnie Katarzyna Boni tworzy osobliwy portret rzeczywistości, w której Auroville to miejsce najeżdżane przez ciekawskich turystów i często opuszczone przez jego mieszkańców poza sezonem. Tłem dla swojej opowieści polska pisarka czyni skomplikowaną historię Indii, bogata w konflikty etniczne i narodowościowe, nierzadko inspirowane pamięcią o czasach białych kolonizatorów.  

Utopijne idee zakładają, że dzieci urodzone i wychowywane w Auroville skupiają się przede wszystkim na nauce zawodu. Brak jakiegokolwiek programu nauczania, sama opłata za edukacje ma jedynie wymiar symboliczny. W Auroville dużą uwagę przywiązuje się do wspólnego uprawiania sportu. Brak tam przewodniej religii, nie ma również sędziów ani więzień. W 2018 roku „miasto przyszłości” obchodziło swoje 50-letcie istnienia.  

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

„Auroville chce być miastem uniwersalnym, w którym mężczyźni i kobiety ze wszystkich krajów będą mogli żyć w pokoju i postępowej harmonii ponad wszelkimi wyznaniami, polityką i wszystkimi narodowościami. Celem Auroville jest osiągnięcie ludzkiej jedności” - treść komunikatu na oficjalnej stronie „miasta przyszłości”, Auroville.  

28 lutego 1968 roku, kilkanaście kilometrów od Pondicherry w Indiach, miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Jakiś czas wcześniej francuska żydowskiego pochodzenia, Mirra Alfassa, wpadła na pomysł założenia „miasta przyszłości”. Ostatniego dnia lutego 1968 roku na ceremonii otwarcia Auroville („Miasto Świtu”) obecni byli dyplomaci i urzędnicy z całego świata. Miasto zostało zaprojektowane na obszarze 20 kilometrach kwadratowych, może pomieścić nawet do 50 tysięcy mieszkańców. Według danych za listopad 2022, w Auroville mieszka 3305 osób, w tym 1318 dorosłych kobiet i 1320 dorosłych mężczyzn.  

Katarzyna Boni w reportażu „Auroville. Miasto z marzeń” przedstawia opowieść o utopijnej inicjatywie pewnej Francuzki, która zrealizowała swoje marzenie o zbudowaniu tytułowego miasta z marzeń: Auroville. Polska pisarka czyni liczne odwołania do przeszłości odwiedzonej osady, wskazując założenia i fundamenty, na powstało to niezwykłe miejsce. Jednocześnie Katarzyna Boni tworzy osobliwy portret rzeczywistości, w której Auroville to miejsce najeżdżane przez ciekawskich turystów i często opuszczone przez jego mieszkańców poza sezonem. Tłem dla swojej opowieści polska pisarka czyni skomplikowaną historię Indii, bogata w konflikty etniczne i narodowościowe, nierzadko inspirowane pamięcią o czasach białych kolonizatorów.  

Utopijne idee zakładają, że dzieci urodzone i wychowywane w Auroville skupiają się przede wszystkim na nauce zawodu. Brak jakiegokolwiek programu nauczania, sama opłata za edukacje ma jedynie wymiar symboliczny. W Auroville dużą uwagę przywiązuje się do wspólnego uprawiania sportu. Brak tam przewodniej religii, nie ma również sędziów ani więzień. W 2018 roku „miasto przyszłości” obchodziło swoje 50-letcie istnienia.  

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 37.92 zł

Okładka: Twarda

Ilość stron: 416

Rok wydania: 2020

Rozmiar: 135 x 210 mm

ID: 9788326836015

Wydawnictwo: Agora, Wydawnictwo Agora

Inne książki: Katarzyna Bonda

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 0.19 zł 14.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 16.18 zł 34.99 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 28.12 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 7.35 zł 42.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 39.88 zł 59.90 zł

Twarda , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 10.92 zł 44.99 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 12.83 zł 44.90 zł

Inne książki: Pozostałe książki

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 2.45 zł 99.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż
Broszurowa , W magazynie
Używana
Twarda , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 9.29 zł 46.00 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż
Broszurowa , W magazynie
Używana
Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 33.62 zł 69.90 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

850 zł

Dodana przez Paulina w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Moja mama jest oddaną fanką Maryli Rodowicz. Pamiętam, że w domu mieliśmy małą wieżę stereo, z której leciały takie hity jak „Sing-Sing” czy „Małgośka”. Szczególnie ten drugi utwór budzi moje przyjemne skojarzenia, opisuje moją mamę nie tylko z imienia! Twórczość pani Maryli cieszy się popularnością głównie u starszego pokolenia, pamiętającego artystkę jako przykład wyzwolonej sztuki. Na przełomie lat 60’ i 70’ ubiegłego wieku dokonywała się w Polsce rewolucja seksualna. Wielu komentatorów życia publicznego widziało Marylę Rodowicz jako przedstawicielkę nowego nurtu, niosącego na sztandarach takie wartości jak „Pokój, miłość i szczęście”. Możecie kojarzyć te słowa, stały się one niejako symbolem jednego z Festiwali Woodstock, wymykającego się cenzurze i obyczajom Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Władze bardzo niechętnie spoglądały na nowe trendy wśród młodych ludzi. Fala nowych idei pojawiła się najpierw w San Francisco. Kojarzycie numer Scotta McKenzie &nbsp;pod tytułem „San Francisco”? Podobnie jak piosenka zespołu The Mamas &amp; The Papas - California Dreamin', oddawały one ducha przemian amerykańskiego społeczeństwa, zmęczonego wojną w Wietnamie i tęskniącego za nowym porządkiem na świecie. Wartości takie jak miłość, równość i braterstwo miały pchnąć gatunek ludzki w kierunku porzucenia wojny jako instrumentu prowadzenia polityki międzynarodowej. W owym czasie popularnym określeniem było „dzieci kwiaty”, tak nazywano członków ruchu hippisowskiego. W Polsce czołową przedstawicielką tego ruchu była Maryla Rodowicz, a jej zdjęcia na Festwailu Woodstock z kwiatami we włosach rozpaliły wyobraźnię milionów rodaków. Ludzie przyzwyczajeni do szarej rzeczywistości znaleźli w twórczości polskiej artystki obietnicę lepszej przyszłości. Wielu z nich, szczególnie młodych, kontestowało zastany porządek na świecie i marzyło o zbudowaniu nowego. Nieliczni zrealizowali swoje marzenia. O nich władnie opowiada Katarzyna Boni, autorka reportażu pod tytułem „Auroville. Miasto z marzeń”.&nbsp;</p><p>Moja recenzja książki „Auroville. Miasto z marzeń” nie będzie świadectwem uwielbienia dla polskiej pisarki. To nie będzie historia o tym, jak to czekałam na premierę książki Katarzyny Boni, a rano odśnieżałam drogi na osiedlu, aby kurier szybciej mi ją doniósł. Tak naprawdę weszłam w posiadanie wspomnianej wyżej książki mocno przypadkowo. Moja przyjaciółka od dawna wiedziała, że uwielbiam kryminały Kasi Bondy. Zbieżność nazwisk widoczna, choć dla osób mniej zaznajomionych z literaturą może stanowić pewną zagadkę. Madzia to cudowna dziewczyna, ale woli seriale od książek. Ja to rozumiem i szanuje, choć mam zupełnie inaczej. Kiedy przyniosła mi w prezencie książkę &nbsp;„Auroville. Miasto z marzeń” Katarzyny Boni, tylko się uśmiechnęłam. Przyjęłam oczywiście podarek z radością, ale już wieczorem, gdy zajrzałam do książki i zobaczyłam, że to reportaż, byłam zwyczajnie wkurzona. Przed chwilą dziękowałam za prezent, który teraz miałam ochotę oddać nielubianemu przeze mnie sąsiadowi! Książka „Auroville. Miasto z marzeń” przeleżała u mnie na półce zimę, wiosnę, jesień i... skończyły mi się książki. We wrześniu premierę miała 16. Chyłka, czyli „Werdykt” Remigiusza Mroza. Mniej więcej w tym samy czasie premierę miała 8. część przygód Huberta Meyera pod tytułem „Kobieta w Walizce”. W międzyczasie nadrabianie zaległości z kryminałami Stephana Kinga, do tego wakacyjne festiwale muzyczne i bachata, taniec, dla którego straciłam głowę. Aż pewnego dnia zostałam w domu przez chorobę i trochę z nudów zaczęłam czytać książkę Katarzyny Boni. Pierwsze strony „Auroville. Miasto z marzeń” były dla mnie jak jedno wielkie „deja vu”. &nbsp;</p><p>Kiedy byłam już dużą panną i chodziłam do szkoły średniej, zdarzało nam się z mamą słuchać Maryli Rodowicz i pić wspólnie herbatę. Mama czasami wspominała czasy swojej młodości, szczególnie ciepło mówiła o latach 60’ i 70’, kiedy wchodziła w swoją dorosłość. Widziała świat, który zmieniał się na jej oczach. Wcześniej ludzie byli smutni i żyli bez nadziei. Kraj był po wojnie zrujnowany, a sowiecka obecność na terenach Polski wprowadzała porządek, którego nikt nie akceptował. Mama opowiadała mi, ze wielu młodych ludzi rozmawiało wtedy o tajemniczym mieście, gdzie kierują się młodzi wędrowcy z całego świata. Na miejscu ludzie żyli w pokoju i miłości, nie było tam pieniędzy, nikt też nie toczył sporów i kłótni o dobra materialne. Brzmi jak utopia, co? Moja rodzicielka nigdy nie nazwala tego miasta, nie potrafiła też powiedzieć, gdzie się ono znajduje. Trudno się dziwić: pół wieku temu ludzie wciąż bardziej myśleli o przeszłości, niż widzieli oczami wyobraźni swoją przyszłość. Czasami jednak marzyli, dlatego opowieści wśród znajomych z czasem przybierały formę miejskich legend. Tymczasem jak możemy przeczytać w książce &nbsp;„Auroville. Miasto z marzeń”, w 1968 roku pewna francuska nazywana później „Matką”, wymyśliła sobie życie ponad wszelkimi podziałami. Jak pisałam na wstępie, był to czas wielkich przemian społecznych, inspirowanych przede wszystkim pacyfistycznymi ideałami płynącymi zza oceanu. Rewolucja seksualna mylnie bywa utożsamiana z bezpruderyjnymi uczynkami, w rzeczywistości jednak głosiła przede wszystkim równość. Równość szeroko rozumianą, związaną z pochodzeniem, kolorem skóry, preferencji seksualnych, ale również z płcią człowieka. Obecnie może to brzmieć nieco abstrakcyjnie, ale pamiętajmy, że jeszcze na początku XX wieku kobiety nie miały nawet praw wyborczych. Obecnie w wielu krajach arabskich kobiety nadal nie mogą głosować. Świat wymyślony przez Mirrę Alfassę miał opierać się przede wszystkim na egalitaryzmie. Kobieta nazywana później „Matką” pragnęła zbudować nowy porządek, gdzie ludzka praca służy całej społeczności, a nie jest przedmiotem rywalizacji i źródłem zarobku. Zapraszała do Auroville ludzi spragnionych duchowego rozwoju, którzy postrzegają życie jako drogę. Hipisowskie ideały wyznaczały nie tyle zasady postępowania, ile wskazywały na konieczność stworzenia człowieka wolnego od strachu i uprzedzeń. Przeczytałam kilka stron książki Katarzyna Boni i byłam zdumiona: miasto, o którym opowiadała mi mama, naprawdę istniało! &nbsp;</p><p>Reportaż „Auroville. Miasto z marzeń” to niezwykła opowieść. Autora zabiera nas w podróż po wymyślonym świecie, który istnieje naprawdę! Społeczność Auroville bardzo zmieniła w ciągu ostatnich dekad. Autorka wspomina na lamach swojej książki, że na drogach prowadzących do miasta mijała spieczonych słońcem starców i krzepkie, dziarskie staruszki. Wszyscy wiedzieli o mieście przyszłości, ale nikt specjalnie nie reagował entuzjazmem, gdy o nim opowiadał. Reportaż ma to do siebie, że autorka często przedstawia osobiste spostrzeżenia i dzieli się tym, co widzi. Dzięki temu rzeczywistość opisana przez Katarzynę Boni wydaje się niemal prawdziwa. Jest prawdziwa? Pewnie tak, choć trudno w to uwierzyć. Ludzie, których spotyka autorka książki „Auroville. Miasto z marzeń” na swojej drodze, pochodzą https://******.**. z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Blisko połowę stanowią Hindusi. Miasto w przeszłości zostało zaprojektowane przez „Matkę” w taki sposób, aby swobodnie pomieściło nawet 50 tysięcy osób. Obecnie mieszka tam około trzech tysięcy ludzi z całego świata, których łączy jedno: zapragnęli nowego życia z dala od swojego domu. Miejscami reportaż Katarzyny Boni jest nieco chaotyczny, ale to paradoksalnie czyni jej opisy bardziej wiarygodnymi. Dlaczego? Na łamach książki „Auroville. Miasto z marzeń” można wyczuć, że cała historia ma miejsce w Indiach. To tam w przeszłości młoda francuska określiła „ziemię obiecaną” dla młodych ludzi spragnionych nowego porządku. Czy wybór ten był przypadkowy? Wielu hipisów kierowało się do Indii już wcześniej. Motywowała ich chęć przeżycia szalonej przygody, ale również poszukiwanie nowej drogi duchowej czy swoboda obyczajów, jaka panowała u podnóży Himalajów. Najciekawszym elementem książki „Auroville. Miasto z marzeń” są te związane z motywacjami nowo przybyłych do miasta przyszłości. Wciąż znajdują się ludzie, którzy wierzą w utopię, choć wydaje się, że jest ich mniej niż w przeszłości. Świadczą o tym nie tylko liczby, ale również powody samych zainteresowanych. Wielu młodych ludzi w książce Katarzyny Boni opisuje, przed czym uciekało, zanim dotarło do miasta. Autorka poznaje kilku mieszkańców, a rozmowy z nimi wnoszą inne spojrzenie na Auroville. &nbsp;</p><p>Moi znajomi lubią żartować, że w końcu rzuca wszystko i wyjadą w Bieszczady. Lata lecą, a my wciąż wierzymy w bajki. Wyrosłam już z opowieści o księciu na białym koniu, nie wierzę również, że jadąc w inne miejsce, będę kimś innym. Są jednak ludzie na świecie, którzy potrzebują się o tym przekonać, zacząć nowe życie, gdzieś z dala od wszechobecnego konsumpcjonizmu. Reportaż Katarzyny Boni pod tytułem „Auroville. Miasto z marzeń” nie jest świadectwem rozczarowania utopijnym światem. Raczej spojrzeniem w krzywym zwierciadle na nas samych. „Każde pokolenie ma swój czas, każde pokolenie chce zmienić świat” - śpiewał zespół Kombi. Książka „Auroville. Miasto z marzeń” dobrze pokazuje, ile pozostało z marzeń pokolenia naszych rodziców. I co z tym marzeniem zrobiło nasze pokolenie. &nbsp;</p>
Dodana przez Aleksander w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Motyw „utopii” w literaturze nie jedno na imię. Większość czytelników pierwsze skojarzenia z utopijnymi autorami skieruje w kierunku Aldousa Huxleya albo Georga Orwella. Pierwszy zapisał się w historii świata niezwykłym dziełem pod tytułem „Nowy, wspaniały świat”, drugi z kolei napisał „Rok 1984”. W obu przypadkach mowa o utopijnym świecie zbudowanym nie na drodze ewolucji, ale w formie narzuconego kontraktu społecznego. Czym jest ów kontrakt społeczny? W wielkim skrócie reguluje on relacje na linii suweren (czyli społeczeństwo) - przedstawiciele władzy. Najlepiej dla zrozumienia tego zjawiska posłużyć się przykładem Niemiec. 24 lutego 2022 roku wybucha wojna w Ukrainie, której Niemcy nie są stroną, przynajmniej oficjalnie. W Praktyce jednak wspierają Rosję na arenie międzynarodowej swoim niezdecydowaniem. Z czego ono wynika? Z kontraktu społecznego. Niemcy uchodzą za najbogatszy kraj w Europie i wynika to https://******.**. z tanich surowców importowanych z Rosji. To już przeszłość. Społeczeństwo niemieckie jeszcze o tym nie wie, ale w przyszłości będzie podatne na różne wstrząsy, wynikające ze zmieniających się warunków geopolitycznych na świecie. Jak widać nawet w demokracjach zachodnich, władze rzadko reprezentują wolę narodu, częściej realizują partykularne interesy wpływowych grup. Podobnie opisał to Huxley czy Orwell, choć w wydaniu zdecydowanie bardziej socjalistycznym, co oczywiście wynikało z kontekstu historycznego, właściwego dla obu znakomitych pisarzy. A gdyby tak wyobrazić sobie świat utopijny, ale wolny od polityki? Świat, w którym nikt nie rozmawia przy wigilii o tym, na kogo będzie głosował, a problemem nie jest cena karpia, ponieważ ryby można dostać za darmo? Jeśli zrobiło wam się cieplej na serduszku, to spieszę wyjaśnić, że idea „miasta przyszłości” nie jest domeną naszego pokolenia. Przeciwnie, w 1968 roku miało miejsce uroczyste otwarcie miasta Auroville. Miejsca, które miało zostać zbudowane na zupełnie nowych fundamentach. Bez pieniędzy, nadmiernej konsumpcji, wojen i głodu. Ludzie mieszkający w Auroville mieli być dla siebie życzliwi, uprzejmi, a swoją energię kierować na ścieżkę rozwoju duchowego. Tak rozpoczęła się niezwykła inicjatywa, która z perspektywy czasu okazała się ciekawym eksperymentem społecznym. &nbsp;<br>O mieście Auroville słyszałem wielokrotnie, nie miałem okazji go jednak nigdy odwiedzić. Podróż do Indii nie jest szczególnie skomplikowana, ale już dotarcie na miejsce wiąże się z wieloma obowiązkami administracyjnymi. W Indiach każdy turysta ma obowiązek zarejestrować swój pobyt u wynajmującego. Koszt pobytu w mieście przyszłości, jak nazywają Auroville? Za każdy dzień 150 rupii. W przeliczeniu wychodzi 8 złotych, czyli niewiele. A jednak jak zauważa Katarzyna Boni, kłoci się to mocno z zamysłem „Matki”,&nbsp;Miry Alfassa. Francuzka żydowskiego pochodzenia pod koniec lat 60’ ubiegłego wieku wpadła na osobliwy pomysł: zmaterializowania marzeń tysięcy hipisów na całym świecie i stworzenia nowego świata. Jakiego? Wolnego od podziałów narodowościowych, etnicznych, światopoglądowych czy w zakresie preferencji seksualnej. W pewnym sensie Mira Alfassa była głosem swojego pokolenia. Młodzi ludzie w drugiej połowie lat 60’ XX wieku byli zmęczeni ciągłymi wojnami. Jeszcze nie opadł kurz po wydarzeniach związanych z II Wojną Światową, a w międzyczasie wielkie mocarstwa toczyły konflikty na Półwyspie Koreańskim, w Wietnamie czy później wokół Kuby. Popularna była muzyka punkowa, używki oraz swoboda obyczajów. Młodzi ludzie często nie widzieli autorytetów w minionych pokoleniach, które kojarzyły się z &nbsp;wojenną pożogą. Wielu ludzi wychodziło z założenia, że jeśli mają całe życie pracować na mieszkanie i samochód, aby pewnego dnia to wszystko stracić w chaosie bezsensownej wojny, zdecydowało się na alternatywne życie. Bez zobowiązań i pomysłów na siebie, młodzi ludzie kontestowali rzeczywistość wokół siebie. Pomysł Miry Alfassa trafi na podatny grunt. &nbsp;</p><p>Auroville w języki hinduskim oznacza „Miasto Świtu”. Jego otwarcie jak możemy przeczytać w książce Katarzyny Boni, wywołało poruszenie na całym świecie. W dniu uroczystej ceremonii, obecni na miejscu byli dyplomaci z całego świata. Co ciekawe, Polska nie była tu wyjątkiem, reprezentował nas ówczesny ambasador w Indiach, Romuald Spasowski. Miasto miało przyjąć nawet do 50 tysięcy mieszkańców, zgromadzonych na obszarze 20 kilometrów kwadratowych. Ziemia niestety nie była urodzajna, z czasem jednak mieszkańcy Auroville osiągnęli sporą samowystarczalność. Nie spełnił się jednak sen założycieli miasta, którzy zakładali budowę fabryk, bibliotek, a nawet lotniska na jego obszarze. Pierwsi mieszkańcy stawiali domy z tego, co znaleźli w okolicy. Klimat &nbsp;Półwyspu Indyjskiego sprzyjał mieszkaniu w prowizorycznych domostwach, na wygody mieszkańcy Auroville w żadnym stopniu jednak liczyć nie mogli. Z czasem miasteczko straciło status „ziemi obiecanej” i stało się ciekawostką na mapie turystycznej świata. Doskonale opisuje to w swojej książce Katarzyna Boni. Autorka reportażu „Auroville. Miasto z marzeń” opisuje swoją drogę do miasta przyszłości, przedstawia spotkanych tam ludzi i dzieli się licznymi spostrzeżeniami w zakresie niespełnionych ideałów Auroville. Z jednej strony to szalenie cenne spojrzenie na utopijne miasto, z drugiej gorzka refleksja nad postępem świata. Mieszkańcy miasta przyszłości niezmiennie wierzą w egalitaryzm, brak przemocy i odrzucają konsumpcjonizm na rzecz duchowego rozwoju. Tyle mówi teoria, a jak wygląda praktyka? &nbsp;<br>&nbsp;<br>Autorka książki „Auroville. Miasto z marzeń” w pewnym sensie stała się ofiarą „efektu paryskiego”. Tak w psychologi opisuje się rozczarowanie turystów po zobaczeniu na własne oczy stolicy Francji. Kolorowe pocztówki i zdjęcia na Instagramie mogą wprowadzać w błąd, zwłaszcza gdy trafi się akurat na ten okres w roku, kiedy wieża Eiffla bywa remontowana. Nie wiem, jak często podobne praktyki mają miejsce, ale osobiście miałem to nieszczęście i symbol Paryża wcale nie wydał mi się piękny. Wróćmy jednak do spostrzeżeń Katarzyny Boni w zakresie jej pobytu w Auroville. Na pewno wybór tego kierunku nie był przypadkowy – polska pisarka co rusz przedstawia ciekawostki związane historią tego miejsca. W pewnym sensie jej reportaż stanowi konfrontację wyobrażeń i rzeczywistości. Tyle że tym razem nie są to wyobrażenia jedynie samej autorki, a większej grupy ludzi na świecie, którzy choć raz marzyli o znalezieniu się w miejscu, gdzie nieważne kim są i skąd pochodzą, ważne kim chcą się stać. Uprzejmi, mili, życzliwi dla siebie nawzajem. Wokół chcą mieć podobnych do siebie ludzi, którzy również wyznają idee wolności i braku jakichkolwiek norm społecznych. Już pierwsze kroki autorki w Auroville opisane w książce, nie pozostawiają wątpliwości, że miasto to jest częścią indyjskiego systemu administracji. Katarzyna Boni opisuje, jak musiała wypełnić specjalny papier i oddać go właścicielowi na czas pobytu. Posiłki często jedzone są w większej grupie, późno jednak szukać zniżek dla zbłąkanych wędrowców. W mieście nie są przyjmowane pieniądze w formie gotówki ani karty kredytowej. Jedynym warunkiem zrobienia zakupów jest zaopatrzenie się w specjalną kartę „Aurocard”, którą można uzyskać po uprzednim uiszczeniu opłaty za każdy dzień spędzony w Auroville. Oczywiście z góry, nikt nie nabierze się na wasze słodkie oczy i piękne intencje! Potem na kartę można wpłacić środki, którymi dana osoba będzie dysponowała na obszarze miasta. Restauracje, kawiarnie i sklepy czekają na turystów bez pieniędzy, którzy mają doładowane karty i chcą kupić pamiątkę po pobycie w mieście pełnym sprzeczności. &nbsp;</p><p>Książka Katarzyna Boni to reportaż pełen paradoksów. Autorka odwiedza wymyślone miejsce, które istnieje naprawdę i nie ma wiele wspólnego z wyobrażeniami ludzi na całym świecie. Polska pisarka wyraża swoje rozczarowanie ideą Auroville, jednak nie mówi o tym wprost. Pozostaje zbyt zaangażowana w odkrywanie tajemnic tego niezwykłego miasta, poznawaniu napotkanych ludzi i notowaniu ciekawostek z nimi związanych. Wszystko w oparach egzotycznej kultury hinduskiej, która z naszego rodzimego punktu widzenia dodaje jeszcze większego splendoru całej inicjatywie. Czy po przeczytaniu książki „Auroville. Miasto z marzeń” odwiedzę kiedykolwiek to miejsce? Nie wiem, mam mieszane uczucia, Katarzyna Boni wielokrotnie podkreśla na łamach swojego reportażu, że podróż sama w sobie była niezwykłym doświadczeniem, również duchowym. Z drugiej strony nie każdy człowiek jest gotowy, aby utopia, jaką ma w głowie, rozpadła się na jego oczach na miliony kawałków. W głębi duszy chciałbym, aby miasto takie jak Auroville naprawdę istniało. Przeczytanie książki Katarzyny Boni ułatwia zrozumienie, dlaczego to niemożliwe. &nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier InPost

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Punkty odbioru DHL

Punkty odbioru DHL

7.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

DPD Pickup Punkt Odbioru

DPD Pickup Punkt Odbioru

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info