Dodana przez
Piotr
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Moje konto na youtubie pełne jest polecanych materiałów, związanych z wojną w Ukrainie - dało mi to do myślenia, że od dłuższego czasu w zasadzie nie dochodzą do mnie inne informacje aniżeli te w przedmiocie toczącego się konfliktu zza naszą wschodnią granicą. Wiele z tych podcastów ciekawie tłumaczy bieżącą sytuację, niektóre również wskazują na genezę obecnej sytuacji – na tym tle szczególnie warto wyróżnić kanał “Historia Realna”, gdzie niedawno gościła pani Krystyna Kurczab-Redlich, niezwykła kobieta będąca polską dziennikarką i reportażystką, w przeszłości wieloletnia korespondentka w Rosji, autorka filmów dokumentalnych o Czeczenii. Pani Krystyna nie pierwszy raz była gościem Piotra Zychowicza, poprzednio również była pytana o to czym de facto jest Rosja i trzeba jej oddać, ze potrafi opowiadać z niezwykłą pasją, wplatając ciekawostki i anegdoty będące przedmiotem jej wieloletnich badań, częściowo też wynikające z jej doświadczenia, wszak spędziła w Rosji kilka lat i miała okazję poznać nie tylko najbogatsze ulice Moskwy czy Petersburga, ale również dalekiej prowincji, przez to obraz Pani Krystyny Kurczab-Redlich śmiało można określić jako holistyczny, a przez to recenzowana książka pod tytułem “Wowa, Wołodia, Władimir” daleko wykracza poza osobę Vladimira Putina, choć niewątpliwie to on jest w centrum uwagi autorki. </p><p>Pamiętam dobrze dzień 24 lutego br. - o 3.45 wojska rosyjskie zaatakowały terytorium Ukrainy – setki rakiet i pocisków zostało wystrzelonych w kierunku strategicznych obiektów naszego wschodniego sąsiada, co w ocenie ekspertów i komentatorów życia publicznego wywołało prawdziwy szok i zdumienie podobnie jak w zakresie naszej gospodarki, która ewidentnie nie była przygotowana na kolejny szok po covidowym zamieszaniu mającym miejsce ledwo rok wcześniej. Pani Krystyna Kurczab-Redlich w przeszłości bywała gościem podcastów, które słuchałem w związku z wojennym chaosem i już wtedy zwykła mówić, że świat nie docenia Vladimira Putina, pozostaje również w błędzie sądząc, że przepływy miliardów dolarów kierowane do Moskwy z czasem ucywilizują Federacje Rosyjską, a dobrobyt wyzwoli w ludziach potrzebę demokratyzacji. Były to założenia ze wszech miar naiwne o czym bieżąca sytuacja na świecie najlepiej świadczy, mimo to, trzeba sobie zadawać pytanie: jak mogło do tego dojść? Nie mam dobrego zadania na temat aktualnych elit politycznych, wydaje się jednak, że ignorancja i lekceważenie faktów wywoła w najbliższej przyszłości konsekwencje i koszty jakich kilka ostatnich pokoleń nie widziało - już teraz czytam porównania obecnej sytuacji do kryzysu z lat 70’ XX wieku, a niektórzy nawet sięgają dalej i przywołują końcówkę lat 30’, i pamiętny “Czarny Czwartek” - największy krach na giełdach w całej historii. Czy podobne porównania są na wyrost? Nie sposób to dziś określić, zwłaszcza, że nawet w ocenie Pani Krystyny Kurczab - Redlich mamy do czynienia dopiero z początkiem działań jakie Kreml planował od ponad dwóch dekad, czyli od czasu objęcia władzy przez Vladimira Putina. </p><p>Wiedza autorki książki “Wowa, Wołodia, Władimir” na temat Rosji i Vladimira Putina jest poruszająca - na temat prezydenta Rosji napisano mnóstwo biografii, nakręcono również sporo filmów dokumentalnych i reportaży telewizyjnych, nikt jednak tak trafnie nie przedstawił sylwetki Putina i nie uporządkował informacji związanych z jego osobą jak właśnie pani Krystyna Kurczab-Redlich. Nie jest to jedynie moja opinia, zanim kupiłem książkę zrobiłem reserach, szukając publikacji polecanej i cenionej za warsztat - książka "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina" jest arcydziełem, jeśli chodzi o literaturę faktu, nie spotkałem do tej pory krytycznych głosów w przedmiocie recenzowanej publikacji, co jest o tyle znamienne, że przecież informacje zebrane przez dziennikarkę tylko częściowo są powszechnie dostępne, znakomita część opracowania opiera się na kontaktach autorki i jej rozumieniu rosyjskiej duszy. </p><p> Warto zaznaczyć, że zdaniem Krystyny Kurczab-Redlich. Vładimir Putin urodził się we wrześniu 1950 roku w miejscowości Tieriechino w obwodzie permskim, a nie w Leningradzie w październiku 1952 roku, jak podaje wiele źródeł historycznych mniej lub bardziej opartych na retoryce Kremla. Jego matką była Wiera Nikołajewna Putin, a ojcem Płaton Priwałow. Kurczab-Redlich w fantastyczny sposób krok po kroku przedstawia życiorys młodego Putina. Jego losy w Gruzji opisuje w książce “Wowa, Wołodia, Władimir” jako trudne doświadczenie dla kilkuletniego bohatera swojej opowieści – Putin nie miał ojca, a lokalne obyczaje stanowiły jasno, kto jest bękartem, nie ma łatwo. Putin spotykał się wiec z przemocą i ostracyzmem od najmłodszych lat, był zdany głownie na siebie w obcym świecie, matka była zajęta pracą od rana do wieczora. <br> <br>- Putin został wyrwany z przyjaznych pieleszy domku w Tieriechino, z objęć kobiety, którą pewnie uważał za mamę, i mężczyzny będącego jak ojciec, i pozostawiony tam, gdzie wszystko było obce: nowa matka, nowy ojciec, nowy dom. (...) Możemy sobie wyobrazić szok małego Władimira na gruzińską ziemię. Układ nerwowy 3-latka jest jeszcze słaby, a rozpoczynające się formowanie własnego ja i wiary w siebie - bardzo wątłe. Łatwo je na tym etapie wzmocnić albo stłumić. W tym ostatnim przypadku mogą według psychologów wystąpić poważne zaburzenia, skłonność do kłamstw, agresywne, a nawet psychopatyczne zachowania – pisze Krystyna Kurczab-Redlich na łamach książki "Wowa, Wołodia, Władimir". </p><p>Georgij, ojczym Putina, z którym związała się jego matka, pracował w cegielni, tymczasem Wiera spodziewała się kolejnego dziecka. W pewnym momencie, według źródeł i opinii jakie zebrała autorka książki, młody Wowa zaczął ojczymowi przeszkadzać. Na Kaukazie Putina zaczęto szybko przezywać "nabiczwari" oraz "biezrodnyj", czyli "bez rodziny", "mający nieznanego ojca", "bękart". Im był starszy, tym bardziej mu dokuczano, powtarzały się również ataki fizyczne na młodego Putina. Z jednej strony wiec zmagał się z przemocą psychiczną i fizyczną ze strony najbliższego otoczenia, z drugiej zaś był regularnie bity przez ojczyma, nie dziwi zatem fakt, ze jak pisze autorka na łamach książki "Wowa, Wołodia, Władimir", młody Putin był cichy, bardzo zamknięty w sobie, miał tylko jednego przyjaciela i co ciekawe, bardzo dobrze się uczył, był jednym z najlepszych uczniów w lokalnej szkole. </p><p>- Bywało, że Goga kijem mu przyłożył i z domu na chłód wyganiał, a i na ubranie skąpił, bo u nich się nie przelewało: chłopak zawsze w łatanych portkach chodził. Nikt nie miał tego za złe Godze. No bo kto ma ochotę cudzym dzieckiem się zajmować? W dodatku, gdy wszyscy za plecami się naśmiewają. Gadają: "Przytaszczyła Wierka bękarta, a od kogo - nie pamięta". Długo Goga to znosił, aż go w końcu przegnał - opisuje Krystyna Kurczab-Redlich na łamach swojej publikacji. Trzeba przyznać, ze nie jest to opis szczęśliwego dzieciństwa, a przecież zdaniem psychologów, okres socjalizacji pierwotnej odgrywa kluczową role dla przyszłego konstruktu psychicznego człowieka. Widać zatem, ze w przypadku Putina od początku nie był on predysponowany do radosnego i beztroskiego dzieciństwa, a przemoc jakiej padał ofiarą skłoniła jego matkę do wysłania go z powrotem do rodziny. Tym samym młody Putin, w wieku dziesięciu lat po raz kolejny znalazł się za Uralem w swoich rodzinnych stronach, aczkolwiek powrót nie miał wiele wspólnego z jego własnymi decyzjami, te długo bowiem podejmowano za niego. Jego matka później wielokrotnie pytając się o Wowę, słyszała raz po raz od swoich rodziców: "Jest w internacie. Nie chce się z tobą widzieć". W rzeczywistości dziadkowie posłali go do krewnego, Władimira Spiridonowicza Putina, który jeszcze w czasie Wielkiej Wojny walczył w batalionie NKWD, czyli najgorszej grupie żołnierzy sowieckich, dla których właściwy był osobny kodeks moralny, a właściwie jego zupełny brak, byli oni bezkarni w istocie i zdaniem Krystyny Kurczab-Redlich, człowiek ten miał wielki wpływ na przyszłego prezydenta Federacji rosyjskiej. Mężczyzna cudem przeżył wojnę, podobnie jak jego żona. Nie mogli jednak mieć dzieci, czego kobieta bardzo pragnęła, stad też trafił do nich Wowa. Okolicznym mieszkańcom i sąsiadom wmówiono, ze to ich prawdziwy syn, młody Putin nie zaznał jednak w domu czułości - często kłamał, nie mógł bowiem otwarcie przyznawać kim jest, a umiejętność do konfabulowania miała w przyszłości okazać się jedna z najważniejszych cech Putina w jego przyszłej pracy. Wciąż był bity, zdaniem autorki to właśnie wtedy poczucie wartości u Wowy spadło do zera, był on już w wieku, kiedy rozumiał co się wokół niego dzieje - wciąż odsyłany miedzy dorosłymi, gdzie się nie pojawił stosowano wobec niego przemoc, a wokół siebie nie miał ani jednej życzliwej osoby. </p><p>Z kolei przeprowadzka do Leningradu była kolejnym krokiem dla Putina w świecie chaosu i brutalnej prawdy ulicy - Krystyna Kurczab-Redlich wspomina na łamach swojej książki sytuacje, kiedy młody Putin pewnego razu gonił szczura po klatce schodowej. Szczur uciekał, Putin mu nie odpuszczał, aż w końcu dotarli do końca klatki schodowej - wówczas szczur się odwrócił, nastroszył i był gotowy do ataku! Przyszły prezydent Rosji widząc determinację i agresje ssaka ruszył do ucieczki, a sytuację tę parokrotnie przywoływał w swoich wystąpieniach, sugerując, ze Federacja Rosyjska jest tak ten szczur - jeśli postawi się ja pod ściana, odda i nic więcej nie będzie miało znaczenia. Ulica Petersburga często były motywem przewodnim wystąpień Putina, ona sam wspominał, ze w czasie jego młodości decydujące znaczenie na ulicy miało prawo silniejszego, z powodzeniem wiec indoktrynował w ten sposób swoich rodaków, wskazując na słabość zepsutego zachodu, który pokonać może tylko silna i zdecydowana Rosja. Zaciekawił mnie fakt, ze zdaniem Krystyny Kurczab-Redlich, Putin od maleńkości zmagając się z wrogością otaczającego go świata, szybko zdał sobie, sprawę, że musi sam o siebie zadbać - w tamtym czasie marzeniem wielu dzieciaków było karate co wiązało się https://******.**. z popularnością filmów z Brucem Lee. Putina nie było jednak stać na pobieranie nauk w tym kierunku, wybrał wiec taekwondo, sztukę walki niżej cenioną aniżeli karate, choć niekoniecznie mniej skuteczną. </p><p> Z książki “Wowa, Wołodia, Władimir” wyłania się zatem obraz młodego Putina, który przez całe swoje dzieciństwo i młodość otoczony był ludźmi mu wrogimi, niespecjalnie przejmującymi się jego losem, to z pewnością odcisnęło się mocnym piętnem na jego psychice i braku odczuwania empatii, co zdaniem autorki pozwala dostrzec w obecnym prezydencie Federacji Rosyjskiej cechy socjopaty. Jako przykład na poparcie swojej tezy, Krystyna Kurczab-Redlich przytacza wiele dająca do myślenia scenę, kiedy zatonął okręt podwodny "Kursk", a świeżo upieczony prezydent Rosji, który przebywał na wakacjach nad Morzem Czarnym, powiedział zrozpaczonym rodzinom marynarzy, że jego wcześniejszy przyjazd zakłóciłby misję ratunkową. Później, gdy dziennikarze pytali go, co się stało z Kurskiem, ten uciął dyskusję i powiedział wprost, że okręt zatonął, okraszając to... uśmiechem. Znając Putina, miał on doskonale poczucie, ze w obliczu wyboru jego osoby na prezydenta, stawanie w blasku fleszy na tle rodzin obchodzących żałobę mogłoby utrwalić w świadomości rodaków wizerunek niesprawnego polityka, na to pozwolić sobie nie mógł. Kilka miesięcy później, jak wskazuje autorka, Prezydent Rosji powiedział już, że tragedię "Kurska" niektórzy próbują "wykorzystać w nieuczciwy sposób". - “Próbują ją wykorzystywać do celów politycznych, dla zbicia jakiegoś kapitału politycznego lub dla załatwienia jakichś interesów grupowych” - słowa te dziś wydaja się absolutnie cyniczne, niemniej wpisują się w diagnozę Krystyny Kurczab-Redlich sugerująca cechy socjopaty u Putina. </p><p> Niemniej podobnych przykładów było w książce “Wowa, Wołodia, Władimir” jest zdecydowanie więcej. Putin bezlitośnie i bez żadnej empatii rozprawiał się ze swoimi kolejnymi przeciwnikami politycznymi. Nie miał w związku z tym absolutnie żadnych skrupułów, wysyłając swoich żołnierzy https://******.** na śmierć do Czeczenii czy tez do Gruzji – w operacjach rozpoczętych przez urzędującego prezydenta Rosji, zginęły tysiące żołnierzy, pamietam, ze gdy Ministerstwo Obrony Ukrainy podawało w czasie trwającego konfliktu straty Rosjan, to długo taką granicą dla wyobraźni były właśnie straty Rosji w Wojnie z Gruzją, mniej więcej po miesiącu zostały one przekroczone, a dziś szacuje się, ze wynoszą pięć - sześc razy więcej, ale do decyzji zwiazanych z wojną w Ukrainie jeszcze przejdziemy! </p><p> Książka “Wowa, Wołodia, Władimir” Krystyny Kurczab-Redlich bynajmniej nie przedstawia jedynie czasów młodości Putina o których pisałem wyżej. Autorka z rozmachem przedstawia kolejne etapy kariery Putina - od młodego mężczyzny aspirującego do roli szpiega, przez kontrwywiadowca w Leningradzie, agenta w Dreźnie, wice-mera Petersburga, aż po jego karierę na najbardziej prominentnych stanowiskach administracji państwowej. Ostatnie kilkadziesiąt stron książki to już przedstawienie okoliczności w jakich Putin został prezydentem oraz podsumowanie 22 lat jego rządów, z krótką przerwą, kiedy po raz drugi pełnił funkcję premiera, zaś stanowisko prezydenta powierzył D. Miedwiediewowi, człowiekowi który w ostatnich miesiącach mocno się aktywni, wiele osób sugeruje, ze uczynił to z polecenia Putina, co tylko obrazuje z jak potężnym człowiekiem mamy do czynienia na łamach recenzowanej książki. Nie może to jednak dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, ze już początki pracy Putina na rzecz aparatu państwowego związane było z tworzeniem osobliwej siatki wpływów, gdzie kłamstwa oraz intrygi, korupcja i współpraca z organizacjami przestępczymi i terrorystycznymi były na porządku dziennym, niejako wpisane w sposób postępowania członków KBG, a później FSB. <br> <br> Mocnym punktem książki “Wowa, Wołodia, Władimir” jest bez wątpienia jej aktualność i odwoływanie się nie tylko do samego Putina ale również jego bliskiego otoczenia, dobrze kojarzonego chociażby ze świata wielkiej piłki - zdaniem Krystyny Kurczab-Redlich nie jest przypadkiem, ze prominentni oligarchowie od lat kupowali największe kluby piłkarskie, autorka widzi w nim narzędzie oddziaływania na świadomość narodów zachodnich, ocieplania wizerunku Federacji Rosyjskiej. Najlepszym przykładem jest tu oczywiście Roman Abramowicz - oligarcha, co niedawna również właściciel klubu Chelsea Londyn, który przez obecne sankcje musiał uciekać z Wielkiej Brytanii do Izraela. O nim oraz o wielu innych oligarchach z otoczenia Putina pisze i czyni to wyjątkowo ciekawie, Kurczab-Redlich, nie pozostawiając w głowie czytelnika zlodzeń, ze wierchuszka Kremla działa w porozumieniu od dwudziestu lat, konsekwentnie zyskując wpływu również w największych organizacjach na świecie, jak chociażby FIFA. Autorka pokazuje https://******.** w jaki sposób zdobyli swoje majątki oraz jak pomógł im Władimir Putin. Jeśli do tej pory uważaliście, ze Abramowicz jest bardziej liberalna twarzą Rosji, cichym antagonistą Putina to po przeczytaniu recenzowanej publikacji z pewnością zmienicie zdanie! Dość powiedzieć, że śledztwa BBC ujawniane na przestrzeni ostatnich lat publikują dowody na kolejne skorumpowane transakcje między Abramowiczem a federacja Rosyjską , które miały pomóc oligarsze w rozbudowywaniu jego gigantycznego majątku. Jeszcze w 2002 roku, dwa lata po dojściu do władzy Putina, Roman Abramowicz w budzących spore wątpliwości okolicznościach przejął firmę Slavneft. Odsprzedanie udziałów za Sibneft w 2005 r. również budzi daleko idące niejasności – krotko mówiąc, podobne interesy wówczas w Rosji nie miały miejsca bez wyraźnego błogosławieństwa Kremla i FSB. Państwo zapłaciło Abramowiczowi miliardy, choć on sam zakupił akcje za zaledwie... około. 250 milionów dolarów. W ocenie Krystyny Kurczab-Redlich istnieje wiele przypuszczeń, które wskazują mniej lub bardziej jednoznacznienie, ze Abramowicz budował swoje imperium w ramach działalności przestępczej na które ciche pozwolenie wydały służby, bezpośrednio nadzorowane przez Putina, tym samym bez wiedzy prezydenta Federacji Rosyjskiej jakiekolwiek interesy Abramowicza nie mógłby by zostać dokonane. Oby polskiej dziennikarka nie spotkała się z reakcją Rosjanina podobna do tej, gdy ten nie zgadzał się z oskarżeniami na swój temat, do tego stopnia, ze z autorką i wydawcą książki "Ludzie Putina", w której wymieniano jego kontakty oraz nieczyste interesy z Kremlem, Abramowicz spotkał się w sądzie i wywalczył zmianę "zniesławiających" go fragmentów, co jest o tyle ciekawe, ze przecież władze Ukrainy same wyrażały zgodę na uczestnictwo Abramowicza w negocjacjach z Rosja https://******.**. w formacie spotkań organizowanych przez prezydenta Turcji, E. Erdogana. <br> <br>W mojej ocenie książka “Wowa, Wołodia, Władimir” to bardzo mocna pozycja z gatunki literatury faktu i reportażu, która otwiera oczy czytelnikom kto naprawdę pociąga za sznurki na Kremlu – niekiedy w mediach głównego nurtu można spotkać się z opinia, ze Federacja rosyjska to dobry car i źli bojarzy, a tylko obecność Putina na szczytach władzy w Moskwie stanowi gwarancję relatywnej stabilności i przewidywalności kraju, dysponującego przecież drugim co do wielkości arsenałem nuklearnym na świecie. Krystyna Kurczab-Redlich określi w swojej książce portret zgolą odmienny, prezentując wizerunek człowieka, który nie cofnie się przed niczym aby osiagnac swoje cele, który według jej szacunków posiada kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt dzieci, jednak z żadnych z nim nie ma dobrych relacji. Autorka przytacza na łamach swojej książki https://******.**. sylwetkę Jekateriny, jednej z córek Putina, która stoi na czele kilku organizacjach zwiazanych z Kremlem: kobieta zapytana jakiś czas temu, czy stanęłaby na czele Dumy (parlamentu rosyjskiego), odpowiedziała ze tak się boi swojego ojca, ze porzuciłaby dotychczasowe życie i odpowiedziała na wezwanie ojca. To tylko jeden z niezwykle obrazowych przykładów jakimi autorka posługuje się w książce “Wowa, Wołodia, Władimir” aby oddać osobowość Vladimira Putina, człowieka wobec którego nawet własne dzieci czują lęk i obawę.</p>