Książka - Wołyń zdradzony

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Wołyń zdradzony

Wołyń zdradzony

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Wołyń zdradzony to najbardziej wstrząsająca książka autora Obłędu '44 i Paktu Ribbentrop-Beck.

W latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tysięcy Polaków. Do zbrodni tej posłużyły im głównie prymitywne narzędzia rolnicze - siekiery, widły i cepy. Gdzie wtedy była Armia Krajowa? Gdzie było Polskie Państwo Podziemne? Dlaczego nic nie zrobiono, by ratować polską ludność cywilną? Dlaczego Wołyniacy konali w osamotnieniu?

Piotr Zychowicz udziela na te pytania szokującej odpowiedzi. Armia Krajowa zlekceważyła banderowskie zagrożenie, zignorowała liczne ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wszystkie wysiłki skupiła bowiem na szykowaniu przyszłego powstania - operacji "Burza". Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA, by nie "trwonić" sił potrzebnych im do walki z Niemcami. Do końca wierzyli, że z banderowcami uda się dogadać. Gdy Polskie Państwo Podziemie podjęło wreszcie interwencję, była ona tragicznie spóźniona i niewystarczająca. Niestety AK na Wołyniu całkowicie zawiodła.

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Wołyń zdradzony to najbardziej wstrząsająca książka autora Obłędu '44 i Paktu Ribbentrop-Beck.

W latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tysięcy Polaków. Do zbrodni tej posłużyły im głównie prymitywne narzędzia rolnicze - siekiery, widły i cepy. Gdzie wtedy była Armia Krajowa? Gdzie było Polskie Państwo Podziemne? Dlaczego nic nie zrobiono, by ratować polską ludność cywilną? Dlaczego Wołyniacy konali w osamotnieniu?

Piotr Zychowicz udziela na te pytania szokującej odpowiedzi. Armia Krajowa zlekceważyła banderowskie zagrożenie, zignorowała liczne ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wszystkie wysiłki skupiła bowiem na szykowaniu przyszłego powstania - operacji "Burza". Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA, by nie "trwonić" sił potrzebnych im do walki z Niemcami. Do końca wierzyli, że z banderowcami uda się dogadać. Gdy Polskie Państwo Podziemie podjęło wreszcie interwencję, była ona tragicznie spóźniona i niewystarczająca. Niestety AK na Wołyniu całkowicie zawiodła.

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 50.49 zł

Okładka: -

Ilość stron: 464

Rok wydania: 2022

Rozmiar: 150 x 225 mm

ID: 9788381886482

Autorzy: Piotr Zychowicz

Wydawnictwo: Rebis

Inne książki: Piotr Zychowicz

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 20.93 zł 59.90 zł

Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 9.41 zł 59.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 18.47 zł 44.90 zł

Miękka ze... , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 7.02 zł 49.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 14.84 zł 54.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 8.49 zł 44.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 9.41 zł 59.90 zł

Inne książki: Pozostałe książki

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 26.52 zł 45.60 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 15.82 zł 39.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 18.47 zł 44.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż
Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 27.89 zł 39.90 zł

Twarda z o... , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 24.10 zł 34.99 zł

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 13.00 zł 58.00 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

850 zł

Dodana przez Mateusz w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Moje pierwsze spotkanie z tematyką Wołynia miało miejsce w osobliwych okolicznościach – w przeszłości co roku jeździliśmy z rodzicami nad Solinę, gdzie spędzaliśmy wakacje i mam mnóstwo wakacyjnych wspomnień z tych wyjazdów. Były to czasy, kiedy ofert noclegowych szukało się przez internet – jechaliśmy wiec wypakowanym po brzegi białym maluchem w poszukiwaniu przygód na łonie natury, a sam moment wkraczania w krainę Bieszczadów było łatwo wyczuć za sprawą... radia, które w magiczny sposób traciło łączność i w aucie słychać już było jedynie nasze wesołe, wakacyjne rozmowy. Jednego roku wybraliśmy się do miejscowości Berezka, to niewielka wioska blisko Polańczyka. Widok domu, gdzie mieliśmy się zatrzymać na kolejny tydzień nie był szczególnie zachęcający - elewacja budynku zdawała się od niego odpadać, dach wołał o remont, a okna były nie wymieniane od lat. Moja mama wówczas zaproponowała, abyśmy poszukali innego miejsca, wszak ofert noclegowych w okolicy było mnóstwo. Kiedy ruszyliśmy w drogę, po kilkudziesięciu metrach tato zobaczył w lusterku wstecznym starszego mężczyznę, który jechał na rowerze i zdawał się nas... gonić. Po kilku chwilach okazało się, ze to on był właścicielem domu i czekał na nas od rana. Przekonywał nas, abyśmy chociaż zajrzeli do środka, zobaczyli co dla nas przygotował, a później podjęli decyzję o skorzystaniu z noclegu lub poszukiwaniu innego. Wtedy kompletnie nie rozumiałem, ze nasz tygodniowy pobyt to dla niego zarobek na kolejne miesiące. Finalnie zostaliśmy, okazało się bowiem, ze dom z zewnętrze rzeczywiście wymagał gruntownego remontu, jednak w środku prezentował się czysto i schludnie, a wspominany wcześniej właściciel udostępnił nam całą jego jego przestrzeń, samemu decydując się pozostać tylko w niewielkim pokoju, stanowiącym przybudówkę dla domu. Czas spędzony w Berezce wspominam najlepiej z wypadów w Bieszczady z dwóch powodów: po pierwsze była to dla mnie cenna lekcja, ze nie należy w zyciu kierować się pozorami, warto docenić ile jest w stanie dla nas zrobić drugi człowiek. Po drugie zaś, wspominany pobyt stworzył szanse, aby wieczorami rozmawiać z właścicielem domu, którego historia zapadła mi w pamięć i stanowi przyczynek dla sięgnięcia po książkę Piotra Zychowicza pod tytułem “Wołyń zdradzony”. Starszy mężczyzna, który nas przyjął, opowiedział niezwykłą historię przy okazji grilla na którego go zaprosiliśmy – kiedy był małym dzieckiem, cudem uniknął śmierci. Jego siostra biegła przez las kilka kilometrów, aby ostrzec brata i pozostałą cześć rodziny przed oddziałami UPA, które zdobywały koleje wioski, paliły domy i mordowały niewinnych ludzi. Wówczas nie rozumiałem co miał na myśli, kojarzyłem te czasy jak przez mgłę z wojenna zawieruchą, w mojej dziecięcej wyobraźni tak po prostu musiało być. Dziś, po przeczytaniu niniejszym recenzowanej książki autorstwa Zychowicza, wiem już doskonale, ze człowiek o których wspominałem wyżej, był tylko jednym z wielu zdradzonych Polaków na obszarze wschodniej Galicji. &nbsp;<br>&nbsp;<br>Autora książki “Wołyń zdradzony” kojarzę przede wszystkim za sprawą prowadzonego przez niego programu na YouTubie – kanał “Historia realna” ma dziś blisko pół miliona subskrybentów, co jest swojego rodzaju ewenementem na tle polskiego YouTube, zwłaszcza jeśli mieć na uwadze, ze poruszane są na nim tematy polityczno – historyczne, a te przecież przez długi czas obchodziły niewielką grupę ludzi w naszym kraju. Wszystko zmieniło się oczywiście w związku z wojną w Ukrainie – 24 lutego 2022 roku Rosja bez wypowiedzenia wojny przekroczyła granicę z naszym wschodnim sąsiadem, i wydaje się, ze świat po tej dacie już nigdy nie będzie taki sam. Piotr Zychowicz ma zwyczaj zapraszać ekspertów prezentujących rożny punkt widzenia, tym samym jego kanał stanowi jedno z niewielu miejsc w rodzimej debacie publicznej, gdzie pluralizm jest zachowany, a swobodne wygłaszanie swoich tez odbywa się bez zakłócenia ze strony prowadzącego jak to często obserwujemy w programach publicystycznych TVP czy TVN’u. Temat rzezi wołyńskiej wciąż wracała przy okazji kolejnych odcinków, nie może być inaczej, skoro dotyczy on postawy Ukraińców w latach 40’ ubiegłego wieku – a dziś Ukraina bez wsparcia Polski w zasadzie nie byłaby w stanie toczyć wojny. Nie dalej jak wczoraj, słuchałem kolejnego odcinka “Historii Realnej”, gdzie pułkownik Dariusz Dachowicz prezentował pogląd, jakoby brak obrony Kijowa i odparcia Rosjan miał implikować szereg konsekwencji – zmieniony ośrodek ukraińskiej władzy miał realizować linię polityczną wyznaczoną przez Kreml, a Stany Zjednoczone przygotowywały się do wspierania ukraińskich partyzantów, gdzie Polska miałaby występować w roli Haba zaopatrzeniowego. Na poparcie swoich tez, płk Dachowicz wskazał rodzaj uzbrojenia dostarczanego Ukrainie od poczatku wojny – lekkie wyrzutnie Stinger, NLOW czy też polskie Pioruny idealnie nadały się do toczenia bojów na zapleczu działań zbrojnych. Obrona Kijowa zmieniła jednak rzeczywistość, dziś Rosja jest w odwrocie, a obwód charkowski zdobywają dzielni Ukraińcy kierujacy polskimi czołgami T-72, Pt-91&nbsp;twardy. Wszystko to skłania do pytania, czy warto w ogolę wracać do wydarzeń z Wołynia, kiedy najnowsza historia kreuje nowych bohaterów, nową pamięć o straszliwych wydarzeniach, a politycy na czele z Prezydentem Andrzej Dudą snują plany unii polsko – ukraińskiej wymierzonej nie tylko w Rosję, ale również stary porządek Europy? &nbsp;<br>&nbsp;<br>Kilka słów na temat samego autora książki “Wołyń zdradzony” - już sam tytuł publikacji wskazuje na jej prowokacyjny charakter, nie może być jednak inaczej, skoro za jej napisaniem stoi człowiek od lat poruszający tematy niezwykle polaryzujące opinię publiczna w naszym kraju. Piotra Zychowicza z powodzeniem można określić mianem etatowego skandalisty polskiej publicystyki historycznej. Za przedmiot swoich badan i analiz bierze on bowiem narodowe świętości, od lat określające polską tożsamość historyczną. Jako przykład mogę wskazać książkę “Obłęd 44”, która wywołała skandal już w momencie wydania z uwagi na szalenie mocne tezy w zakresie sensowności wybuchu Powstania Warszawskiego. Co roku 1 sierpnia Polska na kilka minut się zatrzymuje - słychać syreny, ludzie milką, często stoją na ulicy aby oddać hołd poległym bohaterom. Zychowicz wielokrotnie podkreślał, ze należy poległych czcić i oddawać im honor, jednocześnie rozlicza w wyżej wymielonej publikacji decydentów stojących za decyzjami o wybuchu powstania, z gen. Władysławem Sikorskim na czele. Nie inaczej jest w przypadku opracowania “Wołyń zdradzony”, od razu bowiem w głowie czytelnika pojawia się pytanie: “przez kogo zdradzony?”. Odpowiedz jakiej udziela Zychowicz brzmi: “przez Polskie Państwo Podziemne.”. Tylko tyle i aż tyle wystarczyło, aby wywołać w Polsce burze w przedmiocie oceny wydarzeń, jakie miały miejsce na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach 40’ XX wieku. &nbsp;</p><p>&nbsp;Wspomniana wyżej teza leżąca u podstaw książki “Wołyń zdradzony” wydaje się ze wszech miar kontrowersyjna, niemniej redaktor „Do Rzeczy Historii” drobiazgowo przedstawia rozwój wydarzeń, opisuje swoje wnioski i pozostawia czytelnikowi finalną ocenę roli jakie Polskie Państwo Podziemne odegrało w rzezi jaka dokonała się na Wołyniu. Punktem wyjścia dla rozważań Zychowicza opisanych w recenzowanej publikacji są słowa Zosi, bohaterki filmu „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego: „Co to za podziemna armia, która chce walczyć z Niemcami, a nie jest w stanie ochronić kobiet i dzieci przed bandami uzbrojonymi w widły?”. Reżyser przedstawił mocną wizję ważnego dla Polaków rozdziału historii związanej z II Wojną Światową, co ciekawe jednak, zdobył się na obiektywizm i ukazał nie tylko bestialstwo oddziałów UPA, ale również odwet Polaków na niewinnych Ukraińcach. Był to pierwszy głos w debacie jaka rozgorzała wokół ludobójstwa na Wołyniu, drugim aktem w toczącej się dyskusji jest niewątpliwie recenzowana książka “Wołyń zdradzony”. &nbsp;</p><p>&nbsp;</p><p>Piotr Zychowicz pisząc “Wołyń zdradzony” występuje niejako w roli prokuratora, sama książka stanowi zaś mocną w swojej treści mowę oskarżycielska. Na ławie oskarżonych zobaczymy w pierwszej kolejności sprawców samej zbrodni - ukraińscy nacjonaliści z UPA kierowani zbrodniczą ideologią pogrążeni byli w jakimś amoku, obłędzie, nie licząc się z ludzkim życiem, odbierając je w sposób przekraczający wyobrażenia współcześnie żyjących. Zychowicz kreśli na łamach swojej książki&nbsp;tezę, że przygotowując się do antyniemieckiego powstania, jak również do&nbsp;współpracy z Sowietami w ramach akcji Burza, ludność pochodzenia polskiego, zamieszkującą Wołyń oraz Galicję Wschodnia de facto porzucono na pastwę losu – w tym konkretnym przypadku, los okazał się wyjatkowo okrutny, bowiem panami życia i śmierci okazali się banderowcy, którzy z natury rzeczy nie czuli żadnej empatii do naszych rodaków, przeciwnie, widzieli w nich jedynie przedmiot sianej przez nich eksterminacji na skalę nieporównywalną z niczym innym. Sam Zychowicz wielokrotnie podkreślał w wywiadach udzielanych przy okazji promocji książki “Wołyń zdradzony”, ze zamysł jaki mu przyświecał przy badaniach tematu, obliczony byl na oddanie hołdu ofiarom rzezi wołyńskiej – autor stawia tezę, że w przeciwieństwie do mordowanych w Katyniu oficerów rezerwy czy rozstrzeliwanych w Palmirach członków elit społecznych, honorowanie jej ofiar, głównie włościan, nie wydawało się w oczach wielu aktem pamięci wartym wspominania w kolejnych dekadach naszej historii. Mocny jest komentarz samego Zychowicza już na poczatku książki, kiedy wspomina, ze spojrzał na mapę u początków swojej pracy nad “Wołyniem zdradzonym” i odkrył, ze masakra ludności cywilnej jaka miała wówczas miejsce wcale nie wydarzyła się gdzieś daleko na kresach wschodnich, ale często w najbliższym sąsiedztwie naszych dzisiejszych granic – choćby terenach położonych nieopodal Lublina. Tymczasem jak wskazuje Zychowicz, Armia Krajowa mając wiedze o eskalacji działań na Wołyniu nie zrobiła nic aby powstrzymać rozlew krwi i kolejne mordy na naszych rodakach. &nbsp;</p><p>Zychowicz w książce “Wołyń zdradzony” szeroko rozpisuje się również o mocno utrudniającym podjęcie jakichkolwiek działań mających na celu niesienie pomocy mordowanej ludności Wołynia, konflikcie politycznym i osobowościowym jaki rozgrywał się pomiędzy dowódcą lokalnych struktur Armii Krajowej, piłsudczykiem płk. Kazimierzem Bąbińskim oraz wołyńskim delegatem rządu na kraj Kazimierzem Banachem, wywodzącym się ze środowiska Stronnictwa Ludowego. Opisane różnice związane były zarówno z potencjalnym uderzeniem AK wymierzonym przeciwko UPA, jak również stosunku do samej ludności ukraińskiej – konflikt doskonale obrazuje brak rozeznania władz Podziemnego Państwa Polskiego w realnej ocenie sytuacji na Wołyniu, wydaje się nawet, ze Polscy decydenci bardziej nie chcieli widzieć co dzieje się z ludnością cywilną na wschodzie kraju, aniżeli naprawdę nie mieli wiedzy w tym zakresie – Zychowicz otwarcie staje po stronie ludowca w tym sporze. &nbsp;</p><p>Mimo, iż Zychowicz przedstawia kolejne zbrodnie ukraińskie, nie sposób mu zarzucić postawy “antyukraińskiej” - na kartach recenzowanej publikacji mamy okazje czytać zarówno o postawach moralnych dobrych jak i złych Ukraińców, podobnie zresztą opisani zostali Niemcy, a nawet Polacy - wśród naszych rodaków również pojawili się godni potępienia ludzie, inni z kolei bezinteresownie nieśli pomoc i ratowali pobratymcóhttps://******.** Zychowicz tym samym ukazuje prawdę starą jak świat, że w piekle wojny i związanych z nią decyzji często o charakterze moralnym, każdy człowiek w istocie podejmuje swoje własne,&nbsp;indywidualnie decyzję, jak postąpić i rzadko maja one konotacje narodowościowe. Rzetelność recenzowanego dzieła wynika https://******.** z metodologii jaka przyjął Piotr Zychowicz – dla opisania skomplikowanych stosunków polsko – ukraińskich autor na terenie Wołynia i Galicji Wschodniej, autor cofa się aż do czasów monarchii austro-węgierskiej. Za&nbsp;pogorszenie wspomnianych wyżej relacji, Piotr Zychowicz obwinia bardzo konkretnie rodzące się nacjonalizmy, odpowiednio:&nbsp;ukraiński i polski. Wydaje się wartym wspomnienia fakt, ze sam Zychowicz pochodzi z kresów wschodnich, co prawda litewskich, ale jednak znajdujących się poza granicami obecnej Polski, a wchodzących w przeszłosci do granic II Rzeczypospolitej. To niewątpliwie determinuje jego poglądy w omawianym temacie, Zychowicz wielokrotnie podkreślał na lamach swojego kanału czy tez wydawanych publikacji, ze jest zwolennikiem poglądów Mackiewicza – ten wskazywał na sens istnienia Państwa Polskiego tylko jako tworu wielonarodowościowego, gdzie rożne kultury i religie miały się dopełniać, nie zaś wzajemnie siebie zwalczać. Autor książki “Wołyń zdradzony” podkreśla przy tym determinizm geograficzny naszego kraju, położonego miedzy Rosją i Niemcami, dwoma wielkimi mocarstwami, które w przeszłości wielokrotnie dzieliły miedzy sobą tereny niziny środkowo europejskie, głownie obszar Polski. Jednocześnie potępia nacjonalizm zarówno polski jak i ukraiński, sugerując, ze zwrócenie się obu nacji przeciwko sobie w rzeczywistosci realizowało jedynie interes sowieckiej Rosji, a dziś optuje za porozumieniem z władzami Ukraińskimi w omawianym zakresie, wskazując przy tym, ze tylko pamięć i wybaczenie może nam zagwarantować wewnętrzny spokój, tak potrzebny w dzisiejszym, pogrążonym w chaosie świecie.&nbsp;</p><p>Piotr Zychowicz kreśląc na łamach książki “Wołyń zdradzony” obraz coraz to bardziej eskalującego&nbsp;w dwudziestoleciu międzywojennym wzorca nazistowskiego nacjonalizmu ukraińskiego, jednocześnie przedstawia wyliczenie błędów popełnionych przez II Rzeczpospolitą&nbsp;w przedmiocie polityki prowadzonej wobec ludności ukraińskiej. Jest bowiem rzeczą oczywistą dla autora, ale również dla pasjonatów historii, że Ukraińcy w&nbsp;międzywojennej Polsce mieli mocno ograniczone możliwości w zakresie emancypacji politycznej i społecznej&nbsp;- mało tego, często byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Autor nie powstrzymuje się przed nakreśleniem prawdziwego, wielce odrażającego, obrazu ideologii banderowskiej, niemniej jednocześnie nie wybiela też polskiej polityki narodowościowej, charakteryzującej się, już w latach dwudziestych, ale szczególnie w późnym okresie rządów sanacyjnych, daleko posuniętą krótkowzrocznością, by nie rzec naiwnością i potężna dawką ignorancji, wszak raporty dostarczane do Warszawy wskazywały na rosnące napięcia na Wołyniu, mimo tego, władze Polskiego Państwa Podziemnego nie zrobiły absolutnie nic w tym kierunku aby powstrzymać działania UPA. &nbsp;</p><p>&nbsp;<br>Trzeba jednak za autorem powtórzyć, ze jak pisze w książce “Wołyń zdradzony”, nawet najbardziej niewłaściwa polityka prowadzona przez władze polskie nie usprawiedliwia w żadnej mierze masakry jaka dokonała się na Wołyniu. W ocenie Zychowicza, nie ulega wątpliwości, ze doszło tam to zbrodni na tle narodowościowym, która obliczona była na całkowita eksterminację ludności polskiej z terenów Wołynia i Galicji Wschodniej. Każdy kto chce siegnac po recenzowana publikacje winien mieć świadomość, ze “Wołyń zdradzony”, podobnie zresztą jak wspomniane tytułem wstępu dzieło Smarzowskiego, przedstawia rzeczywisty obraz opisanej zbrodni – nie brak wiec w książce drastycznych opisów dokonanych zbrodni przez oddziały UPA, autor posiłkuje się w tym zakresie miedzy innymi&nbsp;wspomnieniami osób ocalałych z rzezi – których lektura z uwagi na to, że mowa o aktach szczególnego okrucieństwa, wymaga od czytelnika sporego dystansu, inaczej łatwo odłożyć publikację i ciężko do niej wrócić, zwlaszcza bardzo wrażliwym czytelnikom. Ponieważ jednak czytamy o historii taką jaką naprawdę była, warto zdobyć się na odwagę i przeczytać całość - daje to pełen pogląd na temat rzezi na Wołyniu, gdzie dzieci były piłowane na pól, kobietom w ciąży rozcinano brzuchy, a mężczyzn przybijano do płotu gwoździami i zostawiano na pastwę ptaków. Dla pełnego obiektywizmu, Zychowicz porusza na łamach swojej książki również&nbsp;kwestię polskich akcji odwetowych. Nie owija przy tym w bawełnę i bardzo jasno formułuje wnioski, że Polakom też zdarzyło się popełniać zbrodnie na ukraińskiej ludności cywilnej, nie ma jednak mowy o szukaniu znaku równości miedzy postawami polskich i ukraińskich nacjonalistów - powodem takiego stanu rzeczy nie jest jedynie ogromna różnica w skali takich czynów, a przede wszystkim ich istota i motywy. W przypadku Polaków często były to działania odwetowe, szukające w czasach wojennych sprawiedliwości rozumianej w jej najbardziej pierwotny sposób, z kolei przy ocenie działań UPA należy mieć na uwadze awersję etniczną, lezącą u podstaw eksterminacji wymierzonej w obywateli głownie polskich. &nbsp;</p><p>&nbsp;Na koniec chciałem jeszcze wspomnieć o wielkim skandalu jaki powstał przy okazji konkursu “Książka Historyczna Roku” , gdzie w 2019 roku wycofano książkę “Wołyń zdradzony” Piotra Zychowicza&nbsp; czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA”. Już po wycofaniu książki z jury wystąpili Antoni Dudek i Sławomir Cenckiewicz, a główni organizatorzy (TVP, Polskie Radio i Narodowe Centrum Kultury) konkurs anulowali.&nbsp;</p><p>Można się zastanawiać, co to w ogolę za konkurs, w ramach którego wycofuje się książkę wcześniej zgłoszoną... w trakcie głosowania, łamiąc przy tym nie tylko normy przyzwoitości, ale również osiągając szczyty głupoty. Według zebranych przeze mnie informacji, poszło o to, że inicjatorem konkursu u jego zarania był prezydent Lech Kaczyński, który „na pewno byłby przeciwny wyróżnieniu czy nagrodzeniu książki, która w sposób brutalny szkaluje Polskie Państwo Podziemne i Armię Krajową, a jednocześnie bardzo wychwala Niemców” - jak czytałem na łamach prawicowych mediów, pozytywnie ustosunkowujących się do decyzji o wycofaniu z konkursu książki “Wołyń zdradzony”. Zaskoczyła mnie ta informacja, wszak cenzura nawet w takiej “miękkiej” postaci dawno już zniknęła z naszego rynku literackiego, a jednak jak przeczytałem na stronie konkursu “ „Organizatorzy Konkursu „Książka Historyczna Roku” – Telewizja Polska, Polskie Radio, Instytut Pamięci Narodowej i Narodowe Centrum Kultury – w związku z kontrowersjami związanymi z konkursem wspólnie podjęli decyzję o unieważnieniu tegorocznej edycji. Decyzja jest podyktowana troską o wiarygodność i prestiż Nagrody.” Cóz, na wstępie wspominałem, ze recenzowana publikacja wywołuje spore kontrowersje, sam Zychowicz, mimo iż wywodzi się ze środowiska prawicowego i nigdy się z tym nie krył, budzi negatywne emocje również po stronie aktualnie rządzących - wydaje mi się, ze dla części czytelników będzie to najlepsza zachęta oraz inspiracja aby po “Wołyń zdradzony” siegnac, jak głosi bowiem najstarsza zasada marketingu - “nie ważne jak gadają, ważne ze gadają”! Podobnie jak w przypadku Teatru Narodowego w Krakowie im. Juliusza Słowackiego, ilekroć władza cenzuruje sztukę i kulturę, jej odbiorcy w naszym kraju tym bardziej tłumnie wydaja się ich pożądać! &nbsp;</p><p>Komu poleciłbym w pierwszej kolejności książkę Piotra Zychowicza? W mojej ocenie jest to znakomita publikacja dla wszystkich zainteresowanych tematyką historii II Wojny Światowej. Temat Wołynia obecny jest w dyskusji publicznej od wielu lat, nie było jednak głosu tak mocnego, jak opracowanie “Wołyń zdradzony” - autor uderza w pomniki osób, które w przeszłosci podejmowały decyzję, od lat noszone są na rekach jako członkowie Podziemnego Państwa Polskiego, tymczasem ich biało - czary obraz obecny w literaturze faktu i świadomości kolejnych pokoleń wymaga rewizji, ponownego rozliczenia się z przeszłością. Jednocześnie czytelnicy do tej pory niechętnie sięgający po opracowania historyczne znajda w książce “Wołyń zdradzony” prawdę o losach swoich rodaków, które miały miejsce zaledwie 80 lat temu – jeszcze na poczatku 2022 roku, wydawało się, ze chaos wojny nigdy nie wróci do Europy, tymczasem obecnie w obliczu działań w Ukrainie nikt nie może być tego pewny. Tym bardziej warto znać przeszłość, aby lepiej rozumieć teraźniejszość, i unikać błędów na przyszłość - dziś obowiązek w tym zakresie spoczywa na każdym z nas, na jesień 2023 roku będą wybory, które zdecydują, kto będzie stal na czele polskiego państwa w tym szalenie niespokojnym czasie – sięgajmy po wiarygodne źródła, słuchajmy i czytajmy mądrych ludzi, podejmujmy najlepsze decyzje. Tego życzę sobie i wam! &nbsp;&nbsp;</p>
Dodana przez Karol w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Historia stosunków polsko – ukraińskich wydaje się szalenie skomplikowana na tle wielowiekowej tradycji naszej wspólnej historii. Pamiętam doskonale bum jaki w naszym kraju wywołał film Jerzego Hoffmana “Ogień i mieczem”, zrealizowany na podstawie książki Henryka Sienkiewicza. Już wtedy było widać, ze Państwo Polskie i naród kozaków zaporoskich sporo rożni, przedstawiona w książce i filmie historia powstania Chmielnickiego wymierzona była jednak nie tyle w ludności polską, lecz władze w osobie samego króla, który traktował przodków Ukraińców jako gorszych, niezdolnych do zawiązania jakichkolwiek struktur państwowych. Był to wiek XVI i XVII, później nastąpił rozpad naszego imperium, a stosunki polsko – ukraińskie pozostawały napięte przez kolejne stulecia – apogeum nienawisci nastąpiło w lipcu 1943 roku, gdzie dokonano rzezi na Wołyniu. Piotr Zychowicz przyzwyczaił swoich czytelników, ze sięga po tematy w równym stopniu ważne dla naszej historii, co ze wszech miar kontrowersyjne – tym razem przedstawia sytuację na dalekich kresach wschodnich, wskazuje na nieudolne działania kierownictwa Armii Krajowej i zaniechania poczynione z tytułu ochrony ludności cywilnej przez rosnącym nacjonalizmem prezentowanym przez zolnierzy Ukraińskiej Armii Powstańczej. W książce “Wołyń zdradzony” autor przedstawia argumenty na poparcie swoich tez, burzy pomniki, odziera ze świętości ważne dla naszej historii instytucje, przede wszystkim jednak zastanawia się, czy rzezi na Wołyniu można było uniknąć? Odpowiedz jaką udziela na kartach swojej publikacji spotkała się z ostrym sprzeciwem wielu środowiskach prawicowych, bojkotujących książkę “Wołyń zdradzony” co mnie osobiście.... tylko zachciało aby po nią sięgnąć. Niżej opisuje moje wrażenia z tej mocnej monografii! &nbsp;<br>&nbsp;<br>Piotr Zychowicz pytany o motywację dla napisania książki “Wołyń zdradzony” odpowiedział w jednym z wywiadów, ze pobudki jakie nim kierowały były związane z jednej strony z potrzebą rzucenia nowego światła na wydarzenia na Wołyniu, z drugiej zaś autor recenzowanej publikacji kierował się osobistą motywacją - sam jest człowiekiem bezposrednio wywodzącym się z ziem dawnej Rzeczypospolitej. Rodzina Zychowiczów nie pochodzi co prawda z Wołynia, a Laudy, niemniej autor książki czuje się mocno związany z całością terytoriów, jakie w przeszłosci należały do szeroko rozumianych ziem litewsko – ruskich. Co więcej, w ocenie Zychowicza, Polacy mieszkający w centralnej części Polski nigdy szczególnie nie cenili kresów wschodnich, uważano je bowiem za mniej istotne od ziem położonych w centrum kraju i na zachód od Wisły. Zychowicz wprost odnosi się do tej tezy w swojej książce, gdzie argumentuje, ze Polaków lezących na wschodnich rubieżach rzeczypospolitej uważano powszechnie za gorszych, niejako za obywateli drugiej kategorii. Autor w ocenie sytuacji na Wołyniu uzasadnia swoją tezę https://******.**. brakiem reakcji Polskiego Państwa Podziemnego na ludobójstwo na Wołyniu, podczas czytania książki “Wołyń zdradzony” zapisałem sobie następujący cytat, oddający najlepiej pogląd Zychowicza w przedmiocie traktowania mieszkańców Wołynia i Galicji Wschodniej: "Polskie władze tylko wtedy interesują się mordowaniem Polaków, jeśli mordercami są Niemcy". Mocna teza, jak autor ją argumentuje? &nbsp;</p><p>&nbsp;W książce “Wyłoń zdradzony” pojawia się bardzo konkretne zarzuty stawiane władzom Podziemnej Polski Walczącej – w ocenie Zychowicza, nasze władze doskonale wiedziały i miały również pełna świadomość, ze koszmar jaki rozgrywał się na Wołyniu nie spotka się z odpowiedzią AK bowiem ów teatr działań wojennych miał dla naszych władz drugorzędne czy nawet trzeciorzędne znaczenie.Z recenzowanej publikacji wyłania się obraz, ze priorytetem ówczesnych władz była w istocie akcja “Burza”, a dalej Powstanie Warszawskie - krótko mówiąc, uwagę walczących ogniskował opór stawiany nazistowskim Niemcom. Cały wysiłek podejmowany przez wojskowych wymierzony był w Niemców, zaś władze Polskiego Państwa Podziemnego nie widziały sensu w dzieleniu swoich sił, jak pisze Zychowicz w książce “Wołyń zdradzony: nie chciały marnować zasobów i środków niezbędnej do walki z okupantem niemieckim. Autor czyni rozważania, dlaczego w istocie nie podjęto zdecydowanych działań wymierzonych w ukraińskich nacjonalistów pod sztandarem UPA, zamiast tego prowadzono pozbawione w gruncie rzeczy sensu negocjacje, ignorancja przy tym oczywisty fakt,ze z banderowcami nijak nie było przestrzeni do porozumienia z uwagi na ich poglądy i stanowisko prezentowane do społeczeństwa polskiego jako żałości. Przez zwłokę w omawianym zakresie, struktury Armii Krajowej powstałe na Wołyniu zostały powołane zbyt późno, aby mogły mieć jakichkolwiek wpływ na powstrzymanie eksterminacji ludności cywilnej. Nie powołano na Wołyniu oddziałów partyzanckich, zdolnych do powstrzymania UPA i ochrony obywateli polskich. Piotr Zychowicz wydaje się na łamach swojej książki tymi faktami wręcz zbulwersowany, jak wskazuje - władze naszego kraju miały dość czasu na reakcje, jednak zwłoka i bagatelizowanie zagrożenia na rubieżach II Rzeczypospolitej były tak daleko idące, ze w momencie eskalacji napiec ze strony UPA, nie było de facto żadnych struktur zdolnych do powstrzymania przemocy szerzonej przez ukraińskich nacjonalistów. Na kartach książki “Wołyń zdradzony” padają konkretne fakty na poparcie tezy formowanej przez Zychowicza – do pierwszej udokumentowanej zbrodni UPA na obywatelach Polski doszło w Parośli 9 lutego 1943 r., a do apogeum mordów w krwawą niedzielę – 11 lipca 1943 r. Blisko pół roku to nawet w obliczu wojennego chaosu sporo czasu, aby Armia Krajowa delegowała swoich zolnierzy na Wołyń i powstrzymała w zarodku rosnącą nienawiść do naszych rodaków, tymczasem wałachy banderowców swobodnie uzbrojone w noże i siekiery swobodnie penetrowały kolejne wsie w poszukiwaniu zwykłych chłopów, gdzie jednym powodem ich eksterminacji było legitymowanie się rodowodem polskim. Jak wskazuje autor na lamach książki “Wołyń zdradzony”, walkę podjęły wlasciwie tylko&nbsp;stworzone spontanicznie ośrodki polskiej samoobrony i utworzone przez Niemców posterunki polskiej policji, określani jako "zieloni".&nbsp;<br>&nbsp;<br>Jedną z mocniejszych stron recenzowanej publikacji jest bez wątpienia relacja naocznych świadków, którzy przeżyli rzeź na Wołyniu - chciałbym odnieść się szczególnie do wspomnień Aleksandra Prudyna, który jeszcze w sierpniu 1943 r. przetrwał atak dokonany przez banderowców na wieś Ostrówki. Bez wątpienia, jest to wstrząsający zapis doświadczeń człowieka,, który jeszcze w 1943 roku był przecież dzieckiem. Jak relacjonuje pan Prudyn, wraz z innymi dziećmi i opiekującymi się nimi kobietami, został skierowany przez watahy banderowców na pola znajdujące się za domami – tam ukraińscy nacjonaliści kazali im się kłaść na ziemię twarzą do gleby. Pan Aleksander wspomina, ze kolejni ludzie byli uśmiercani jeden po drugim starzałem w głowę, a przecież mowa o niewinnych dzieciach i kobietach niezdolnych do wali! Bohater tej historii przeżył cudem, kula wymierzona w jego głowę przeleciała bardzo blisko, ale finalnie trafiła w glebę. Jego mama nie miała jednak tyle szczęścia, wymierzony w jej głowę pocisk roztrzaskał jej potylicę, a fragmenty czaszki i krew spowiły twarz pana Aleksandra. Zychowicz przy okazji jednego z wywiadów wrócił do tego fragmentu i wspominał, ze pan Aleksander, mimo iż upłynęło wiele dekad od omawianych wydarzeń, płakał go o tym mówił – mówi się, ze czas leczy rany, ale w przypadku bestialskich działań UPA nie sposób wymagać, aby ludzie, którzy przetrwali rzeź na Wołyniu byli zdolni do wybaczenia zadanych im krzywd. Zychowicz na łamach swojej książki wprost odnosi się do powyższych wspomnień i otwarcie pyta – dlaczego nikt nie zareagował, jak to się stało, ze żadne struktury Armii Krajowej nie zostały skierowane aby powstrzymać podobne przypadki w przyszłości, mimo iż wieś Ostrówki leżała nad Bugiem, bardzo blisko dzisiejszej Lubelszczyzny? &nbsp;</p><p>Pełen tytuł recenzowanej publikacji brzmi “Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA” - podtytuł “jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA" w opinii wielu komentatorów brzmi obrazoburczo, jawnie uderza w świętość jaką w naszym kraju są działania podejmowane przez Armię Krajową podczas II Wojny Światowej. Adwersarze wskazują, ze czasy w jakich AK działało nijak maja się do dzisiejszych, wymagały trudnych i niepopularnych decyzji, jednak Zychowicz trafnie punktuje podobna retorykę wskazując, ze w jego osobistym mniemaniu, żołnierze Armii Krajowej zasługują na najwyższy szacunek – na lamach książki “Wołyń stracony” opisuje ich jako dzielnych chłopców i dziewczęta, którzy nierzadko z ogromnym heroizmem i oddanym walczyli o niepodległość swojego kraju – nazywa ich “swoimi bohaterami”. Zupełnie inaczej wypowiada się natomiast w przedmiocie oceny działań samego kierownictwa AK, do którego żywi stosunek co najmniej krytyczny. jak zauważa autor recenzowanej publikacji, decydenci polskich władz okresu II Wojny Światowej popełnili szereg błędów, bezposrednio lub pośrednio wpływających na sytuację milionów rodaków. Jako przykłady na łamach książki “Wołyń stracony” wskazuje chociażby współprace z armia bolszewicką w zakresie prowadzonej akcji “Burza”, czy tez wywołanie Powstania Warszawskiego, którego skutki trudno z dzisiejszej perspektywy ocenić inaczej, aniżeli katastrofalne pod kotem zarówno strat materialnych jak i ludzkich, co zresztą Zychowicz doskonale opisał w książce “Obłęd 44”. Do wspominanych wyżej błędów, autor zalicza również Wołyń - jak zauważa, już w lipcu 1943 roku ukraińscy nacjonaliści dokonali potężnej w swoich skutkach rzezi na Polakach, tymczasem Armia Krajowa była zupelnie nieprzygotowana i w gruncie rzeczy niezdolna do jakiejkolwiek reakcji. Miejscowy dowódca Armii Krajowej, płk. Kazimierz Bąbiński, rozkaz w przedmiocie utworzenia lokalnych oddziałów partyzanckich ogłosił 30 lipca 1943 roku - dokładnie dziewięć dni po najbardziej krwawych, lipcowych dniach rzezi Wołyńskiej, gdy zdecydowana większość ofiar dokonanego przez UPA ludobójstwa już nie żyła. W ocenie Zychowicza, była to decyzja właściwa, ale podjęta zdecydowanie zbyt późno – co więcej, oddziały partyzanckie były słabo wyposażone, brakowało im rowniez składów osobowych, aby realnie powstrzymać kolejne zbrodnie na polskiej ludności cywilnej. Według szacunków przytoczonych w książce “Wołyń zdradzony”, oddziały o których mowa wyżej, liczyły sobie mniej więcej półtora tysiąca ludzi – zdecydowanie za mało!&nbsp;Z kolei rozkaz w przedmiocie mobilizacji wołyńskich struktur Armii Krajowej został&nbsp;wydany dopiero… w styczniu 1944 r. - czyli po upływie sześciu miesięcy od eskalacji działań UPA! Dopiero wtedy, Armia Krajowa zdecydowała się uderzyć z całą swoja siłą, wyciągnąć bron z magazynów, stworzono siatki wywiadowcze, odpowiedzialne za namierzanie i likwidację lokalnych przywódców ukraińskich nacjonalistów. Według szacunków Piotra Zychowicza, zmobilizowano wówczas około 6,5 tysiąca zolnierzy – wkrótce utworzyli oni 27. Dywizję Ak, której celem było skądinąd branie udziały w akcji “Burza”, a wiec podjecie walki z Niemcami i szeroko rozumiana współpraca z armia bolszewicką. Zychowicz wprost wskazuje, ze gdyby wyżej wymienione siły znajdowały się na Wołyniu już w lipcu 1942 roku, istnieje spora szansa, ze ludobójstwo udałoby się ograniczyć, w ocenie autora sam fakt stacjonowania takich sił na Wołyniu poostrzyłoby ukraińskich chłopów uzbrojonych często w noże i siekiery od eksterminacji bezbronnej ludności cywilnej wchodzącej w skald II RP. Przyznaje, ciężko się o tym czytało, pamietam bowiem doskonale z lekcji historii, ze Armia Krajowa przedstawiana była jako najsilniejsze państwo podziemne pogrążonej w chaosie wojny Europy, tymczasem Wołyń to szalenie wstydliwy rozdział w jej historii, będący de facto świadectwem priorytetów jakimi kierowali się przywódcy Ak w tamtym czasie – ochrona Wołynia z pewnością do nich nie należała. &nbsp;<br>&nbsp;<br>Warto jeszcze na koniec powiedzieć slow kilka o samym bestialstwie banderowców - lobie mocne historie, sam często sięgam po horrory i thrillery, ale czytanie o tym w jak prymitywny sposób - często przy pomocy siekier, wideł czy młotów do uboju bydła – działali ukraińscy nacjonaliści wywoływał w mojej wyobraźni odruch wymiotny. Nie był to pierwszy raz przy okazji Wołynia, kiedy miałem dość - podobne reakcje były mi bliskie, kiedy oglądałem “Wołyń" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Kończyny odcinano piłami, ciała naszych rodaków często rozrywano końcu, kobiety i dzieci wrzucano do studni – jak wyjaśnić tak brutalny charakter działań ludzi, którzy często przez lada i dekady żyli za miedza z Polakami? W ocenie Piotra Zychowicza powodów takiego stanu rzeczy należy szukać z jednej strony w wyposażeniu oddziałów banderowskich, które rzadko dysponowały &nbsp;bronią palną i amunicją do niej. Stad też akty ludobójstwa były dokonywane tym, co ukraińscy chłopi akurat mieli pod ręką. Z drugiej zaś strony, dowództwo UPA próbowało na rożne sposoby ukryć skalę zbrodni mających charakter czystek etnicznych – dlatego tez, kolejnym masakrom nadawano charakter "spontanicznej chłopskiej rebelii". Autor na łamach książki “Wołyń zdradzony” tłumaczy, ze rzezi dokonywano rękoma zwykłych chłopów, których często zachęcano perspektywa materialnych korzyści, a tych, którzy nie chcieli się przyłączyć do rzezi, zastraszano i nie dawano im wyboru. Bez względu na motywacje, ukraińscy chłopi szli na polskie wsie z tym co mieli – często były to narzędzia rolnicze, zaś sami mordercy jak wskazuje Zychowicz, nierzadko znajdowali się w stanie upojenia alkoholowego, co znowu inspirowane było przez kierownictwo UPA, podgrzewające atmosferę wrogości i pochwalające akty bestialstwa. &nbsp;</p><p>&nbsp;Lubie historię, niemniej czytanie recenzowanej książki nie było przyjemnością – monografia “Wołyń zdradzony” to pozycja obowiązkowa dla każdego patrioty, nie spodziewajcie się jednak przyjemnej lektury. uwagi na poruszany tema książka jest mocna, momentami bardzo mocna, autor nie stroni o konkretnych opisów aktów ludobójstwa, czyni to jednak w sposób szalenie przystępny, język jakim się posługuje ułatwia zrozumienie charakteru przedstawionych działam nawet laikom nie zorientowanych w annałach historii. Piotr Zychowicz jest historykiem specjalizującym się w zbrodniach bolszewickich oraz okresie II Wojny Światowej, a jego szerokie spojrzenie na Wołyń jest aż nadto widoczne w recenzowanej publikacji – stanowi ona kluczowe dla naszej historii rozliczenie się z przeszłością, gdzie gloryfikowana Armia Krajowa wynoszona jest na piedestał zrywu niepodległościowego. Zychowicz wielokrotnie podkreślał w swoich wypowiedziach, ze jego publikacja wymierzona jest nie tylko w zolnierzy, co decydentów podejmujących kluczowe decyzje – zarzuca im ignorancje, brak rozeznania, czy w końcu skrajna głupotę i naiwność, a tezy jakie przedstawia w książce “Wołyń zdradzony” zdecydowanie uprawdopodabniają interpretacje wydarzeń budzących takie kontrowersje w rodzimej debacie publicznej. &nbsp;<br>&nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier InPost

Kurier InPost

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

DPD Pickup Punkt Odbioru

DPD Pickup Punkt Odbioru

10.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

12.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info