Ucieczka ze snu

<p>"Ucieczka ze snu" autorstwa Jayne Ann Krentz to druga książka z jej serii Burning Cove. Historia ta rozgrywa się w latach 30-tych w małym miasteczku Burning Cove w Kalifornii. Niektóre z postaci, które poznaliśmy w pierwszej książce mają tu drugoplanowe role, ponieważ wracamy do tytułowej miejscowości</p><p>Poznajemy Adelaide Blake, naszą bohaterkę, gdy jest w trakcie próby ucieczki z zakładu dla obłąkanych. Adelaide wie, że musi uciekać ze względu na swoje życie, a ktoś próbuje ją zabić. Adelaide została zamknięta przez swojego "męża" i złych ludzi odpowiedzialnych w azylu, którzy robili eksperymenty na niej i innych osobach za pomocą leku wywołującego halucynacje. Miesiące później, Adelaide (teraz Brockton) pracuje jako kelnerka w herbaciarni w Burning Cove, gdzie pomaga tworzyć różne rodzaje ziołowej herbaty. Zyskała popularność, ponieważ jej mieszanki pomagają ludziom w wielu kwestiach zdrowotnych. Burning Cove ma wielu znanych gości, którzy spędzają czas na nadmorskim wybrzeżu, a herbaciarnia staje się miejscem spotkań znanych osób.</p><p>Jake Truett, nasz bohater również odwiedza herbaciarnię i przyciąga uwagę Adelaide. Jake trzyma się jednak na uboczu. Ma on również swoje ukryte motywy pojawienia się właśnie tam. Stara się śledzić kogoś, kogo podejrzewa o kradzież pewnej rzeczy. Mężczyzna zna też niektóre osoby, które czytelnik poznał w pierwszej książce.</p><p>Madame Zoolanda jest byłą aktorką, która obecnie jest znanym medium. Ona również odwiedza herbaciarnię w poszukiwaniu jednego ze słynnych naparów Adelaide. Medium zaprasza bohaterkę na pokaz. Adelaide udaje się tam razem z Jake'iem. Podczas pokazu Madame wygłasza śmiałą przepowiednię, która ma spełnić się następnego ranka...</p><p>To, co następuje później, to ekscytująca historia, która nigdy nie zwalnia, z Jake'iem i Adelaide w środku całej akcji. Kiedy dochodzi do kilku zgonów, niebezpieczeństwo i ryzyko eskalują, ponieważ bohaterowie zaczynają odkrywać, że wiele z tych wydarzeń zbiega się z niesłusznym uwięzieniem Adelaide w zakładzie psychiatrycznym. Ta intrygująca historia jest wypełniona szantażem, narkotykami, lekarzami znachorami i mocami paranormalnymi. Nie wspominając o "mężu", którego Adelaide, tak naprawdę nigdy nie poślubiła (chciał jej spadku), a który był zdeterminowany, aby ją odnaleźć i sprowadzić z powrotem do ośrodka. Prawie na każdym kroku Jake i Adelaide znajdują się w poważnym niebezpieczeństwie ze strony tych, którzy ścigają ich i próbują zabić. Nie będę spoilerować, ponieważ tak wiele rzeczy dzieje się po drodze, że powiedzenie czegokolwiek więcej zrujnowałoby wam przyjemność z czytania książki.</p><p>Podoba mi się związek Adelaide i Jake'a, ponieważ byli uroczą parą, tak dobrze komponowali się razem. Powoli budowany romans jest świetnie wykonany przez Jayne Ann Krentz, nie odrywając czytelnika od trzymającej w napięciu, ekscytującej fabuły. I naprawdę miło było zobaczyć wiele z osób poznanych w pierwszej książce, którzy teraz są na drugim planie.</p><p>"Ucieczka ze snu" jest wspaniałą, intensywną, pełną napięcia historią, wypełnioną tajemnicami, zdradami, pulsującą akcją i słodkim romansem. Jayne Ann Krentz po raz kolejny daje nam złożoną tajemnicę, która miała trochę w sobie wszystkiego plus mnóstwo zabawy z przebywania w świecie glamour z 1930 roku. Proponuję przeczytać pierwszą książkę, aby cieszyć się otoczeniem tej serii, ale "Ucieczkę ze snu" czyta się bardzo dobrze jako samodzielne dzieło.</p>

<p>Jayne Ann Krentz napisała kolejną porywający romantyczny kryminał pod tytułem "Ucieczka ze snu". To druga część z cyklu Burning Cove. Mamy tu uciekinierkę z zakładu dla obłąkanych, bohatera o najwyraźniej delikatnych nerwach, narkotyki, kłamstwa i przepych. Jest tu wszystko, czego potrzeba, by na jakiś czas zanurzyć się w inny świat i do czego przyzwyczaiła nas ta wspaniała autorka.</p><p>Kiedy zaczynałam tę historię, mój umysł nie był do końca obecny. Większość mnie była wciąż pochłonięta pracą i trudno było mi się do końca skupić na książce, więc przeczytanie jej zajęło mi trochę czasu. Nie byłam w stanie dogłębnie wejść w relacje między bohaterami.</p><p>Bardzo współczułam Adelaide ale nie byłam do końca pewna czy ją lubię. Była skryta i paranoiczna, ale można się tego spodziewać po osobie, która niedawno uciekła przed przymusowym umieszczeniem w zakładzie psychiatrycznym. Wiedziałam, że ma swoje tajemnice, ale chciałam, żeby podzieliła się nimi z Jake'iem i żeby mu zaufała, a w przypadku obojga to zaufanie zajęło dużo czasu. Przyznaję, że trochę się z tego powodu niecierpliwiłam. Ale ostatecznie Adelaide jest uczciwą kobietą z zaskakująco silnym charakterem i o wiele mocniejszymi nerwami niż ja - gdybym była na jej miejscu i w tych okolicznościach, zwłaszcza gdy kwestionowała każdy napotkany cień w nocy, to bym się chyba nigdy nie pozbierała. Ucieszyło mnie niezmiernie, kiedy w końcu zdecydowała się podzielić swoimi sekretami z Jake'iem.</p><p>Mówię to za każdym razem i powiem jeszcze raz. Prawdopodobnie będę to powtarzać w kółko. Uwielbiam męskich bohaterów Jayne Ann Krentz. Wszyscy są niesłychanie mroczni i tajemniczy. Jake oczywiście nie może być inny. Przez całą historię byłam bardzo podejrzliwa co do jego wrażliwości, cały czas wydawał mi się pozorantem.</p><p>Mężczyzna pojawił się w pewnej sprawie w Burning Cove, ale też uwikłał się w kłopoty Adelaide. W jakiś sposób zarówno cele jego, jak i Adelaide są związane. Podobało mi się odkrywanie przeszłości Jake'a i dowiadywanie się, kim naprawdę był. Byłam bardzo podejrzliwa wobec jego "kwalifikacji", a on okazał się bardzo zaradnym i groźnym człowiekiem. Uwielbiałam to w nim. Był intensywnie mroczny i wprost nieziemsko pociągający. Dokładając do tego tajemnicę, która spowijała jego osobę i dostajemy idealnego bohatera - a moje serce drżało za każdym razem gdy o nim czytałam.</p><p>Był moment gdy parsknęłam niekontrolowanym śmiechem. Kiedy ten zły facet przeżywa chwile autorefleksji. To, co pomyślał, było tak przewidywalne, jeśli chodzi o motywy bycia złym, że to wręcz banał. Zawsze chodzi o władzę i pieniądze...</p><p>Po raz kolejny Jayne Ann Krentz zaskoczyła mnie na samym końcu. Coś, czego powinnam być teraz bardziej świadoma. Autorka nieodmiennie podrzuca niespodziewany twist, kiedy myślisz, że wszystko zostało odkryte i każdy z bohaterów jest już bezpieczny i szczęśliwy. Zawsze daję się nabrać i nigdy nie widzę, że to nadchodzi. Może jestem po prostu zapominalska. Ten twist zdecydowanie mnie zaszokował. I też nic nie skończyło się tak, jak myślałam.</p><p>Nie mogę się doczekać, aż zasiądę do kolejnej książki osadzonej w Burning Cove. Polecam książkę "Ucieczka ze snu" wszystkim fanom twórczości Jayne Ann Krentz.</p>