Dodana przez
Emilka
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>W miniony weekend urządziłam razem z mamą babskie party - było trochę wina, trochę sera pleśniowego i winogron, był też film, choć z nim akurat mamy często problem, ponieważ trudno nam zdecydować co akurat chcemy oglądać. Tym razem jednak wybór był łatwiejszy, mama zaproponowała nieco oldschoolowy wybór w postaci “Samotności w sieci” w reżyserii Witolda Adamka. Rodzimy melodramat zrealizowany w 2006 roku w towarzystwie ukochanej mamy to brzmi jak ckliwy wieczór i rzeczywiście, wzruszeń nie było końca, film szalenie mi się podobał, a usłyszawszy, że został nakręcony na podstawie książki uznałam, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem – oto bowiem pochorowałam się okrutnie, dostałam l4 i poszukiwałam ciekawych treści do czytania w te upalne, sierpniowe dni – dacie wiarę, że powieść Janusza Leona Wiśniewskiego wciągnęłam w raptem jeden dzień? Kocham literaturę w każdej postaci, ale ta zwykle wymaga czasu, tym razem żadne obowiązki mnie nie zdołały odciągnąć od lektury “Samotności w sieci”, a ja sama jak by lepiej się czuje po jej przeczytaniu, może więc moje choróbsko ma podłoże psychosomatyczne i potrzebuje uzdrowienia duszy, o której upomina się zbuntowane ciało? <br> <br>"Samotność w sieci" to książka autorstwa Janusza Leona Wiśniewskiego, którą śmiało można określić mianem rewolucyjnej dla czasu jej wydania – 5 września 2001 zmienił rodzimy rynek literacki w oczach wielu czytelników. Dlaczego? Wynikało to z faktu, że pojawiły się w niej elementy do tej pory nieznane szerszej publiczności - internet, peager czy sms i stanowią główne w niej motywy, a na początku obecnego stulecia wydawały się wciąż zjawiskiem dalekiej przyszłości, rewolucja cyfrowa dopiero nieśmiało zaglądała do naszego pięknego kraju nad Wisłą. To właśnie rewolucyjne tło pojawiło się w powieści Leona Wiśniewskiego, a opisana w niej historia miłosna, czyli najstarszy i najwdzięczniejszy do opisania motyw dla literatury pięknej prezentował się iście rewolucyjnie dla wielu czytelników, bo czyż jest coś bardziej intrygującego niż miłość w zupełnie nowych czasach jakie wkrótce miały nadejść?! Z tym jednak, że wspomniane wyżej uczucie pojawia się recenzowanej książce jako... znajomość zawartą właśnie za pomocą ogromnych możliwości, jakie niósł za sobą Internet i to w czasach, gdy nikt jeszcze nie słyszał o aplikacjach randkowych, nieśmiało do drzwi użytkowników Internetu pukał dopiero serwis randkowy Onetu, czyli https://******.** "Samotność w sieci" to w moich oczach subtelne połączenie klasycznego romansu z nowinkami technicznymi nowych czasów, co daje piorunujący. literacki efekt, a sama powieść niezwykle wciąga i to mimo upływu lat! Dowodem na to jest fakt, że książka ta nadal zasługuje na uwagę i zainteresowanie czytelników jest fakt, że jej autor został uhonorowany za nią w przeszłości nagrodą z kategorii "Studencka Cooltura". Powieść ta szczególnie trafiła w gust młodzieży, co nie może dziwić, bowiem rewolucja cyfrowa jaką niósł za sobą przełom wieków skierowana była właśnie do niej – co ciekawe, bohaterowie książki “Samotność w sieci” to bynajmniej nie para nastolatków, ale ludzi dojrzałych, stąd w istocie dedykowana jest dla każdego czytelnika, który lubi kategorie romansu, choć w wydaniu Leona Wiśniewskiego jest to romans inny niż wszystkie inne! </p><p>Powieść znakomitego polskiego autora traktuje o przypadkowym "spotkaniu" ze sobą dwojga ludzi - mężczyzny i kobiety - którzy niosą przez życie wielki bagaż życiowych doświadczeń i to w większości niezbyt przyjemnych i radosnych, przeciwnie – z autopsji wiedza czym jest cierpienie zadane im przez innych ludzi, często świadome i odarte z większej empatii. Zmęczeni życiem bohaterowie odnajdując siebie, wkrótce dostrzegają niezwykłą szansę na odmianę ich ciężkiego i trudnego życia, jednak w tej historii nic nie okaże się tak proste jak oboje by sobie tego życzyli. Poznając się co raz lepiej, odkrywają wkrótce swoje nieznane do tej pory ukryte przestrzenie, strefy, zaczynają też tęsknić do jakieś czułości i bliskości, nieznanej im do tej pory – jak mawiała moja babcia, “nie trafili wcześniej na odpowiednich ludzi.”, tak bym to scharakteryzowała. Poprzez co raz dłuższą i co raz bardziej intensywniejszą znajomość zauważają jednocześnie, jak idealnie do siebie pasują, zdaja się również widzieć jak zgodne są ich uczucia, emocje, potrzeby i oczekiwania od życia. Oboje postanawiają zatem poddać się chwili i coraz bardziej podobają się sobie nawzajem, czują przy tym niezwykły dreszcz emocji, wzmagającego się w nich podniecania, mimo, że wszystko to dzieje się za sprawą... kabli i przewodów ich komputerów osobistych, a ich emocje wyrażane są tylko dzięki słowom pisanym na klawiaturze i kolejno odczytywanym z ekranu monitora ich urządzeń. Znajomość ta jednocześnie coraz bardziej ich wciąga, właściwie oboje po pewnym czasie nie mogą już się bez siebie żyć, nie mogą również doczekać się kolejnego maila, który stanowić będzie kolejną odsłoną ich zwariowanej znajomości! Internetowa korespondencja staje się szybko ich nałogiem, wzajemnym uzależnieniem od siebie, wobec którego boje wydają się być absolutnie... bezbronni. Maile zastępują im listy, które jeszcze kilkanaście lat temu były sposobem porozumiewania się ze sobą, jak również formą romansowania czy flirtowania – nowe czasy wymagają jednak nowych rozwiązań, a Janusz Wiśniewski udowadnia, że znajomość epistolograficzna nie jedno ma imię... Choć spotkanie w świecie rzeczywistym nie jest łatwe, w ich przypadku nic to jednak nie zmienia, nie "psuje" w ich oczach zupełnie niczego, oboje zdaja się być cierpli, wiedząc przy tym doskonale czego pragną.... czyli zupełnie inaczej aniżeli ma to miejsce dzisiaj! </p><p>Patrząc na tą sytuacje niejako z boku należy zadać sobie pytanie, w jakich kategoriach czytelnik powinien rozpatrywać taki romans, czy jest to, aby prawdziwa miłość, czy można w ogóle miłością nazwać uczucie żywione do nigdy niewidzianego człowieka? Czy podobna znajomość spełnia definicję romansu, jeśli żadne z nich nie widziało siebie nawzajem na oczy? Inne ważne pytania jakie miałam w głowie podczas lektury “Samotności w sieci” to czy można kogoś oskarżyć o zdradę przez to, iż koresponduje z kimś innym poprzez Internet? W końcu jakie szanse i zagrożenia niesie ze sobą spędzanie wieczorów w oczekiwaniu na odpowiedź człowieka, który wie o nas co raz więcej, a my jednocześnie nie mamy żadnej pewności, że ten człowiek w ogóle istnieje? </p><p>Książka Janusza Wiśniewskiego przedstawia czytelnikowi najrozmaitsze wątki i motywy, różnorodną tematykę i ciekawą formę, dlatego pomimo kilku scen, które są może nazbyt sentymentalne, ckliwe i nieco zbyt "czułe" można się w nią śmiało zatopić, osobiście uczyniłam to z rozmachem bowiem przeczytałam te wcale nie krótką lekturę w.... zaledwie jedno popołudnie! I wcale tego nie planowałam, książka jednak wciągnęła mnie bez reszty, przypominało to kilkugodzinny obłęd literacki ? </p><p>Wracając jednak do recenzowanej książki: autor "Samotności w sieci" skonstruował zgoła odmienny od przyjętego, stereotypowego modelu romansu, ponieważ fani tego gatunku doskonale wiedzą, że najczęściej jest on ukazywany z perspektywy kobiety, na tym tle Janusz Wiśniewski łamie konwenanse i przedstawia nam perspektywę mężczyzny! Warto również zauważyć, że kluczowymi osobami dla tej niezwykłej historii nie jest tylko wspominany wyżej mężczyzna o imieniu Jakub i czy też kobieta, ukrywająca się po drugiej stronie sieci, ale również... wszelakie przewody, kabelki, łącza internetowe, które ułatwiają im spotkanie i poprzedzające ją konwersację. Taka sytuacja gwarantuje naszym bohaterom pewnego rodzaju anonimowość a z drugiej strony zachęca ich do rozmowy absolutnie o wszystkim, nie maja przed sobą tajemnic, nie ma w ich korespondencji tematów tabu. Właśnie https://******.**. dzięki temu, że oboje dzieli niejako przepaść rzeczywistej odległości jaka między nimi istnieje, nie patrzą tym samym sobie w oczy, nie widza również siebie nawzajem - zgaduje zatem, że łatwiej jest im poruszać wszelakie tematy, łatwiej również opowiedzieć o swych trudach codzienności i kłopotach jakie ich spotykają podczas każdego dnia, czy też zwierzyć się z tego wszystkiego, co leży im na sercu, a czego nie chcieliby powiedzieć ludziom, których mijają każdego dnia w sklepie czy na ulicy..... brzmi znajomo? Cóż, nie jest tajemnicą, że Internet usuwa wszystkie podobne bariery i ograniczenia z tytułu ludzkiej dość skomplikowanej natury, daje również okazję i możliwość "wygadania się", jednocześnie mając świadomość, że nikt nie będzie ich oceniał, na tym bowiem polegała magia internetowej korespondencji bohaterów powieści Janusza Wiśniewskiego. Rozmowa niejako leczy ich wzajemnie z tytułowej samotności - jak śpiewała Krystyna Pońko “Jesteś lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok (…)”. Niewątpliwie rozmowa daje bohaterom “Samotności w sieci” chwile nieskrepowanej radości, możliwość oderwanie się od ich przykrej, często szarej rzeczywistości, jak również - a może przede wszystkim - od świata, który rzuca im kłody pod nogi i sprawia ból i zdaje się nie rozumieć każdego z nich. </p><p>Cała historia zaczęła się oczywiście zupełnie niewinnie i przypadkowo: bohaterką powieści “Samotności w sieci” mogła być każda z nas - główna bohaterka była nieszczęśliwa i pragnęła komuś o tym w końcu opowiedzieć, wyrzucić z siebie obecną w niej od dawna i permanentnie narastającą frustrację oraz gniew, chciała również, aby tym kimś był człowiek jej nieznany, jak najbardziej przypadkowy, nie znający jej w życiu realnym, nie potrafiący jej również zidentyfikować, rozpoznać w tłumie.... która z nas nie marzyła kiedyś o podobnym, przypadkowym spotkaniu? W jej założeniu miało to być początkowo jedynie niewinna rozmowa, za pomocą której zejdzie z niej ciśnienie i ona sama poczuje się lepiej – internetowa terapia za która kryla się tytułowa samotność w sieci... Ona też wylosowała Jakuba z pośród miliona użytkowników sieci i zaczęła rozmowę w następujący sposób: "Jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić. Nareszcie przyda się na coś ten cały Internet. Trafiło na Ciebie. Czy mogę Ci o tym opowiedzieć?". </p><p> To, że wybrała akurat Jakuba było dziełem przypadku z jej punktu widzenia, ale czy nie można by w tym dopatrzyć się jakiegoś fatum, czy też uśmiechu losu, który często płata nam z powodzeniem figle i odgrywa dużą rolę w ukształtowaniu naszego życia w sposób, którego pragniemy i to w najmniej spodziewanym dla nas czasie? A może patrząc na sytuację z drugiej strony, to że natrafiła właśnie na TEGO mężczyznę miało być niejako formą rekompensaty za jej zbyt długo trwające i bardzo nieudane małżeństwo, za jej wszystkie złe życiowe wybory jakie w przeszłości podjęła? Być może to własnie los dał im obojgu szansę na lepszą przyszłość, krzyżując ich drogi w Internecie, a może tylko znów chciał ich doświadczyć? W powieści Leona Wiśniewskiego nic nie jest takie, jak się początkowo wydaje.... </p><p>Moim zdaniem, kobieta zaczynając tą rozmowę w taki, a nie inny sposób wcale nie liczyła na dobre rady, na współczucie czy też litość, właściwie myśląc o jej położeniu mam pewność, że w tamtym momencie nie liczyła zupełnie na nic, niczego też się nie spodziewała - kierowana impulsem chciała się wygadać i. Jej celem bowiem było tylko opowiedzenie o samej sobie, w swoim życiu, o tym, co ją tak permanentnie gnębiło i raniło, chciała "wyspowiadać" się komuś, kto jej po prostu wysłucha - idąc tym tropem, każda z nas od czasu do czasu przeżywa swoją własną Samotność w Sieci... </p><p>Co ciekawe, Jakub dość szybko uzależnił się od rozmów z tajemniczą niewiastą, jednakże zdawał się momentami w moich oczach wcale nie czytać tych fragmentów jej wypowiedzi, które dotyczyły w istocie jej męża, interesowała go tylko ona - jej życie, jej uczucia i emocje jakie w sobie skrywała, co więcej fakt, że od pięciu lat była mężatką było dla niego w ogóle nie istotne i kompletnie nieważne! ? Mężczyzna potrzebował nieco więcej czas, jednak.... teraz i on się przed nią otwierał - codziennie bowiem o jednej i tej samej porze włączał komputer i zasiadał przy monitorze żywiąc przy tym nadzieję, że ów kobieta też już jest zalogowana w tytułowej sieci, że już coś pisze specjalnie dla niego, coś mu opowiada o sobie co jest dla niej ważne, że również na niego czeka..., czyli miłość u progu nowego milenium w nieco geriatrycznym, ale cholernie wzruszającym wydaniu! </p><p>Jeżeli zaś chodzi bliżej o samego Jakuba, to jego prywatne życie bynajmniej nie było szczęśliwe, raczej naznaczone mniejszymi i większymi katastrofami na przestrzeni kolejnych lat. W zasadzie nie miał wielkiego doświadczenia z kobietami, do tej pory bowiem związany był zaledwie z dwoma w swoim życiu i oba te związki nie dały mu spełnienia w miłości. Pierwszą była Jeniffer, z którą spędził pół roku, a dokładnie osiemdziesiąt osiem dni i szesnaście godzin jak sam policzył i opisał to w czasie jednej z wielu korespondencji jaką czytamy w książce “Samotność w sieci”. Był to związek dziwny, ale pełen namiętności, mimo że kochankowie nie spędzili ze sobą wiele czasu, to jednak dużo się od siebie nawzajem nauczyli, także o samych sobie. On bowiem dał Jennifer coś, czego ta miała nie otrzymać ani nigdy wcześniej, ani też nigdy później od żadnego innego mężczyzny. Dał jej swojego rodzaju spełnienie, szalenie optymistyczne spojrzenie na otaczający ją świat, które potrafiło wlać w jej serce nadzieje nawet w obliczu wielu przykrych sytuacji jakich doświadczyła w życiu i przemienić jednocześnie smutne chwile w te bardzo radosne, a to z kolei obudziło we mnie przekonanie, że Jakub był dobrym człowiekiem, choć wydawał się do tej pory nie trafić na odpowiednią dla siebie kobietę - z książki Leona Wiśniewskiego wiemy, ze Jennifer takową nie była, nie była mu pisana jak by dodała moja babcia. </p><p>Na łamach książki, Janusz Wiśniewski ustami swojego bohatera pisze do obiektu swoich internetowych westchnień, że opady deszczu, to wyjątkowy moment jaki ma miejsce tuz przed tym, jak znów wzejdzie na niebie słońce, Jakub wytłumaczył jej, że jej rodzice się kochali, mimo, że jej ojciec nigdy nie okazał tego jej matce, potrafi bowiem spojrzeć na sytuacje oczami mężczyzny, czego kobieta sama z siebie nie potrafiła naturalnie dostrzec.... czyli można pokusić się o wniosek, że również nie trafiła na odpowiedniego mężczyznę, tylko taki bowiem potrafi powiedzieć kobiecie to, czego ta sama zdaje się nie zauważać. Co ciekawe, związek ten był początkowo pełen szczęścia i namiętności, jednak ona i tak często zauważała, że jego oczy zdradzały wielki i palący od środka smutek, którego bynajmniej nie umiał przed nią ukryć... Jakub niewątpliwie był niezwykle uczuciowy i delikatny, miejscami wręcz subtelny w swoim sposobie bycia, zupełnie inny od lansowanego stare typu mężczyzny - pokochała go ze wszystkich sił, choć sama nie rozumiała, dlaczego, i co def facto ku temu ja skłania, albo też z czego to w istocie wynika – jednym słowem - prawdziwa kobieta, brnie w znajomość i sama nie wie, dlaczego ? </p><p>Bohaterkę powieści “Samotność w sieci” niewątpliwe w moich oczach cieszyła romantyczna natura Jakuba, widziała w nim bowiem kogoś wyjątkowego, kto miał niejako wielkie, podwójne serce, odczuwał świat niejako jak nikt inny na świecie, miał również dar, którego nie znalazła do tej pory w żadnym innym mężczyźnie, którego spotkała w swoim życiu. Co ciekawe, nie rozumiała, czemu tak naprawdę musiało się to skończyć, czemu on musiał odejść, czemu odebrał jej szczęście, którym ją obdarzył w przeszłości, ani też co skłoniło go do takiej decyzji. Odszedł równie niespodziewanie jak się pojawił, zupełnie nagle i gwałtownie, pozostawiając tylko po sobie bolesne wspomnienie, które żyło w niej jeszcze przez bardzo długi czas i nie pozwalało o sobie zapomnieć... Widziała go wówczas, kiedy wchodził do samolotu rzucając w jej stronę krótkie, wymowne spojrzenie i przykładając swą dłoń do lewej piersi, ale co to oznaczało? Nie wiedziała… Później pojawiła się Natalia, kobieta bez wątpienia wyjątkową i zupełnie inna od wszystkich – tak ją postrzegał Jakub, choćby dlatego, iż była sparaliżowana i upośledzona na ciele, była osoba bowiem osobą głuchoniemą, ale to dla Jakuba nie miało wielkiego znaczenia - pokochał taka jaka była, widział w niej kobietę o pięknej duszy i czystym jak bezchmurne niebo sercu. Ona również poddała się pięknemu uczuciu jakie między nimi się pojawiło niczym grom z jasnego nieba i wkrótce oboje planowali wspólną, szczęśliwą przyszłość. Niemniej Jakuba i tu spotkało wielkie rozczarowanie, jego marzenia długim i szczęśliwym życiu u boku Natalii bowiem się nie ziściły, los znów się z nim obszedł totalnie brutalnie, ponieważ.... Natalia zginęła we Lwowie, gdzie pojechała na zabieg, który miał umożliwić jej odzyskanie słuchu - traumatyczna historia w tle wielkiej namiętności opisanej w “Samotności w sieci” kompletnie mnie wzruszyła, czytając ten fragment łzy ciekły mi z oczu niczym stado baranów uciekających na łące przed groźnymi wilkami... Obydwoje bardzo się cieszyli potencjalną szansą jaką dawał zabieg we Lwowie na wzajemne usłyszenie siebie, oboje też nie mogli doczekać ponownego spotkania, jednakże ona nigdy nie wróciła - zginęła oddając swe życie za chłopca, którego uratowała od tragedii i w pewnym sensie było to ze strony Leona Wiśniewskiego potwierdzenie niezwykłości jaką charakteryzowała się w oczach Jakuba jego miłość z minionych lat. Jednocześnie był to ogromny cios dla samego Jakuba, ten bowiem był zrozpaczony i zupełnie zrezygnowany. Niepowodzeniem w miłości, dla której sam gotów był oddać życie. Przez długi czas Jakub nie mógł zapomnieć o tym, co się stało z Natalią, nie mógł również otrząsnąć się z tych traumatycznych przeżyć, a sprawy nie ułatwiał mu fakt, że miał w domu mnóstwo rzeczy, które przypominały mu o Natalii, a którą odwiedzał na cmentarzu, mimo że od czasu jej śmierci mijały kolejne pory roku... Po niej nie miał nikogo, dopiero teraz, nagle i zupełnie niespodziewanie pojawiała się kobieta w sieci, która diametralnie zmieniała jego życie - nadała mu sens, nawet jeśli ten sprowadzał się jedynie do odpalenia komputera i przeczytania od niej kolejnej wiadomości. Nie miał pewności, jak potoczy się ich korespondencyjna znajomość, czy cokolwiek zmieni w jego zagmatwanym i burzliwym życiu, czy pojawi się i zniknie jak poprzednie kobiety, które zdążył nieszczęśliwie pokochać? Janusz Wiśniewski buduje znakomite napięcie kreśląc historię w ten sposób, trzeba mu oddać, że poświecił naprawdę sporo miejsca na opisanie struktury osobowości swoich bohaterów, ich motywy, dla których pewnego wieczoru usiedli przed komputerem wcale siebie nie szukając, a jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że oboje czekali na to spotkanie od dawna.... </p><p> Cała ta historia opisana w “Samotności w sieci” przemówiła do mnie w ten oto sposób, że ludzka egzystencja to nie tylko przyjemne lub też traumatyczne wydarzenia i sytuacje, które człowiekowi się przytrafiają na przestrzeni całego jego życia, w których ten uczestniczy, ale przede wszystkim jego sfera emocjonalna, uczucia, namiętności, które towarzyszą mu w tych wszystkich zdarzeniach zmieniając nasze oczekiwania wobec ludzi, którymi się otaczamy. Janusz Leon Wiśniewski trafnie przestawia również problem poświęcenia człowieka, które nieodzownie związane jest z trudnymi wyborami pomiędzy uczuciem wielkiej miłości, a samotnością, która może nas dotknąć, gdy tej miłości potrzebujemy najbardziej w życiu. Widać, że jest tu próba dogłębnej analizy ówczesnego świata przełomu ubiegłego wieku, jak również sytuacji, jakie spotykają człowieka na jego całej przestrzeni, a także przeznaczenia, jakie ciąży nad każdym z nas, nawet jeśli nie jesteśmy go w pełni świadomi - bohaterowie “Samotności w sieci” zdają się intuicyjnie wyczuwać, że są sobie przeznaczeni, jednak wielki strach jaki wynika z ich minionych doświadczeń każe im być.... ostrożnymi. Komu z nas nie są bliskie podobne obawy, wielki strach przed spróbowaniem kolejny raz? </p><p>Zastanawiam się, komu z was polecić powieść Janusza Wiśniewskiego - na pewno czytelnicy szukający dobrego romansu na poziomie będą zachwyceni - byłoby jednak sporym uproszczeniem sprowadzać “Samotność w sieci” jedynie do ckliwego romansu! Autor bowiem przeprowadził głębokie studium nad tytułową samotnością człowieka, który uciekając przed nią ima się środków wszelakich – odpala komputer i poszukuje towarzystwa do rozmowy, początkowo nie oczekuje nic więcej, jednak po jakimś czasie angażuje się emocjonalnie i jego życie zaczyna kręcić się wokół otrzymywanych wiadomości, które z czasem prowadza do zupełnie alternatywnego świata wyobraźni. Jest to z mojej strony słodko - gorzka refleksja, sama bowiem byłam w podobnej sytuacji choć może nie na taka skalę jak to zostało przestawione w powieści Janusza Wiśniewskiego, jednak analogie i tak są uderzające - taka bowiem jest właśnie powieść “Samotność w sieci”, to książka w której każdy z nas znajdzie cząstkę siebie, opisane uczucie samotności, nostalgii czy melancholii znane nam z wieczorów jesiennych zdarza się wracać o każdej porze roku, wpisując się w naturę człowieka i wołając jednocześnie “Znajdź mnie proszę”, jak wołał Jakub, główny bohater książki. </p>