Dodana przez
Anna S.
w dniu 14.05.2023
Opinia użytkownika sklepu
Quo Vadis, powieść napisana przez polskiego pisarza Henryka Sienkiewicza, to utwór z gatunku fikcji historycznej, wydany w 1895 roku. Akcja powieści rozgrywa się w starożytnym Rzymie za panowania cesarza Nerona, a fabuła oscyluje wokół historii miłości pogańskiego patrycjusza rzymskiego, Marka Winicjusza, i chrześcijańskiej dziewczyny, Ligii.<br>
<br>
Marek, żołnierz armii rzymskiej, który służył w wojsku w Azji Mniejszej, po powrocie do Rzymu zatrzymuje się w domu byłego generała, Aulusa Plaucjusza, aby wyleczyć się z ran i odpocząć. Tam po raz pierwszy widzi adoptowaną córkę generała, Ligię, która jest zakładniczką i niewolnicą. Szaleńczo się w niej zakochuje i z pomocą swego amoralnego wuja Petroniusza próbuje ją posiąść, kierowany ogniem namiętności jakiego do tej pory nie znał.<br>
<br>
Jednak świat, do którego przenosi się piękna Ligia i jej przybrana matka, jest daleki od świata, w którym żyje Marek, i dlatego pojawiają się napięcia i konflikty miedzy para zakochanych, związane przede wszystkim z percepcja otaczającego ich świata. Z jednej strony, początkowo Marek reprezentuje imperium rzymskie w całej jego gwałtownej i dekadenckiej chwale, która zdaje się jednak przemijać, a ludzie poszukują nowych rozwiązań i pomysłu na życie. Przyzwyczajony do spełniania własnych zachcianek i pragnień, Marek nie szuka niczego więcej poza własną egoistyczną przyjemnością, dlatego próbuje zdobyć Ligię w tradycyjny rzymski sposób: siłą, biorąc to czego chce. Z drugiej strony Ligia ze swoją dobrocią, czystością i skromnym chrześcijańskim wychowaniem jest powiewem świeżego powietrza wobec zepsucia i podłości dworu Nerona.<br>
<br>
Kiedy Petroniusz przekonuje Nerona, by przekazał Ligię Markowi jako jego osobistą niewolnicę, Ligia i reszta chrześcijan obmyślają plan. Ligia zostaje ukryta w katakumbach gdzie kryją się chrześcijanie przed rosnącymi prześladowaniami ze strony cesarza Nerona. Od tej chwili Marek rozpoczyna jej udręczone poszukiwania w całym Rzymie.<br>
<br>
Gdy ją odnajduje z pomocą greckiego prywatnego detektywa, próbuje ją porwać, ale w końcu zostaje ranny, gdy atakuje go potężny ochroniarz Ligii, Ursus. Zamiast go jednak zabić, chrześcijanie przywracają go do zdrowia.<br>
<br>
Ziarna duchowej przemiany Marka zostały już zasiane. Marek, głęboko poruszony współczuciem, jakie okazują mu chrześcijanie, i życzliwością, z jaką traktuje go Ligia, zaczyna kwestionować swoje postępowanie i stopniowo dostrzega w Ligii coś więcej niż tylko obiekt jego pożądania - osobę z duszą i uczuciami.<br>
<br>
Jego przemiana i duchowa podróż zostały zapoczątkowane.<br>
<br>
Quo Vadis jest dla mnie jedną z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek napisano, ponieważ Sienkiewicz jest… mistrzem patosu. Napisana w okresie romantyzmu w Europie, zawiera wiele scen przepełnionych romantycznymi ideami i sentymentalizmem za miłością czystą i nieskalaną grzechem. Jednak Quo Vadis jest również głęboko humanitarne w swoim podejściu do natury ludzkiej, egalitaryzm wylewa się z kolejnych stron Sienkiewiczowskiej epopei! <br>
<br>
Uważam, że istotą dobrej literatury jest ludzka psychika i jej dogłębna eksploracja. I właśnie tego dostarcza ta powieść. Relacja między Marcusem a Ligią potrafi poruszyć czytelnika, funkcjonuje bowiem na dwóch poziomach. Na pierwszym poziomie mamy do czynienia z najpiękniejszą i najbardziej namiętną historią miłosną od czasów Romea i Julii. Na drugim poziomie, Marek i Ligia reprezentują gwałtowne zderzenie starego świata, jakim jest Rzym (sadystycznego, mściwego, krwiożerczego, materialistycznego, złośliwego, niestabilnego i ostatecznie śmiertelnego), z nową erą, jaką przynosi chrześcijaństwo (pełną miłości, dobroci, pokoju, szacunku i przebaczenia).<br>
<br>
Jednym z tematów, który zajmuje centralne miejsce w powieści, jest oczywiście miłość mężczyzny i kobiety. Czym jest miłość? Co to znaczy kochać kogoś? W jaki sposób miłość może wpłynąć na życie człowieka? W literaturze zachodniej miłość od dawna kojarzona jest zarówno z życiem, jak i ze śmiercią. Quo Vadis nie jest tu wyjątkiem. Eros staje się siłą rewolucyjną, która rozsadza duszę Marcusa. Stopniowo zaczyna on uświadamiać sobie, że istnieje cały świat poza bezsensowną przyjemnością i egoistycznym okrucieństwem. Przebywając przez jakiś czas z chrześcijanami w katakumbach, uświadamia sobie, że wszystkie fundamenty imperium cuchną, ropieją, rozpadają się na drobne kawałki, co za ironia, ze dostrzegł to dopiero kiedy szedł do podziemi znanego sobie wcześniej świata? Marcus z czasem patrzy na świat oczami Ligii. Staje się jej tak oddany, że jego miłość do niej osiąga poziom boskiej adoracji. I tu pojawia się bardzo ciekawe pytanie. Sienkiewicz porusza kwestię zmiany. Czy ludzie mogą się zrewidować i zmienić? Czy mogą zapomnieć o swojej przeszłości i powstać na nowo? Marek udowadnia, że duchowe przebudzenie, pełne nadziei zmartwychwstanie jest możliwe.<br>
<br>
Jego miłość daje mu szansę na odrodzenie, na nowe życie pełne sensu i celu. Udowadnia, że ludzie nie są płaskimi, statycznymi istotami skazanymi na śmierć w tym samym momencie, w którym się urodzili. Mogą przemyśleć swoje postępowanie, pokutować, zmienić zdanie i serce, dojrzewać i wzrastać. W odpowiednich okolicznościach można na nich wpływać i kształtować ich na nowo.<br>
<br>
Początkowe emocje i myśli Marka zostały wyrażone w tym fragmencie:<br>
<br>
Przede wszystkim jednak nie chciał i nie mógł pogodzić się z losem, bo nigdy w życiu niczego tak nie pragnął jak Ligii. Wydawało mu się, że bez niej nie może istnieć. Nie potrafił sobie powiedzieć, co ma zrobić bez niej jutro, jak przetrwać kolejne dni. Chwilami ogarniała go wściekłość na nią, która mieszała się z szaleństwem! <br>
<br>
Chciał ją mieć, bić, ciągnąć za włosy do swojego pałacu niczym pierwotny jaskiniowiec i napawać się nią niczym swoja własnością; potem znów ogarniała go jednak straszliwa tęsknota za jej głosem, kształtem, oczami i czuł, że gotów byłby leżeć u jej stóp. Wołał do niej, zgrzytał palcami, rękami obejmował głowę. Z całych sił starał się myśleć spokojnie o szukaniu jej - i nie mógł. Przez głowę przelatywało mu tysiące metod i środków, ale jedne były bardziej szalone od drugich.<br>
<br>
Są one bardzo różne od jego późniejszego zachowania, gdy prosi o rękę Ligii za jej zgodą, jak to zostało wyrażone w tym fragmencie:<br>
<br>
I wyciągnął rękę, jakby biorąc Niebo na świadka swojej miłości; a Ligia, podnosząc na niego swe jasne oczy, powiedziała<br>
<br>
"I wtedy powiem: 'Gdziekolwiek jesteś, Kajusie, tam jestem ja, Caia'".<br>
<br>
"Nie, Ligio - zawołał Winicjusz - przysięgam ci, że nigdy jeszcze kobieta nie była tak honorowana w domu swego męża, jak ty będziesz w moim".<br>
<br>
Przez pewien czas szli w milczeniu, nie mogąc przyjąć do piersi swego szczęścia, zakochani w sobie jak dwa bóstwa i tak piękni, jakby wiosna dała ich światu wraz z kwiatami.<br>
<br>
Zatrzymali się wreszcie pod cyprysem rosnącym przy wejściu do domu. Ligia oparła się o jego pierś, a Winicjusz drżącym głosem zaczął znów błagać: "Powiedz Ursusowi, żeby poszedł do domu Aulusa po twoje meble i zabawki z dzieciństwa".<br>
<br>
Lecz ona, zarumieniona jak róża lub jak jutrzenka, odpowiedziała: "Zwyczaje nakazują inaczej".<br>
<br>
"Wiem o tym. Zwykle pronuba [matrona, która towarzyszy pannie młodej i wyjaśnia jej obowiązki żony] niesie je za panną młodą, ale zrób to dla mnie. Zabiorę je do mojej willi w Antium, a one będą mi przypominać o tobie".<br>
<br>
Tu złożył ręce i powtórzył, jak dziecko, które o coś prosi: "Minie kilka dni, zanim Pomponia wróci; więc zrób to, diva, zrób to, carissima".<br>
<br>
"Ale Pomponia zrobi, co zechce" - odpowiedziała Ligia, rumieniąc się jeszcze mocniej na wspomnienie o pronubie.<br>
<br>
I znów zamilkły, bo miłość zaczęła wstrzymywać oddech w ich piersiach. Ligia stała z ramionami opartymi o cyprys, jej twarz bielała w cieniu jak kwiat, oczy opadały, a łono falowało coraz żywiej. Winicjusz zmienił się na twarzy i zbladł. W ciszy popołudnia słyszeli tylko bicie swoich serc, a w ich wzajemnej ekstazie cyprys, krzewy mirtu i bluszcz altany stały się dla nich rajem miłości.<br>
<br>
Ich szczęście trwa jednak krótko. Rozgniewany surowym traktowaniem przez Marka, Chilo zdradza Ligię i chrześcijan, skazując ich na niekończące się tortury i bolesną śmierć.<br>
<br>
Neron, chcąc zyskać poetyckie natchnienie, pali Rzym, ale winą za ten stan rzeczy obarcza chrześcijan. Ligia zostaje uwięziona i od tego momentu napięcie tej powieści wyraźnie wzrasta, a sama akcja wkracza na teren suspensu. Marek i Petroniusz robią wszystko, co w ich mocy, by uwolnić Ligię. Gdy wszystko zawodzi, Marek zachowuje wiarę w Chrystusa i jest to jego ostateczne świadectwo głębokiej przemiany. W jednych z najbardziej makabrycznych scen, jakie kiedykolwiek napisano w literaturze pięknej, chrześcijanie są zabijani i zjadani żywcem przez dzikie zwierzęta jako rozrywka na arenie Koloseum, to robi wrażenie, zwłaszcza na czytelnikach mniej zaznajomionych z historia! <br>
<br>
Chilo pokutuje, ale zostaje brutalnie zabity przez dwór Nerona, choć najpierw przebacza mu człowiek, którego najbardziej skrzywdził. I tu Sienkiewicz porusza kolejny ważny problem, jakim jest przebaczenie. Czy ludzie zasługują na przebaczenie po wyrządzeniu tak wielkiego cierpienia i zła? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Przebaczenie jest przecież sprawą osobistą. Być może polski pisarz chce przez to powiedzieć, że potrzeba ogromnej siły i odwagi, aby przezwyciężyć ból, który się komuś zadało, i przebaczyć mu.<br>
<br>
Marcus zdecydowanie wzmocnił się jako bohater poprzez własne cierpienie. Ma nadzieję i modli się, udowadniając, że rzeczywiście posiada lwią duszę. W tym momencie, kiedy wszystko wydaje się stracone, miłość zamienia się w wezwanie do śmierci, na które Marcus jest bardziej niż gotów odpowiedzieć.<br>
<br>
Niemniej wydaje się, że cierpienie Winicjusza przerosło ludzką wytrzymałość. Od chwili, gdy Ligia została uwięziona i gdy spadła na nią chwała zbliżającego się męczeństwa, nie tylko kochał ją stokroć bardziej, ale zaczął po prostu oddawać jej w duszy niemal religijną cześć, tak jak oddawałby ją istocie nadludzkiej. A teraz, na myśl, że musi stracić tę istotę zarówno kochaną, jak i świętą w swoim sposobie postepowania, że oprócz śmierci mogą ją spotkać męki straszliwsze niż sama śmierć, krew wydaje mi się zastygać mu w żyłach, on sam jest w obliczy takiego rozwoju akcji zupełnie zdruzgotany, popada w obłęd. Niekiedy zdawało mu się, że czaszkę wypełnia żywy ogień, który albo ją spali, albo rozerwie od środka. Przestał rozumieć, co się dzieje; przestał rozumieć, dlaczego Chrystus, Miłosierny, Boski, nie przyszedł z pomocą swoim zwolennikom; dlaczego obskurne mury Palatynu nie zapadły się pod ziemię, a wraz z nimi Neron, augustianie, obóz pretorianów i całe to miasto czerpiące rozrywkę z dokonywanych na arenach zbrodni. Wydawało mu się, że nie może i nie powinno być inaczej, a wszystko, co widziały jego oczy i z powodu czego pękało mu serce, było tylko złym snem. <br>
<br>
Marcus i Lygia są nierozłączni do tego stopnia, że Marcus po prostu nie może bez niej istnieć - próbuje wszelkich możliwych sposobów, aby ją uratować. Prosi, błaga, rozmawia z wpływowymi ludźmi, oferuje pieniądze. Wszystko na próżno. Kiedy jest już przekonany, że Ligia nie przeżyje zbyt długo, przekupuje drogę do jej celi i w tym momencie miałem wrażenie, że powieść Sienkiewicza wkracza na jakieś mocno kryminalne tory! W scenie o nieporównywalnym z niczym innym głębokim wzruszeniu zostaje z nią sam na sam, oboje modlą się i są związani wieczną miłością jaka ich połączyła. Główny bohater postanowił jednocześnie, że po jej śmierci ogłosi wszystkim, że sam jest chrześcijaninem, aby go zabili i w ten sposób poszedł z nią do nieba.<br>
<br>
Przez trzy dni, a raczej trzy noce, nic nie zakłócało ich spokoju. Po zakończeniu zwykłych prac więziennych, polegających na oddzieleniu umarłych od żywych i ciężko chorych od zdrowych, gdy zmęczeni strażnicy położyli się spać na korytarzach, Winicjusz wszedł do lochu Ligii i pozostał tam aż do świtu. Położyła mu głowę na piersi i rozmawiali po cichu o miłości i o śmierci. W myślach i mowie, a nawet w pragnieniach i nadziejach, oboje oddalali się nieświadomie coraz bardziej od życia i tracili jego sens. Obaj byli jak ludzie, którzy odpłynąwszy statkiem od lądu, nie widzieli już brzegu i stopniowo pogrążali się w nieskończoności. Oboje stopniowo zmieniali się w smutne dusze, zakochane w sobie nawzajem i w Chrystusie, gotowe do odlotu. Tylko chwilami w sercu Winicjusza ból wzbierał jak wicher, chwilami błyskała w nim jak błyskawica nadzieja, zrodzona z miłości i wiary w ukrzyżowanego Boga; ale on z każdym dniem coraz bardziej odrywał się od ziemi i poddawał się śmierci. Rano, gdy wychodził z więzienia, patrzył na świat, na miasto, na znajomych, na ważne sprawy jak przez sen! Wszystko wydawało mu się obce, odległe, próżne, ulotne. Nawet tortury przestały przerażać, bo można było przez nie przejść, będąc pogrążonym w myślach i ze wzrokiem utkwionym w tym co naprawdę było ważne i ponadczasowe…. Jedyną ich troską było, aby Chrystus ich nie rozdzielił, a ponieważ każda chwila umacniała ich w przekonaniu, że tak nie będzie, kochali Go jako ogniwo łączące ich w nieskończonym szczęściu i pokoju, jakiego pragnęli zaznać w obliczu prześladowań Nerona i jego świty. Dusza każdego z nich była czysta jak łza. Pod grozą śmierci, wśród nędzy i cierpienia, w tej więziennej jamie, zaczęło się niebo, bo ona wzięła go za rękę i, jak zbawionego i świętego, poprowadziła do źródła niekończącego się życia – tak wiem, patosu tu nie brakuje, ale takie jest właśnie Quo Vadis Henryka Sienkiewicza;-)<br>
<br>
Petroniusz był zdumiony, widząc na twarzy Winicjusza coraz większy spokój i cudowną pogodę ducha, której wcześniej nie dostrzegał. Niekiedy nawet przypuszczał, że Winicjusz znalazł jakiś sposób na ratunek, i dziwił się, że jego bratanek nie zwierzył mu się ze swoich nadziei dotyczących uratowania ukocghanej. W końcu, nie mogąc się powstrzymać, powiedział<br>
<br>
"Teraz masz inne spojrzenie; nie ukrywaj przede mną tajemnic, bo chcę i mogę ci pomóc. Czy coś przygotowałeś?".<br>
<br>
"Tak - odpowiedział Winicjusz - ale nie możesz mi pomóc. Po jej śmierci wyznam, że jestem chrześcijaninem i pójdę za nią".<br>
<br>
"A więc nie masz żadnej nadziei?".<br>
<br>
"Przeciwnie, mam. Chrystus mi ją da i nigdy nie będę od niej oddzielony".<br>
<br>
Ale Ligia, naga, nieprzytomna i przywiązana do grzbietu dzikiej bestii na arenie, zostaje ocalona w ostatniej chwili, gdy Ursus walczy z bestią i zabija ją gołymi rękami. Poruszeni cierpieniem tej pary mieszkańcy Rzymu biorą ich oboje pod swoją opiekę, czego symbolem jest kciuk uniesiony do góry, z czym cesarz Neron mógł, ale nie musiał się liczyć. <br>
<br>
Powieść kończy się tym, że Marek i Ligia żyją szczęśliwie jako małżeństwo z dala od Rzymu. Neron umiera okrutną śmiercią, a po upływie wieków w rozpustnym niegdyś mieście zapanowało chrześcijaństwo, pokój i sprawiedliwości. <br>
<br>
Sienkiewicz jest na tyle sprytny, że nie wpada w pułapkę fanatyzmu, religijnego zaślepienia czy kaznodziejstwa skądinąd bliskich jego czasom twórczości. Nie jest wybiórczy i bezwzględny w przedstawianiu żadnej ze stron. Nie wszyscy chrześcijanie są mili i kochający, jak pokazuje przypadek Kryspusa, chrześcijańskiego gorliwca, który graniczy z fanatyzmem. Nie wszyscy poganie mieszkający w Rzymie są rozwiąźli, jak pokazuje przypadek przybranego ojca Ligii, Aulusa Plaucjusza, i byłej kochanki Nerona, Akte. Gdzieś pośrodku znajduje się przypadek Petroniusza i jego byłej niewolnicy, która stała się jego kochanką, Eunice, oboje reprezentujący ostatnie dobre cechy starego świata: piękno i poezję kultury Starożytnego Rzymu. W rzeczywistości zasnął. Kiedy się obudził, głowa Eunice leżała na jego piersi jak biały kwiat. Położył ją na poduszce, aby jeszcze raz na nią spojrzeć. Potem jego żyły znów się otworzyły. Na jego znak śpiewacy na nowo zaintonowali pieśń Anakreona, a citharæ towarzyszyła im ona jednak tak cicho, że nie zagłuszyła żadnego wypowiedzianego słowa, jakby była słodkim pocałunkiem śmierci na dobranoc. Petroniusz stawał się coraz bledszy, ale gdy ucichł ostatni dźwięk, znów zwrócił się do swoich gości i rzekł:<br>
<br>
"Przyjaciele, wyznajcie, że wraz z nami ginie...".<br>
Nie miał jednak siły dokończyć; jego ręka ostatnim ruchem objęła Eunice, głowa opadła na poduszkę i umarł.<br>
<br>
Goście, patrząc na te dwie blade postacie, które przypominały dwa wspaniałe posągi, dobrze rozumieli, że wraz z nimi zginęło wszystko, co pozostało w ich ówczesnym świecie - poezja i piękno. Petroniusz rzeczywiście reprezentuje ciekawą filozofię, która kontrastuje zarówno ze światopoglądem chrześcijańskim, jak i z dominującym wówczas w Rzymie stoicyzmem. Pisze on do Marka:<br>
<br>
„Jest tylko dwóch filozofów, którzy mnie interesują: Pyrrho i Anakreon. Wiesz, co oni reprezentują. Resztę, wraz z nowymi szkołami greckimi i wszystkimi stoikami rzymskimi, możesz mieć za cenę fasoli. Prawda mieszka gdzieś tak wysoko, że nawet bogowie nie mogą jej dostrzec z Olimpu.”<br>
<br>
Petroniusz opowiada się za pięknem, estetyką i harmonią w świecie, który najstraszliwiej pożera własne ciało. I właśnie ten rodzaj filozofii pozwala mu ze spokojną godnością stawić czoło śmierci.<br>
<br>
<br>
Gdyby ktoś zapytał mnie, jaki jest cel literatury, odpowiedziałbym, że ma ona poruszyć i wstrząsnąć czytelnikiem. Quo Vadis z pewnością się to udało. Dla mnie oryginalność powieści nie wynika z jej fabuły czy bogatej konstrukcji świata czy tez szalenie ciekawych bohaterów. Dla mnie oryginalność wynika z doskonałej eksploracji ludzkiej duszy i ogromnego patosu, który się z tym wiąże, a sztuką pisarza jest to przedstawić w taki sposób, aby czytelnik się uczył, a jednocześnie dobrze bawił. <br>
<br>
Quo Vadis to powieść, która przemawia do serca. Wzrusza i inspiruje w najbardziej nieoczekiwany sposób. To głębokie studium o miłości, sile, wierze, duchowości, rozwoju osobistym, przebaczeniu i ludzkiej wytrzymałości.<br>
<br>
W powieści jest wiele pięknych fragmentów, ale ten, który wyróżnił się dla mnie, oprócz sceny z Markiem i Ligią w więzieniu, to moment, w którym Marek rozmawia z Petroniuszem o Ligii po ich ślubie.<br>
<br>
„Ponieważ kocham jej nieśmiertelną duszę i ponieważ oboje kochamy się w Chrystusie; dla takiej miłości nie ma rozłąki, nie ma oszustwa, nie ma zmiany, nie ma starości, nie ma śmierci. Bo kiedy przeminie młodość i uroda, kiedy nasze ciała zwiędną i przyjdzie śmierć, miłość pozostanie, bo duch pozostaje.”<br>
<br>
Jeśli to nie jest szczere i głębokie wzruszenie, które porusza oraz inspiruje, to nie wiem, co nim jest! <br>
<br>
A zatem, ci z Was, którzy nie czytali Quo Vadis, niech sięgną po tę książkę i spędzą nad nią cierpliwie kilka wieczorów. Powieść przedstawia jedną z najbardziej płomiennych i chwytających za serce historii miłosnych, jakie kiedykolwiek powstały w historii literatury. A w czasach takich jak nasze, kiedy ludzie są tak pochłonięci własnymi interesami i osobistymi korzyściami, mamy jeszcze większą potrzebę czytania podobnych historii, dają one bowiem nadzieję, że historia świata co rusz zatacza koło, a ludzkość od czasu do czasu przypomina sobie, że nadrzędną wartością jest drugi człowiek! :-)