Dodana przez
Michał
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Poniedziałkowy wieczór to czas zarezerwowany dla newsów ze świata – wczoraj na kanale “Historia realna”, który oglądam namiętnie od wielu miesięcy, pojawił się Jacek Bartosiak. Prowadzący, Piotr Zychowicz zauważył, ze odcinki z dr Bartosiakiem cieszą się szczególnym uznaniem publiczności i wielka oglądalnością, co w ogolę mnie nie zaskoczyło, wszak rozmowa obu panów rzeczywiscie wnosi nowy powiew świeżości do rodzimej debaty publicznej związanej szeroko z historią i geopolityką. W dniu wczorajszym Zychowicz i Bartosiak mocno pochylili się nad kwestią niemiecką - schyłek dominacji naszych zachodnich sąsiadów jest widoczny od momentu agresji Rosji na Ukrainę, w międzyczasie kanclerz Olaf Scholtz wielokrotnie się skompromitował - nie dalej jak w minionym tygodniu władze niemieckie poinformowały o powrocie do telefonicznych rozmów z Vladimirem Putinem, co w oczach zachodu budzi dziś uśmiech, zwłaszcza w obliczu udanej kontrofensywy Ukraińców w obwodzie Chakowskim. Jest to o tyle istotne, ze Zychowicz znany jest z proniemieckich poglądów, inspirowanych jeszcze okresem II Wojny Światowej, gdzie w ocenie autora książki były spore szanse aby historia potoczyła się zgoła inaczej – wydane w przeszłosci książki takie jak “Obłęd 44” wywołały spor lamęt co bardziej konserwatywnych, przywiązanych do pomników historii komentatorów życia publicznego, nie inaczej było w przypadku książki „Pakt Ribbentrop-Beck„. Jednakże na ich tle, opracowanie ”Opcja niemiecka”, choć w istocie kontynuuje myśli autora zawarte w obu wyżej wymienionych dziełach, to już recenzowana książka przedstawia nieco inny charakter i wydaje się kolejnym ważnym głosem w temacie polskiej polityki historycznej. </p><p>Tytułem wstępu warto zaznaczyć, że ”Opcja niemiecka” nie jest rysowaniem historii alternatywnej, nie jest również wielkim aktem oskarżenia jakim de facto była wspomniana wyżej publikacja Obłęd 44”, wymierzona w polskich prominentów czasów okołowojennych i przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Naturalnie Zychowicz przedstawia w recenzowanej publikacji krytyczny stosunek w przedmiocie polityki rządu RP w Londynie oraz dowództwa ZWZ-AK, lecz wydaje się ze w gruncie rzeczy jest to przede wszystkim opis relacji polsko – niemieckich w oparciu o dostępna w tym zakresie faktografię i przez ten fakt “Opcja niemiecka” wydaje się dziełem rzetelnym i wiarygodnym, któremu trudno cokolwiek zarzucić z punktu widzenia poprawności historycznej. </p><p>Recenzowana książka autorstwa Piotra Zychowicza ma charakter popularnonaukowy, wolna jest zatem od wlasciwie dla książek stricte naukowych aparatu naukowego, związanego z niezliczoną ilością przypisów - Zychowicz z nich rezygnuje, zamiast nich jednak pojawiają się interesujące informacje dotyczące relacji polsko – niemieckich, często do tej pory nieznane szerszej publiczności. Autor bowiem oparł się w swojej publikacji na bardzo szerokiej bazie źródłowej - obok kolejno wymienianych opracowań naukowych i wspomnień, czytelnik ma okazje również poznać materiały archiwalne i osobiście uznaje je za najciekawszy fragment książki “Opcja niemiecka” - dla osoby zainteresowanej tematyka II Wojny Światowej to nie lada gratka mieć do nich dostęp, a w oczach czytelników poszukujących prawdy będzie to dodatkowy argument za spojrzeniem bardziej przychylnych dla tez głoszonych przez autora na lamach jego publikacji. Wśród ów dokumentów znajdują się przede wszystkim materiały pochodzące z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej oraz Archiwum Akt Nowych w Warszawie, jak również z Bundeswehra w Berlinie i Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.</p><p><br>W rodzimej narracji historycznej szeroko rozpowszechniono pogląd o Polsce jako “jedynym narodzie okupowanej Europy bez Quislinga”. Pozwolę sobie przypomnieć, ze Vidkun Abraham Lauritz Jonssøn Quisling był norweskim wojskowym i faszystowskim działaczem politycznym, ponadto piastował funkcję przywódcy konserwatywnej, a następnie faszystowskiej partii Nasjonal Samling i był dwukrotnie premier Norwegii, kolaborant podczas II wojny światowej - i to właśnie ten ostatni rozdział w życiu Quislinga zapewnił mu w pamięci potomnych miano zdrajcy, wobec którego dystansowali się sami Norwedzy oraz przedstawiciele innych rządów. Zychowicz już na pierwszych stronach swojej książki powoduje w omawianym zakresie trzęsienie ziemi – w ocenie autora książki “Opcja niemiecka” kandydatów na polskiego Quislinga było całkiem wielu, a rząd kolaboracyjny na terenach II Rzeczpospolitej nie powstał tylko dlatego, że... sami Niemcy tego sobie nie życzyli. Zychowicz idzie nawet dalej i ogłasza, ze w jego opinii to fatalnie, ze w Warszawie nigdy nie powstał rząd proniemiecki, gdyż rodziły by to okazję do ograniczenia terroru II Rzeszy i daleko idących strat wśród narodu Polskiego. Trudno za to polemizować z autorem recenzowanej publikacji, gdy pisze, ze przecież niezłomni wobec Niemców Polacy, masowo podjęli kolaborację z drugim, śmiertelnym wrogiem jakim okazał się Związek Radziecki. Ten dualizm w ocenie Zychowicza wyraźnie wskazuje, ze mit jakim Polska jest owiana od dekad, jako narodu nieskalanego współpracą z Niemcami wpisuje się idealnie w koncepcję polskiego mesjanizmu, stanowi dziś też punkt odniesienia dla rodzimych romantyków, jednak w kontekscie “real-polityk” oznaczało to największe szkody wśród wszystkich narodów Europy – czy cena jaka zapłaciły kolejne pokolenia naszych rodaków była warta zapłacenia, czy jednak brak współpracy z Hitlerem okazał się dziejowym błędem? Zychowicz robi wiele na łamach książki “Opcja niemiecka” aby rzeczowo i transparentnie odpowiedzieć na to pytanie czytelnikowi. </p><p><br>Zychowicz w swoim stylu czyni pewne założenia dla swoich tez, robi to jednak uczciwie i otwarcie przed czytelnikiem, ten ma zatem okazje się do nich na bieżąco ustosunkowywać. I tak oto w ocenie autora należy odróżni kolaborację o charakterze ideowym, podejmowaną szeroko przez ruchy faszystowskie we Włoszech, od kolaboracji pragmatycznej – to również Zychowicz podaje przykład, wskazując francuskiego bohatera narodowego, marszałka Philippe Pétain. Punktem wyjścia dla rozważań autor książki “Opcja niemiecka” jest podważenie przekonania, ze Niemcy w trakcie II Wojny Światowej prowadzili konsekwentna politykę wobec ludności cywilnej – w ocenie Zychowicza nic takiego nie mało miejsca, a przedstawiciele władzy administracyjnej w III Rzeczy miotali się od ściany do ściany, nie prezentując spójnej polityki wobec pokonanej Polski. </p><p>Informacje zawarte w książce niekiedy zaskakuj, czasem nawet szokują - okazuje się bowiem, ze jeszcze we wrześnio 1939 roku Adolf Hitler otwarcie wspierał koncepcję pozostawienia kadłubowego państwa polskiego jako buforu od Związku Radzieckiego, oczywiście warunkiem sine qua non było odebranie ziem należących wczesnej do zaboru pruskiego. Według Zychowicza, wobec tych planów najbardziej zdystansowany był Stalin, który wydawał się lepiej znać mentalność naszych rodaków i uważał, ze pozostawienie przy życiu jakiejkolwiek formy państwa polskiego wywoła w przyszłości wojnę z III Rzeszą - dlatego tez przyspieszył plany ataku na nasz kraj dnia 17 września (trzy dni temu obchodziliśmy kolejna rocznice tego wydarzenia, prezydent Andrzej Duda słusznie zauważył w swoim przemówieniu, ze o ile data 1 września jest na zachodzie znana, o tyle mało kto pamięta o 17 września – dzisiejsza sytuacja geopolityczna uzasadnia przywrócenie pamięci o tej ważnej dla naszego kraju dacie.). Według Piotra Zychowicza, jeszcze pod koniec września istniała szansa na utworzenie rządu kolaboracyjnego z III Rzeszą, odpowiednika francuskiego Państwa Vichy, które cieszyłoby się względnym spokojem, a straty wśród ludności cywilnej i straty materialne byłyby niepomiernie mniejsze aniżeli pokazała to historia. Autor wskazuje na głównego oponenta takiej wizji – mia być nim premier Władysław Sikorski, który uzasadniając swoja odmowę dla pomysłu współpracy z Niemcami wskazał, ze taki twór miałby skompromitować Polaków w oczach „przyjaciół z koalicji antyhitlerowskiej”. Faktem o którym zbyt często się zapomina przy ocenie ewentualnej współpracy polsko – niemieckiej jest to, iż istnienie rządu w Vichy w ogolę nie osłabiało pozycji gen. de Gaulle’a jako szefa Komitetu Wolnych Francuzów, a nawet ją wzmacniało i do dziś generał uchodzi za bohatera narodowego Francuzów - kiedy lądowałem jakiś czas temu w Paryżu na wycieczce, pamietam ze główne lotnisku w stolicy Francji nosi właśnie imię de Gaulle’a! <br><br>Jak wspominałem na wstępie, Zychowicz znany jest Polsce https://******.**. z obrazoburczych poglądów w przedmiocie oceny działań najważniejszych osób w historii naszego kraju – nie inaczej jest w przypadku gen. Sikorskiego, którego przy okazji książki “Wyłoń stracony” wskazał jako współwinnego śmierci dziesiątek tysiecy rodaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej. W recenzowanej publikacji autor z kolei formułuje tezy, ze Sikorski w istocie panicznie obawiał się jakiejkolwiek formy współpracy z Niemcami, ponieważ w jego opinii oznaczałoby to utratę wiarygodności w oczach sojuszników i brak jego wpływu na rozwój wydarzeń w ukopywanej przez armię III Rzeszy Polsce. Warto w tym miejscu podkreślić postawę Brytyjczyków - cynicznie podjudzali oni zbrojna walkę narodu polskiego przeciw Niemcom, widząc w tym szanse do ich osłabienia, co było szczególnie ważne na początku działań wojennych, gdzie Londyn nie był przygotowany do toczącej się w Europie kampanii i potrzebował czasu dla przestawienia gospodarki i społeczeństwa a tory stricte wojenne. A ze działo się to kosztem Polaków? Cóż, to nie pierwszy raz, gdy nasi sojusznicy klepali nas po ramieniu, gdy wykrwawialiśmy się za nich na polach bitew. <br> </p><p>Już po upadku idei Polski jako państwa buforowego, Niemcy planowali pozostawić państwo szczątkowe, określane w III Rzeszy jako “Polnische Reststaat”kierowane przez polskich decydentów z nadania niemieckiego. Co ciekawe, za takim rozwiązaniem optowali sojusznicy III Rzeszy, wśród nich chociażby Włochy, Węgry czy też Japonia. Pomysł ten mógł się ziścić, potrzebny był jednak kolaboracyjny rząd - propozycje w tym przedmiocie kierowane były przez Niemców do znanych polityków lodowych - Wincentego Witosa i Macieja Rataja oraz konserwatystów takich jak Leon Sapieha, Adam Tarnowski. Niemieccy przedstawiciele nie dostali jednak pozytywnej odpowiedzi, stad też koncepcja ostatecznie i definitywnie upadła - 26 października 1939 r. powstało zarządzane przez Niemców Generalne Gubernatorstwo. Na obszarze tym od razu niemal wprowadzono politykę terroru, inspirowana dodatkowo przez obecność tajnej policji – Gestapo oraz oddziałów SS. Interesującym spostrzeżeniem Zychowicza jest to, dotyczące przeszkód w potencjalnych porozumieniu miedzy Niemcami i Polską - w ocenie autora książki “Opcja niemiecka”, decydujący głos w sprawie miał Hitler, co dziwić nie może, może natomiast budzić zaskoczenie fakt, ze przywódca III Rzeszy nosił w sobie osobisty uraz do Polski związany z odrzuceniem przez Ministra Spraw Zagranicznych, Józefa Becka, wspólnej krucjaty wymierzonej przeciwko bolszewizmowi. Mimo to, w kolejnych latach wojny co jakiś czas pojawiały się w Niemczech głosy sprzeciwu wobec sposoby w jaki prowadzona była okupacja na ziemiach polskich, niektórzy dygnitarze występowali nawet z propozycjami mającymi zmienić ten stan rzeczy – jak pokazała historia, robili to nieskutecznie. „Grupa rozsądnych i przyzwoitych ludzi” była obecna w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych (Auswärtiges Amt). Wśród prominentów należy wskazać przede wszystkim byłego ambasadora w Warszawie, Hansa von Moltke. Pisał on memoriały wzywające do porzucenia zbrodniczej polityki prowadzonej na obszarze Generalnego Gubernatorstwa, ponadto prowadził rozmowy z polskimi konserwatystami, spotkania organizowane były jednak.... na terenie neutralnej Lizbony. <br><br>Czy wśród Gestapowców i Esesmanów również pojawiły się jednostki zainteresowane współpraca? Tak, i było to dla mnie nie lada zaskoczenie , do tej pory bowiem kojarzyłem “dobrych Niemców” tylko z Oscarem Schindlerem, bohaterem filmu S. Spielberga “Lista Schindlera”. Tymczasem okazuje, się takich osób było więcej i to wśród wierchuszki politycznej: oficerowie SD – Sicherheitsdienst (Służby Bezpieczeństwa) Hans Merz i Paul Fuchs, oraz SS-Hauptsturmführer Albert Spilker. Byli oni odpowiedzialni za śmierć wielu istnień ludzkich, niemniej patrząc zdroworozsądkowo na sytuacje napiętych relacji polsko – niemieckich, dążyli oni do złagodzenia konfliktu na terenie Generalnego Gubernatorstwa. W ocenie wyżej wymienionych oficerów, słusznie było infiltrować i penetrować polskie podziemie, otwarta walka z nim powodowała jednak po stronie niemieckiej potężne straty i przekreślała szanse na normalizacje życia w Warszawie. Na stole według Zychowicza leżały konkretne propozycje zawieszenia broni pomiędzy służbami niemieckimi i ZWZ-AK. Jak wskazuje autor na łamach książki “Opcja niemiecka”, po raz pierwszy propozycje w omawianym zakresie złożono w sierpniu 1941 roku korzystać z pośrednictwa aresztowanego i zwolnionego wkrótce płk. Janusza Albrechta – szefa sztabu ZWZ. Do oferty powrócono jeszcze latem 1943 roku w rozmowach prowadzonych z komendantem głównym AK gen. Stefanem Grotem-Roweckim. W obu przypadkach propozycje zawieszenia broni zostały przez polskich decydentów odrzucone, można się tylko zastanawiać, czy w tym drugim przypadku nie zachodziły przesłanki aby przystać na warunki proponowane przez Niemców - był to czas, kiedy III Rzesza była już w odwrocie, klęska pod Kurskiem i dalej pod Stalingradem spowodowała, ze armia Hitlera znajdowała się już w strategicznej defensywnie, można zatem uznać, ze ewentualne warunki mógłby być przedmiotem negocjacji. Brak otwartości na podobne rozmowy być może czyni z naszych oficerów bohaterów, jednak dziś po latach robiąc bilans strat i zysków, Piotr Zychowicz daleki jest od budowania pomników, sprawniej je burzy i ma ku temu jak widać solidne argumenty. Autor zresztą wskazuje również na trzecią grupę osób poszukującą możliwości dogadania się z polskim podziemiem i rządem Rzeczpospolitej na uchodźstwie w Londynie – w jej skład wchodzili oficerowie niemieckiego wywiadu wojskowego (Abwehry), a gorącym zwolennikiem porozumienia był ich szef, admirał Wilhelm Canaris, który w historii zapisał się jako gorący przeciwnik Hitlera oraz organizator jednego z zamachów na życie wodza III Rzeszy. W książce “Opcja niemiecka” Zychowicz rehabilituje zapomnianą postać majora Juliusa Christiansena, który z polecenia kierownictwa Abwehry starał się doprowadzić do lokalnego porozumienia z Armią Krajową na obszarze wileńczszyzny. </p><p>Powodów do zaskoczenia podczas czytania recenzowanej publikacji miałem kilka – jednym z nich była informacja o ewolucji poglądów generalnego gubernatora Hansa Franka. Nazista poczatkowo ostentacyjnie dawał wyraz swojej nienawisci do Polaków, jednak rzeczywistość stopniowo zmieniała jego pogląd na sprawę polską, z czasem zrozumiał on, ze kontynuowanie polityki terroru i ucisku nie przynosi spodziewanych rezultatów - potężne straty materialne i wśród ludności cywilnej szły w parze z aktywnością polskiego podziemia i likwidacją kolejnych żołnierzy okupujących Warszawę i okolice. Zychowicz wskazuje, ze Frak interweniował w kwestii losu polskich robotników przymusowych w III Rzeszy, ponadto domagał się powstrzymania kolejnych mordów i przesiedleń. Niestety dla naszego kraju, lżejsza polityka okupanta wobec podbitej ludności ujawniła się dopiero wiosna 1944 roku, czyli zdecydowanie za późno, a jednak kilka miesięcy później wybuchło Powstanie Warszawskie, symbol ucisku i brutalności niemieckich żołnierzy. Warto jednak jako ciekawostkę wskazać, że to właśnie Hans Frank swoja decyzja uratował klasztor w Częstochowie od grabieży i mordu na obecnych w nim kapłanach. </p><p><br>Zychowicz przywołuje również na lamach książki “Opcja niemiecka” postać historyka Foedrowitza,</p><p>Wskazując przy tym na pomijane w debacie publicznej, a jednocześnie szalenie istotne posuniecie Niemców w czasie okupacji. Jeszcze na poczatku 1944 roku, Niemcy podjęli się udanej próby nawiązania kontaktów z ministrem spraw zagranicznych RP w Londynie Tadeuszem Romerem, proponując przy tym rozpoczęcie negocjacji na neutralnym gruncie. Z kolei w dniach 20-22 lipca 1944 roku w okolicach Warszawy miało mieć miejsce spotkanie Paula Fuchsa z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim. Nie ma jednak wiarygodnych źródeł, które jednoznacznie potwierdzałyby wyżej opisane rewelacje – Zychowicz uważa wprawdzie, ze do rozmów rzeczywiscie doszło, tyle ze w jego ocenie, stronę Polską reprezentował oficer niższy rangą. Hipoteza jednak ma szerszy kontekst – wiosna 1944 roku Niemcy mieli świadomość rosnącego oporu ze strony polskiego podziemia i rozważali przekazanie stolicy w ręce Armii Krajowej, aby ta stoczyła walkę z co raz bardziej zbliżającymi się wówczas do Warszawy oddziałami Armii Czerwonej. <br><br>Cenie sobie publicystykę historyczną w wykonaniu Piotra Zychowicza – autor wywołuje szerokie kontrowersje w rodzimej debacie publicznej, trudno jednak nie odnieść wrażenia, ze potrzeb nam było młodego przedstawiciela kolejnego pokolenia historyków, aby niejako odrestaurować wydarzenia z naszej historii dawno już zamknięte i rozliczone, podobnie rzecz ma się w kwestii postaci historycznych, rzadko przecież czarno - białych, a jednak czczonych i wynoszonych na ołtarze za swoje dokonania jak chociażby Władysław Sikorski. Wyobrażam sobie, ze dla wielu co bardziej konserwatywnie usposobionych czytelników książka “Opcja niemiecka” będzie proponowała narrację zupełnie odmienną od tego, co prezentowano w szkole na lekcjach historii, trzeba jednak pamiętać, ze przez obecność sowietów w Polsce do roku 1989, ciężko mówić de facto o wiarygodnej i rzetelnej ocenie wydarzeń historycznych przez minione pokolenia historyków. Zychowicz na tym tle wzniecił burzę, trzeba mu jednak oddać, ze znakomicie argumentuje swoje tezy, posiłkuje się przy tym dokumentami z IPN i listami samych zainteresowanych. Można zatem zgadzać się lub nie zgadzać z autorem książki “Opcja niemiecka”, trudno jednak przejść wobec niej obojętnie - zwłaszcza, jeśli podobnie jak ja pasjonujecie się okresem II Wojny Światowej. Dla tych czytelników, którym czytanie o historii wydaje się nudne, pragnę nadmienić, ze Zychowicz ma swój unikalny styl pisania, który sprawia, ze w wieloma fragmentach książka przyspiesza i zwalnia, zupełnie jak byśmy czytali szpiegowską powieść sensacyjną! Czy warto siegnac po recenzowane dzieło? Tak, Piotr Zychowicz proponuje nam bowiem zupełnie inne spojrzenie na nasza własna historię i do mnie osobiście jego narracja trafia, czuje się mądrzejszy i bardziej uświadomiony w przedmiocie szans jakie stały przed Polską w obliczu agresji ze strony kolejno III Rzeszy i Związku Radzieckiego. </p>