InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Rajski poranek zaczyna się od gdakania kur i piania koguta, które dobiega przez uchylone okno na piętrze domu babci Heleny. Jaskrawe słońce wdziera się przez niciane firanki, rozlewa się smugą na drewnianej podłodze.
To widzę najpierw, gdy tylko otwieram oczy. Nie, podłogę widzę dopiero wtedy, kiedy podnoszę głowę i opieram się na łokciu. Widzę prostokątny drewniany stół na toczonych nogach, z szufladką pośrodku, i dwa obite bordowym pluszem fotele. Widzę szezlong, na którym piętrzą się koce i poduszki, i dębową toaletką z lustrem, dokładnie naprzeciwko mojego łóżka, pomiędzy dwoma oknami. Pod ścianą, obok sporej trzydrzwiowej szafy stoi kaflowy piecyk, w którym zimą dziadek rozpala ogień. Ale teraz jest lato, albo może wiosna, piecyk stoi zimny i zakurzony. Wysoka drewniana rama łóżka trochę przesłania mi widok na pokój. Łóżko jest ogromne, przepastne i głębokie, sprężyny materaca skrzypią, a kiedy wieczorem zasypiam pod ciężką pierzyną, mam wrażenie, że zapadam się w czeluść. Ale to dobrze, bo mogę się w tym wielkim łóżku schronić przed nocą. Noc na wsi jest trochę straszna, nie ma za oknem latarni, świeci tylko księżyc, a cisza jest zupełna, w oddali gdzieś tylko czasem zaszczeka pies
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Rajski poranek zaczyna się od gdakania kur i piania koguta, które dobiega przez uchylone okno na piętrze domu babci Heleny. Jaskrawe słońce wdziera się przez niciane firanki, rozlewa się smugą na drewnianej podłodze.
To widzę najpierw, gdy tylko otwieram oczy. Nie, podłogę widzę dopiero wtedy, kiedy podnoszę głowę i opieram się na łokciu. Widzę prostokątny drewniany stół na toczonych nogach, z szufladką pośrodku, i dwa obite bordowym pluszem fotele. Widzę szezlong, na którym piętrzą się koce i poduszki, i dębową toaletką z lustrem, dokładnie naprzeciwko mojego łóżka, pomiędzy dwoma oknami. Pod ścianą, obok sporej trzydrzwiowej szafy stoi kaflowy piecyk, w którym zimą dziadek rozpala ogień. Ale teraz jest lato, albo może wiosna, piecyk stoi zimny i zakurzony. Wysoka drewniana rama łóżka trochę przesłania mi widok na pokój. Łóżko jest ogromne, przepastne i głębokie, sprężyny materaca skrzypią, a kiedy wieczorem zasypiam pod ciężką pierzyną, mam wrażenie, że zapadam się w czeluść. Ale to dobrze, bo mogę się w tym wielkim łóżku schronić przed nocą. Noc na wsi jest trochę straszna, nie ma za oknem latarni, świeci tylko księżyc, a cisza jest zupełna, w oddali gdzieś tylko czasem zaszczeka pies