Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Ogrody
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Rajskie poranki w domu babci Heleny to czas, kiedy spokojne wstawanie zakłóca jedynie odgłos kur i koguta, które słychać przez lekko uchylone okno. Promienie wschodzącego słońca wypełniają pokój, przeciskając się przez delikatne firanki i kładąc się smugą na drewnianej podłodze. Kiedy otwieram oczy, to właśnie te promienie dostrzegam najpierw. Podnosząc głowę, opieram się na łokciu, zaczynam dostrzegać szczegóły pokoju: solidny drewniany stół z charakterystycznym środkowym szufladką, elegancko osadzony na toczonych nogach, a obok niego stoją dwa bordowe fotele wyściełane pluszem.
Widziny szezlong skąpany w kocach i poduszkach sugeruje miejsce do późnopopołudniowego wypoczynku, a dębowa toaletka z lustrem umiejscowiona dokładnie naprzeciwko mojego łóżka, pomiędzy oknami, dodaje pomieszczeniu przytulności. Intrygujący kaflowy piecyk, obok dużej trzydrzwiowej szafy, stoi w rogu pokoju. Zimą dziadek rozpala w nim ogień, lecz teraz, w okresie letnim lub wiosennym, pozostaje zimny i pokryty warstewką kurzu. Maszyna mojego snu, czyli to ogromne i solidne łóżko, trochę ogranicza mi widok na resztę pokoju. To łóżko, z miękkimi pierzynami i skrzypiącymi sprężynami materaca, jest miejscem, w które zanurzam się z wieczorną radością, jakbym wpadał w jego głębokie objęcia. Czuję się w nim bezpieczny, ukryty przed nocą, która na wsi bywa przerażająca, bo brak latarni miejskich sprawia, że księżyc to jedyne źródło światła, a cisza dominuje, przerywana jedynie czasem odległym szczekaniem psa.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Rajskie poranki w domu babci Heleny to czas, kiedy spokojne wstawanie zakłóca jedynie odgłos kur i koguta, które słychać przez lekko uchylone okno. Promienie wschodzącego słońca wypełniają pokój, przeciskając się przez delikatne firanki i kładąc się smugą na drewnianej podłodze. Kiedy otwieram oczy, to właśnie te promienie dostrzegam najpierw. Podnosząc głowę, opieram się na łokciu, zaczynam dostrzegać szczegóły pokoju: solidny drewniany stół z charakterystycznym środkowym szufladką, elegancko osadzony na toczonych nogach, a obok niego stoją dwa bordowe fotele wyściełane pluszem.
Widziny szezlong skąpany w kocach i poduszkach sugeruje miejsce do późnopopołudniowego wypoczynku, a dębowa toaletka z lustrem umiejscowiona dokładnie naprzeciwko mojego łóżka, pomiędzy oknami, dodaje pomieszczeniu przytulności. Intrygujący kaflowy piecyk, obok dużej trzydrzwiowej szafy, stoi w rogu pokoju. Zimą dziadek rozpala w nim ogień, lecz teraz, w okresie letnim lub wiosennym, pozostaje zimny i pokryty warstewką kurzu. Maszyna mojego snu, czyli to ogromne i solidne łóżko, trochę ogranicza mi widok na resztę pokoju. To łóżko, z miękkimi pierzynami i skrzypiącymi sprężynami materaca, jest miejscem, w które zanurzam się z wieczorną radością, jakbym wpadał w jego głębokie objęcia. Czuję się w nim bezpieczny, ukryty przed nocą, która na wsi bywa przerażająca, bo brak latarni miejskich sprawia, że księżyc to jedyne źródło światła, a cisza dominuje, przerywana jedynie czasem odległym szczekaniem psa.
