InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
"Ponieważ Pan przechowuje listy jak się domyślam dla potomności - będę je teraz pisała złośliwie."
"... będę pisała już tylko na korektach, bo to tak, jakby się miało taśmę magnetofonową - co za przyjemność mówić wtedy?! Ach, naprawdę, dużo rzeczy jest wartych i ładnych tylko dlatego, że giną."
"Polacy łatwiej opanowują sztukę pisania niż czytania. Chętniej piszą niż czytają. Więcej piszą niż czytają. Czasami nawet - lepiej piszą niż czytają."
Ten niewątpliwie polski fenomen można obserwować przede wszystkim w listach do redakcji. Prawie na całym świecie każde pismo ma rubrykę listów do redakcji. Rubryka musi być popularna, skoro niektóre magazyny, jak TIME, drukują ją na pierwszych stronach. Listy do redakcji spełniają wiele funkcji, m. in. i tę, że demistyfikują rolę piszących zawodowo. Czytelnik poprawia, uzupełnia, kontruje. Jestem dość pilną czytelniczką prasy, i zawsze czytam listy do redakcji. I nie pamiętam ani jednego wypadku, żeby amerykański, angielski, niemiecki autor listu do redakcji polemizował z przekręconym przez siebie, czyli źle odczytanym, artykułem. Tymczasem w naszej prasie jest to zjawisko nagminne. Większość naszych polemik prasowych polega na tym, że po artykule następuje list lub listy, po czym autor artykułu poczuwa się do obowiązku prostować przypisane mu na zasadzie złego odczytania poglądy.
Granice wolności są zawsze rozciągliwe. Skoro się na nie nie naciska, automatycznie się kurczą.
Barbara Toporska
Wiadomości są wielką pozycją kultury polskiej i piśmiennictwa polskiego, i jako takie przejdą do historii i archiwów.
Józef Mackiewicz
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
"Ponieważ Pan przechowuje listy jak się domyślam dla potomności - będę je teraz pisała złośliwie."
"... będę pisała już tylko na korektach, bo to tak, jakby się miało taśmę magnetofonową - co za przyjemność mówić wtedy?! Ach, naprawdę, dużo rzeczy jest wartych i ładnych tylko dlatego, że giną."
"Polacy łatwiej opanowują sztukę pisania niż czytania. Chętniej piszą niż czytają. Więcej piszą niż czytają. Czasami nawet - lepiej piszą niż czytają."
Ten niewątpliwie polski fenomen można obserwować przede wszystkim w listach do redakcji. Prawie na całym świecie każde pismo ma rubrykę listów do redakcji. Rubryka musi być popularna, skoro niektóre magazyny, jak TIME, drukują ją na pierwszych stronach. Listy do redakcji spełniają wiele funkcji, m. in. i tę, że demistyfikują rolę piszących zawodowo. Czytelnik poprawia, uzupełnia, kontruje. Jestem dość pilną czytelniczką prasy, i zawsze czytam listy do redakcji. I nie pamiętam ani jednego wypadku, żeby amerykański, angielski, niemiecki autor listu do redakcji polemizował z przekręconym przez siebie, czyli źle odczytanym, artykułem. Tymczasem w naszej prasie jest to zjawisko nagminne. Większość naszych polemik prasowych polega na tym, że po artykule następuje list lub listy, po czym autor artykułu poczuwa się do obowiązku prostować przypisane mu na zasadzie złego odczytania poglądy.
Granice wolności są zawsze rozciągliwe. Skoro się na nie nie naciska, automatycznie się kurczą.
Barbara Toporska
Wiadomości są wielką pozycją kultury polskiej i piśmiennictwa polskiego, i jako takie przejdą do historii i archiwów.
Józef Mackiewicz