Król z bliznami. Dylogia Nikolai. Tom 1

Na początku, muszę przyznać, nie byłam tak urzeczona tak bardzo tą książką. Seria “Szóstka wron” z Uniwersum Griszy zrobiła na mnie swego czasu ogromne wrażenie, a “Król z bliznami” wydawał się być inaczej napisany, miał jako książka zupełnie inną dynamikę niż pozostałe książki Leigh Bardugo.

Początkowe rozdziały “Króla z bliznami” dotykają tematu polityki, z carem Ravki, Nikołajem Lancovem, (który znany jest już z poprzednich książek z uniwersum), będącym w centrum tej historii. Ważne jest więc, żeby nie rzucić się na głęboką wodę - przed rozpoczęciem dylogii o Nikołajowi Lancovie.

Po wstępie, który jest głównie wyjaśnieniem tego co zdarzyło się przed akcją książki i jakie relacje łączą poszczególnych bohaterów, zaczyna się właściwa akcja. I tu muszę przyznać, że dałam się ponownie porwać stylowi pisania Bardugo. Ponownie jej sposób prowadzenia historii i to jak opowiada z sercem o swoich bohaterach, bardzo przypadło mi do gustu. Ta książka jako się rzekło jest nieco inna od pozostałych dokonań tej autorki, a to dlatego, że jej dobór słownictwa jest zdecydowanie dużo bardziej suchy niż w poprzednich książkach. To jednak książka nieco bardziej dotykająca polityki - nie jest to powieść przygodowa jak poprzednie książki. Choć nie zabrakło też emocjonujących wydazeń…

Jak już wspomniałam, książka opowiada o Ravce tym razem na podłożu polityki. Lancov chce utrzymać nowo wywalczony pokój, a w tle powieści rozgrywają się liczne intrygi. Nie zabrakło oczywiście obecności Griszy, którzy nadal są prześladowani, ponieważ magia jest postrzegana w innych krajach jako wada.

Autorka w pewnym momencie rzuca czytelnika w wir wydarzeń, prezentując fascynującą i porywającą historię. W trakcie czytania bardzo często łapałam się na tym, że czytam z zapartym tchem, co nie zdarza mi się bardzo często. Bardzo dobrze udało mi się wczuć w losy bohaterów, zrozumieć ich namiętności, a także lęki i nadzieje, które wciąż nimi kierują. I to właśnie tak bardzo kocham w twórczości Leigh Bardugo - te momenty, kiedy zapominam o wszystkim dookoła i mogę kibicować wspaniałym bohaterom, a napięcie rośnie ze strony na stronę. Pod tym względem “Król z bliznami” ponownie dostarcza wiele frajdy i okazji do kibicowania.

To co mnie szczególnie uderzyło to fakt, że każdy z bohaterów nosi “maskę”. Że wszyscy nie mogą pokazać się światu zewnętrznemu, a nawet wśród przyjaciół, takimi, jakimi są naprawdę, że muszą oszukiwać innych, najczęściej ze strachu lub wstydu, i że w efekcie faktycznie utrudniają sobie życie. Myślę, że to bardzo ważne przesłanie - jeśli w naszym realnym świecie każdy zrzuciłby pozór gry i “maskę”, myślę, że żylibyśmy w lepszym świecie.

Trochę się rozpisałam, pozachwycałam, ale muszę jednak na koniec nieco ponarzekać. To co mi koniec końców okropnie zaburzyło ocenę tej książki… to fakt, że kończy się ona w bardzo złym miejscu! Gdybym czytała te książki na bieżąco, byłabym wściekła, że muszę czekać na kontynuację “Króla z bliznami”. Na szczęście mogę jednak zaraz sięgnąć po kolejną książkę, bo jestem niesamowicie podekscytowana, tym co może się wydarzyć!

Jeśli znacie uniwersum Griszy, znacie go - Nikołaj Lancov. Jeśli tak jak ja pokochaliście go w poprzednich częściach, musieliście (tak jak ja) bardzo czekać na polski przekład dylogii “King of Scars”. I wreszcie, polscy fani Leigh Bardugo mogą w końcu przeczytać “Króla z bliznami” - kolejną książkę z tego wyjątkowego uniwersum fantasy.

Na początku poczułam się trochę zagubiona tą książką. Minęło zdecydowanie za dużo czasu od kiedy czytałam książki o Griszach i miałam wrażenie, że zapomniałam prawie wszystko. Nie pomogło nawet zajrzenie do “Szóstki wron”, ale mimo to, wzięłam się za czytanie. I kompletnie nie żałuję swojej decyzji

Nikołaj zawsze mnie fascynował. Był jedną z tych postaci, których nigdy nie mogłam do końca rozgryźć i które swoim zachowaniem niemal doprowadzały mnie do szaleństwa. Był i jest po prostu moim ulubieńcem w tym cudownym fantastycznym uniwersum, które stworzyła Leigh Bardugo. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych serii fantasy jakie kiedykolwiek pojawiły się na rynku księgarskim, a teraz zostaje ona poszerzona o losy Lancova.

Przede wszystkim uderzyło mnie to, że ostatecznie nie miałam żadnych problemów z ponownym wciągnięciem się w tę historię. To było jak powrót do domu, gdzie wszystko jest absolutnie obecne na swoim miejscu. Historia rozwijała się wartko, wciągająco, jak dobrze nakręcony film, a Leigh Bardugo czaruje w swej książce niesamowite wydarzenia. Pisze bardzo obrazowo, ale przede wszystkim jej sposób prowadzenia narracji ma za zadanie rozwijać bohaterów, odkrywać przed nami karty tego, co do tej pory było nieznane.

To co mnie niezmiennie zachwyca w twórczości Bardugo, to jak jej bohaterowie nie są sterowani przez historię, jej bohaterowie są historią i wszystko dzieje się z nimi i wokół nich. Ożywają i udaje im się błyskawicznie zauroczyć czytelnika. Tak jak Nikołaj i jego towarzysze. Niosą historię, nadają jej kształt i sprawiają, że książki Bardugo są tak pasjonujące.

Ta mieszanka świetnie napisanych postaci, naprawdę wyjątkowego worldbuildingu i świetnego stylu pisania, który potrafi być nie tylko poważny, ale i super humorystyczny, sprawia, że mamy do czynienia z kolejną wspaniałą książką z Uniwersum Griszy. “Królowi z bliznami" udaje się rzadka sztuka stworzenia odrębnej serii w ramach jednego uniwersum - coś co nie udało się Rowling z filmowymi “Fantastycznymi zwierzętami”.

Prawdziwy must-have dla fanów tych książek - pełne 5 gwiazdek!