Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Zawsze stawiał na szali prawdę i wspierał tych najbardziej potrzebujących, oddając się tej misji całkowicie. Dla jednych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski był niezastąpionym „dziadkiem”, wyśmienitym liderem oraz człowiekiem pełnym świętości. Jednak dla innych jego działania przedstawiały zupełnie inny obraz – widzieli w nim samozwańczego inkwizytora, który ostrym słowem atakował Kościół, oraz człowieka, który swoim temperamentem mógł odstraszyć niejednego. Podczas jego pogrzebu zgromadzili się ludzie z różnych środowisk – osoby z niepełnosprawnością intelektualną, działacze narodowi, polscy Ormianie, dawni opozycjoniści z czasów PRL, a także dziennikarze o różnorodnych poglądach politycznych. Zdecydowanie najmniej licznie reprezentowane było duchowieństwo kościelne. Przez całe życie jego sposób działania przypominał nieokiełznany ogień, jakby na serio przyjął przesłanie z Apokalipsy: „Obyś był zimny albo gorący”. Jego płomienie dotykały wielu – od funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL, przez tajnych współpracowników, aż po kościelnych karierowiczów i tych, którzy według niego w imię politycznych kompromisów gotowi byli zapomnieć o krzywdach wobec rodaków. Angażował się nie tylko rozmowami i wsparciem duchowym, ale także pomocą materialną, zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. To przede wszystkim z nimi, zamieszkując w Radwanowicach, znajdował najwięcej radości. Pierwsza biografia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego maluje portret człowieka, który niezależnie od konsekwencji w postaci odrzucenia czy ubóstwa, pozostawał wierny swojemu sumieniu, działając z niezwykłą odwagą i zdecydowaniem. „Wielu wolałoby omijać szerokim łukiem nierozwiązane problemy z przeszłości Kościoła i Polski, ale on nie potrafił milczeć, nie umiał zejść z tej drogi. Płacił za to ogromną cenę samotności i niezrozumienia” – podkreślił biskup Damian Muskus podczas ceremonii pogrzebowej. Opis przedstawiony powyżej jest autorstwa wydawcy.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Zawsze stawiał na szali prawdę i wspierał tych najbardziej potrzebujących, oddając się tej misji całkowicie. Dla jednych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski był niezastąpionym „dziadkiem”, wyśmienitym liderem oraz człowiekiem pełnym świętości. Jednak dla innych jego działania przedstawiały zupełnie inny obraz – widzieli w nim samozwańczego inkwizytora, który ostrym słowem atakował Kościół, oraz człowieka, który swoim temperamentem mógł odstraszyć niejednego. Podczas jego pogrzebu zgromadzili się ludzie z różnych środowisk – osoby z niepełnosprawnością intelektualną, działacze narodowi, polscy Ormianie, dawni opozycjoniści z czasów PRL, a także dziennikarze o różnorodnych poglądach politycznych. Zdecydowanie najmniej licznie reprezentowane było duchowieństwo kościelne. Przez całe życie jego sposób działania przypominał nieokiełznany ogień, jakby na serio przyjął przesłanie z Apokalipsy: „Obyś był zimny albo gorący”. Jego płomienie dotykały wielu – od funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL, przez tajnych współpracowników, aż po kościelnych karierowiczów i tych, którzy według niego w imię politycznych kompromisów gotowi byli zapomnieć o krzywdach wobec rodaków. Angażował się nie tylko rozmowami i wsparciem duchowym, ale także pomocą materialną, zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. To przede wszystkim z nimi, zamieszkując w Radwanowicach, znajdował najwięcej radości. Pierwsza biografia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego maluje portret człowieka, który niezależnie od konsekwencji w postaci odrzucenia czy ubóstwa, pozostawał wierny swojemu sumieniu, działając z niezwykłą odwagą i zdecydowaniem. „Wielu wolałoby omijać szerokim łukiem nierozwiązane problemy z przeszłości Kościoła i Polski, ale on nie potrafił milczeć, nie umiał zejść z tej drogi. Płacił za to ogromną cenę samotności i niezrozumienia” – podkreślił biskup Damian Muskus podczas ceremonii pogrzebowej. Opis przedstawiony powyżej jest autorstwa wydawcy.
