Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Komputacjonizm to podejście naukowe, które uznaje, że ludzki umysł działa jak komputer, że mózg jest niejako biologiczną maszyną obliczeniową. Ta niezwykle złożona struktura zawiera około dziesięć miliardów komórek nerwowych. Pozwala nam odbierać informacje z otoczenia dzięki zmysłom, przetwarzać je, analizować. W mózgu powstają na tej podstawie reprezentacje otoczenia. Można więc powiedzieć, że to, co widzimy czy słyszymy to jedynie wewnętrzne modele przedmiotów z zewnętrznego świata, nie zaś same te przedmioty. Bodźców płynących do nas z otoczenia jest mnóstwo. Nieustannie nasze zmysły bombardowane są przez fale świetlne, akustyczne, molekuły zapachów… Gdybyśmy mieli wszystkie je świadomie postrzegać, byłoby to zadaniem niewykonalnym. Zadaniem percepcji jest w znacznej mierze to, by z tego chaosu wyodrębnić informację naprawdę istotną. A co w przypadku, gdy umysł nasz miałby odbierać dane płynące z innej rzeczywistości, na przykład z zaświatów?
Takie podejście przez wiele lat było udziałem Ebena Alexandra – znanego neurochirurga, szanowanego wykładowcę Harvardu. Był ON typowym sceptykiem, który bardzo racjonalnie podchodził do życia i do tego, co poza nim. Nic zresztą dziwnego. Nauka bowiem nie może pozwolić sobie na uwzględnianie zjawisk, których nie da się wytłumaczyć, które są niesprawdzalne przy pomocy dostępnych jej narzędzi. Każda próba tego typu uznawana jest za paranaukę i przez większość akademików szczerze pogardzana.
Zdarzyło się jednak, że przez tydzień Eben Alexander pozostawał w śpiączce, a lekarze dawali mu znikome szanse na przeżycie. Jego mózg praktycznie przestał funkcjonować, a reakcji organizmu na zewnętrzne bodźce nie odnotowano. I kiedy jego świadomość pogrążyła się w mroku, stało się coś nieoczekiwanego. Coś, czego jako człowiek nauki nie mógł zracjonalizować lub zaakceptować choćby… Odkrył zaświaty.
Niniejsza książka jest właśnie opisem tamtych przeżyć. Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z tak precyzyjnym i wiarygodnym opisem „nieba”. A to dlatego, że stanowi ON świadectwo znakomitego naukowca, który dotąd pozostawał zupełnie sceptyczny wobec zagadnień wiary. Tymczasem nieoczekiwane zdarzenie sprawiło, że musiał gruntownie przewartościować swój światopogląd…
Darmowy fragment książki:
15
Dar zapomnienia
"Musimy wierzyć w wolną wolę. Nie mamy wyboru".
Isaac B. Singer (1902-1991)
Obecnie większość naukowców uważa, że na świadomość człowieka składają się dane przechowywane w postaci cyfeowej, czyli zasadniczo tego samego rodzaju, co dane wykorzystywane przez komputery. Chociaż niektóre ciągi tych danych - na przykład oglądanie szczególnie spektakularnego zachodu słońca, wysłuchiwanie po raz pierwszy pięknej symfonii, a nawet zakochanie się - mogą nam się wydawać głębsze lub ważniejsze niż niezliczone inne informacje tworzone i przechowywane w naszych mózgach, tak naprawdę to tylko złudzenie. Pod względem jakościowym wszystkie bity kodujące informacje są takie same. Nasze mózgi modelują rzeczywistość zewnętrzną na podstawie danych odbieranych za pośrednictwem zmysłów, które następnie przekształcają te dane w barwne cyfrowe gobeliny. Lecz nasze wyobrażenia to tylko modele rzeczywistości, a nie sama rzeczywistość. Innymi słowy, są iluzją.
Kiedyś podzielałem ten pogląd. Jeszcze jako student medycyny spotkałem się z tezą, że świadomość to tylko bardziej złożony program komputerowy. Wyładowania powodowane przez mniej więcej dziesięć miliardów neuronów w naszych mózgach miały przez całe życie wytwarzać świadomość i pamięć.
Chcąc zrozumieć, w jaki sposób mózg może faktycznie blokować dostęp do wiedzy istniejącej w wyższych światach, musimy przyjąć - przynajmniej hipotetycznie i tymczasowo - że narząd ten samodzielnie nie wytwarza świadomości, lecz jest czymś w rodzaju zaworu redukcyjnego lub filtru dostosowującego szerszą, niefizyczną świadomość, którą posiadamy w niematerialnych światach, do bardziej ograniczonych zdolności poznawczych na czas trwania naszego ziemskiego życia. Patrząc z ziemskiej perspektywy, odnosimy z tego bardzo konkretną korzyść. Dzięki temu w ciągu dnia nasze mózgi ciężko pracują, odfiltrowując z zalewu danych odbieranych przez nasze zmysły ze środowiska te, których rzeczywiście potrzebujemy do przeżycia, zapomnienie o naszej transziemskiej tożsamości pozwala nam przebywać "tu i teraz" znacznie efektywniej.
Codzienne życie przynosi nam zbyt wiele informacji, byśmy mogli jednocześnie je przetwarzać i w miarę skutecznie działać. Świadomość istnienia innych światów miałaby jeszcze bardziej niekorzystny wpływ na naszą aktywność.
Gdybyśmy teraz wiedzieli zbyt wiele o krainie ducha, mielibyśmy jeszcze większe kłopoty z odnajdywaniem drogi w naszym życiu na ziemi. (Nie chcę przez to powiedzieć, że nie powinniśmy myśleć o innych światach, gdybyśmy jednak byli zbyt świadomi ich wspaniałości i ogromu, mogłoby to hamować wszelką naszą aktywność podczas pobytu na ziemi). Z perspektywy teologicznej (teraz uważam, że wszechświat jest tworem jak najbardziej celowym) podejmowanie właściwych decyzji za pomocą wolnej woli w obliczu zła i niesprawiedliwości na ziemi miałoby o wiele mniejsze znaczenie, gdybyśmy pamiętali o pięknie, o wspaniałości tego, co nas czeka.
Dlaczego opowiadam o tym z takim przekonaniem? Z dwóch powodów. Po pierwsze, przekazały mi to istoty zamieszkujące tamte wymiary...
(Fragment rozdziału 15 książki)
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Komputacjonizm to podejście naukowe, które uznaje, że ludzki umysł działa jak komputer, że mózg jest niejako biologiczną maszyną obliczeniową. Ta niezwykle złożona struktura zawiera około dziesięć miliardów komórek nerwowych. Pozwala nam odbierać informacje z otoczenia dzięki zmysłom, przetwarzać je, analizować. W mózgu powstają na tej podstawie reprezentacje otoczenia. Można więc powiedzieć, że to, co widzimy czy słyszymy to jedynie wewnętrzne modele przedmiotów z zewnętrznego świata, nie zaś same te przedmioty. Bodźców płynących do nas z otoczenia jest mnóstwo. Nieustannie nasze zmysły bombardowane są przez fale świetlne, akustyczne, molekuły zapachów… Gdybyśmy mieli wszystkie je świadomie postrzegać, byłoby to zadaniem niewykonalnym. Zadaniem percepcji jest w znacznej mierze to, by z tego chaosu wyodrębnić informację naprawdę istotną. A co w przypadku, gdy umysł nasz miałby odbierać dane płynące z innej rzeczywistości, na przykład z zaświatów?
Takie podejście przez wiele lat było udziałem Ebena Alexandra – znanego neurochirurga, szanowanego wykładowcę Harvardu. Był ON typowym sceptykiem, który bardzo racjonalnie podchodził do życia i do tego, co poza nim. Nic zresztą dziwnego. Nauka bowiem nie może pozwolić sobie na uwzględnianie zjawisk, których nie da się wytłumaczyć, które są niesprawdzalne przy pomocy dostępnych jej narzędzi. Każda próba tego typu uznawana jest za paranaukę i przez większość akademików szczerze pogardzana.
Zdarzyło się jednak, że przez tydzień Eben Alexander pozostawał w śpiączce, a lekarze dawali mu znikome szanse na przeżycie. Jego mózg praktycznie przestał funkcjonować, a reakcji organizmu na zewnętrzne bodźce nie odnotowano. I kiedy jego świadomość pogrążyła się w mroku, stało się coś nieoczekiwanego. Coś, czego jako człowiek nauki nie mógł zracjonalizować lub zaakceptować choćby… Odkrył zaświaty.
Niniejsza książka jest właśnie opisem tamtych przeżyć. Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z tak precyzyjnym i wiarygodnym opisem „nieba”. A to dlatego, że stanowi ON świadectwo znakomitego naukowca, który dotąd pozostawał zupełnie sceptyczny wobec zagadnień wiary. Tymczasem nieoczekiwane zdarzenie sprawiło, że musiał gruntownie przewartościować swój światopogląd…
Darmowy fragment książki:
15
Dar zapomnienia
"Musimy wierzyć w wolną wolę. Nie mamy wyboru".
Isaac B. Singer (1902-1991)
Obecnie większość naukowców uważa, że na świadomość człowieka składają się dane przechowywane w postaci cyfeowej, czyli zasadniczo tego samego rodzaju, co dane wykorzystywane przez komputery. Chociaż niektóre ciągi tych danych - na przykład oglądanie szczególnie spektakularnego zachodu słońca, wysłuchiwanie po raz pierwszy pięknej symfonii, a nawet zakochanie się - mogą nam się wydawać głębsze lub ważniejsze niż niezliczone inne informacje tworzone i przechowywane w naszych mózgach, tak naprawdę to tylko złudzenie. Pod względem jakościowym wszystkie bity kodujące informacje są takie same. Nasze mózgi modelują rzeczywistość zewnętrzną na podstawie danych odbieranych za pośrednictwem zmysłów, które następnie przekształcają te dane w barwne cyfrowe gobeliny. Lecz nasze wyobrażenia to tylko modele rzeczywistości, a nie sama rzeczywistość. Innymi słowy, są iluzją.
Kiedyś podzielałem ten pogląd. Jeszcze jako student medycyny spotkałem się z tezą, że świadomość to tylko bardziej złożony program komputerowy. Wyładowania powodowane przez mniej więcej dziesięć miliardów neuronów w naszych mózgach miały przez całe życie wytwarzać świadomość i pamięć.
Chcąc zrozumieć, w jaki sposób mózg może faktycznie blokować dostęp do wiedzy istniejącej w wyższych światach, musimy przyjąć - przynajmniej hipotetycznie i tymczasowo - że narząd ten samodzielnie nie wytwarza świadomości, lecz jest czymś w rodzaju zaworu redukcyjnego lub filtru dostosowującego szerszą, niefizyczną świadomość, którą posiadamy w niematerialnych światach, do bardziej ograniczonych zdolności poznawczych na czas trwania naszego ziemskiego życia. Patrząc z ziemskiej perspektywy, odnosimy z tego bardzo konkretną korzyść. Dzięki temu w ciągu dnia nasze mózgi ciężko pracują, odfiltrowując z zalewu danych odbieranych przez nasze zmysły ze środowiska te, których rzeczywiście potrzebujemy do przeżycia, zapomnienie o naszej transziemskiej tożsamości pozwala nam przebywać "tu i teraz" znacznie efektywniej.
Codzienne życie przynosi nam zbyt wiele informacji, byśmy mogli jednocześnie je przetwarzać i w miarę skutecznie działać. Świadomość istnienia innych światów miałaby jeszcze bardziej niekorzystny wpływ na naszą aktywność.
Gdybyśmy teraz wiedzieli zbyt wiele o krainie ducha, mielibyśmy jeszcze większe kłopoty z odnajdywaniem drogi w naszym życiu na ziemi. (Nie chcę przez to powiedzieć, że nie powinniśmy myśleć o innych światach, gdybyśmy jednak byli zbyt świadomi ich wspaniałości i ogromu, mogłoby to hamować wszelką naszą aktywność podczas pobytu na ziemi). Z perspektywy teologicznej (teraz uważam, że wszechświat jest tworem jak najbardziej celowym) podejmowanie właściwych decyzji za pomocą wolnej woli w obliczu zła i niesprawiedliwości na ziemi miałoby o wiele mniejsze znaczenie, gdybyśmy pamiętali o pięknie, o wspaniałości tego, co nas czeka.
Dlaczego opowiadam o tym z takim przekonaniem? Z dwóch powodów. Po pierwsze, przekazały mi to istoty zamieszkujące tamte wymiary...
(Fragment rozdziału 15 książki)