Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Czas. Rynek w Krakowie / Time. Kraków's Main Market
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Krakowski Rynek jest jak niezmierzona przestrzeń, pełna tajemnic i uroku. Moje pierwsze spotkanie z tą przestrzenią miało miejsce w latach sześćdziesiątych, kiedy jako młody chłopak po raz pierwszy opuściłem rodzinne miasteczko w Małopolsce, by odwiedzić Bałtyk w ramach szkolnej wycieczki. Widok z wydmy w Łebie przeszył mnie głębokim zachwytem. Bezkres tej ogromnej, błękitnej przestrzeni oddzielonej od nieba jedynie cienką linią horyzontu, której nie zakłócał żaden ślad cywilizacji, przejął mnie do głębi. To było doświadczenie, które wpłynęło na moją wyobraźnię na zawsze. Razem z moimi kolegami, w tym wiecznie rozgadanym Józkiem Babulą, po raz pierwszy zetknęliśmy się z czymś, co było dla nas jednocześnie piękne i budzące lęk.
Dwa lata później nasza klasa, licząca czterdziestu dwóch uczniów, znalazła się na ulicy Szewskiej w Krakowie. Widzieliśmy Sukiennice, potężną Bazylikę Mariacką i wyniosłą Wieżę Ratuszową. To wszystko przypominało mi tamto doświadczenie znad Bałtyku. Choć tym razem były to wytwory ludzkich rąk, a nie natura, przeżycie było podobnie intensywne. Mimo że upłynęły dziesięciolecia, a ja mam teraz przywilej codziennego odwiedzania Rynku, nadal czuję to samo onieśmielenie i fascynację, które towarzyszyły mi tamtego pierwszego dnia. Ciągle odkrywam tę przestrzeń na nowo, za każdym razem doświadczając jej piękna i majestatu.
Andrzej Nowakowski
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Krakowski Rynek jest jak niezmierzona przestrzeń, pełna tajemnic i uroku. Moje pierwsze spotkanie z tą przestrzenią miało miejsce w latach sześćdziesiątych, kiedy jako młody chłopak po raz pierwszy opuściłem rodzinne miasteczko w Małopolsce, by odwiedzić Bałtyk w ramach szkolnej wycieczki. Widok z wydmy w Łebie przeszył mnie głębokim zachwytem. Bezkres tej ogromnej, błękitnej przestrzeni oddzielonej od nieba jedynie cienką linią horyzontu, której nie zakłócał żaden ślad cywilizacji, przejął mnie do głębi. To było doświadczenie, które wpłynęło na moją wyobraźnię na zawsze. Razem z moimi kolegami, w tym wiecznie rozgadanym Józkiem Babulą, po raz pierwszy zetknęliśmy się z czymś, co było dla nas jednocześnie piękne i budzące lęk.
Dwa lata później nasza klasa, licząca czterdziestu dwóch uczniów, znalazła się na ulicy Szewskiej w Krakowie. Widzieliśmy Sukiennice, potężną Bazylikę Mariacką i wyniosłą Wieżę Ratuszową. To wszystko przypominało mi tamto doświadczenie znad Bałtyku. Choć tym razem były to wytwory ludzkich rąk, a nie natura, przeżycie było podobnie intensywne. Mimo że upłynęły dziesięciolecia, a ja mam teraz przywilej codziennego odwiedzania Rynku, nadal czuję to samo onieśmielenie i fascynację, które towarzyszyły mi tamtego pierwszego dnia. Ciągle odkrywam tę przestrzeń na nowo, za każdym razem doświadczając jej piękna i majestatu.
Andrzej Nowakowski
