InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
"Miłość do Zakopanego, której najpiękniejszym wyrazem jest utwór popularniejszy od Mazurka Dąbrowskiego i Boże, coś Polskę... czyli Miłość w Zakopanem, wymaga poświęceń. Stąd wiara w to, że pielgrzymka pod Giewont, okupiona wielogodzinną jazdą przez zakopiankę, księżycowymi cenami pensjonatów i zabójczą skutecznością tutejszej gastronomii, przyniesie nam uleczenie z gruźlicy, depresji czy tęsknoty za wyższymi aspiracjami, jeden tydzień w Tatrach uczyni z nas Kukuczkę skrzyżowanego z Cejrowskim, jeden dzień na Krupówkach da nam popularność Edyty Górniak, a jedna upojna noc z Jackiem Kurskim pozwoli nam wykąpać się w wysokogórskim szampanie.
Powinniśmy też odwiedzić miejscowe sanktuaria gastronomiczne, gdzie przy dźwiękach góralodisco urzecze nas zapach oscypka, czyli owczego sera z mleka krowiego, wbrew polskiej naturze pokochamy moskola, ucieszymy się wdziękami polywki z kochuta (przez ce-ha) z makaronym, dopełnimy szczęścia dupskiem wieprza lub cyckami Zoścynej kury z bundzym i pomidorym oraz grulami obsmozonymi, a pełny odlot zapewni nam piwo z bombom lub (czego nie polecam...) góralska herba, czyli ziółka na słodko z wódką na ciepło.
Wiem już, czym uczczę kolejne 600 felietonów popularnym daniem chińskim: mrożoną chryzantemą w sosie zniczowym..."
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
"Miłość do Zakopanego, której najpiękniejszym wyrazem jest utwór popularniejszy od Mazurka Dąbrowskiego i Boże, coś Polskę... czyli Miłość w Zakopanem, wymaga poświęceń. Stąd wiara w to, że pielgrzymka pod Giewont, okupiona wielogodzinną jazdą przez zakopiankę, księżycowymi cenami pensjonatów i zabójczą skutecznością tutejszej gastronomii, przyniesie nam uleczenie z gruźlicy, depresji czy tęsknoty za wyższymi aspiracjami, jeden tydzień w Tatrach uczyni z nas Kukuczkę skrzyżowanego z Cejrowskim, jeden dzień na Krupówkach da nam popularność Edyty Górniak, a jedna upojna noc z Jackiem Kurskim pozwoli nam wykąpać się w wysokogórskim szampanie.
Powinniśmy też odwiedzić miejscowe sanktuaria gastronomiczne, gdzie przy dźwiękach góralodisco urzecze nas zapach oscypka, czyli owczego sera z mleka krowiego, wbrew polskiej naturze pokochamy moskola, ucieszymy się wdziękami polywki z kochuta (przez ce-ha) z makaronym, dopełnimy szczęścia dupskiem wieprza lub cyckami Zoścynej kury z bundzym i pomidorym oraz grulami obsmozonymi, a pełny odlot zapewni nam piwo z bombom lub (czego nie polecam...) góralska herba, czyli ziółka na słodko z wódką na ciepło.
Wiem już, czym uczczę kolejne 600 felietonów popularnym daniem chińskim: mrożoną chryzantemą w sosie zniczowym..."