Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
1939. Wojna? Jaka wojna?
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
"1939. Wojna? Jaka wojna?" to przejmujący obraz sytuacji politycznej przed wybuchem II wojny światowej.
Dlaczego Polacy z takim optymizmem patrzyli w przyszłość? Czy do wojny rzeczywiście musiało dojść?
Rok 1939 w Polsce był czasem niezwykłym, stanowił zaskakującą mieszankę lęku i optymizmu. Lękali się ci, którzy pamiętali jeszcze dobrze poprzednią wojnę. Inni, dla których była ona zaledwie odległym, nikłym wspomnieniem z dzieciństwa, nie potrafili wyobrazić sobie, że podobny kataklizm może nadejść znowu. Przecież wielka wojna wykrwawiła Europę niczym straszliwa zaraza. Wprowadziła zarazem nowy porządek świata, w którym traktaty pokojowe i Liga Narodów miały gwarantować spokojne życie. I chociaż wiedziano powszechnie, że Niemcy i Sowiety rosną w siłę, rodzą się brutalne, autorytarne dyktatury, nie wierzono w wojnę - a może bano się po prostu o niej myśleć.
Tymczasem przez ulice polskich miast co chwilę przechodziły wojskowe parady. Strojni w rogatywki ułani mierzyli lancami w niebo, po którym z rzadka jeszcze krążyły samoloty. Dzielna "szara piechota" maszerowała równym krokiem i z optymizmem patrzyła w przyszłość, wierząc, że w razie czego niemieckie czołgi utkną w polskich błotach. Tymczasem III Rzesza zbroiła się gorączkowo. Ciężki przemysł zbrojeniowy pochłaniał gigantyczne sumy i pracę milionów obywateli.
Piątego stycznia 1939 roku polski minister spraw zagranicznych Józef Beck z honorami przyjmowany był przez Adolfa Hitlera w jego alpejskiej rezydencji. Kanclerz III Rzeszy gorliwie zapewniał, że na niczym nie zależy mu tak bardzo jak na silnej i niezależnej Polsce. W ostatnich dniach sierpnia tegoż roku, kiedy do gdańskiego portu wpływał pancernik Schleswig-Holstein, z polskimi dyplomatami nikt po stronie niemieckiej nie chciał już rozmawiać. Czy możliwy był inny scenariusz?
Na kartach książki "1939. Wojna? Jaka wojna?" Cezary Łazarewicz dowodzi, że ta historia mogłaby rzeczywiście potoczyć się inaczej. Z lektury dziesiątków wspomnień, pamiętników, książek i gazet z tamtych lat wynika bowiem, że Gdańsk był być może faktycznym na ów moment celem Hitlera, nie zaś jak twierdzą historycy jedynie pretekstem do wojny. Jak zatem mógł wyglądać wrzesień 1939 roku, gdyby minister Beck nie stwierdził, że Polacy nie znają pojęcia pokoju za wszelką cenę? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje dziennikarz prasowy, reporter i publicysta, znany autor wielu pozycji wydawniczych i artykułów, laureat nagrody Nike za książkę "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka".
O autorze
Cezary Łazarewicz, dziennikarz prasowy, reporter i publicysta. Publikował w czołowych polskich tytułach, między innymi w „Gazecie Wyborczej“, „Przekroju“, „Polityce“. Autor wielu książek, laureat nagród, w tym Nike za Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka. Mieszka pod Warszawą, pochodzi z Darłowa.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
"1939. Wojna? Jaka wojna?" to przejmujący obraz sytuacji politycznej przed wybuchem II wojny światowej.
Dlaczego Polacy z takim optymizmem patrzyli w przyszłość? Czy do wojny rzeczywiście musiało dojść?
Rok 1939 w Polsce był czasem niezwykłym, stanowił zaskakującą mieszankę lęku i optymizmu. Lękali się ci, którzy pamiętali jeszcze dobrze poprzednią wojnę. Inni, dla których była ona zaledwie odległym, nikłym wspomnieniem z dzieciństwa, nie potrafili wyobrazić sobie, że podobny kataklizm może nadejść znowu. Przecież wielka wojna wykrwawiła Europę niczym straszliwa zaraza. Wprowadziła zarazem nowy porządek świata, w którym traktaty pokojowe i Liga Narodów miały gwarantować spokojne życie. I chociaż wiedziano powszechnie, że Niemcy i Sowiety rosną w siłę, rodzą się brutalne, autorytarne dyktatury, nie wierzono w wojnę - a może bano się po prostu o niej myśleć.
Tymczasem przez ulice polskich miast co chwilę przechodziły wojskowe parady. Strojni w rogatywki ułani mierzyli lancami w niebo, po którym z rzadka jeszcze krążyły samoloty. Dzielna "szara piechota" maszerowała równym krokiem i z optymizmem patrzyła w przyszłość, wierząc, że w razie czego niemieckie czołgi utkną w polskich błotach. Tymczasem III Rzesza zbroiła się gorączkowo. Ciężki przemysł zbrojeniowy pochłaniał gigantyczne sumy i pracę milionów obywateli.
Piątego stycznia 1939 roku polski minister spraw zagranicznych Józef Beck z honorami przyjmowany był przez Adolfa Hitlera w jego alpejskiej rezydencji. Kanclerz III Rzeszy gorliwie zapewniał, że na niczym nie zależy mu tak bardzo jak na silnej i niezależnej Polsce. W ostatnich dniach sierpnia tegoż roku, kiedy do gdańskiego portu wpływał pancernik Schleswig-Holstein, z polskimi dyplomatami nikt po stronie niemieckiej nie chciał już rozmawiać. Czy możliwy był inny scenariusz?
Na kartach książki "1939. Wojna? Jaka wojna?" Cezary Łazarewicz dowodzi, że ta historia mogłaby rzeczywiście potoczyć się inaczej. Z lektury dziesiątków wspomnień, pamiętników, książek i gazet z tamtych lat wynika bowiem, że Gdańsk był być może faktycznym na ów moment celem Hitlera, nie zaś jak twierdzą historycy jedynie pretekstem do wojny. Jak zatem mógł wyglądać wrzesień 1939 roku, gdyby minister Beck nie stwierdził, że Polacy nie znają pojęcia pokoju za wszelką cenę? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje dziennikarz prasowy, reporter i publicysta, znany autor wielu pozycji wydawniczych i artykułów, laureat nagrody Nike za książkę "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka".
O autorze
Cezary Łazarewicz, dziennikarz prasowy, reporter i publicysta. Publikował w czołowych polskich tytułach, między innymi w „Gazecie Wyborczej“, „Przekroju“, „Polityce“. Autor wielu książek, laureat nagród, w tym Nike za Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka. Mieszka pod Warszawą, pochodzi z Darłowa.