InPost Paczkomaty 24/7
13.99 zł
Darmowa dostawa od 190 zł
Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Ze wstępu
Pijani niemieccy fizylierzy szli w „psychicznym ataku„ za „Tygrysami” „Na niego jechało dziesięć czołgów i on jeden po drugim unieruchamiał je wyciąganymi jeden po drugim ze skrzyni „Panzerfaustami” „Kawalerzyści ruszyli do samobójczej szarży na czołgi” „Zamiast obrony dostali rozkaz nacierania„... Zdania podobne do wymienionych bardzo często można spotykać w literaturze wspomnieniowej, historycznej oraz publicystycznej, poświęconej Drugiej wojnie światowej. Duża ich część stała się już swego rodzaju sztampą, obowiązkowymi elementami narracji. Jeśli niemiecki czołg, to — „Tygrys” lub „Pantera”, jeśli samobieżne działo — to „Ferdynand”.
Jeśli trzeba pokazać żołnierza Wehrmachtu, to obowiązkowymi elementami stają się zawinięte rękawy, szare mundury, krótkie buty i pistolet maszynowy „MP-40” z hakiem pod lufą i skrzynkowym magazynkiem. Radziecki żołnierz częściej jest pokazywany z trzyliniowym karabinem, z igłowym bagnetem. Zawsze czegoś mu brakuje, jedyną jego bronią do walki z czołgami — ciężka rusznica przeciwpancerna z długą lufą, służąca jednocześnie do ostrzeliwania samolotów. Radziecki żołnierz porusza się głównie na swoich dwóch nogach, a koń w Wehrmachcie jest po prostu jakimś dziwolągiem — niemieccy żołnierze na stronach książek i w kadrach filmów do naszych dni włącznie, przemieszczają się wyłącznie samochodami ciężarowymi lub w podobnych do trumien transporterach opancerzonych „H?nomag”. W ostateczności autorzy i reżyserzy wsadzają ludzi w szarych mundurach z zwiniętymi rękawami i z „MP-40” w rękach na motocykle...
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Ze wstępu
Pijani niemieccy fizylierzy szli w „psychicznym ataku„ za „Tygrysami” „Na niego jechało dziesięć czołgów i on jeden po drugim unieruchamiał je wyciąganymi jeden po drugim ze skrzyni „Panzerfaustami” „Kawalerzyści ruszyli do samobójczej szarży na czołgi” „Zamiast obrony dostali rozkaz nacierania„... Zdania podobne do wymienionych bardzo często można spotykać w literaturze wspomnieniowej, historycznej oraz publicystycznej, poświęconej Drugiej wojnie światowej. Duża ich część stała się już swego rodzaju sztampą, obowiązkowymi elementami narracji. Jeśli niemiecki czołg, to — „Tygrys” lub „Pantera”, jeśli samobieżne działo — to „Ferdynand”.
Jeśli trzeba pokazać żołnierza Wehrmachtu, to obowiązkowymi elementami stają się zawinięte rękawy, szare mundury, krótkie buty i pistolet maszynowy „MP-40” z hakiem pod lufą i skrzynkowym magazynkiem. Radziecki żołnierz częściej jest pokazywany z trzyliniowym karabinem, z igłowym bagnetem. Zawsze czegoś mu brakuje, jedyną jego bronią do walki z czołgami — ciężka rusznica przeciwpancerna z długą lufą, służąca jednocześnie do ostrzeliwania samolotów. Radziecki żołnierz porusza się głównie na swoich dwóch nogach, a koń w Wehrmachcie jest po prostu jakimś dziwolągiem — niemieccy żołnierze na stronach książek i w kadrach filmów do naszych dni włącznie, przemieszczają się wyłącznie samochodami ciężarowymi lub w podobnych do trumien transporterach opancerzonych „H?nomag”. W ostateczności autorzy i reżyserzy wsadzają ludzi w szarych mundurach z zwiniętymi rękawami i z „MP-40” w rękach na motocykle...