Książka - Śniegi. Dziewczyna z gór. Tom 2

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Śniegi. Dziewczyna z gór. Tom 2

Śniegi. Dziewczyna z gór. Tom 2

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Ofiara porwania, Nadia, po wielu latach decyduje się ujawnić policji swoją tożsamość. W wyniku tego następuje ciąg dramatycznych zdarzeń.
Śnieżna burza pogrąża w chaosie górskie miasteczko, utrudniając prowadzenie śledztwa, a w tym czasie wychowywana poza światem Nadia wraca do cywilizacji. Tam musi stawić czoła mediom i policji. Pojawiają się wątpliwości, czy jest ofiarą porwania, czy może od lat świadomie kieruje własnym losem.
Porywacz pozostaje nieuchwytny. Pojawiające się tropy sugerują jego śmierć, ale czy Jakub na pewno nie żyje? I kim właściwie jest? Przestępcą czy może człowiekiem, który w końcu nauczył się kochać?
Z pozoru oczywiste oceny przestają być jednoznaczne, a ludzkie emocje zdają się nie podlegać zasadom winy i kary.
Małgorzata Warda - pisarka z Gdyni. Dwukrotnie nominowana do nagrody głównej Festiwalu Literatury Kobiecej; w roku 2013 otrzymała nagrodę za powieść o tematyce wykluczenia, a trzy lata później odebrała grand prix Festiwalu. Laureatka nagrody IBBY 2015 dla najlepszej książki młodzieżowej za powieść "5 sekund do Io". Wydała m.in.: "Nikt nie widział, nikt nie słyszał", "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele", "Dziewczynę z gór". Jest także autorką tekstów piosenek. Z wykształcenia rzeźbiarka.

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Ofiara porwania, Nadia, po wielu latach decyduje się ujawnić policji swoją tożsamość. W wyniku tego następuje ciąg dramatycznych zdarzeń.
Śnieżna burza pogrąża w chaosie górskie miasteczko, utrudniając prowadzenie śledztwa, a w tym czasie wychowywana poza światem Nadia wraca do cywilizacji. Tam musi stawić czoła mediom i policji. Pojawiają się wątpliwości, czy jest ofiarą porwania, czy może od lat świadomie kieruje własnym losem.
Porywacz pozostaje nieuchwytny. Pojawiające się tropy sugerują jego śmierć, ale czy Jakub na pewno nie żyje? I kim właściwie jest? Przestępcą czy może człowiekiem, który w końcu nauczył się kochać?
Z pozoru oczywiste oceny przestają być jednoznaczne, a ludzkie emocje zdają się nie podlegać zasadom winy i kary.
Małgorzata Warda - pisarka z Gdyni. Dwukrotnie nominowana do nagrody głównej Festiwalu Literatury Kobiecej; w roku 2013 otrzymała nagrodę za powieść o tematyce wykluczenia, a trzy lata później odebrała grand prix Festiwalu. Laureatka nagrody IBBY 2015 dla najlepszej książki młodzieżowej za powieść "5 sekund do Io". Wydała m.in.: "Nikt nie widział, nikt nie słyszał", "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele", "Dziewczynę z gór". Jest także autorką tekstów piosenek. Z wykształcenia rzeźbiarka.

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 8.06 zł

Okładka: Miękka

Ilość stron: 400

Rok wydania: 2021

Rozmiar: 125 x 195 mm

ID: 9788382342352

Inne książki: Małgorzata Warda

Etui karto... , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 1.27 zł 29.95 zł

Etui karto... , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 1.19 zł 27.95 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 6.84 zł 39.90 zł

Miękka , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 20.04 zł 25.00 zł

Etui karto... , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 1.27 zł 29.95 zł

Broszurowa , 72h wysyłka
Nowa Wyprzedaż Okazja

Taniej o 9.83 zł 43.00 zł

Inne książki: Pozostałe książki

Twarda , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 14.98 zł 69.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 4.93 zł 12.53 zł

Twarda , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 25.31 zł 45.00 zł

Broszurowa , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 6.41 zł 44.90 zł

Miękka , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 18.45 zł 36.90 zł

Zintegrowa... , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 21.88 zł 38.00 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 27.28 zł 36.90 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

850 zł

Dodana przez Paulina w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Pierwszy raz w Bieszczadach byłam jako dziecko. Mieliśmy zwyczaj jeździć z rodzicami co roku nad jezioro Solińskie. Krajobraz, jaki zapamiętałam, mocno różnił się od tego przedstawionego przez Małgorzatę Wardę w serii „Dziewczyna z gór”. Dlaczego? Powód jest prozaiczny. Moje podróże na południe Polski miały miejsce zawsze latem, kiedy zielone wzgórza nad Soliną nie zdradzają w pełni swojej dzikiej natury. Parę razy zastanawiałam się, jak by to było odwiedzić Bieszczady zimą, nigdy jednak nie miałam ku temu okazji. Znajomi, jeśli słyszą o wypadzie w góry, raczej szukają możliwości zdobywania wysokich, tatrzańskich szczytów, tym bardziej tytuł książki może być nieco mylący. Rzadko mówi się o Bieszczadach w kategoriach wysokich wspinaczek, raczej ten rejon naszego kraju kojarzy się z niewielkimi pagórkami, gdzie brak obecności człowieka pozostawił naturze swobodę w urządzaniu najdzikszego regionu Polski. Okazuje się jednak, że taki opis pasuje jedynie do czasów najnowszych. Jeszcze sto lat temu Bieszczady były rejonem gęsto zaludnionym, gdzie mieszkali Polacy, Ukraińcy czy też Żydzi. Wszystko zmieniło się w czasie II Wojny Światowej. Dawne antagonizmy dały o sobie znać i wywołały prawdziwą rzeź, znaną jako „ludobójstwo na Wołyniu”. Co ciekawe, pierwszy raz dowiedziałam się o tym fakcie nie z lekcji historii w szkole, ale za sprawą jednego z mieszkańców, który przyjął moją rodzinę w czasach mojej młodości pod dwóch dach. Oczywiście nie za darmo. Byłam wtedy małą dziewczynką, ale rozumiałam już, że stopa życiowa ludzi mieszkających w Bieszczadach mocno różni się od tego, co znamy w bardziej rozwijających się regionach Polski. Dość powiedzieć, że początkowo wcale nie chcieliśmy się zatrzymać w domu wspomnianego wyżej mężczyzny. Elewacja domu nie pozostawiała wątpliwości, że nie był on remontowany od wielu lat. Mało sprzyjający klimat do odpoczynku, co? Pamiętam, że odjechaliśmy spod miejsca spotkania, rodzice chcieli chyba naradzić się co dalej uczynić. Mama zaproponowała, aby czegoś poszukać, ogłoszeń w przedmiocie noclegu widzieliśmy po drodze bardzo wiele. Mój ojciec to pokojowo nastawiony do świata człowiek, wyobrażam sobie, że przystałby na propozycję mamy, gdyby nie fakt, że po paru chwilach w naszą stronę ruszył starszy mężczyzna na rowerze. Przywitał się życzliwie i zapytał, czy to nas oczekuje. Rodzice byli zmieszani. Uderzyła mnie skromność owego mężczyzny. Otwarcie przyznał, że dom z zewnątrz nie wygląda zachęcająco, ale prosił, tylko aby wejść do środka, zobaczyć dla nas przygotował i na bazie zebranych informacji powziąć decyzje. Zgaduje, że gdyby był nachalny, to pewnie pojechalibyśmy dalej. Był jednak wyjątkowo miły, biło od niego przedziwne ciepło, a rodzice chyba też to wyczuli, bo zawróciliśmy i po chwili weszliśmy do domu gospodarza. Nie spodziewajcie się, że w tym momencie tos wyskoczył z szafy i byłam świadkiem jakieś kryminalnej intrygi. Nic podobnego! Cały dom w zasadzie miał być oddany nam do dyspozycji. Mężczyzna miał sypiać w małej wnęce, gdzie mieściło się tylko jego łóżko. Dosłownie. Wejście do pokoju prowadziło od razu do łóżka, wokół niego nie było miejsca, nawet żeby usiąść i wyłożyć nogi. Gospodarz domu zapytany o warunki swojego noclegu odparł jedynie, że jemu niewiele potrzeba do szczęścia. Na drugi dzień, kiedy rozmawialiśmy o tej sytuacji z rodzicami nad jeziorem Solińskim, rodzice doszli do wniosku, że prawdopodobnie zarobek z tytułu naszego pobytu pozwoli temu człowiekowi przeżyć przez kolejne pół roku. Nie było mowy o wielkich pieniądzach, ale to, co w Łodzi było dla nas naturalnym wydatkiem z okazji wakacyjnych przygód, pozwalało ludziom w Bieszczadach zakupić węgiel na opał, czy zakupić podstawowe produkty spożywcze. Nigdy wcześniej o tym nie pisałam publicznie, ale opowiedziana wyżej historia zapadła mi w pamięć i w pewnym sensie ukształtowała jako człowieka. Wbrew pozorom, przytoczona anegdota ma wiele wspólnego z książkami Małgorzaty Wardy. Seria „Dziewczyna z gór” oddaje niesamowity klimat Bieszczadów, autorka wplotła w swoją opowieść również trudną historię tego regionu naszego kraju. Na łamach książki „Dziewczyna z gór. Śniegi” pojawia się bowiem postać niejakiego Łuka, policjanta z rodowodem ukraińskim. Gospodarz domu, w którym przed laty spędziliśmy wakacje, opowiedział nam przy ognisku niezwykłą historię. W latach 40’ XX wieku mężczyzna był małym chłopcem. Pewnej nocy przybiegła do domu jego starsza siostra, mężatką mieszkająca w sąsiedniej wsi. Jak bardzo sąsiedniej? Cóż, w Bieszczadach jedną miejscowość od drugiej dzieli nierzadko wiele kilometrów i niewiele zmieniło się w tym zakresie przez ostatnie sto lat. Według relacji gospodarza domu, jego siostra przebiegła 11 kilometrów w nosy przez ciemny las, aby ostrzec rodzinę przed zbliżającymi się żołnierzami Ukraińskiej Armii Powstańczej. Człowiek ten wyznał, że gdyby nie jego siostra, najpewniej razem z całą rodziną zostałby spalony owej nocy. Kiedy o tym mówił, trzasły mu się ręce. Dla porządku dodam, że był to człowiek mocno posunięty w latach, jego postawa zdradzała jednak, że wbrew temu, co przyjęło się uważać, czas wcale nie leczył ran. Podobnie zresztą jak w przypadku głównej bohaterki serii Małgorzaty Wardy pod tytułem „Dziewczyna z gór”. &nbsp;</p><p>Małgorzata Warda znana jest w Polsce przede wszystkim ze swojego artystycznego zajęcia. W przeszłości zdobyła wykształcenie w kierunku rzeźbienia, z czasem odnalazła się również w prozie. Jakiej? To nie jest łatwe pytanie. „Dziewczyna z gór” to chyba najbardziej znana seria polskiej pisarki i początek książki zaczyna się w iście kryminalnym stylu. Stopniowo jednak odkrywamy osobowości głównych bohaterów, a ich poznawanie wywoływało we mnie ambiwalentne uczucia. Małgorzata Warda proponuje czytelnikom prawdziwy, emocjonalny rollercoaster, okraszony nutką thrillera, a fragmentami nawet horroru. Przynajmniej w oczach tych, którzy podobnie jak ja czują niepokój, gdy z lasu nocą słychać głosy łamanych gałęzi przez wilki. Jeśli nie byliście w podobnej sytuacji, to nic nie szkodzi. Polska pisarka znakomicie przedstawia unikalną przyrodę Bieszczadów, która miejscami wydaje się równie dzika, co szalenie dziewicza. Szczególnie że przez długi czas postaciami, wokół których toczy się cała historia, jest młoda dziewczyna i starszy od niej &nbsp;mężczyzna. A wokół nich tylko lasy, góry, wilki. Małgorzata Warda wspominała w jednym z wywiadów, że spędziła w Bieszczadach wiele czasu, również zima. Pierwszą rzeczą, która zdumiała polską pisarkę po dotarciu na miejsce było poszarpane ciało sarny, znalezione nieopodal domu, który wynajmowała. Jak sama przyznała, świadomość, że wilki są tak blisko, początkowo budziła w niej niepokój i obawy. Wkrótce przekonała się, że te majestatyczne zwierzęta nie wchodzą w drogę człowiekowi, o ile ten nie burzy ich spokoju. „Spokój” to słowo klucz w książkach Małgorzaty Wardy. Jeśli wszyscy przed czymś uciekamy lub za czymś gonimy, to można powiedzieć, że Nadia, bohaterka serii „Dziewczyna z gór” znajduje się dokładnie w środku tej drogi. Ucieka przed przeszłością, o której nic nie wie i jednocześnie goni za przyszłością, nie wiedząc, dokąd zmierza. &nbsp;</p><p>Pierwsza książka z serii pod tytułem „Dziewczyna z gór. Tropy” została wydana przez Małgorzatę Wardę w 2018 roku. Nie jest tak, że od razu rzuciłam się na tę książkę, a wcześniej odliczałam dni do jej premiery. Spotkanie z twórczością Małgorzaty Wardy wydarzyło się niejako przy okazji. Przyjaciółka wpadła do mnie na noc, piliśmy wino i rozmawiałyśmy o literaturze, planach na życie i facetach. Przeczytałam i przepadłam. Miałam wtedy dużo na głowie: w pracy młyn, facet mnie oszukał, a w sklepach coraz trudniej było dostać moje ulubione batoniki Reese's. Przyjaciółka zarekomendowała książkę Małgorzaty Wardy, jako okazję, aby rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady bez wychodzenia z domu. Zabrzmiało kusząco. &nbsp;</p><p>Nadię poznajemy w wieku 11 lat. Spędza czas z rodzicami w Bieszczadach na wakacjach. Dziewczynka wieczorem zostaje uprowadzona z przyczepy kempingowej. Obok znajdował się dom, który wynajmowali rodzice i spali, kiedy ich córka została porwana. Kim jest porywacz? Jakie ma intencje? Dlaczego nie pojawiły się żadne sygnały w przedmiocie żądania okupu? To tylko niektóre z pytań, jakie pojawiły się w mojej głowie po pierwszych kilkunastu stronach powieści „Dziewczyna z gór. Tropy”. Spodziewałam się, że tożsamość porywacza zostanie szybko ujawniona, tym bardziej, że jak wspominałam wyżej, obok porwanej dziewczynki i jej oprawcy nie było w książce w zasadzie nikogo innego. Początkowo dziewczyna modliła się o ratunek. Nawet ja zaskoczyło, że porywacz nie zrobił jej żadnej krzywdy, co więcej, z czasem zaczęła wieść całkiem zwyczajne życie w domu zlokalizowanym w samym sercu Bieszczad, gdzie cywilizacja w osobie ciekawskich ludzi w ogóle nie docierała. Czy Nadia się poddała? Czy straciła wiarę, że kiedykolwiek wróci do normalnego życia? A może owa normalność wcale nie była już w jej oczach czymś pożądanym? Pierwsza powieść należąca do serii „Dziewczyna z gór” przynosi imponujący festiwal niespodzianek. Porywaczem okazuje się Jakub, a jego związki z Nadią daleko wykraczają poza spotkanie feralnej nocy, kiedy uprowadził 11-letnią dziewczynkę. Jakub jest biologicznym ojcem porwanej Nadii, co zaskoczyło w równym stopniu czytelników co samą dziewczynkę. Nie miała ona pojęcia o tym fakcie. Co więcej, przez całe swoje życie żyła w przekonaniu, że zna swoich rodziców. Partner patki okazał się jednak przyszywanym ojcem i Nadia doznała początkowo szoku, słysząc te informacje. Trudno jednak nie odnieść ważenia, że stopniowo tworzyła się na swojego ojca-porywacza, tym bardziej że mężczyzna zachowywał się mocno osobliwie. Był mocno zdystansowany do świata, wydawało się, że wcale mu nie zależy na dzieleniu życia z kimkolwiek. Pozory wcale nie okazały się pozorami tym razem. Nadia była jedynym człowiekiem na świecie, który budził w Jakubie jakiekolwiek uczucia. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że mężczyzna okazał się jakimś totalnym psycholem żyjącym na uboczu wielkiego świata w samym centru bieszczadzkiej połoniny. Jakub skrywał tajemnice związane ze swoim dzieciństwem, które jednym słowem można określić jako traumatyczne. O co dokładnie chodzi? Tego wam nie powiem, warto sięgnąć po książkę „Dziewczyna z gór. Tropy”, aby znaleźć odpowiedź na wyżej zadane pytanie. Zwłaszcza że Małgorzata Warda napisała postacie swojej powieści w niezwykle wiarygodny sposób. Ilość domysłów i tajemnic jest w tej książce zbliżona do aury, jaka otacza zimą Bieszczady. &nbsp;</p><p><br>Kontynuacja serii w drugiej części, tj. „Dziewczyna z gór. Tropy” wiele zmienia w narracji prowadzonej przez polską pisarkę. Pierwsza część skończyła się w momencie, kiedy Nadia wyszła na drogę i zatrzymała samochód. W środku byli podróżujący przez Bieszczady turyści. Kobieta niewiele mówiła, poprosiła o pomoc. Druga część przenosi nas akcja do Trójmiasta. Dlaczego tam? Powody są dwa. Nadia z rodzicami mieszkała tam w przeszłości, a po drogie na co dzień żyje i tworzy tam autorka książki „Dziewczyna z gór. Tropy”. Minęło 14 lat od feralnej nocy, kiedy młoda dziewczyna została uprowadzona z przyczepy kempingowej. Sprawą zajmują się nie tylko organy ściągania, ale przede wszystkim media. Głośna sprawa porwania sprzed lat zwraca uwagę wszystkich na osobę Nadii. Kobieta wcale jednak nie prosi o zainteresowanie. Co więcej, nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jak wyznaje na łamach książki: &nbsp;</p><p>„ […]nie byłam jak współczesne kobiety, żyłam przecież w lesie, w górach i nie znałam się ani na kosmetykach, ani na ubraniach, mój świat był związany z przyrodą.”</p><p>Powieść „Dziewczyna z gór. Tropy” w dużym stopniu rozgrywa się w Trójmieście, ale na dobrą sprawę mogłaby to być również Warszawa, Łódź czy Wrocław. Dlaczego? Małgorzata Warda opisując wielkomiejski świat, tworzy kontrast dla Bieszczadów, gdzie Nadia spędziła większą część swojego życia. Dorosła już kobieta &nbsp;czuje się zupełnie obco w dużym mieście. Brakuje jej przestrzeni wokół siebie, kontaktu z naturą, a przede wszystkim... brakuje jej ojca. Co się stało z Jakubem? To pytanie stanowi oś, wokół której toczy się fabula książki „Dziewczyna z gór. Tropy”. Tym razem powieść przedstawia również kilku bohaterów drugoplanowych, a szczególną uwagę warto zwrócić na wspomnianego na wstępie policjanta Łuka. Mężczyzna w przeszłości był podwładnym niejakiej Kamińskiej, funkcjonariuszki policji, prowadzącej sprawę zaginionej, 11-letniej Nadii. Łuka kieruje się w Bieszczady, aby odnaleźć Jakuba i raz na zawsze dowiedzieć się, jakie były okoliczności porwania młodej dziewczyny przed laty. Nie przeczuwa jednak, że wyprawa w dzikie rejony naszego kraju przyniesie mu również konieczność zmierzenia się z własnymi demonami. Nie będzie jednak sam. Nadia jest jedyną osobą, która wydaje się znać Jakuba. Zna zwyczaje i rytuały mężczyzny, rusza zatem w podróż z policjantem, aby odnaleźć swojego biologicznego ojca. Dwoje samotnych ludzi, jeden cel, a wokół dzika natura i śnieg po kolana. Trudno o bardziej romantyczne okoliczności, co? Tak moi drodzy, wspomniany wątek poza koniecznością zmierzenia się z trudną przeszłością obu postacią przyniesie również szanse na odnalezienie w sobie &nbsp;bratniej duszy. Dla niecierpliwych spoiler: Nadia i Łuki czują do siebie mięte w drugiej części „Dziewczyny z gór”! &nbsp;</p><p>Obie powieści Małgorzaty Wardy zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Nie będzie żadnym wielkim nadużyciem stwierdzić, że autorka książki „Dziewczyna z gór. Tropy” to moje literackie odkrycie 2022 roku. Sposób, w jaki polska pisarka oddaje klimat gór, jest rzadko spotykany w rodzimej beletrystyce. Pamiętacie „Chyłkę” Remigiusza Mroza? W części pod tytułem „Kontratyp” dzielna Joanna zrzuca z siebie togę i rusza w kierunku paska Karakorum, położonego na styku Indii, Pakistanu i Chin. Świetny pomysł, gorzej z wykonaniem. Wątpię, aby kiedykolwiek Remigiusz Mróz miał okazje zobaczyć drugie co wielkości pasmo gór na świecie. Małgorzata Warda spędziła sporo czasu w Bieszczadach i widać to po szczegółach opisów przyrody w wykonaniu polskiej pisarki. Góry w serii „Dziewczyna z gór” wydają się tajemnicze, mroczne i niebezpieczne. Jeden złe postawiony krok może wywołać lawinę. Jedna zła decyzja, może oznaczać śmierć. Jeden człowiek nie jest w stanie wieść tam szczęśliwego życia. Nadia wydaje się to rozumieć najlepiej, jestem szalenie ciekawa ostatniej części trylogii „Dziewczyna z gór”!</p>
Dodana przez Renata w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Cenie literaturę za możliwość złapania oddechu od świata, który mnie otacza. Ciągła pogoń za lepszym życiem daje się we znaki wielu ludziom, pandemia covid-19, wojna w Ukrainie i kryzys gospodarczy uderzyły nie tylko w nasze kieszenie, ale przede wszystkim w poczucie bezpieczeństwa. Przez lata żyliśmy w przekonaniu, że historia się skończyła. Wojny stały się synonimem minionego wieku, a tąpnięcia w gospodarce miały pojawiać się tylko od czasu do czasu, za każdym razem przynosząc miękkie lądowanie. Nic podobnego się nie wydarzyło. Rozmawiałam kilka dni temu z przyjaciółką, która od kilku miesięcy korzysta z porad terapeuty. Okazuje się, że co raz więcej ludzi kieruje swoje oczy ku specjalistom, czując jednocześnie doskwierające poczucie bezradności. Samotność stała się niejako znakiem XXI wieku, nie zmieniają tego nawet social media i możliwość kontaktu z każdą osobą na świecie. Ile razy myśleliście w tym roku „A może być tak uciec w Bieszczady?”. Kocham podróże, najchętniej zwiedziłabym cały świat, ale nie dysponuje w tym zakresie ani wolnym czasem, ani tym bardziej &nbsp;możliwościami finansowymi. Jak mawiał Święty Augustyn: „Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę”. Małgorzata Warda opublikowała do tej pory trzy książki wchodzące w skład serii „Dziewczyna z gór”. Pierwsza część, nosząca podtytuł „Tropy” okazała się niemałym szokiem na rodzimym rynku beletrystyki. Czy polska pisarka poszła za ciosem i kontynuowała w drugiej części niezwykły pomysł na książkę o uprowadzonej nocą&nbsp;dziewczynie, która tęskni za swoim oprawcą? &nbsp;<br><br>Powieść „Dziewczyna z gór. Tropy” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Małgorzaty Wardy. Słyszałam o polskiej pisarce wcześniej, nie miałam jednak przyjemności obcować z jej powieściami. Znajoma chwaliła je za znakomite portrety psychologiczne przedstawionych postaci, charakteryzujących się dużym stopień złożoności charakterów. Uznałam, że brzmi to, jak zachęta, zwłaszcza że za oknem grudniowe śniegi i trzeba znaleźć dobry powód, aby wyjść z domu, gdy nie jest to konieczne. Podobna aura stwarza możliwość pozostania w domu, a towarzystwo dobrej książki i mocnej kawy (bez mleka!) to obietnica udanych wieczorów. Niech trwają do wiosny! Zima to najlepszy czas, aby nadrobić literackie zaległości. Trzy dni temu przeczytałam książkę „Dziewczyna z gór. Tropy”, a ju dzień później chwyciłam za jej kontynuację, opisaną przez Małgorzatę Wardę w książce „Dziewczyna z gór. Śniegi”. Czy polska autorka ma rzeczywiście coś nowego do zaproponowania na rodzimym rynku literatury pięknej? &nbsp;<br><br>Powieść „Dziewczyna z gór. Tropy” to dziwna opowieść. Dziwna z wielu powodów. Rzucenie akcji w klimat ośnieżonych wzgórz nad Soliną wydał mi się początkowo nieco mroczny i tajemniczy, stanowił zapowiedź mocnego thrillera z elementami horroru. Zwłaszcza początkowe opisy przyrody i zwrócenie oczu autorki w kierunku obecnych w górach wilków mogło wywołać gęsią skórkę u czytelników. Zacznijmy jednak od początku. Pewnego dnia dochodzi do tragedii. Na posesji przy domu znajduje się przyczepa kempingowa, gdzie wieczorem swój wolny czas spędzała 11-letnia dziewczynka. Rodzice Nadii byli w tym czasie w domu, który znajdował się zaraz obok. Mimo to Nadia została uprowadzona. Organy ścigania podjęły nierówną walkę o życie i zdrowie dziewczynki, działania te jednak nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Brzmi nieco naiwnie i banalnie? Cóż, pewnie, gdyby tłem historii opisanej w książce „Dziewczyna z gór. Tropy” była jakaś mała miejscowość pod Warszawą, zgodziłaby się z takimi wnioskami. Podobnych historii nasza beletrystyka zna więcej, a część z nich opisali, chociażby Remigiusz Mróz i Katarzyna Bonda w swoich kryminałach. W przypadku Magdaleny Wardy sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej. Polska pisarka wybrała Bieszczady na tło swojej opowieści. Nie był to przypadek, autorce zależało na stworzeniu klimatu osobliwego, pozwalającego na głęboką interakcję pomiędzy zaginioną dziewczyną i jej porywaczem. Poniekąd właśnie tak wyglądało 14 lat życia Nadii, które spędziła w wiosce na końcu świata gdzieś na samym centrum Bieszczad. Dla precyzji dodam, że wioska ta zamieszkana była jedynie przez Nadię i Jakuba. Żadnych domów w bliższej czy dalszej okolicy, żadnej ścieżki, która prowadziłaby do miejsca przetrzymywania dziewczyny. Z tym „przetrzymywaniem” to skrót myślowy, daleka jestem bowiem od wniosków, że Jakub zamknął swoją ofiarę w piwnicy i karmił jedynie suchym chlebem. Nic podobnego nie miało miejsca. Początkowo dziewczyna naturalnie żyła w przekonaniu, że zostanie uwolniona i wróci do życia, jakie znała. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego, Nadia poznała życie codzienne Bieszczadów, doceniła jego uroki, odnalazła w nim spokój, zostawiła tam również cząstkę siebie. „Zostawiła”, ponieważ książka „Dziewczyna z gór. Tropy” kończy się w niezwykły sposób. Nadia pojawia się w wieku 25 lat na ścieżce prowadzącej przez las, którą akurat podróżowali turyści. Prosi o pomoc, nie mówi jednak nic więcej o swojej przeszłości. Organy ścigania szybko ustalają tożsamość kobiety i sprawa porwania sprzed lat wydaje się bliska wyjaśnienia. W książkach Małgorzaty Wardy nic jednak nie jest takim, jakim na pozór się wydaje. 11 Nadia, jeszcze jako mała dziewczynka skrywała wiele tajemnic, o części z nich nawet nie miała pojęcia. 25 Nadia to kobieta świadoma swojej przeszłości, a druga część serii pod tytułem „Dziewczyna z gór. Śniegi” oznacza ni mniej, ni więcej, tylko konieczność zmierzenia się ze swoimi demonami. Pierwszą szansą dla dziewczyny w tym zakresie będzie spojrzenie w oczy swojej matce. &nbsp;<br><br>Początkowo nie znaliśmy tożsamości porywacza. Pytanie o jego imię oraz motywacje zaprzątało mi głowę podczas wertowania kolejnych stron i można było wyczuć między słowami polskiej pisarki, że celowo przedstawia mężczyznę w mocno stonowanej, momentami enigmatycznej postaci. Taki pomysł na książkę ze strony Małgorzaty Wardy mogą sugerować, że to Nadia będzie pierwszoplanową postacią pierwszej książki i całej serii. W pewnym sensie tak rzeczywiście jest, niemniej na łamach powieści „Dziewczyna z gór. Śniegi” widać przynajmniej troje głównych bohaterów. Obok Nadii są to Jakub, porywacz dziewczynki, oraz same Bieszczady, a będąc precyzyjną, opisy przyrody, jakimi raczy nas polska pisarka. Przyznaję, jestem wrażliwa na research autorów powieści. To rozczarowujące, kiedy sięgasz po literaturę piękną, aby dowiedzieć się więcej o świecie i samym sobie, a zderzasz się z banałami i stereotypami codzienności, od których za sprawą literatury chciałeś uciec. Podobne podejście cechuje pisarzy, którzy mają dobre pomysły na bohaterów i wplatają je w mało przemyślany świat, który już z daleka wygląda na plastikowy. Małgorzata Warda spędziła sporo czasu w Bieszczadach. Autorka książki „Dziewczyna z gór. Tropy” miała również okazje spędzić w południowo-wschodniej Polsce zimę, gdzie jak sama komentowała w wywiadach, była zdana tylko na siebie. Wynajęła dom, oddziela się od świata i znalazła... spokój. Paradoksalnie to samo można powiedzieć o Nadii. Nie tej, która miała 11 lat, była małą, przestraszoną dziewczynką, ale tej, która pod koniec pierwszej części pojawia się na drodze i zatrzymuje samochód podróżujących turystów. Spokój po 14 latach spędzonych w dziczy ze swoim porywaczem? Przyznajcie, nie brzmi to, jak gotowy scenariusz na skandynawski kryminał. I dobrze, seria „Dziewczyna z gór” obok kryminałów może leżeć, w istocie jednak nie ma wiele z nimi wspólnego. Dwie pierwsze powieści zdecydowanie mają charakter obyczajowy, a nakreślone przez polską pisarkę portrety psychologiczne bohaterów serii tworzą skomplikowaną sieć powiązań, które pobyt Nadii w Bieszczadach wzmocnił, albo dla odmiany mocno osłabił. Szczególnie w kontekście relacji Nadii z jej matką, Olgą. Jakie prawdy o życiu swojego dziecka zataiła kobieta, która przed ostatnie 14 lat żyła w przekonaniu, że jej córka mimo wszystko odnajdzie się żywa? &nbsp;<br><br>UWAGA MOCNY SPOILER: prawdziwym ojcem Nadii jest Jakub, mężczyzna, który porwał ją przed 14 laty. Powodów, aby to zrobić, miał wiele, w skrócie można powiedzieć, że ojciec Nadii był zdesperowany i odrzucony. Nie tylko przez Olgę, ale przez cały świat. Jakub w przeszłości doznał niewyobrażalnej traumy. W swoim życiu stronił od ludzi, zaszył się gdzieś na końcu świata i czekał. Na co? Na pewno nie na ratunek, Jakub nigdy o niego nie prosił. A jednak znalazł coś, co nadało sens jego życiu. Mowa o Nadii, jego córce, którą porwał, choć od początku nie miał wobec niej złych intencji. Przeciwnie, dziewczyna po jakimś czasie zorientowała się, że tak naprawdę nic jej nie grozi. Nie miała jednak przed sobą żadnej drogi ucieczki, przez wiele lat nikt nie zakłócał ich spokoju w domu położonym gdzieś na uboczu ludzkich spraw. Nadia z czasem doceniła spokój, jaki wiąże się z codziennością na łonie natury. Dziewczyna nauczyła się obserwować jej znaki, przede wszystkim jednak stała się samodzielną kobietą. Taką co to wiecie, potrafi samej narąbać drzewo na opał czy upolować zająca. Między słowami Małgorzaty Wardy można wyczuć, że czas spędzony przez Nadię w domu Jakuba mocno ją zahartował, uczynił na swój sposób niepokonaną. 25-letnia Nadia nie jest jednak superbohaterką. A w drugiej części serii pod tytułem „Dziewczyna z gór. Śniegi”, bohaterce powieści Małgorzaty Wardy przyjdzie zmierzyć się z mroczną przeszłością. &nbsp;<br><br>Kontynuacja pierwszej części trzyma dobry poziom. Mimo że autorka tym razem zabiera nas do miasta, tracimy więc z oczu niezwykły klimat Bieszczadów. Nie na długo. Nadia w wieku 25 lat wraca do domu, nie potrafi się jednak w nim odnaleźć. Fragmenty związane z próbami odnalezienia się w nowej-starej rzeczywistości brzmią słodko-gorzka. Z jednej strony zabawnie brzmi, że 25-letnia kobieta uczy się używać kosmetyków czy szuka sposobu jak podkręcić włosy lokówką, z drugiej jednak szybko okazuje się, że bohaterka książki wcale tego wszystkiego nie potrzebuje. Tęskni za Bieszczadami, tęskni też za swoim prawdziwym ojcem. Jednocześnie Nadia coraz mocniej wkracza na ścieżkę wojenną ze swoją matką i ojczymem. Ma zal do nich, że nie powiedzieli jej w przeszłości prawdy o niej samej. Co więcej, Nadia razem z funkcjonariuszami policji kieruje się znów w kierunku dzikich rejonów Bieszczadów, gdzie spodziewa się odnaleźć ojca. Jakub uległ wypadkowi w związku z mocarnymi siłami lokalnej natury i wydaje się, że jego odszukanie będzie szalenie trudne. Jednocześnie Małgorzata Warda daje do zrozumienia, że jeśli komuś ma się to udać, &nbsp;to tylko córce poszukiwanego mężczyzny. Odnalezienie poszukiwanego Jakuba wiąże się z uratowaniem mu życia, a w przyszłości najpewniej postawieniem zarzutów uprowadzenia i ograniczenia wolności nieletniej. Wychodzi z tego niezły galimatias, ponieważ jedyną osobą, której naprawdę zależy na odnalezieniu Jakuba, jest jego córka. Jednocześnie tylko ona wyraża wolę, aby mężczyzna w przyszłości nie został skazany. Elementy kryminalne pojawiają się przez całą serię Małgorzaty Wardy, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polska pisarka wplata je głównie, aby co rusz napędzać fabułę. Na pierwszym planie pozostają niezmiennie skomplikowane relację Nadii, jej ojca, matki oraz jej konkubenta. Nie zmienia się tylko jedno. 11-letnia Nadia, podobnie jak jej starsza, 25-letnia wersja pozostaje zagubiona w świecie dorosłych. Ma to momentami niezwykły charakter, retrospekcje oraz opisy przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki doceni każda z nas. Bo każda z nas na jakimś etapie swojego życia czuła, ze straciła kontrole nad swoim życiem. I każda z nas pamięta, jak wiele jest w stanie zrobić, aby ów kontrolę odzyskać. Nawet jeśli oznacza to wybór, który zmieni całkowicie życie bohaterki serii „Dziewczyna z gór”. &nbsp;<br><br>Powieść „Dziewczyna z gór. Tropy”, podobnie jak i „Dziewczyna z gór. Śniegi”, wydana została przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Okładki książek są mocno sugestywne, cechuje je pewna forma minimalizmu i tajemnicy. Nie widać twarzy głównej bohaterki, W tle pojawiają się góry, na które spogląda kobieta. Trudno na pierwszy rzut oka stwierdzić, czego w nich szuka. Po przeczytaniu książek Małgorzaty Wardy odpowiedź na to pytanie zaskoczy wielu czytelników. Zwłaszcza jeśli okaże się, że każdy z nas szuka tego samego. Bez względu na to, w jakim kierunku patrzy. &nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS

Kurier GLS

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier InPost

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Punkty odbioru DHL

Punkty odbioru DHL

7.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

DPD Pickup Punkt Odbioru

DPD Pickup Punkt Odbioru

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info