Ostatni ślad

Słyszałam tak wiele o Charlotte Link. Zawsze same dobre rzeczy, więc pomyślałam, że powinnam przeczytać jedną z jej książek. Trafiło na "Ostatni ślad". Przybliżę wam trochę treści tej historii: mała wioska w Anglii jest domem Elaine Dawson. Niezbyt młoda kobieta spędziła tam całe swoje samotne życie. Kiedy zostaje zaproszona na wesele Rosanny Hamilton z Gibraltaru, dawnej koleżanki z klasy, jest zdecydowana pojechać tam i doświadczyć czegoś innego niż życie na wsi do którego przywykła. Niestety dociera tylko na lotnisko, ponieważ jej lot z Heathrow zostaje odwołany z powodu mgły. Na lotnisku spotkała mężczyznę, który zaproponował jej spędzenie nocy w swoim mieszkaniu i złapanie samolotu następnego dnia rano. Po tej nocy Elaine Dawson już nigdy więcej nie ujrzała światła dziennego....

Pięć lat później Rosanna otrzymuje od swojego byłego szefa zlecenie napisania serii artykułów na temat spraw osób zaginionych. Od czasu ślubu mieszka w Gibraltarze z mężem i pasierbem. W jej małżeństwie nie dzieje się obecnie zbyt dobrze, więc korzysta z okazji, by wreszcie znów robić to, co zawsze kochała, a także by wyjaśnić przyszłość swojego małżeństwa. Jedną z zaginionych osób jest Elaine Dawson, dawna koleżanka z klasy, która zaginęła w drodze na ślub.

Jedzie do Londynu, bo właśnie tam pięć lat temu zaginęła kobieta. Częściowo kieruje nią poczucie winy, bo gdyby nie zaprosiła Elaine na swój ślub, ta nie zniknęłaby, mimo że obie nigdy nie były bliskimi przyjaciółkami. Wkrótce udaje jej się namierzyć mężczyznę, który w tym czasie zaoferował Elaine swój pokój gościnny. Dopiero po dłuższym zastanowieniu prawnik Marc Reeve zgadza się na rozmowę z Rosanną, bo tamta fatalna noc kosztowała go wówczas niemal wszystko. W końcu nagle stał się głównym podejrzanym w sprawie o zaginięcie. Rosanna, choć na początku nie chce w to uwierzyć, jest bardzo przejęta wybawcą Elaine w opałach i bardzo szybko zaczyna żywić do niego uczucia. Zdecydowanie chce wyjaśnić, co się wtedy wydarzyło, bo tylko w ten sposób Marc może definitywnie oczyścić się z zarzutów.

Fabuła książki została dopracowana w szczegółach. Postacie zostały opracowane w sposób wielowymiarowy i autentyczny. Nie jestem jednak pewna, co dokładnie powinnam myśleć o głównej bohaterce Rosannie, ponieważ jej motywy do rozwiązania sprawy zaginięcia niekoniecznie są natury czysto zawodowej po spotkaniu z Marcem. Postać Marca natomiast uważam za bardzo dobrze rozwiniętą. Ja też bym się w nim zakochała, bo jest czarujący, przystojny i ma pewny siebie sposób bycia, który zjednuje sobie ludzi. Styl pisania był dla mnie przyjemny w odbiorze. W podsumowaniu mogę powiedzieć, że choć nie jest to najlepsza książka jaką czytałam, nie będę wzbraniała się przed przeczytaniem kolejnych książek tej autorki. Także polecam :)

Muszę przyznać, że jestem zachwycona tą autorką. Pociągnęła za sobą wiele małych nitek, które stopniowo logicznie łączą się w niesamowitą historię, ze tak otworze niniejsza recenzje takim obrazowym porównaniem :D Nie mogłam odłożyć książki na bok.... Od razu można było się utożsamić z wymienionymi osobami i ich historiami, które w jakiś sposób dotyczyły zniknięcia Elaine. Są one niesamowicie wiarygodne i wspaniale opisane. Książka była naprawdę ekscytująca aż do ostatniej strony.

Kilka lat temu niepozorna Elaine Dawson zaginęła w drodze na ślub przyjaciółki. Jej lot został odwołany z powodu mgły. Na lotnisku poznaje mężczyznę, który proponuję jej, żeby u niego przenocowała, po czym ślad po niej zaginął. Jej brat Geoffrey, sparaliżowany i zgorzkniały po wypadku, jest pewien, że to Marc Reeve zabił Elaine, ale nigdy nie udało się tego udowodnić. Teraz dziennikarka Rosanna, ta sama przyjaciółka na której ślub Elaine była zaproszona, otrzymuje zadanie ponownego otwarcia tej historii. Cieszy się z możliwości opuszczenia Gibraltaru, gdzie mieszka z mężem i pasierbem. Nigdy nie czuła się tam jak w domu, a teraz tym bardziej, ponieważ jej małżeństwo znalazło się w ślepym zaułku. W trakcie swoich poszukiwań poznaje Marca Reeve'a, musi przyznać, że jest całkiem sympatyczny i chyba nie zasłużył na nagonkę prasową po zniknięciu Elaine, która uczyniła go podejrzanym o morderstwo oraz mocno nadszarpnęła jego dobrze zapowiadającą się karierę prawnika.
Zaginiona kobieta, podejrzany, któremu nic nie można udowodnić, kolejna dziewczyna, która zniknęła z powierzchni ziemi i dziennikarka w nieszczęśliwym małżeństwie, która chce wyrwać się ze swojego sztywnego, małego świata. Początkowo różne wątki biegną obok siebie i dość długo trwa, zanim widocznie się zazębiają. Charlotte Link całkiem nieźle radzi sobie z tym zabiegiem i mimo dość chaotycznej narracji pozwala na budowanie napięcia. Choć moje podejrzenia potwierdziły się na końcu, to w międzyczasie zdążyła mnie jeszcze kilka razy nabrać. Te wieczne zakompleksione kobiety, które nie mogłyby być bardziej nijakie i nieśmiałe, zaczynają działać mi na nerwy, podobnie jak kontrolujący je mężowie. Ale to mniejsza z tym. Liczy się całość, a ta jest genialna! Polecam 5/5

Słyszałam tak wiele o Charlotte Link. Zawsze same dobre rzeczy, więc pomyślałam, że powinnam przeczytać jedną z jej książek. Trafiło na "Ostatni ślad". Przybliżę wam trochę treści tej historii: mała wioska w Anglii jest domem Elaine Dawson. Niezbyt młoda kobieta spędziła tam całe swoje samotne życie. Kiedy zostaje zaproszona na wesele Rosanny Hamilton z Gibraltaru, dawnej koleżanki z klasy, jest zdecydowana pojechać tam i doświadczyć czegoś innego niż życie na wsi do którego przywykła. Niestety dociera tylko na lotnisko, ponieważ jej lot z Heathrow zostaje odwołany z powodu mgły. Na lotnisku spotkała mężczyznę, który zaproponował jej spędzenie nocy w swoim mieszkaniu i złapanie samolotu następnego dnia rano. Po tej nocy Elaine Dawson już nigdy więcej nie ujrzała światła dziennego....

Pięć lat później Rosanna otrzymuje od swojego byłego szefa zlecenie napisania serii artykułów na temat spraw osób zaginionych. Od czasu ślubu mieszka w Gibraltarze z mężem i pasierbem. W jej małżeństwie nie dzieje się obecnie zbyt dobrze, więc korzysta z okazji, by wreszcie znów robić to, co zawsze kochała, a także by wyjaśnić przyszłość swojego małżeństwa. Jedną z zaginionych osób jest Elaine Dawson, dawna koleżanka z klasy, która zaginęła w drodze na ślub.

Jedzie do Londynu, bo właśnie tam pięć lat temu zaginęła kobieta. Częściowo kieruje nią poczucie winy, bo gdyby nie zaprosiła Elaine na swój ślub, ta nie zniknęłaby, mimo że obie nigdy nie były bliskimi przyjaciółkami. Wkrótce udaje jej się namierzyć mężczyznę, który w tym czasie zaoferował Elaine swój pokój gościnny. Dopiero po dłuższym zastanowieniu prawnik Marc Reeve zgadza się na rozmowę z Rosanną, bo tamta fatalna noc kosztowała go wówczas niemal wszystko. W końcu nagle stał się głównym podejrzanym w sprawie o zaginięcie. Rosanna, choć na początku nie chce w to uwierzyć, jest bardzo przejęta wybawcą Elaine w opałach i bardzo szybko zaczyna żywić do niego uczucia. Zdecydowanie chce wyjaśnić, co się wtedy wydarzyło, bo tylko w ten sposób Marc może definitywnie oczyścić się z zarzutów.

Fabuła książki została dopracowana w szczegółach. Postacie zostały opracowane w sposób wielowymiarowy i autentyczny. Nie jestem jednak pewna, co dokładnie powinnam myśleć o głównej bohaterce Rosannie, ponieważ jej motywy do rozwiązania sprawy zaginięcia niekoniecznie są natury czysto zawodowej po spotkaniu z Marcem. Postać Marca natomiast uważam za bardzo dobrze rozwiniętą. Ja też bym się w nim zakochała, bo jest czarujący, przystojny i ma pewny siebie sposób bycia, który zjednuje sobie ludzi. Styl pisania był dla mnie przyjemny w odbiorze. W podsumowaniu mogę powiedzieć, że choć nie jest to najlepsza książka jaką czytałam, nie będę wzbraniała się przed przeczytaniem kolejnych książek tej autorki. Także polecam :)

Muszę przyznać, że jestem zachwycona tą autorką. Pociągnęła za sobą wiele małych nitek, które stopniowo logicznie łączą się w niesamowitą historię, ze tak otworze niniejsza recenzje takim obrazowym porównaniem :D Nie mogłam odłożyć książki na bok.... Od razu można było się utożsamić z wymienionymi osobami i ich historiami, które w jakiś sposób dotyczyły zniknięcia Elaine. Są one niesamowicie wiarygodne i wspaniale opisane. Książka była naprawdę ekscytująca aż do ostatniej strony.

Kilka lat temu niepozorna Elaine Dawson zaginęła w drodze na ślub przyjaciółki. Jej lot został odwołany z powodu mgły. Na lotnisku poznaje mężczyznę, który proponuję jej, żeby u niego przenocowała, po czym ślad po niej zaginął. Jej brat Geoffrey, sparaliżowany i zgorzkniały po wypadku, jest pewien, że to Marc Reeve zabił Elaine, ale nigdy nie udało się tego udowodnić. Teraz dziennikarka Rosanna, ta sama przyjaciółka na której ślub Elaine była zaproszona, otrzymuje zadanie ponownego otwarcia tej historii. Cieszy się z możliwości opuszczenia Gibraltaru, gdzie mieszka z mężem i pasierbem. Nigdy nie czuła się tam jak w domu, a teraz tym bardziej, ponieważ jej małżeństwo znalazło się w ślepym zaułku. W trakcie swoich poszukiwań poznaje Marca Reeve'a, musi przyznać, że jest całkiem sympatyczny i chyba nie zasłużył na nagonkę prasową po zniknięciu Elaine, która uczyniła go podejrzanym o morderstwo oraz mocno nadszarpnęła jego dobrze zapowiadającą się karierę prawnika.
Zaginiona kobieta, podejrzany, któremu nic nie można udowodnić, kolejna dziewczyna, która zniknęła z powierzchni ziemi i dziennikarka w nieszczęśliwym małżeństwie, która chce wyrwać się ze swojego sztywnego, małego świata. Początkowo różne wątki biegną obok siebie i dość długo trwa, zanim widocznie się zazębiają. Charlotte Link całkiem nieźle radzi sobie z tym zabiegiem i mimo dość chaotycznej narracji pozwala na budowanie napięcia. Choć moje podejrzenia potwierdziły się na końcu, to w międzyczasie zdążyła mnie jeszcze kilka razy nabrać. Te wieczne zakompleksione kobiety, które nie mogłyby być bardziej nijakie i nieśmiałe, zaczynają działać mi na nerwy, podobnie jak kontrolujący je mężowie. Ale to mniejsza z tym. Liczy się całość, a ta jest genialna! Polecam 5/5