Dodana przez
Amelia
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>Jednym z pierwszych filmów, na jakich byłam w życiu, był obraz „Ostatni Samuraj” z Tomem Cruise'em w roli głównej. Trudno było mi uwierzyć, że ten sielankowy, wyspiarki klimat Japonii został brutalnie pogwałcony w XIX wieku przez „Czarne okręty”, jak w basenie Morza Południowochińskiego określano przybyszów zza wielkiej wody. Z wiekiem fascynacja dalekim wschodem mi nie minęła, mogę nawet powiedzieć, że rozwinęła się w nowych kierunkach. Konkretnie chodzi o Chiny, tradycyjnie największego wroga Japonii. Relacje obu państw na przestrzeni wieków naznaczone były wzajemnymi najazdami, gwałtami i morderstwami. Współcześnie rzadko to widać na relacjach medialnych ze spotkań polityków, niemniej relacje między Chinami i Japonią porównałabym do relacji Polski z Niemcami. Czyli kooperujemy, tam, gdzie tam to się opłaca, a tam, gdzie nasze interesy się różnią, przypominamy o polityce historycznej. Paradoksem jest sytuacja, w której to Chiny występują w roli wielkiej cywilizacji, trwającej od 5 tysięcy lat, jednocześnie to Japonia zadała ostateczny cios chińskiemu cesarstwu blisko sto lat temu. Tylko dwa miesiące na przełomie 1937 i 1938 roku przyniosły śmieć nawet 400 tysiącom osób. Uznajemy powszechnie w Europie, że to II Wojna Światową była na terenie Starego Kontynentu najkrwawszym konfliktem. Poznając lepiej historię bliskiego wschodu, łatwo odkryć, że ludzie tam mieszkający zdolni są do okrucieństw podobnych do tych, które w przeszłości czyniła III Rzesza. Stopniowalność w tym zakresie to zawsze rzecz umowna, ale na pewno zrozumienie mój punkt widzenia po przeczytaniu książki „O Chinach”, napisanej przez Henry’ego Kissingera. Amerykański dyplomata nie skupił się w swoim dziele na historii Chin, ale siłą rzeczy musiał odwołać się do kilku ważnych, historycznych momentów XX wieku dla Państwa Środka. Szczególne wrażenie robią opisy związane z „Wielką Rewolucją Kulturową, jeśli pamiętać, że autor w latach 70’ XX wieku pojawił się osobiście w Państwie Środka obok prezydenta Richarda Nixona, miał wiec sposobność na własne oczy przyjrzeć się owocom reform wprowadzonych przez Mao Zedonga. <br><br>Henry Kissinger to ważna persona w świecie dyplomacji Jego wielka kariera polityczna rozpoczęła się w latach 70’ XX wieku, kiedy był współautorem pakietu propozycji, jakie administracja amerykańska złożyła na biurka decydentów w Pekinie. Czas był to na świecie osobliwy, ponieważ jak zaznacza autor książki „O Chinach”, wyścig między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich zdawał się rozstrzygnięty. Sukces misji Apollo 11 w opinii świata, jak przekonuje w swojej publikacji Henry Kissinger, przeorientował priorytety amerykańskiej dyplomacji. Oczy Waszyngtonu zostały zwrócone ku Pekinowi, do tej pory traktowanego jako „młodszy brat” Moskwy. ZSRR nie widziało w Chińskiej Republice Ludowej partnera, raczej podwykonawcę decyzji podejmowanych na Kremlu. Henry Kissinger dostrzegł w tym szansę. Zaproponował prezydentowi R. Nixonowi porozumienie z Chinami, które stopniowo miało przynieść odwilż w stosunkach, a w dalszej perspektywie, również demokratyzację zgodną z zachodnimi standardami. Autor książki „O Chinach” słynie nie tylko z trafnych prognoz, ale także bezpośredniego języka, jakim się posługuje w mediach. Kiedy 24 maja tego roku Henry Kissinger wygłosił słynne słowa, że „Ukraina musi zrezygnować z części swojego terytorium na rzecz Rosji”, Kijów podniósł alarm. Amerykański dyplomata w ostatnim czasie zmienił zdanie. Wynika to oczywiście z oceny bieżącej sytuacji, gdzie Ukraina odnosi kolejne sukcesy na wschodzie kraju. Niemniej wspomniane wyżej słowa dobrze oddają w mojej ocenie sposób myślenia autorka książki „O Chinach”. Henry Kissinger jest czołowym przedstawicielem szkoły „realizmu politycznego”. Krótko mówiąc, chodzi o to, że kraje kierują się wspólnymi wartościami, póki służy to ich interesom. Tam, gdzie kraje różnią się w swojej strategii, liczą się tylko twarde interesy. Federacja Rosyjska, jak piszę w książce „O Chinach” Henry Kissinger, w przeszłości dawała szansę swoją postawą na arenie międzynarodowej na tzn. „Odwrócony manewr Kissingera”. „Odwrócony”, ponieważ w przeszłości to przeciągniecie Chińskiej Republiki Ludowej za sprawa https://******.**. Henry ‘ego Kissingera, ostatecznie rzuciło na kolana Związek Radziecki i przyniosło jego rozpad w 1991 roku. Bieżące wydarzenia na świecie nie pozostawiają wątpliwości, że Chiny idą pod rękę z Federacją Rosyjską. Czy można było przewidzieć taki rozwój wydarzeń?<br><br>Henry Kissinger sporo miejsca poświęca w swojej książce roli Chińskiej Republiki Ludowej na arenie międzynarodowej. Autor książki „O Chinach” wskazuje, że od początku lat 70’ XX wieku Państwo Środka stopniowo intensyfikowało swoje wpływy w całym regionie Azji Południowo-Wschodniej i Centralnej. Symbolem tych działań była budowa tzn. „Nowego Jedwabnego Szlaku”. Nazwa urocza, cóż się jednak za nią kryło? Odpowiedź, jakiej udziela Henry Kissinger, daje do myślenia. Za projektem gospodarczym, który według Chin miał ożywić cały region i zaoferować milionom ludzi prace, w istocie kryl się zamysł o charakterze geopolitycznym, wymierzony w głównego rywala, Stany Zjednoczone. Brzmi to trochę fantastycznie, gdyby się nad tym zastanowić. Stany Zjednoczone są na zachodzie, Chiny na wschodzie i problemem jest fakt, że Chiny prowadzą drogę aż do Europy? A jednak! Chodzi o „łańcuchy dostaw” jak nazywa je Henry Kissinger. Mówiąc oględnie, to szlaki komunikacyjne, główne arterie światowej gospodarki. Jednym z najważniejszych miejsc w tym zakresie, jak możemy przeczytać w książce „O Chinach”, jest cieśniną Malakka. Uznawana jest powszechnie za granice między Oceanem Indyjskim i Oceanem Spokojnym. Kto ją kontroluje, kontroluje cały ruch w promieniu tysięcy kilometrów. Henry Kissinger nie ma wątpliwości w swojej publikacji, że na otwartym morzu dominacja amerykańskiej marynarki jest przytłaczająca. Stąd budowa „Nowego Jedwabnego Szlaku” jest lądową alternatywą, na którą Waszyngton nie ma żadnego wpływu. </p><p>Trudno uwierzyć, że Chiny od początku lat 90’ tak znakomicie odnajdują się na arenie międzynarodowej. Wcześniej traktowane były jako „światowa fabryka”, miejsce przypominające dziki zachód, gdzie w nieludzkich warunkach ludzie pracują bez szans na wypłatę za nadgodziny. W książce „O Chinach” możemy przeczytać opinie autora w przedmiocie ważnej kwestii na zachodzie, jaką jest mniejszość Ujgurska. Ludzie Ci pierwotnie żyli w prowincji Sinciangu na granicy Chin oraz Tybetu. Henry Kissinger w interesujący sposób przedstawia to zagadnienie. Zdaniem amerykańskiego dyplomaty świat przygląda się, jak Chińczycy pacyfikują swoje mniejszości narodowe, niewiele jednak z tego wynika. Dlaczego? Chińska kultura zdaniem Henry Kissinger znacznie odbiega od tego, co znamy na zachodzie. Zrozumienie tych różnic w przeszłości było domeną sinologów i miłośników stosunków międzynarodowych. Obecnie stanowi klucz do powodzenia w biznesie i na arenie międzynarodowej. Chińska tożsamość budowana była przez ostatnie dekady na nienawiści do zachodu. Zdaniem Henry’ego Kissingera, wpisało się to w „realizm polityczny” Mao Zedonga, który proklamował powstanie ChRL w 1949 roku. Autor książki „O Chinach” nie ma chyba najlepszego zdania o „ojcu-założycielu” współczesnych Chin. Nie zrozumcie mnie złe, w żadnym momencie Henry Kissinger nie pozwala sobie na wypowiedzi nacechowane emocjonalnym, negatywnym zabarwieniem, ale podaje wyraźnie w wątpliwość sens „Rewolucji Kulturowej” nawet z socjalistycznego punktu widzenia. Na zachodzie coś podobnego nigdy by nie przeszło, rządy prawa, nawet jeśli umowne, to jednak wykluczają rozstrzeliwanie dzieci podejrzanych o roznoszenie listów "wrogów rewolucji". Mado Zedong jak możemy przeczytać w książce „O Chinach”, nie miał problemu, aby podejmować podobne decyzje. Czy Chiny mogą być partnerem dla zachodu, jeśli fundamenty Państwa Środka zbudowane zostały de facto na ludobójstwie, dokonanym na własnym narodzie? Czy postępowanie chińskich decydentów wobec mniejszości Ujgurów nie stanowi kontynuacji dawnych wzorców nakreślonych przed przewodniczącego Mao? <br><br>Henry Kissinger to poważny człowiek, nie ma powodów, aby go nie cenić za jego pracę na rzecz Departamentu Stanu. Amerykański dyplomata nie pozostawia w swojej książce złudzeń, że świat pozostaje przynajmniej od początku XXI wieku na ścieżce wojennej. Rywalizacja Chin i USA sięga w istocie minionych wieków, długi czas jednak Państwo Środka pogrążone było w tzw. „Stuleciu upokorzeń”. Henry Kissinger przypomina o tym w swojej publikacji pod tytułem „O Chinach”, ponieważ na zachodzie często pokutuje wiele stereotypów na temat Chińskiej Republiki Ludowej. Konieczność zmierzenia się z rzeczywistością może oznaczać potencjalnie III Wojnę Światową. Czy takie tezy stawiane przez Henry’ego Kissingera powinny szokować? Nie, jeśli zdamy sobie sprawę, że Chiny do 2049 roku chcą ogłosić swoje zjednoczenie. Oznaczałoby to włączenie do Państwa Środka https://******.**. Półwyspu Koreańskiego, Birmy czy Wietnamu. Prawdziwa wywrotka na światowych mapach, co? Widać wyraźnie, że wojna w Ukrainie przyniosła nam eskalację napięć w wielu regionach świata. Coraz więcej mówi się o wojnie w Syrii, konflikcie między Izraelem oraz Iranem, czy w końcu napięciach na granicy Serbii i Kosowa.</p><p>Książka „O Chinach” została wydana w 2014 roku, nie zmienia to jednak nic z jej aktualności. Henry Kissinger poświęcił najwięcej miejsca w swojej publikacji Państwu Środka, jednak znany na całym świecie geopolityk przedstawił szerszą diagnozę dotycząca przyszłości świata. Minione dekady budowane były na ładzie i porządku osiągniętym na konferencji w Bretton Woods w 1944 roku. Przez ten czas jak wskazuje autor książki „O Chinach”, Stany Zjednoczone czuwały nad „łańcuchami dostaw”, gwarantując bezpieczeństwo swoją potężną flotą wojenną. Czas świata jednobiegunowego jednak minął, a dawne imperia upominają się o należne im miejsce. Chiny są tutaj naturalnym przykładem i autor podkreśla ich znaczenie w kolejnych dekadach dla stosunków międzynarodowych, niemniej Henry Kissinger wskazuje również na znaczenie Iranu, Indii, czy Brazylii. Czyni to naturalnie w formie dygresji, ale często bardzo interesujących, ponieważ za ich sprawą widać „pracę o podstaw” wykonywaną przez chińskich decydentów. Pracę, która przyniosła Pekinowi wpływy w wielu stolicach na całym świecie. Europa nie jest tu wyjątkiem, czego symbolem są szczególnie relacje z Niemcami.</p><p>Xi Xingping został wybrany na trzecią kadencję w październiku 2022 roku. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Henry Kissinger nie mógł o tym wiedzieć w momencie pisania książki, jednak jej treścią wskazuje, że w przyszłości Chiny będą się jednoczyć wokół silnego przywódcy, aby wkroczyć w nową erę. Warto przeczytać książkę „O Chinach”, aby uzmysłowić sobie, że Państwu Środka jest na najlepszej drodze do tego celu. To nie moja opinia, lecz Henry’ego Kissingera, z którą skądinąd nie ośmieliłabym się polemizować. Znakomita publikacja odkrywająca przed ciekawskimi czytelnikami, jakie znaczenie dla przyszłości świata będzie miała Chińska Republika Ludowa. I jakie znaczenie ma dla teraźniejszości</p>