Dodana przez
Pawel Z.
w dniu 03.10.2023
Opinia użytkownika sklepu
Colleen Hoover po raz kolejny stworzyła pełne emocji dzieło, które zawładnie waszymi sercami! “Maybe someday” nie jest typowym romansem, ale obiecuję wam, że jest to jedna z najbardziej namiętnych i wyjątkowo pięknych książek, jakie kiedykolwiek czytałam.<br>
<br>
Książka jest całkowicie wyjątkowa i oryginalna. Szczerze mówiąc, nie mam żadnej innej książki, do której mogłabym ją porównać, ani nigdy nie czytałam takiej książki, której fabuła byłaby nawet podobna do tej. Wszystko, od sposobu, w jaki bohaterowie się poznali, po zwroty akcji i odkrycia, zaskoczyło mnie i trzymało w niepewności przez całą drogę. Pisarstwo Colleen Hoover ma tę piękną, porywającą jakość, która wciąga czytelnika w życie jej bohaterów. Od pierwszych linijek byłam w pełni zanurzona w tej historii i byłam z nią związana aż do ostatniego słowa.<br>
<br>
Ridge był typem faceta, w którym każda dziewczyna się zakocha - cudowny, słodki, utalentowany muzyk o złotym sercu, który skrywał wielki sekret. Wszystko w nim sprawiało, że albo mdlałam, albo się rozpływałam.<br>
<br>
Sydney była jedną z tych bohaterek, którą od razu polubiłam. Była miła, ujmująca i nie raz zaskarbiła sobie mój szacunek sposobem, w jaki radziła sobie w sytuacjach, w których została postawiona.<br>
<br>
Naprawdę kochałam wszystko w tej książce i w ich romansie - SMS-y, flirtowanie, powolne, ale mocne budowanie ich związku... muzykę, pisanie piosenek, ból serca, a także psikusy. Silny emocjonalny nurt, który przewijał się przez całą książkę, był tak intensywny, że można go było poczuć w każdej scenie. Były momenty, w których śmiałam się tak mocno, że musiałam przerwać czytanie, aby dojść do siebie, i takie, które łamały mi serce tak mocno, że siedziałam tam ze łzami płynącymi po twarzy. Sposób, w jaki Ridge i Sydney połączyli się poprzez swoją muzykę, był hipnotyzujący, piękny i wręcz gorący. Każde z nich miało coś, czego potrzebowało drugie i wkrótce granice między tworzeniem muzyki a zakochaniem się zaczęły się zacierać.<br>
<br>
W książce zastosowano też niesamowity zabieg, polegający na tym, że prawdziwe, nadające się do słuchania piosenki, które zostały napisane i nagrane specjalnie na potrzeby tej książki, zostały wkomponowane w całą historię w taki sposób, że w odpowiednim momencie pojawiała się sugestia, by ich posłuchać. I były one po prostu niesamowite!!! Dla mnie najbardziej wyjątkowym momentem była możliwość posłuchania piosenki po tym, jak zobaczyłam, jak razem tworzą ją od podstaw. To było naprawdę magiczne doświadczenie.<br>
<br>
Historia jest również opowiedziana w naprzemiennych punktach widzenia, dzięki czemu czytelnik ma okazję poznać różne strony tej historii i zżyć się z każdą postacią z osobna.<br>
<br>
A teraz rzecz, której nie da się wyczytać z opisu książki... To jest właściwie zakazany romans, ale nie w typowy sposób. Wszystko, co musicie wiedzieć, to to, że ta książka jest absolutnie niesamowita, piękna i wyjątkowa. To naprawdę lektura obowiązkowa!!!<br>
<br>
Ale... jeśli chcesz wiedzieć, czego możesz się spodziewać po tej historii, czytaj dalej. Nie zdradzam żadnych większych zwrotów akcji i nie mówię, jak kończy się ta historia, ale ze względu na złożoność sytuacji czułam potrzebę opowiedzenia trochę o tym, jak się po niej czułam.<br>
<br>
Zaczynamy...<br>
<br>
Powiem wprost: mamy tu trójkąt miłosny. Ale to nie jest przeciętny trójkąt miłosny. Tak jak reszta książki, ten jest zupełnie inny i wyjątkowy i pomimo tego, że jako czytelnik zazwyczaj nie przepadam za trójkątami, absolutnie uwielbiałam sposób, w jaki został on napisany.<br>
<br>
Bardzo wcześnie dowiedzieliśmy się, że Ridge miał dziewczynę, Maggie, i było jasne, że nie była to tylko przypadkowa dziewczyna, z którą był częściowo związany. Nie, to była dziewczyna, w której był całkowicie i bezgranicznie zakochany. Była miła, słodka, kochająca i po prostu miała piękny charakter, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Ale kiedy Ridge i Sydney się poznali, połączyło ich niezaprzeczalne, głębokie uczucie. Teraz, zanim zapytacie, to nie jest książka o zdradzie. Ridge kochał Maggie i nigdy nie chciałby jej skrzywdzić, a Sydney właśnie wyszła ze związku, w którym została zdradzona przez swojego chłopaka, więc w żadnym wypadku nie chciałaby postawić innej dziewczyny w takiej sytuacji, w jakiej ona się znalazła. Jednak mimo najlepszych chęci więź między nią a Ridge'em stawała się coraz silniejsza, mimo że oboje walczyli z nią ze wszystkich sił.<br>
<br>
Emocjonalnie, moje serce było wszędzie. Naprawdę nie wiedziałam, co czuć. Byłam tak zdezorientowana, ponieważ nie było tu dobra ani zła. Nie ma dobrych czy złych ludzi. Wiedziałam, że to historia Ridge'a i Sydney, więc moje serce im kibicowało, ale nie mogłam się powstrzymać od zastanowienia... a co by było, gdyby to była historia Ridge'a i Maggie? Bo w takim przypadku Sydney byłaby tym "złym", bo stanowiłaby zagrożenie dla ich związku. Chociaż nie chciałam tego przyznać, czy Maggie nie zasługiwała na bycie z Ridge'em tak samo jak Sydney? I nie pomogło to, że zarówno Sydney, jak i Maggie były tak cudownie słodkimi osobami i żadna z nich nie miała żadnych wad, które sprawiałyby, że łatwo byłoby usprawiedliwić nielubienie ich z jakiegokolwiek powodu.<br>
<br>
To nie jest książka, w której można kogoś nienawidzić. Nie można się na nikogo denerwować, nie można nikogo winić, nie ma nikogo, kogo można by obwiniać. Nie ma niczego, co sprawi, że poczujesz się lepiej lub usprawiedliwi to, co czujesz. Nie chciałam, żeby komuś stała się krzywda, i nie potrafiłem wybrać strony. To po prostu bolało. Ale nie miałam pojęcia, komu sprawia to ból. Najlepsza odpowiedź brzmiałaby: wszystkim. <br>
<br>
Nie było żadnych "drużyn". Nie było czarnych, białych, ani nawet szarych stref. Byli tylko ludzie. I uczucia. Silne, potężne, pochłaniające wszystko uczucia. I wybory. Niewiarygodnie bolesne, rozdzierające serce wybory i wciąż... brak właściwej odpowiedzi. Ale szczerze mówiąc, fakt, że ta książka potrafiła tak mocno namieszać w moich emocjach, był jedną z rzeczy, które najbardziej mi się w niej podobały. Rzecz w tym, że nic nie poradzisz na to, w kim się zakochasz. Bez względu na to, na co nalega mózg, w końcu to serce decyduje o wszystkim i bez względu na to, jak bardzo staramy się z tym walczyć lub temu zaprzeczać, jest to jedyna rzecz, której nie da się ukryć.<br>
<br>
Podobało mi się, że autorka miała odwagę napisać historię, w której nie ma "złego faceta", ponieważ oznaczało to, że nie ma łatwego sposobu na usprawiedliwienie swoich uczuć, a dzięki sposobowi, w jaki zostało to napisane, naprawdę czułam konflikt każdej postaci, jakby był moim własnym. Zwłaszcza Ridge. Przysięgam, że przez połowę książki chciałam go tylko przytulić.<br>
<br>
To była jedna z tych rzadkich książek, w których ani razu, nawet przez chwilę, nie byłam na nikogo zła czy zirytowana. Nie znaczy to, że nie miałam konfliktu z ich działaniami, ponieważ byłam rozdarta i niepewna wszystkiego, co czułam, ale jednocześnie każda rzecz, która się wydarzyła, była zrozumiała. Kibicowałam szczęściu wszystkich i podobało mi się, że nigdy (nawet na końcu) nie byłam zmuszona nikogo nienawidzić.<br>
<br>
Zakończenie było naprawdę genialnie skonstruowane i miało niesamowite tempo, pozostawiając mnie z cudownym uczuciem, że każda część historii została zakończona. Czytanie tej książki nie dało mi spać do 4:30 nad ranem. Nie mogłam jej odłożyć, nie mogłam oderwać wzroku od strony i tak bardzo pragnęłam dowiedzieć się, co się wydarzy, a jednocześnie nie chciałam, żeby się skończyła. To było świeże, wyjątkowe i nieprzewidywalne. Czułam się w pełni związana z każdą z postaci i szczerze mówiąc, nie mam nic do zarzucenia. Ta książka jest idealna. Naprawdę doskonała.<br>
<br>
Nie mogę jej wystarczająco gorąco polecić. Przeczytajcie tę książkę. Przeżyjcie ją. Pokochajcie ją. Pozwólcie, by zawładnęła waszym sercem. To niezapomniana podróż, którą każdy czytelnik powinien odbyć.<br>
<br>
Ponadto, na marginesie, naprawdę mocno wizualizowałam każdą pojedynczą rzecz w mojej głowie podczas czytania. Każda scena, każda postać, każda lokalizacja jest krystalicznie czysta w moim umyśle, więc będę się modlić do bogów filmowych, żeby ta historia trafiła na duży ekran, bo byłby z tego niezły film! :D