Książka - Stacja końcowa Auschwitz

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Stacja końcowa Auschwitz

Stacja końcowa Auschwitz

DODAJ DO LISTY ŻYCZEŃ

Masz tę lub inne książki?

Sprzedaj je u nas

Eddy de Wind był młodym, pełnym życia studentem kierunków medycznych, kiedy w latach czterdziestych ubiegłego wieku trafił wraz ze swoją świeżo poślubioną zoną do Auschwitz - wysłano go tam, ponieważ był Żydem, mieszkającym w Amsterdamie. Zapis doświadczeń jakich był świadkiem był dla niego formą terapii, spisał swoje wspomnienia krótko po wyzwoleniu obozu przez sowietów. Na potrzeby ksiąski stworzył swoje alter ego – postać Hansa wiernie oddaje kim był autor książki, jaką rolę pełnił w obozie jak również co widział i jakich wydarzeń był naocznym świadkiem.  

De Wind na kartach książki “Ostatnia stacja Auschwitz” sporządził wierne świadectwo niewyobrażalnego okrucieństwa jakiego był świadkiem w obozie koncentracyjnym, podnosi również kwestię o których dzisiaj często się milczy - obozy koncentracyjne były dla nazistów źródłami niezwykle taniej, ciągle napływającej siły roboczej, efektem której III Rzesza realnie bogaciła się każdego dnia, czerpiąc wielkie korzyści z ludzkiej pracy ponad siły.  

Przejmujące świadectwo autora otwiera oczy na tragedię Holocaustu, stanowiąc relację naocznego świadka wydarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Opowieść zawarta w książce “Ostatnia stacja Auschwitz” nie jest fabularyzowana, wydawca wraz z autorem zdecydowali o wydaniu książki w oparciu o zapiski De Winda, widoczny w nich chaos i urwane fragmenty oddają grozę i okrucieństwo obozowej rzeczywistości w sposób często niespotykany w innych książkach związanych z poruszana tematyką.  

 

Wybierz stan zużycia:

WIĘCEJ O SKALI

Eddy de Wind był młodym, pełnym życia studentem kierunków medycznych, kiedy w latach czterdziestych ubiegłego wieku trafił wraz ze swoją świeżo poślubioną zoną do Auschwitz - wysłano go tam, ponieważ był Żydem, mieszkającym w Amsterdamie. Zapis doświadczeń jakich był świadkiem był dla niego formą terapii, spisał swoje wspomnienia krótko po wyzwoleniu obozu przez sowietów. Na potrzeby ksiąski stworzył swoje alter ego – postać Hansa wiernie oddaje kim był autor książki, jaką rolę pełnił w obozie jak również co widział i jakich wydarzeń był naocznym świadkiem.  

De Wind na kartach książki “Ostatnia stacja Auschwitz” sporządził wierne świadectwo niewyobrażalnego okrucieństwa jakiego był świadkiem w obozie koncentracyjnym, podnosi również kwestię o których dzisiaj często się milczy - obozy koncentracyjne były dla nazistów źródłami niezwykle taniej, ciągle napływającej siły roboczej, efektem której III Rzesza realnie bogaciła się każdego dnia, czerpiąc wielkie korzyści z ludzkiej pracy ponad siły.  

Przejmujące świadectwo autora otwiera oczy na tragedię Holocaustu, stanowiąc relację naocznego świadka wydarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Opowieść zawarta w książce “Ostatnia stacja Auschwitz” nie jest fabularyzowana, wydawca wraz z autorem zdecydowali o wydaniu książki w oparciu o zapiski De Winda, widoczny w nich chaos i urwane fragmenty oddają grozę i okrucieństwo obozowej rzeczywistości w sposób często niespotykany w innych książkach związanych z poruszana tematyką.  

 

Szczegóły

Opinie

Inne książki tego autora

Książki z tej samej kategorii

Dostawa i płatność

Szczegóły

Cena: 20.09 zł

Okładka: Miękka

Ilość stron: 288

Rok wydania: 2020

Rozmiar: 135 x 200 mm

ID: 9788328052628

Wydawnictwo: W.A.B.

Powiązane tagi:

Książki o Auschwitz

Inne książki: Eddy De Wind

Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 16.69 zł 36.99 zł

Inne książki: Pozostałe książki

Twarda , W magazynie
Nowa Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 7.93 zł 49.99 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 25.78 zł 38.00 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana
Broszurowa , W magazynie
Używana Okazja

Taniej o 19.52 zł 32.90 zł

Twarda , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 5.04 zł 34.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 18.64 zł 36.90 zł

Broszurowa , W magazynie
Używana Wyprzedaż Okazja

Taniej o 19.72 zł 34.99 zł

Opinie użytkowników
5.0
2 oceny i 2 recenzje
Reviews Reward Icon

Napisz opinię o książce i wygraj nagrodę!

W każdym miesiącu wybieramy najlepsze opinie i nagradzamy recenzentów.

Dowiedz się więcej

Wartość nagród w tym miesiącu

850 zł

Dodana przez Mateusz w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>Mam wrażenie, ze w ostatnim czasie literatura obozowa związana z wydarzeniami II Wojny Światowej stała się niezwykle popularna na rodzimym rynku literackim. Trudno powiedzieć, skąd ten buuum, można jednak zauważyć tendencje do wydania wspomnień w przedmiocie traumatycznych doświadczeń z rzeczywistości obozowej, a ta jak sadze bezie tylko podsycana obecnymi wydarzeniami w Ukrainie, gdzie przecież nie sposób uniknąć analogii do czasów wojny z pierwszej polowy XX wieku. Ludzie lubią się bać, a czytając o tym czego doświadczyli inni niespełnia sto lat temu łatwiej sobie przypomnieć, ze historia wcale się nie skończyła, a nawet dojść do wniosku, ze historia lubi się powtarzać. &nbsp;</p><p>&nbsp;Książka “Ostatnia stacja Auschwitz” została napisana przez Eddy’ego de Winda, i stanowi jego osobista relacje z pobytu w Oświęcimiu, jednocześnie w mojej własnej opinii jest to jedno z najwierniejszych świadectw tragedii jaka rozegrała się za murami obozu koncentracyjnego. Mężczyzna w wykształcenia był lekarzem, już po wojnie zrobił specjalizacje w kierunku psychiatrii, być może to właśnie pozwoliło by wykreować swoje alter ego jako bohatera książki, co w założeniu miało pomoc opisać doświadczenia z pewnego dystansu – Hans, bohater książki wydaje się jednak do złudzenia podobny do autora w swoim sposobie bycia, a opisane na lamach książki przeżycia bezpośrednio dotyczyły Eddego de Winda. &nbsp;</p><p>&nbsp;Początek historii ma miejsce jeszcze w Holandii – Westerbrock to obóz przejściowy, gdzie naziści przyjmowali żydów z całych Niderlandów i dalej kierowali ich w podroż po całej Europie. Tam właśnie Hans poznaje Friedel, kobietę z która wkrótce bierze ślub. Małżonkom nie długo jest dane cieszyć się sobą, wkrótce bowiem zostają wysłani do Auschwitz, a już podczas transportu zostają rozdzieleni. Hans trafia do bloku nr. dziewięć, a jego świeżo poślubioną zona żona – dziesięć, i trzeba przyznać, ze gorzej trafić nie mola, owiany złą sławą blok nr. 10 przeznaczony był bowiem dla więźniarek poddawanym okrutnym eksperymentom. W samym obozie zarówno Hans jak i Friedel toczą od samego początku walkę o przetrwanie i o miłość... &nbsp;</p><p>&nbsp;Ciekawa jest perspektywa samego Hansa – do tej pory przyzwyczajony byłem raczej do śledzenia książek obozowych z perspektywy rodaków, tymczasem tutaj obserwujemy ów rzeczywistość oczami Hldenra, który pokonał ponad dwa tysiące kilometrów aby znaleźć się w Auschwitz. Czytelnik ma zatem okazję obserwować historię obozową z nieco innej perspektywy. “Stacja końcowa Auschwitz” jest w mojej opinii książką przepełnioną cierpieniem, nauczonym świadectwem absurdalnego okrucieństwa człowieka i nierównej walki o przetrwanie związanej z ciągłym zagrożeniem ze strony nie tylko esesmanów, ale również innych współbieżność. Wydaje mi się również, ze co wrażliwszy odbiorca nie będzie w stanie przeczytać jej „na jeden raz”, ale może to i lepiej – czytając “Stacja końcowa Auschwitz” sam parokrotnie odkładałem książkę aby zastanowić się nad jej treścią, to zdecydowanie nie jest pozycja do “wchłonięcia” w jedno popołudnie. &nbsp;</p><p>&nbsp;Niemal każda kolejna strona książki Eddiego De Wind emanuje ogromnym żalem i przeszywającym bólem, a za ich sprawą czytelnik ma okazje zdać sobie sprawę z nieludzkiej bezduszności i okropności II wojny światowej. To co uderza podczas czytania “Ostatniej stacji Auschwitz” to swego rodzaju brak emocjonalności w opisach autora – on sam wskazuje, ze pisał swoje wspomnienia niemal każdego dnia, czuć jednak w nich ogromna dozę rezygnacji, zwątpienia, mężczyzna wydaje się zmęczony i zrezygnowany, każdego dnia bowiem mierzył się z brutalnością, głodem, chorobami i śmiercią. W tym wszystkim nadzieje i wolę walki budzi w nim jedynie chęć zobaczenia zony, nawet krotka chwila, krotka rozmowa powodują, ze znajduje sile aby wstać kolejnego dnia i mierzyć się ze piekielna rzeczywistością Auschwitz. &nbsp;</p><p>Jak wspomniałem wcześniej, autor spisywał swoje przemyślenia każdego dnia, stad tez książkę “Stację końcową Auschwitz” cechuje pewnego rodzaju chaos widoczny na kartach opowieści Eddiego De Wind. Często zatem możemy trafić na urwane wątki danej opowieści czy też prozaiczne nieścisłości, jednak trzeba przy tym pamiętać, ze wydawca już na pierwszych stronach książki informuje czytelników że z szacunku dla bohaterów tej opowieści postanowiono zachować tekst w oryginale, mimo iż zawiera on niepotwierdzone, niezweryfikowane informacje. Z drugiej strony w dużej części przypadków dodano przypisy mające rozwiać wątpliwości, wyjaśnić tez pewne rozbieżności. Taka, a nie inna forma książki może poniekąd nastręczać problemów z jej odbiorem, jednak warto zauważyć, ze niezmienione słowa byłego więźnia obozu koncentracyjnego posiadają większą moc aniżeli ich fabularyzowana korekta, widać, ze zarówno w oczach autora jak i wydawcy chodziło o wierność relacji opisywanych wydarzeń co osobiście poczytuje sobie za duży plus. &nbsp;</p><p>Trzeba też przyznać, że mocno oddziałują na wyobraźnię czytelnika zdjęcia zawarte w książce – czytając bowiem sama książę jesteśmy zdani na nasza wyobraźnię, a ilustracje widoczne w “Ostatniej stacji Auschwitz” pozwalają spojrzeć w oczy ludziom, których ta historia bezpośrednio dotknęła i to w gruncie rzeczy przerażające. Wspomnienia przedstawione przez Eddiego De Wind ukierunkowane są również na daleko idącą wersje autora do narodu Polskiego, co nie może dziwić mając na uwadze, ze wyjeżdżając z Holandii obiecywano mu wolność i lepsze życie w obcym kraju, kiedy jednak otworzyły się drzwi pociągu na stacji Auschwitz, poznał wielu Polaków i nie były to osoby skore do pomocy. Trudno się zatem dziwić relacjom autora, bowiem nie każdy Polak był krystalicznie czysty, tak jak nie każdy Niemiec mordował Żydów - podobne stereotypy często funkcjonują w literaturze obozowej zwłaszcza pisanej rękoma naszych rodaków i pod tym względem opowieść holenderskiego lekarza wydaje się być czymś zupelnie niezwykłym, jeszcze bardziej wiarygodnym. Nie sposób w mojej ocenie tez oczekiwać, ze Eddy De Wind pozostanie zupelnie bezstronny i obiektywny, trzeba pamiętać, ze nawet jeśli w mało pochlebnych słowach wypowiada się o naszych krajanach, czynił to w okolicznościach, gdy każdego dnia jego życie wisiało na włosku, a gdzieś obok znajdowała się kobieta jego życia, która mu odebrano i o której losie niewiele wiedział poza krótkimi rozmowami czy widzeniami, spośród których każde w zasadzie mogło okazać się ostatnim... &nbsp;</p><p>&nbsp;Co ciekawe, na łamach książki pojawiania się osobistości dobrze znane z lekcji historii – mowa przede wszystkim o Josepie Mengele, znanym jako Anioł Śmierci. Dla osób ceniących historie, jest to postać skrajnie odrażająca - na początku swego pobytu w Auschwitz w roku 1943 Mengele objął funkcję lekarza obozu kobiecego, co w oczywisty sposób wiązało się zoną autora, która przypominam trafiła na blok nr. 10, a wiec znajdujący się pod bezpośrednim nadzorem Anioła Śmierci. Ten sam człowiek, który już dwa dni po swoim przybyciu do obozu zadecydował bez cienia żalu o posłaniu do komór gazowych wszystkich 1042 Romów, w których barakach wybuchła epidemia tyfusu, okazał się... zbawieniem dla Eddiego De Wind, ponieważ udało mu się przekonać Mengele aby ten skierował jego zonę do pracy w charakterze pomocy medycznej, a wiadomo ze pielęgniarka w Auschwitz miała zdecydowanie łatwiej, i brana była do eksperymentować jako ostatnia. Krotko jednak trwała radość holenderskiego małżeństwa, jakiś czas później bowiem znów ich rozdzielono i skierowano kobietę do pracy nocnej w szwalni... Nazwisko Mngele nie pada na łamach książki ani razu, wiadomo jednak, ze on&nbsp; wraz z innymi oficerami i lekarzami SS, bezpośrednio uczestniczył w "selekcji" Żydów przybywających do obozu z całej Europy. Dość powiedzieć, ze gestem dłoni wskazywał "niezdatnych do pracy", decydując w ten sposób o ich natychmiastowej likwidacji, która odbywała się w komorach gazowych, trudno o większy przejaw bezduszności i uprzedmiotowienia ludzi. Nie było dla niego różnicy z kim ma do czynienia jak pisze autor, posyłał tam wszystkie dzieci, starców, chorych, ułomnych lub osłabionych, a nawet – co mimo upływu lat nadal wstrząsające - ciężarne kobiety. Od maja 1943 do listopada 1944 roku”Anioł Śmierci” Josep Mengele wziął bezpośrednio lub pośrednio udział w &nbsp;74 "selekcjach". Podczas każdej takiej akcji, ubrany był w biały lekarski fartuch i białe rękawiczki, co w oczach więźniów tylko podkreślało jego pozycje w obozowej hierarchii. &nbsp;</p><p>&nbsp;Nie mam wątpliwości, ze “Stacja końcowa Auschwitz” to jedna z najbardziej wartościowych pozycji na rynku literackim, zwłaszcza wśród literatury obozowej. Ciekaw zabieg ze strony wydawcy aby zachować wierność wspomożeń Eddiego De Wind pozwala czytelnikom na bezpośredni wgląd w życie obozowe dokładnie takim, jakim ono naprawdę było, bez fabularyzowania historii – dzięki temu historia ta jest wstrząsająca, zostawia w w czytelniku ślad, pozwala zrozumieć jakie piekło przeszedł autor, docenić również, ze przeżył i nam o tym wszystkim opowiedział. Dodatkowo książka jest uzupełniona o słowniczek i notę biograficzną Eddy’ego de Wind, stanowiąc tym samym jeszcze ważniejszą bardziej interesującą lekturę, zwłaszcza biorąc pod uwagę artykuł autora na temat traumy poobozowej napisany już z perspektywy psychiatry. Warto przebrnąć przez nieco chaotyczne zapiski i przełknąć patriotyczną dumę na widok awersji jaka autor żywi do Polaków, gdy kolejne wątki się urywają, a nasi rodacy są przedstawiani raczej z niechęcią, by dzięki temu zapoznać się z jednym z najprawdziwszych świadectw pobytu w piekle, na ostatniej stacji Auschwitz.&nbsp;</p>
Dodana przez Iza w dniu 10.07.2024
ikona zweryfikowanego zakupu Opinia użytkownika sklepu
<p>&nbsp;Literatura obozowa to nie jest oczywisty wybór dla przyjemnych wieczorów z lampką wina – można wskazac wiele gatunków ksiązek, które sprawią wieksza frajdę, a jednak bywają dni - zwłaszcza te deszczowe – kiedy mam ochotę sięgnąć po literaturę faktu, przeczytac cos prawdziwego o zyciu, nawet jeśli to zycie wydaje nam się odległe z dzisiejszej perspektywy. To pewien paradoks, ponieważ jeszcze niedawno sama radziłam moim przyjaciołom, aby ograniczyli informacje płynące z mediów - wojna, inflacja, kolejne wybory i zwiazana z nimi kampania, wszystko to sprawia, ze dobrze jest się odciąć od negatywnych mysli. Z drugiej jednak strony, ucieczka w hedonizm to... ucieczka w czystej postaci, a bycie człowiekiem to również pamiec o innych ludziach, zwłaszcza tych, którzy doswiadczyli najgorszego piekła co pozwala po czasie docenic, jak wielkie mamy szczescie zyjac w czasch relatywnie spokojniejszych. &nbsp;</p><p>“Stacja końcowa Auschwitz” autorstwa Eddy De Wind to opowieść z gatunku literatury faktu, ksiązka historyczna w najmocniejszym tego słowa znaczeniu. &nbsp;</p><p>Opisana w książce historia powstała niemal w całości w Oświęcimiu, została&nbsp; napisana przez jednego z więźniów,&nbsp;który przezyl prawdziwe piekło&nbsp;- Eddy de Wind był naocznym śwadkiem prawdziwych okrucienstw, wiernie przedstawił to co zobaczyl, a jego ksiązka mocno wmną wstrząsnela, nie mogłam kilka dni zasną po lekturze “Stacji Koncowej Auschiwtz”. Co ciekawe bohaterem niniejszym recenzowanej opwoiesci jest alter ego de Winda,&nbsp; Hans. Dla tch, ktorzy nie wierzą w Hollocaust&nbsp; pierwsze wydanie ksiązki datowane jest na&nbsp;rok 1946, autor zatem nie miał wiele czasu aby zapomnieć o swoich wspomnieniach z pobbycie w obozie koncetracyjnym, nie miał też jak wyprzeć z pamieci tragicznych wydarzen których był swiadkiem,&nbsp;a przede wszystkim&nbsp;nie miał powodu ich zmieniać i, mając to wszystko na uwadze, opowieść autora warto potraktować jako obraz prawdziwy tgaedii jaka rozgrywala się w czasie II Wojny Swiatowej w miejscy słynącym z hasła “arbacht main frei”&nbsp;&nbsp;</p><p>&nbsp;Hans zostal wyslany&nbsp;do Auschwitz wraz ze swoją żoną Friedel w 1943 roku. Szbko zostają rozdzieleni,&nbsp; - ona&nbsp;trafia do Bloku numer 10, czyli najgoirszego miejsca w Auschiwtz – tam własnie miejsce miały okrutne, bestialskie eksperymenty na kobietach, gdzie https://******.**. doktor Mengele i inni jemu podobni prowadzili operacje bez znieczulenia, przyszywali kobietom konczyny od innych wieziniarek, czy tez prowadzili “badania” w zakresie reprodukcji. Hans miał nieco wiecej szczescia, studiował w kierunku medycyny, stad dostał prace w obozowym szpitalu gdzie warunki nazwijmy to umownie, były znośne. &nbsp;</p><p>Historia ta pozornie mogłaby się skonczyc szczesliwie, wszak Hans w obozowej hierarchi wiezniów był calkiem wysoko, na tyle wysoko, ze był w stanie ogarnać swojej zonie prace pielegniarki w szpitalu, co w zasadzie przesadzało o jej uratowaniu, personel medyczyny był bowiem w ostatecznosci brany do eksperymtów, a jak wiemy, wiezniów nie brakowało, ciagle szły nowe “dostawy”, mezczyzna jednak krótko cieszył się żona u swoim boku. Po jakims czasie kobieta zostala bowiem oddelegowana do pracy w szwalni na nocna zmiane, gdzie jej stan zdrowia rychło uległ pogorszeniu z uwagi na wszechobecny w szwalni pył. Hans wykazuje się ponownie odwagą i&nbsp;zaczepia lekarza obozowego i kieruje wobec niego pytanie czy nie dałoby się jej stamtąd zabrać, otwarcie przyznaje, ze pył jej szkodzi. Lekarz obozowy zgadza się,&nbsp;daje karteluszek i Friedel jest uratowana. Był to rok 1943/44, jednak najbardziej zadziwiajace w tej historii jest fakt, ze ów lekarzem obozowym był wówczas... wspominany wczesniej Josep Mengele – bardziej znany jako “Anioł Smierci”. Nazwisko Mengele nie pada na łamach ksiazki, ale z kontekstu łatwo wywniskowac o kogo chodzi – dla mnie było to szokiem, bowiem chyba pierwszy raz spotkalam się z jakas pozytywna opinia na temat tego człowieka! &nbsp;</p><p>&nbsp;Pojawia się natomiast na kartach ksiazki “Ostatnia stacja Auschiwtz” nazwisko doktora Deringa. Człowiek ten znany jest kazdemu, kto sledzi ksiazki w przedmiocie tematyki obozowej – Dering budzi w Polsce daleko idace kontrowersje, nie ma bowiem zgody w ocenie jego osoby – jedni twierdza, ze był zbrodniarzem, który czerpał przyjemnosc z dokonywanych na wiezniach eksperymentow, inni z kolei wskazuja, ze sam był ofiara systemu i wykonywał polecenia nazistów. Osobiscie najbardziej przemawiaja do mnie wspomnienia holdenerskich zydow, a Ci zgodnie twierdzili, ze Dering był okrutny w swoim postepowaniu i w swoich relacjach sa o tyle wiarygodni, ze wówczas nie było swobodnego dostepu do radia czy internetu, ludzie Ci często nie wiedzieli nawet gdzie jest Polska, a jednak wlasnie w Holandii czy tez na Wegrzech od kilkudziesieciu już lat Dering ma opinie jednego z najwiekszych zbrodniarzy Auschiwtz. Dering jako Polak miał sprawowac funkcje kierownicze, delegowac prace, skazywac na smierc, funkcja kapo zoobowiazywała. A histografia raczej w tym zakresie precyzyjnie okresla, ze kapo to nie byli przypadkowi ludzie, często aby dostac podobna funkcje w obozie trzeba było wczesnej wykazac się okrucienstwem wobec innych wieziniow, niejako zaimponowac nazistom, pokazac im ze jest się rownie bezdusznym jak oni sami. &nbsp;</p><p>Na tym wlasnie polega wiarygodnosc ksiazki “Ostatnia stacja Auchswitzn” - Eddy De Wind jako holender nie miał powodow, aby w oparciu o polityke historyczna cos przekłamac czy konfabulowac, owil jak jest, tymczasem w polskich opracowaniach zwiazanych z zyciem w obozach koncenttracyjnych Polacy często wystepuja w roli ofiar zdolnych do niesienia pomocy wspolwiezniom nawet za cene wlasnego zycia. . &nbsp;</p><p>&nbsp;Wisienką na torcie w moich oczach jest zamieszczony na samym końcu książki artykuł de Winda dotyczący przezytej przez autora traumy obozowej. Każdy czytelnik zainteresowany tematem obozowej rzeczywistosci na pewno zadawał sobie pytanie dlaczego ci ludzie tak rzadko manifestowali swój opor przeciwko władzom esesmanow, wszak i tak byli swiadomi, ze wczesniej czy pozniej zginą, nie było bowiem innej drogi na wyjscie z obozu jak przez komin, co sami nazisci uwielbiami podkreslac przy wygłaszanych apelach o 6 rano. Eddy De Wind porusza ten problem, wskazujac, ze na brak nadzieji połaczony z odczłowieczeniem ludzi, obliczonym na złamaniem ich ducha walki, nadzieji, zrobienie z nich zywych maszyn do pracy, potrzebnych tylko na jakis czas. Jego relacja jest o tyle cenna, ze po wojnie Eddy De Wind zrobił specializacje w kierunku psychiatrii, poznal zatem temat dogłebnie, jednoczesniezdobył wiedze w zakresie oceny mechanizmow jakie rzadzily w obozowej rzeczyweistosci. Autor wskazuje zatem, jak dalece ałszywe było poczucie bezpieczeństwa podtrzymywane przez pieczątki Rady Żydowskiej, przeklamane niemieckie listy i inne rodzaje zapewnień kieroanych do wiezniiow, o których przekonywali się wszyscy dopiero wówczas, gdy&nbsp;</p><p>Pociąg opuszczał granice Holandii by skierowac się do Oswiecimia. Wspominane wczesniej apele i otwary terror stanowił ostatni akt Hollocastu, wczesniej machina nazistowska zrecznie konfabulowała, proponujac inne, lepsze zycie w Oswiecimiu, a starania jakie w tym zakresie podejmowano nadawały wiarygodnosci podobnej narracji – ile w tym było prawdy, dzis wszyscy wiemy https://******.**. za sprawa relacji opisanej w ksiązce “Ostatnia stacja Auchswitz’&nbsp;<br>&nbsp;<br>Zmierzajac do konca recenzji, chciałam jeszcze wspomniec mój pobyt w OSwiecimiu, gdzie przed laty miałam okazje udac się na szkolna wycieczke i na wlasne oczy przekonac się czym był obóz zakłady. Wczesniej czytałam https://******.**. “Medaliony” Zofii Naukowskiej, która znakomicie opisala sposób postepowania z narodowoscia zydowska w Polsce, czytałam tez “Tatuazyste”, jednak wspomnienia jakie wywołała we mnie ksiazka Eddy De Windokazały się najbardziej zywe – pukle wlosow zgromadzone za szybaki wystaw, obskurne prycze na których wiezniowie nierzadko spali po kilka osob, brak jakichkolwiek racji zywieniowych przez wiele dni i wymog wykonywania ponad ludzkie siły pracy, która wykanczała wiezniow – wszystko to sprawia, ze trudno uwolnic się od wrazenia, ze autor ksiazki przezyl prawdziwe piekło, a jednak nawet w tej diabelnej rzczywistosci potrafił zachowac ludzka twarz, ryzykowacv wlasnym zyciem aby utratowac swoja zonę - zrobiło to na mnie wielkie wrazenie, pozwala również wierzyc, ze miłosc jest czyms najwazniejszym w zyciu, czytajac ksiazke “Ostatnia stacja Auschitz” miałam wrazenie, ze tylko ona trzymała autora przy zyciu. &nbsp;</p>
Napisz opinię i wygraj nagrodę!
Twoja ocena to:
wybierz ocenę 0
Treść musi mieć więcej niż 50 i mniej niż 20000 znaków

Dodaj swoją opinię

Zaloguj się na swoje konto, aby mieć możliwość dodawania opinii.

Czy chcesz zostawić tylko ocenę?

Dodanie samej oceny o książce nie jest brane pod uwagę podczas losowania nagród. By mieć szansę na otrzymanie nagrody musisz napisać opinię o książce.

Już oceniłeś/zrecenzowałeś te książkę w przeszłości.

Możliwe jest dodanie tylko jednej recenzji do każdej z książek.

Sposoby dostawy

Płatne z góry

InPost Paczkomaty 24/7

InPost Paczkomaty 24/7

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

ORLEN Paczka

ORLEN Paczka

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

Kurier GLS

Kurier GLS

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier InPost

Kurier InPost

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier DPD

Kurier DPD

14.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

DPD Pickup Punkt Odbioru

DPD Pickup Punkt Odbioru

11.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

NAJTAŃSZA FORMA DOSTAWY

Pocztex Kurier

Pocztex Kurier

13.99 zł

Darmowa dostawa od 190 zł

Kurier GLS - kraje UE

Kurier GLS - kraje UE

69.00 zł

Odbiór osobisty (Dębica)

Odbiór osobisty (Dębica)

3.00 zł

Płatne przy odbiorze

Kurier GLS pobranie Kurier GLS pobranie

23.99 zł

Sposoby płatności

Płatność z góry

Przedpłata

platnosc

Zwykły przelew info