Dodana przez Patryk D. w dniu 2022-06-02T10:39:35.000000Z
W ciągu ostatnich kilku lat czytałem coraz więcej książek z gatunku kryminału i po drodze zauważyłem kilka rzeczy. Czytam głownie amerykańskich, angielskich i skandynawskich autorów powieści kryminalnych i dostrzegam w ich pisarstwie różne style. Mówię o stylach, ponieważ każda z tych trzech kultur wytwarza pewien szczególny, ogólny styl.
W amerykańskiej powieści kryminalnej czytelnik od razu zostaje wrzucony do zupy - padają strzały, od razu giną ludzie, a następnie bohaterowie i antagoniści (którzy mogą, ale nie muszą, zostać jeszcze przedstawieni) torują sobie drogę przez powieść, oferując po drodze różne poziomy charakterystyki. Amerykańskie zagadki czasami wydają się być skoncentrowane na akcji, ale tak naprawdę jest to tylko narzędzie do eksploracji sytuacji emocjonalnych, które zazwyczaj wykorzystują dużo dialogów. To jest moim zdaniem centrum amerykańskiego “stylu kryminalnego” (i prawie każdego innego amerykańskiego stylu gatunkowego) - sytuacja emocjonalna. Co by się stało, gdyby ta osoba zobaczyła, że inna osoba robi to lub mówi tamto do tej drugiej osoby. Co by zrobiła i czy słusznie postąpiła? W końcu w wielu amerykańskich powieściach idee dobra i zła sprowadzają się do szarego szlamu, do którego czytelnik nawet nie zauważa, że się odnosi, ponieważ bohaterowie są zazwyczaj tak dynamiczni (i często sympatyczni), że dobro i zło - moralność i niemoralność - tracą w ich obecności na znaczeniu i wartości.
To, co zauważyłem w kryminałach pisanych przez angielskich autorów, to nacisk na rozwój postaci. Zanim jeszcze zacznie się zgłębiać "tajemnicę", już spory kawałek powieści poświęca się na poznanie postaci i ich relacji między sobą oraz z otoczeniem. P.D. James i Agatha Christie to pierwsi z wielu angielskich pisarzy, którzy przychodzą mi na myśl, gdy myślę o tej tendencji. Angielskie tajemnice nie skupiają się tak bardzo na krwawych szczegółach, ale bardziej na inteligentnym umieszczaniu i odkrywaniu "wskazówek" oraz prawie zawsze niewypowiedzianym założeniu, że ci dobrzy są w rzeczywistości dobrzy i że zwyciężą.
Tajemnice skandynawskie to dogłębna mieszanka obu światów, z niezwykle szczegółowymi postaciami i interaktywnością postaci, połączona z brutalnymi (i zazwyczaj aktualnymi) zbrodniami do rozwiązania. W stylu skandynawskim chodzi jednak o to, że pisarze są niezwykle zainteresowani nie tylko kwestią dobrych i złych bohaterów, ale także kwestią dobra i zła. Bohaterowie są nie tylko rozwinięci emocjonalnie, ale także psychologicznie (a często także duchowo). Postacie te funkcjonują w świecie, który został misternie wykreowany tak, by wydobyć na światło dzienne ich głębię - motywacje, dziwactwa, magnetyzm, odrazę - i by czytelnik mógł się w nich zagłębić. Psychologiczne podejście do zagłębiania się w postać znacznie zwiększa wiarygodność świata opowieści, zatapiając czytelnika w historii tak, jakby był tam razem z policjantem, dzieckiem ulicy, samotną matką, lekarzem martwiącym się o czas, którego nie spędza z żoną i nowym dzieckiem, czy degeneratem. Jedną z cech skandynawskich kryminałów jest nonszalanckie lekceważenie obowiązującego prawa w miejsce tego, co uważa się za moralnie słuszne. Zauważyłem tę tendencję już dawno temu, gdy czytałem stare sagi - panuje tam poczucie oczywistego zdroworozsądkowego szacunku dla tego, co proste i prawdziwe w odniesieniu do ludzi i ich omylności w byciu ludźmi, a w miarę jak bohaterowie rozpoznają te różne rzeczy w sobie i w sobie nawzajem, opowieść stopniowo rozwiązuje różne punkty fabularne w zgodzie z nimi.
W każdym razie, niezależnie od tego, czy rozumiecie, do czego zmierzam, czy nie, “Kamieniarz” to znakomita lektura.
Teraz trochę “na temat”:
Tytułowego kamieniarza poznajemy po raz pierwszy w 1923 roku. Śledzimy losy jego, młodej kobiety, w której się zakochuje, oraz ich potomków przez dziewięć kolejnych dekad. W międzyczasie, w zmieniających się scenach, ponownie wkraczamy w życie dwojga bohaterów Läckberg, detektywa Patrika Hedströma i pisarki kryminałów Eriki Falck, którzy mieszkają razem z dwumiesięczną córeczką. Erika cierpi na depresję poporodową i ma za złe Patrikowi, że cały czas poświęca swojej pracy. Te pretensje mnożą się, gdy zostaje przydzielony do sprawy siedmioletniej dziewczynki, którą znaleziono martwą przy brzegu.
Biorąc pod uwagę, że “Kamieniarz” jest powieścią tajemniczą, naturalnie spodziewamy się, że te dwa wątki w jakiś sposób się przetną. Ale na to trzeba jeszcze długo poczekać. W trakcie opowieści poznajemy życie rodziców, dziadków, pradziadków i sąsiadów zmarłej dziewczynki, matki Patrika, siostry Eriki oraz czterech kolegów Patrika z posterunku policji w Tanumshede. A to tylko główne postacie! Läckberg wnika w ich życie na tyle głęboko, że mamy wrażenie, iż ich poznaliśmy. Niestety, tak wielu z nich jest głupich, autodestrukcyjnych, psychotycznych lub w inny sposób głęboko uszkodzonych, że pod koniec przechodzą nas dreszcze.
Camilla Läckberg jest najlepiej sprzedającą się szwedzką autorką, i nietrudno zrozumieć dlaczego. Seria powieści detektywistycznych, których akcja rozgrywa się w małym nadmorskim miasteczku Fjällbacka, charakteryzuje się złożoną fabułą i trójwymiarowymi postaciami - i to wieloma. “Kamieniarz”, trzecia część serii Läckberg, nie różni się od poprzednich powieści pod oboma tymi względami. Nie dorównuje im jednak do końca, ponieważ mimo swej złożoności jest stosunkowo przewidywalna.