Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Biały wieloryb
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Dla czternastoletniego Marka Weissa doświadczenie oglądania "Don Carlosa" stało się przełomowym momentem w jego życiu, a wszystko za sprawą potężnego głosu Bernarda Ładysza, który zrobił na młodym artyst tego tak niebywałe wrażenie. Ta chwila zetknięcia się z czystą pięknością i wzniosłością na zawsze wyznaczyła kierunek jego kariery. Choć od tego wydarzenia musiało minąć kolejne czternaście lat, aby znów przeżyć coś równie głębokiego w operze, sztuka ta stała się dla niego naturałnym miejscem rozwoju. W swojej autobiograficznej książce Weiss opisuje drogę do zostania reżyserem operowym, wyzwania związane z tworzeniem spektakli w czasach PRL, gdy socrealistyczne władze nieustannie ingerowały w życie artystyczne. Zdaje też relację z tego, jak to było, gdy musiał balansować pomiędzy różnorodnymi, niekiedy kontrowersyjnymi osobowościami, które napotkał na swojej drodze oraz gdy zarządzał jedną z kluczowych polskich scen muzycznych. Jednak powyżej wszystkich tych wspomnień unosi się namiętna opowieść o miłości do muzyki – pełnej kaprysów i trudności, często nieodwzajemnionej, lecz niemożliwej do porzucenia. Z tej miłości zrodziło się ponad sto dwadzieścia spektakli. Proces tworzenia oper to, zupełnie jak w powieści Hermana Melville’a o Białym Wielorybie, nieustanna bitwa pomiędzy rozumem a emocjami i pogoń za ulotnym ideałem, który może być równie dobrze pięknem, co potwornością. Ale czyż nie w operze szukamy prawdziwego piękna?
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Dla czternastoletniego Marka Weissa doświadczenie oglądania "Don Carlosa" stało się przełomowym momentem w jego życiu, a wszystko za sprawą potężnego głosu Bernarda Ładysza, który zrobił na młodym artyst tego tak niebywałe wrażenie. Ta chwila zetknięcia się z czystą pięknością i wzniosłością na zawsze wyznaczyła kierunek jego kariery. Choć od tego wydarzenia musiało minąć kolejne czternaście lat, aby znów przeżyć coś równie głębokiego w operze, sztuka ta stała się dla niego naturałnym miejscem rozwoju. W swojej autobiograficznej książce Weiss opisuje drogę do zostania reżyserem operowym, wyzwania związane z tworzeniem spektakli w czasach PRL, gdy socrealistyczne władze nieustannie ingerowały w życie artystyczne. Zdaje też relację z tego, jak to było, gdy musiał balansować pomiędzy różnorodnymi, niekiedy kontrowersyjnymi osobowościami, które napotkał na swojej drodze oraz gdy zarządzał jedną z kluczowych polskich scen muzycznych. Jednak powyżej wszystkich tych wspomnień unosi się namiętna opowieść o miłości do muzyki – pełnej kaprysów i trudności, często nieodwzajemnionej, lecz niemożliwej do porzucenia. Z tej miłości zrodziło się ponad sto dwadzieścia spektakli. Proces tworzenia oper to, zupełnie jak w powieści Hermana Melville’a o Białym Wielorybie, nieustanna bitwa pomiędzy rozumem a emocjami i pogoń za ulotnym ideałem, który może być równie dobrze pięknem, co potwornością. Ale czyż nie w operze szukamy prawdziwego piękna?
