Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Z Iwieńca i Stołpców
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Równocześnie z deszczem, 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 19:00, nasz oddział wyruszył z misją zdobycia lotniska na Bielanach, gdzie stacjonowały niemieckie myśliwce. Przed nami było 20 kilometrów przeprawy przez piaszczyste ścieżki puszczy. Około świtu 2 sierpnia dotarliśmy do wsi Łuże. Wszyscy ustawiliśmy się w czworobok, aby wysłuchać rozkazów od kapitana „Szymona” (Józef Krzyczkowski), który dowodził VIII rejonem. Nasza II kompania miała centralną rolę podczas ataku na lotnisko.
Rozpoczęliśmy o 4:00 rano, wychodząc z doliny na pola pokryte zbożem. Idąc na czele z dowódcą, zauważyliśmy niemiecki samochód pancerny otoczony zaskoczonymi żołnierzami, znajdującymi się około 100 metrów od nas. Nasze strzały rozpoczęły starcie. Razem z drużyną szedł strzelec „Dzienis”, który celnie wystrzelił z granatnika, trafiając w otwartą klapę wozu pancernego, co doprowadziło do eksplozji amunicji w środku. Dowódca wydał mi rozkaz cofnięcia się o 30 metrów w tył jako sanitariuszowi, podczas gdy nasza tyraliera i pluton cekaemów ruszyły naprzód w ulewnym deszczu.
Pozostałem w pobliżu płonącego pojazdu. Do godziny 8:00 niemieckie myśliwce startowały z lotniska, atakując nas z powietrza, przelatując nisko nad ziemią i ostrzeliwując karabinami maszynowymi. Fragment książki.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Równocześnie z deszczem, 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 19:00, nasz oddział wyruszył z misją zdobycia lotniska na Bielanach, gdzie stacjonowały niemieckie myśliwce. Przed nami było 20 kilometrów przeprawy przez piaszczyste ścieżki puszczy. Około świtu 2 sierpnia dotarliśmy do wsi Łuże. Wszyscy ustawiliśmy się w czworobok, aby wysłuchać rozkazów od kapitana „Szymona” (Józef Krzyczkowski), który dowodził VIII rejonem. Nasza II kompania miała centralną rolę podczas ataku na lotnisko.
Rozpoczęliśmy o 4:00 rano, wychodząc z doliny na pola pokryte zbożem. Idąc na czele z dowódcą, zauważyliśmy niemiecki samochód pancerny otoczony zaskoczonymi żołnierzami, znajdującymi się około 100 metrów od nas. Nasze strzały rozpoczęły starcie. Razem z drużyną szedł strzelec „Dzienis”, który celnie wystrzelił z granatnika, trafiając w otwartą klapę wozu pancernego, co doprowadziło do eksplozji amunicji w środku. Dowódca wydał mi rozkaz cofnięcia się o 30 metrów w tył jako sanitariuszowi, podczas gdy nasza tyraliera i pluton cekaemów ruszyły naprzód w ulewnym deszczu.
Pozostałem w pobliżu płonącego pojazdu. Do godziny 8:00 niemieckie myśliwce startowały z lotniska, atakując nas z powietrza, przelatując nisko nad ziemią i ostrzeliwując karabinami maszynowymi. Fragment książki.
