Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Ulica Świętego Wawrzyńca
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
Konstanty Ildefons pozostawił swojej córce Kirze, utalentowanej tancerce, w testamencie coś wyjątkowego - siódme niebiosa - podczas gdy dla innych miały pozostać jedynie łzy. Wojtek Jary, siedząc zamyślony na kamiennym murku otaczającym malowniczą świątynię Świętego Wawrzyńca, z nostalgią przywoływał te słowa, mając łzy w oczach. Czuł, że wszystkie poematy, które mógłby stworzyć, już ktoś napisał. Chłopcy, których podziwiał, odeszli, pozostawiając za sobą jedynie brzozowe krzyże jako ciche dowody ich życia. Wojtek szukał ukojenia w grach komputerowych, nauce tańca towarzyskiego i grze w koszykówkę. Pewnego razu, na zaludnionym peronie, ujrzał dziewczynę, której być może mógłby pokochać. Wsiadła ona do pociągu i zniknęła z jego życia. W myślach nazywał ją Wianką, choć sam nie wiedział dlaczego – może dlatego, że takie imię nie istnieje.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
Konstanty Ildefons pozostawił swojej córce Kirze, utalentowanej tancerce, w testamencie coś wyjątkowego - siódme niebiosa - podczas gdy dla innych miały pozostać jedynie łzy. Wojtek Jary, siedząc zamyślony na kamiennym murku otaczającym malowniczą świątynię Świętego Wawrzyńca, z nostalgią przywoływał te słowa, mając łzy w oczach. Czuł, że wszystkie poematy, które mógłby stworzyć, już ktoś napisał. Chłopcy, których podziwiał, odeszli, pozostawiając za sobą jedynie brzozowe krzyże jako ciche dowody ich życia. Wojtek szukał ukojenia w grach komputerowych, nauce tańca towarzyskiego i grze w koszykówkę. Pewnego razu, na zaludnionym peronie, ujrzał dziewczynę, której być może mógłby pokochać. Wsiadła ona do pociągu i zniknęła z jego życia. W myślach nazywał ją Wianką, choć sam nie wiedział dlaczego – może dlatego, że takie imię nie istnieje.
