Dodana przez
Patrycja
w dniu 10.07.2024
Opinia użytkownika sklepu
<p>“365 dni” to powieść Blanki Lipińskiej, która sprawiła, że starsze pokolenia złapało się za głowę, młodsze szturmem ruszyło do księgarni, prawicowi politycy zrobili się czerwoni ze wściekłości, a lewica z duma podkreślała, ze czasy się zmieniły i dziś kobieta ma w równym stopniu prawo manifestować swoja seksualność do mężczyzny. Film pod tytułem "365 dni" na podstawie bestselleru Blanki Lipińskiej zniesmaczyło krytyków, stało się pierwszym polskim obrazem ze Złotą Maliną i został przez co bardziej wrażliwych uznany za paskudną promocję kultury gwałtu i toksycznej męskości, gdzie kobieta traktowana jest przedmiotowo, a mężczyzna może z nią uczynić wszystko według własne woli. Jak na złość, zarówno książka jak i film “365 dni” stał się hitem nie tylko w naszym kraju nad Wisłą, ale również daleko poza jego granicami – książka została przetłumaczona póki co na język angielski, zaś film szturmem wdarł się na szczyty listy Netlixa, co otworzyło puszkę pandory i wywołało jeszcze większy skandal w oczach tych, którzy woleliby aby Polska kojarzona była raczej z Janem Pawłem II i Robertem Lewandowskim, aniżeli z Laurą - kobieta wyzwolona, która poznaje Włocha i w pełni mu się oddaje nie przedstawiając go wcześniej rodzicom przy niedzielnym rosole! </p><p>Słowo na temat pierwszej części, bowiem “365 dni: Ten Dzień” to w linii prostej kontynuacja akcji przedstawionej w w wydanej 23 maja 2019 książki Blanki Lipińskiej. W pierwszej części Massimo, szef sycylijskiej mafii, porywa Laurę wbrew jej woli i wkrótce postanawia ją w sobie ją rozkochać do granic szaleństwa, co głownie dzięki gorącemu i szalonemu seksowi znakomicie mu się udaje. Para bohaterów przechodzi przez rożne perypetie, wszak każde z nich ma za sobą jakieś doświadczenia – ona przylatuje do Włoch ze swoim partnerem i przyjaciółmi, on z kolei w przeszłości wielokrotnie brał udział w strzelaninach, a jedna z nich nieomal zaskoczona się jego śmiercią – Massimo miał wówczas wizje, gdzie zobaczył kobietę nieznaną mu do tej pory, była nią Laura, która zobaczył kilka lat później gdy przechodzi ulicą i.... tak zaczyna się seksualna jazda bez trzymanki, bowiem mężczyzna nie odpuści takiej okazji i zrobi wszystko aby zatrzymać Laurę przy sobie. Daje jej całe 365 dni aby go pokochała, wcześniej grożąc, ze jeśli przy nim nie zostanie przez rok, zabije jej rodzinę. Teraz wiadomo, dlaczego nie było mowy o niedzielnym rosole, lepiej z mafiosem nie zadzierać, zwłaszcza gdy w międzyczasie główna bohaterka może robić zakupy w sklepie Gucciego jego złotą kartą i pic szampana za kilka stówek! </p><p>Druga część serii, czyli “365 dni: Ten Dzień” niewiele rożni się klimatem od pierwszej - porywczy włoski bóg seksu i zapatrzona w niego kobieta z Polski praktycznie nieustannie uprawiają seks i... nic więcej - czy to w takim razie może nudzić? Niekoniecznie, zwłaszcza tych czytelników, którzy dobrze wiedza czego się spodziewać po twórczości Blanki Lipińskiej! Ciekawym i szokującym w oczach wielu komentatorów jest fakt, ze oprócz namiętności dwójkę naszych bohaterów praktycznie nic ich nie łączy. Rozmawiają niewiele, ich dialogi to często gra wstępna – krotko mówiąc, nie marnują czasu na poznawanie się, za to ochoczo rzucają się na siebie spleceni w pożądaniu i namiętności, podsycanej gorącym, włoskim klimatem Sycylii – trzeba przyznać, ze opisy włoskich miasteczek są szalenie plastyczne w wykonaniu autorki, łatwo ulec wrażeniu, ze Włochy to ojczyzna dzikich orgii, a wino i bliskość morza sprawiają, ze troski i problemy dnia codziennego znikają z oczu na rzeczy przyjemności życia wyrażonej w znanej włoskiej maksymie “dolce vita”. Laura jednak szybko zdaje sobie sprawę, jak wygląda życie kiedy jest się żoną włoskiego mafiosa, zwłaszcza ze ten przejawia niebezpieczne skłonności do pełnej kontroli nad jej życiem. Już w pierwszej części Blanka Lipińska sięgnęła po motyw “Syndromu Sztokholmskiego”, “365 dni: Ten dzień” motyw ten tylko pogłębia, zwłaszcza ze w tej części Laura wychodzi za mąż za Massimo, a jak wiadomo, ślub dla Włocha to koniec pewnego rozdziału i początek drugiego, choć rozumiany zgoła inaczej aniżeli w Polsce... </p><p>O ile jednak w pierwszej części fabule można w uproszczeniu streścić do trzech słów: seks, seks i jeszcze raz dziki seks, o tyle druga cześć wplata bohaterów pobocznych, kreśląc również przy tym nieco bardziej złożony portret psychologiczny bohaterów, szczególnie Laury - zdrada, wielkie tajemnice, mściwy brat bliźniak , zemsta która smakuje najlepiej na... gorąco, mafijna rywalizacja sycylijskich bossów, ucieczka wąskimi uliczkami włoskich miasteczek, porwanie z narażeniem życia, sny erotyczne równie ciekawe jak życie seksualne naszych bohaterów... A wszystko w klimacie soft porno i czerpania pełnymi garściami z “Ojca Chrzestnego” czy też “50 twarzy Greya”. </p><p>Krytycy sugerują, ze “365 dni: Ten dzień” to tanie soft – porno, publiczność i czytelnicy maja jednak odmienne zdanie o czym świadczy szturm jaki dokonał się na księgarnie po wydaniu “365 dni: Ten dzień”. Powieść Blanki Lipińskiej ma słabe i mocne strony, o ile jednak te pierwsze nie rzucają się w oczy czytelnikom, którzy dobrze wiedza po jaki gatunek sięgają, o tyle te drugie rozpalają wyobraźnię - Massimo stal się u nas w kraju symbolem seksu, kobiety o nim śnią, mężczyźni chcą wyglądać jak on, to znak ze książka “365 dni” w każdym wymiarze daleko wyszła poza literaturę i przeniknęła do popkultury. Zresztą postać Laury również się broni w mojej ocenie – dlaczego? Oto bowiem z zupełnie naiwnej dziewczynki zaintrygowanej przystojnym mafioso i totalnie luksusowym życiem Massimo, staje się kobieta pewna siebie, zdecydowana i konkretna, która wie czego chce i... wie jak to sobie wziąć. Co więcej, co raz częściej na kartach książki “365 dni: Ten dzień” sprzeciwia się mezczyznie, potrafi postawić na swoim, a nawet postawić go do pionu, choć biorąc pod uwagę erotyczny charakter książki brzmi to dwuznacznie ? Dość zaskakującą koncepcją był dla mnie fakt, że to Laura inicjuje większość seksualnych stosunków i z dość szybko z roli uległej ofiary zamienia się w pełną dominę, która na oczach męża ma https://******.**. zwyczaj... zaspokajać swoje seksualne potrzeby wibratorem. Takie rzeczy chyba tylko w Polsce wciąż uchodzą za obrazę tradycji, nie wiedzieć czemu bowiem niektórzy mężczyźni z kotem na wychowaniu chcą wmówić polskim kobietą, że ich rola sprowadza się do prokreacji, a im samym bliżej do inkubatora, aniżeli do zachodnich wzorców, gdzie kobieta w równym stopniu co mężczyzna robi karierę, podróżuje, czy idzie na imprezę i bawi się w najlepsze: z facetem albo bez niego. </p><p> Warto dodać, że Blanka Lipińska wzięła sobie do serca zarzuty, które pojawiły się w przestrzeni medialnej po pierwszej części: wielu czytelników co prawda zachwyconych było książka i pomysłem na fabułę, ale jednocześnie twierdziło, że Laura jest kobietą zniewoloną, zmuszaną niejako wbrew swojej woli do wielu czynności seksualnych i to przez faceta noszącego ciągle broń palna przy sobie. W drugiej części serii “Blanki Lipińskiej w jednym zdaniu zostaje poruszony wątek porwania Laury w formie retrospekcji — kobieta mówi wprost, że prolog znajomości z Massimem był w gruncie rzeczy totalnie "chory", on z kolei odpowiada, ze nie mógł postąpić inaczej, a jej porwanie i izolacja wynikały przede wszystkim z troski o nią samą z uwagi na jego mafijne konotacje – nie jest to może wyjaśnienie godne książki ponadczasowe, ale widać, ze Blanka Lipińska przyłożyła się w większym stopniu do nakreślenia całej historii w części “365 dni: Ten Dzień” co osobiście poczytuje sobie za spory plus! Z czasem, jednak – i to była dla mnie duża niespodzianka - Laurze przestaje podobać się cudowne życie u boku obrzydliwie bogatego gangstera i zaczyna fantazjować o... zupełnie zwykłym życiu! Marzy miedzy innymi o powrocie do swojej pracy, Massimo wiec wychodzi jej naprzeciw i daje jej w w małym prezencie.... firmę modową do prowadzenia. I to jest właśnie mocny punkt książki “365 dni: Ten dzień” - tutaj marzenia spełniane są od ręki, a rzeczy niemożliwe potrzebują nie więcej niż jednego dnia. Kobiety o tym marzą, kobiety tego pragną, a Blanka Lipińska doskonale wyczuwa te nastroje i opisuje je na lamach swojej książki. Nie ma tu rozczarowań faceta, ciągłych kłótni, wypominania “ile to dla dla Ciebie nie zrobiłem Ty niewdzięczna myszko! Laura jest szczęśliwa i wdzięczna, bo o to przecież chodzi ambitnym kobietom: dostać to czego pragną postępem, wpływając na mężczyznę swoim urokiem osobistym, dając mu przy tym poczucie, ze to on tu rządzi, w rzeczywistości będąc owiniętym wokół jej paluszka. Jednak Laura to kobieta o skrajnie ambiwalentnej osobowości, której przemiana w książce dokonuje się dość regularnie, co również oddaje ducha naszych czasów, moje przyjaciółki potrafią w ciągu jednego tylko wieczory doskonale wiedzieć czego chca w życiu, by po chwili śpiewać smętne kawałki “Budki Suflera” sugerujące nihilizm i prawdziwy dekadentyzm, i wcale nie mam na myśli jedynie jesiennych, deszczowych wieczorów depresyjnych! Finalnie Laura ucieka ze swojego ogrodu rajskiego... przy pomocy ogrodnika, przyznaje ze byl to fragment książki “365 dni: Ten Dzień” kiedy szczerze uśmiechnąłem pomysłowością mojej rodaczki na Sycylii ? </p><p> <br>A skoro już o moich przyjaciółkach wspomniałam, to nie sposób nie wspomnieć o Oldze, najbliższej przyjaciółce Laury. Zdaniem wielu czytelniczek z którymi dzieliłam refleksje w przedmiocie książki “365 dni” to właśnie Olga była postacią szczególnie ciekawa, intrygującą. Dlaczego? Każdą z nas ma obok siebie taką krejzolkę jak Olga – Wariatka, która pierwsza wyrywa się aby iść na miasto i tańczyć, nigdy nie brakuje u niej wina w domu, a kiedy trzeba w w sytuacji kryzysowej przyjechać i ratować twarz przed zalanym od łez makijażem, stawia się w futrynie drzwi wejściowych z pudełkiem lodów! Blanka Lipińska nakreśliła jej postać zjawiskowo, i choć czytając inne recenzje, czytałam ze Olga przedstawiona jest infantylnie, często nieracjonalnie, to pewnym zrządzeniem losu za tymi słowami często stali mężczyźni – jestem przekonana, ze z kobietami takimi jak Olga w swoim życiu sobie nie radzą, nie ogarniają ich, za to w oczach swoich przyjaciółek są to nieocenione kompanki życia i czytanie o niej w książce “365 dni: Ten dzień” sprawiało mi dzika przyjemność, obok szalonych scen seksu to zdecydowanie mocna strona książki, która doceni każda kobieta – jestem tego pewna! <br> <br>Podsumowując, żyjemy w trzeciej dekadzie XXI wieku, to nie czasy kiedy wybór literatury dotyczył Henryka Sienkiewicza albo Adama Mickiewicza – dziś każdy znajdzie coś dla siebie, nic nie stoi tez na przeszkodzie, aby czytać kilka książek jednocześnie jak sama mam w zwyczaju – niekiedy są to książki popularnonaukowe, innym razem psychologiczne, a czasem przychodzi ochota na czyste “guilty pleasure”. “365 dni: Ten dzień” to książka należąca do tej ostatniej kategorii, napisana lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, gdzie kolejne strony zdają się uciekać nie wiadomo kiedy, mimo ze książka ma ok 500 stron, kolejne strony uciekają przez palce i śmiało można przeczytać powieść “Blanki Lipińskiej” w dwa czy dni. Dla tych, których nie przekonałam ze warto, powiem tylko na koniec, ze.... i tak warto, choćby po to aby mieć własne zdanie i opinie w przedmiocie książki, która może nie każdy przeczytał, ale każdy o niej w Polsce słyszał ? </p>