Stan książek
Nasze książki są dokładnie sprawdzone i jasno określamy stan każdej z nich.
Nowa
Książka nowa.
Używany - jak nowa
Niezauważalne lub prawie niezauważalne ślady używania. Książkę ciężko odróżnić od nowej pozycji.
Używany - dobry
Normalne ślady używania wynikające z kartkowania podczas czytania, brak większych uszkodzeń lub zagięć.
Używany - widoczne ślady użytkowania
zagięte rogi, przyniszczona okładka, książka posiada wszystkie strony.
Święty i błazen
Masz tę lub inne książki?
Sprzedaj je u nas
PUBLICZNE WYZNANIE CZŁOWIEKA, KTÓRY PRAGNIE STAĆ SIĘ ŚWIĘTYM
Święty i błazen to szczera i niezwykła opowieść dominikańskiego wizjonera.
Jan Góra to postać, która rokrocznie gromadzi pod Lednicką Rybą aż 100 tysięcy ludzi. Dla jednych charyzmatyczny przywódca, dla innych zaś ktoś, kogo uznają za błazna czy też oportunistę, wykorzystującego swoich współpracowników.
Nad jeziorem Lednickim, gdzie biją duchowe źródła Polski, ojciec Jan zaszczepia młodym pokoleniom chrześcijańskie symbole, wypełniając tym samym pustkę pozostawioną przez czasy PRL-u i współczesne media. Jest jak żywioł – tworząc swój teatr, sam się rani i innych rani. Dąży do swoich celów, często łamiąc schematy. Czy rzeczywiście działa zgodnie z "Boskim planem", jak to twierdzą jego obrońcy, stwierdzając, że jego działania mają niebiańskie błogosławieństwo?
W czasach, gdy żył Jan Paweł II, Góra miał w nim silne wsparcie. Papież zlecał mu zadania, a jego wysiłki błogosławił. Po śmierci Papieża, pojawiły się oskarżenia, że Góra już wypalił się i nie odnajduje swojego miejsca w nowej rzeczywistości.
Józef Tischner zapytany o Jana Górę powiedział: "Jeden taki musi być".
Grzegorczyk, który przeprowadza swoisty sąd nad Janem Górą, nie ogranicza się do przesłuchania samego oskarżonego. Co jakiś czas przywołuje świadków z jego życia. Jest to konieczne, gdyż wydaje się, że los Góry będzie dwoisty – albo zostanie uznany za świętego, albo doświadczy surowej krytyki.
Jak stwierdził Aleksander Rozenfeld: "Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tą spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet puszki z konserwami same się otwierają".
Ojciec Góra pozwalał sobie na działania przy Papieżu, których inni by się nie odważyli. Choć niektórzy mogli uznać te czyny za kontrowersyjne, Papież wspierał jego inicjatywy. Gdy Góra chciał uzyskać odlew jego dłoni, Papież, lekko żartując, pytał księdza Dziwisza: "Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?", by następnie kontynuować współpracę z Górą.
***
Podobno, gdy wstępował do zakonu, mdlał od przekleństw jak św. Stanisław Kostka. Przyznał jednak, że przeklinanie stało się jego grzechem nowym. "Tak, Jasiu, stwardniałem..." - mówił. Język budowlańca wpłynął na niego. Jak sam dodaje, codziennie prosi Boga o łaskę, by móc się poprawić.
Wybierz stan zużycia:
WIĘCEJ O SKALI
PUBLICZNE WYZNANIE CZŁOWIEKA, KTÓRY PRAGNIE STAĆ SIĘ ŚWIĘTYM
Święty i błazen to szczera i niezwykła opowieść dominikańskiego wizjonera.
Jan Góra to postać, która rokrocznie gromadzi pod Lednicką Rybą aż 100 tysięcy ludzi. Dla jednych charyzmatyczny przywódca, dla innych zaś ktoś, kogo uznają za błazna czy też oportunistę, wykorzystującego swoich współpracowników.
Nad jeziorem Lednickim, gdzie biją duchowe źródła Polski, ojciec Jan zaszczepia młodym pokoleniom chrześcijańskie symbole, wypełniając tym samym pustkę pozostawioną przez czasy PRL-u i współczesne media. Jest jak żywioł – tworząc swój teatr, sam się rani i innych rani. Dąży do swoich celów, często łamiąc schematy. Czy rzeczywiście działa zgodnie z "Boskim planem", jak to twierdzą jego obrońcy, stwierdzając, że jego działania mają niebiańskie błogosławieństwo?
W czasach, gdy żył Jan Paweł II, Góra miał w nim silne wsparcie. Papież zlecał mu zadania, a jego wysiłki błogosławił. Po śmierci Papieża, pojawiły się oskarżenia, że Góra już wypalił się i nie odnajduje swojego miejsca w nowej rzeczywistości.
Józef Tischner zapytany o Jana Górę powiedział: "Jeden taki musi być".
Grzegorczyk, który przeprowadza swoisty sąd nad Janem Górą, nie ogranicza się do przesłuchania samego oskarżonego. Co jakiś czas przywołuje świadków z jego życia. Jest to konieczne, gdyż wydaje się, że los Góry będzie dwoisty – albo zostanie uznany za świętego, albo doświadczy surowej krytyki.
Jak stwierdził Aleksander Rozenfeld: "Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tą spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet puszki z konserwami same się otwierają".
Ojciec Góra pozwalał sobie na działania przy Papieżu, których inni by się nie odważyli. Choć niektórzy mogli uznać te czyny za kontrowersyjne, Papież wspierał jego inicjatywy. Gdy Góra chciał uzyskać odlew jego dłoni, Papież, lekko żartując, pytał księdza Dziwisza: "Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?", by następnie kontynuować współpracę z Górą.
***
Podobno, gdy wstępował do zakonu, mdlał od przekleństw jak św. Stanisław Kostka. Przyznał jednak, że przeklinanie stało się jego grzechem nowym. "Tak, Jasiu, stwardniałem..." - mówił. Język budowlańca wpłynął na niego. Jak sam dodaje, codziennie prosi Boga o łaskę, by móc się poprawić.
